Sądzę, że każdy kto otarł się o bliskość z tym co się wydarzyło w Wielki Piątek zadaje sobie pytanie: Po co Tak????
- Komu potrzebna i co tak na prawdę zmienia ta śmierć????
Wiemy, że grzech, wiemy, że “ktoś” kiedyś wzgardził Pokojem Duszy danym przez Boga Ojca.. .
Możemy się domyślać, że to wywołało lawinę “wzgardy” Stwórcą gdyż “ktoś” uatrakcyjnił tę “wzgardę” jako coś co jest cool.. .
To prowadzi do tego, że człowiek już bardziej zaczyna lubować się w tym cool i nawet dobrze mu z tym, i nawet to “cool” kochać potrafi i pomnażać.. .
Kocha “coś” co Miłością wcale nie jest i na tym polega to oszustwo…... “kogoś”, kto oszukuje człowieka… .
Co mógł zrobić smutny Bóg, którego Stworzenie stworzone do Miłości zaczyna kochać coś, co miłością nie jest…. ?
- Zsyła Syna i Pokazuje.. .
Pokazuje tę Miłość dla nowego zachwytu, dla nowego początku… świata.
Pokazuje Miłość:
- miłujcie nieprzyjaciół waszych (..) albowiem wasze imiona zapisane są w niebie.. .
- Nie bójcie się tracić z powodu Miłości gdyż Ojciec z nieba pocieszyciela DA WAM
Ale ziemianie boją się miłości… – MATKA SKłONNA JEST ZABIć SWOJE POCZęTE DZIECKO, GDYż BOI SIę MIłOśCI…. .
A mówiąc wprost nie kocha tej MIŁOŚCI, która wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję... ale ufa swojej kalkulującej miłostki. A przecież Miłość to nie kalkulacja i wyrachowanie. MIŁOŚĆ WSZYSTKIEMU UFA I WSZYSTKIEMU WI|ERZY, W|E WSZYSTKIM POKŁADA NADZIEJĘ.
Miłość zaś tej która chce zabić dziecko niczemu nie ufa i niczemu nie wierzy… – zatem komu wierzy skoro chce zabić??
Matka nie chce POCIESZYCIELA....z Boga woli chłodną kalkulację.. .
****
Tak, wszyscy jak jeden mąż – jak tu czytamy i piszemy – BOIMY SIĘ MIŁOŚCI…. .
Boimy się MIłości bo boimy się stracić... jak “ta Matka”, która chce zabić poczęte dziecko albo chce odszkodowania za to, że pozwolili urodzić... .
Boimy się przyznać(spowiedź)... – boimy się pierwsi wyciągnąć rękę do zgody… , jesteśmy niewolnikami “standardów” tego świata, nie Chrystusowego…. .
Wszyscy jak jeden mąż zgrzeszyliśmy i zapatrzyliśmy się “we własną samowystarczalność”.. .
Dlatego smutny Ojciec pokazał MIŁOŚĆ w swoim Synu:
- “Ojcze, nie pamiętaj im, bo oni nie wiedzą co czynią.....” – gdy przybijali do krzyża… . Ale to SŁOWO o mnie, Tobie. Bo kiedyś pewnie sobie powiemy. Kurcze! NIe wiedziałem co czynię za życia… .
*******
Bardzo ważne jest jaką świątynią jestem… . Bo po 3 dniach Jezus odbudowuje swoje Zycie. Tak nasza świątynia serca zostanie ukazana taka jaką jest – jaką żeśmy sobie urządzili w tutejszym życiu… .
Czy jestem świątynią z której rodzą się w moich czynach, życiu OWOCE MIŁOŚCI na wzór Jezusa,
czy też jestem “świątynią” z której rodzi się stary, przebiegły i sprytny karierowicz gromadzący sobie skarby w domu, banku, w garażu…. . Który zapomniał, że to Miłość trzeba kochać:
- miłość miłosierną
- miłość otwartą na dawanie tego co najlepsze
- miłość wyrozumiałą na potknięcia innych
- miłość współczującą i dającą nie tylko suknię ale i płaszcz….
- miłość która bierze początek z Boga..
******************
Smutek Boga trwa nadal… , gdyż mimo tego, że dany został na OBRAZ MIŁOŚCI do zachwytu i pokochania jej. To mimo wszystko my dalej pokładamy nadzieję w “standardach świata” – nie Boga.. . W mniejszym lub mniejszym stopniu te standardy kochamy i pokładamy w nich nadzieję.. .
Bo jak, przyjdzie nam zyć z Bogiem po śmierci – BOGIEM, który jest Chrystusową MIŁOŚCIĄ,
skoro JEJ – TEJ MIŁOŚCI – po ludzku, autentycznie, i po prostu nie kochamy i nie zachwycamy się NIĄ?
A co będzie jeśli zachwycamy się czym innym niż MIŁOŚĆ???
****
To “czym innym” zostanie nam odebrane… i pozostanie nam …. ?
***
CZłowiek rodzi się dla RAJU.
Dziś oglądając Pasję wg Mela Gibsona, zwróciło moją uwagą słowo:
“Zaprawdę dziś jeszcze, będziesz ZE MNĄ.... w raju”.
***
Zapytałem sam siebie:
- Z KIM? Chciałbyś się znaleźć w raju, z Jezusem Kładącym i wybaczającym, umywającym nogi, czy też
z żołnierzami, i szaleńcami tańczącymi w rytm “szatańskich wersetów”
Z JEzusem, czy…z Biblijnym Wężem…
***
Kochani, w “Raju” na pewno będziemy, ale tego z Kim – nie do końca możemy być pewni.
Ale jednego możemy być pewni. Będziemy w takim “RAJU”, o który zabiegamy na ziemi.
MOżemy być z Jezusem w raju wg Jego standardów lub z “Wężem” wg ziemskich…. .
Warto pokochać MIŁOŚĆ ofiarną, zamiast miłość zaborczą nastawioną na branie… .
****
MIŁOŚĆ do pokochania została dana – jest wybór.. , jest sprawa… .
Błogosławieni którzy nie widzieli a uwierzyli tej MIŁOŚCI od której erę nową “niechcący” świat odmierza.. .
Zdobyć się na to by pokochać MIŁOŚĆ i nie ulec lękowi przed “stratą”.. . t
***
Strata po ludzku będzie, ale POCIESZYCIEL będzie dany nie po śmierci, ale już teraz, tutaj na ziemi…. Kto traci zyskuje….Pocieszenie z serca Samego Boga.
****
*****
****
p.s.
Przepraszam, późno już, może mało poskładane, ale dziś taki właśnie minął dzień i cicha zapadła noc…. . [2008-03-22, 02:47:07]
Cisza potrwa do Niedzielnego poranka – wkleiłem trochę Gregorianki dla utrwalenia tej ciszy i zagłębienia się w niej… .
***
..Jestem przy Tobie, Pamiętam… ,
Czuwajmy.. .
komentarze
Nie do końca mogę się zgodzić…
Sądzę, że każdy kto otarł się o bliskość z tym co się wydarzyło w Wielki Piątek zadaje sobie pytanie: Po co Tak????
- Komu potrzebna i co tak na prawdę zmienia ta śmierć????
Wiemy, że grzech, wiemy, że „ktoś” kiedyś wzgardził pokojem duszy danym przez Boga Ojca…
Możemy się domyślać, że to wywołało lawinę „wzgardy” Stwórcą gdyż „ktoś” uatrakcyjnił tę „wzgardę” jako coś co jest cool.. .
To prowadzi do tego, że człowiek już bardziej zaczyna lubować się w tym cool i nawet dobrze mu z tym, i nawet to „cool” kochać potrafi i pomnażać…
Kocha „coś” co miłością wcale nie jest i na tym polega to oszustwo… „kogoś”, kto oszukuje człowieka…
Co mógł zrobić smutny Bóg, którego stworzenie stworzone do miłości zaczyna kochać coś, co miłością nie jest… ?
- Zsyła syna i pokazuje…
Pokazuje tę miłość dla nowego zachwytu, dla nowego początku… świata.
Pokazuje miłość:
- miłujcie nieprzyjaciół waszych (…) albowiem wasze imiona zapisane są w niebie…
- Nie bójcie się tracić z powodu miłości gdyż Ojciec z nieba pocieszyciela DA WAM
Do tego miejsca jest pięknie. A potem leci zwykłe nadużycie:
Ale ziemianie boją się miłości… – MATKA SKŁONNA JEST ZABIĆ SWOJE POCZĘTE DZIECKO, GDYŻ BOI SIĘ MIŁOŚCI…
1. Czy można zabić niepoczęte dziecko?
2. Czy chodzi o ciężarną chcącą usunąć ciążę, czy o matkę chcącą zabić dziecko?
Żeby tak znaczyło tak a nie znaczyło nie. Płód nie jest dzieckiem! Taka propaganda kłamstwem osłabia skuteczność Pańskiej argumentacji.
A mówiąc wprost nie kocha tej MIŁOŚCI, która wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję… ale ufa swojej kalkulującej miłostce. A przecież miłość to nie kalkulacja i wyrachowanie. MIŁOŚĆ WSZYSTKIEMU UFA I WSZYSTKIEMU WIERZY, WE WSZYSTKIM POKŁADA NADZIEJĘ.
Miłość zaś tej która chce zabić dziecko niczemu nie ufa i niczemu nie wierzy… – zatem komu wierzy skoro chce zabić??
To ta matka – dzieciobójczyni – wierzy czemuś? komuś? czy nie wierzy? Bo to zdanie powyższe to gonienie w piętkę.
Matka nie chce POCIESZYCIELA… od Boga woli chłodną kalkulację…
****
Tak, wszyscy jak jeden mąż – jak tu czytamy i piszemy – BOIMY SIĘ MIŁOŚCI…
Myli się Pan! Nie wszyscy boją się miłości. Tyle że nie wszyscy są przekonani o prawdziwości Pańskiego objawienia. Pańskie rozumienie miłości Boga podszyte jest szatanem, aby użyć argumentu z Pańskiego arsenału. Miłość, nawet ta zwykła ludzka, popycha do dobra, a Pan gania z tym kamieniem i zastanawia się w którą grzesznicę by rzucić. Bo Pan przecież bez grzechu, prawda?
Boimy się miłości bo boimy się stracić… jak „ta matka”, która chce zabić poczęte dziecko albo chce odszkodowania za to, że pozwolili urodzić…
Jednak chodzi o ciężarną, którą zmuszono do donoszenia ciąży. Nazywanie tego pozwoleniem, to jawne robienie sobie jaj z pogrzebu! Czy Pan jest piątą kolumną apologetów poglądu, że przerywanie ciąży to środek antykoncepcyjny?! Zanim się skłamie należy się zastanowić komu przyniesie to korzyść. Pan działa dla tych, co chcą aby dziewczęta trktowały przerwanie ciąży jak wyciśnięcie pryszcza, a nie poważną decyzję niosącą konsekwencje na całe życie. Kłamstwo ma krótkie nóżki.
Boimy się przyznać (spowiedź)… – boimy się pierwsi wyciągnąć rękę do zgody…, jesteśmy niewolnikami „standardów” tego świata, nie Chrystusowego…
Znacznie adekwatniejsza jest pierwsza osoba liczby pojedynczej niż mnogiej. Uważa Pan, że powinien się Pan udeżyć w pierś? To proszę bić się we własną, a nie w moją. Ja się przyznaję, gdy mam do czego, rękę na zgodę wyciągam i żyję bardzo niestandardowo. Zapewniam Pana, że choć jestem wyjątkowy, to nie jestem jedyny. Są na tym świecie tacy, co do których jestem pewny, że nie zgrzeszyli i nie jest to Pan.
Wszyscy jak jeden mąż zgrzeszyliśmy i zapatrzyliśmy się „we własną samowystarczalność”…
Znów to bicie się w cudze piersi…
Dlatego smutny Ojciec pokazał MIŁOŚĆ w swoim Synu:
- „Ojcze, nie pamiętaj im, bo oni nie wiedzą co czynią…” – gdy przybijali do krzyża… . Ale to SŁOWO o mnie, Tobie. Bo kiedyś pewnie sobie powiemy. Kurcze! Nie wiedziałem co czynię za życia…
*******
Bardzo ważne jest jaką świątynią jestem… . Bo po 3 dniach Jezus odbudowuje swoje Zycie. Tak nasza świątynia serca zostanie ukazana taka jaką jest – jaką żeśmy sobie urządzili w tutejszym życiu… .
Czy jestem świątynią z której rodzą się w moich czynach, życiu OWOCE MIŁOŚCI na wzór Jezusa,
czy też jestem “świątynią” z której rodzi się stary, przebiegły i sprytny karierowicz gromadzący sobie skarby w domu, banku, w garażu… Który zapomniał, że to miłość trzeba kochać:
- miłość miłosierną
- miłość otwartą na dawanie tego co najlepsze
- miłość wyrozumiałą na potknięcia innych
- miłość współczującą i dającą nie tylko suknię ale i płaszcz…
- miłość która bierze początek z Boga…
A skąd mam wiedzieć kiedy miłość bierze początek z Boga? Bo Pan to zadekretuje? No i skąd mam mieć pewność, że oddawanie szaty to objaw działań natchnionych, a nie czyste wyrachowanie? Czy mam sprawdzać cechy miłości, czy dać się jej porwać?
******************
Smutek Boga trwa nadal…, gdyż mimo to, że dany został na OBRAZ MIŁOŚCI do zachwytu i pokochania jej. To mimo wszystko my dalej pokładamy nadzieję w „standardach świata” – nie Boga… W mniejszym lub mniejszym stopniu te standardy kochamy i pokładamy w nich nadzieję…
To, że nie ma Pan pojęcia o innych, to już pisałem. Ale nie przypuszczałem, że pycha może być tak wielka i, że aspiruje Pan do miana znawcy Boga. Skąd Panu przyszło do głowy, że Bóg odczuwa takie emocje jak Pan? że podziela Pańskie emocje? Czy pan jest tak pyszny czy tak głupi, żeby wmawiać innym, że Bóg konsultuje z Panem swoje smutki? Czy nie posuwa się Pan do zwykłej manipulacji Bogiem? Podpiera się Pan nim, bo wie Pan, że nie ma Pan racji ani argumentów?
(O co chodzi z tym obrazem miłości, to nie udało mi się zrozumieć. Chyba jakieś słówko się Panu zawieruszyło. To smutek został dany na obraz miłości czy coś innego? Jaki to ma sens?)
Bo jak, przyjdzie nam żyć z Bogiem po śmierci – BOGIEM, który jest Chrystusową MIŁOŚCIĄ,
Śmierć zwykle kończy życie. Śmierć ciała kończy życie ciała, śmierć duszy, kończy życie duszy. Zatem życie po śmierci to chyba oksymoron.
skoro JEJ – TEJ MIŁOŚCI – po ludzku, autentycznie, i po prostu nie kochamy i nie zachwycamy się NIĄ?
A co będzie jeśli zachwycamy się czym innym niż MIŁOŚĆ???
****
To „coś innego” zostanie nam odebrane… i pozostanie nam…?
***
Człowiek rodzi się dla RAJU.
Dziś gdy oglądałem Pasję wg Mela Gibsona, zwróciły moją uwagą słowa:
„Zaprawdę dziś jeszcze, będziesz ZE MNĄ.... w raju”.
***
Zapytałem sam siebie:
- Z KIM? Chciałbym się znaleźć w raju, z Jezusem kładącym i wybaczającym, umywającym nogi, czy też
z żołnierzami, i szaleńcami tańczącymi w rytm „szatańskich wersetów”
Z Jezusem, czy…z Biblijnym Wężem…
***
Kochani, w „Raju” na pewno będziemy, ale tego z Kim – nie do końca możemy być pewni.
Ale jednego możemy być pewni. Będziemy w takim „RAJU”, o który zabiegamy na ziemi.
Możemy być z Jezusem w raju wg Jego standardów lub z „Wężem” wg ziemskich…. .
Warto pokochać MIŁOŚĆ ofiarną, zamiast miłość zaborczą nastawioną na branie…
****
MIŁOŚĆ do pokochania została dana – jest wybór…, jest sprawa…
Błogosławieni którzy nie widzieli a uwierzyli tej MIŁOŚCI od której erę nową „niechcący” świat odmierza…
Zdobyć się na to by pokochać MIŁOŚĆ i nie ulec lękowi przed „stratą”…
***
Strata po ludzku będzie, ale POCIESZYCIEL będzie dany nie po śmierci, ale już teraz, tutaj na ziemi… Kto traci zyskuje… Pocieszenie z serca Samego Boga.
****
*****
****
p.s.
Przepraszam, późno już, może mało poskładane, ale dziś taki właśnie minął dzień i cicha zapadła noc…. . [2008-03-22, 02:47:07]
Cisza potrwa do Niedzielnego poranka – wkleiłem trochę Gregorianki dla utrwalenia tej ciszy i zagłębienia się w niej… .
***
..Jestem przy Tobie, Pamiętam… ,
Czuwajmy.. .
Podejrzewam, że nie jestem Pńskim kochanym i całe szczęście. Z miłości między mężczyznami uznaję tylko ojcowską, synowską i braterską, a my chyba rodziną nie jesteśmy. Zatem wnioskuję, że raj niekoniecznie dla mnie, a być może dla mnie ale bez Pana. I skąd wziął Pan informacje o sercu Boga? Gdzie uczą anatomii Boga?
Życzę rozumu i pokory
Jerzy Maciejowski -- 22.03.2008 - 16:02Panie Jerzy
1. Czy można zabić niepoczęte dziecko?
Czy można zabić – przerwać życie czemuś co nie istnieje?
2. Czy chodzi o ciężarną chcącą usunąć ciążę, czy o matkę chcącą zabić dziecko?
Żeby tak znaczyło tak a nie znaczyło nie. Płód nie jest dzieckiem! Taka propaganda kłamstwem osłabia skuteczność Pańskiej argumentacji.
Ciekawi mnie jak definiuje Pan macierzyństwo – kiedy kobieta staje się Matką: – gdy urodzi – gdy już nosi pod sercem – gdy wie, że nosi pod sercem
To ważne ustalenie Faktu, gdyż cieżarna to Kobieta a dziecko pod sercem to jej dziecko. Decyzja o przerwaniu życia, jest stratą dziecka.
To, że odczłowieczy Pan Matkę nazywając ją ciężarną a dziecko w łonie Matki, płodem nie będzie oznaczało, że zapomnimy w jakiej rzeczywostości żyje Kobieta nosząca w swoim łonie Dziecko ani Dziecko – które po oglądnięciu na USG nie jest czymś abstrakcyjnym ale małym człowiekiem.
Miłość jest współ – czująca, a więc skłonna do ofiarowania się aby mały człowiek mógł żyć... .
Pozbycie się małego człowieka którego serce bije od bardzo wczesnej fazy życia nie jest pozbyciem się tkanki… .
WIzualizajcja tutaj:
http://poldek34.salon24.pl/42322,index.html
Myli się Pan! Nie wszyscy boją się miłości.
To zależy jaką Miłość ma Pan na myśli….. .
Ja pisząc tę reflekskę mam na myśli Miłość z listu św. Pawła do Koryntian:
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się miedzią dźwięczącą
lub cymbałem brzmiącym.
Gdybym posiadał dar przemawiania z natchnienia Bożego
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadł wszelką wiedzę,
i wiarę miał taką, żebym mógł góry przenosić,
a miłości bym nie miał,
niczym jestem.
Gdybym cały swój majątek rozdał na żywienie ubogich
i własne ciało wydał na spalenie,
a miłości bym nie miał,
nic mi nie pomoże.
Nie wiem czy wszyscy się boją, czy niektórzy – wiem natomiast, że wszyscy – bez wyjątku – grzeszni jesteśmy… – a więc nie zdolni do tego aby Ofiarować swoje życie do końca – jak Chrystus ofiarował je w Wielki Piątek.
Nie ma większej Miłości gdy się życie oddaje —— a życie oddaje również Matka i Ojciec godząc się na poczęcie, urodzenie i wychowanie dziecka…. . Gdyż dziecko wymaga poświęcenia i BEZINTERESOWNEJ Miłości.
Tyle że nie wszyscy są przekonani o prawdziwości Pańskiego objawienia.
Pańskie rozumienie miłości Boga podszyte jest szatanem, aby użyć argumentu z Pańskiego arsenału. Miłość, nawet ta zwykła ludzka, popycha do dobra, a√Pan gania z tym kamieniem i zastanawia się w którą grzesznicę by rzucić. Bo Pan przecież bez grzechu, prawda?
Miłość popycha do dobra -> to prawda. Z tym, że należy od razu powiedzieć, że często Egoizm “stroi się” w szaty Miłości… . Możemy przecież rozróżnić “miłość własną” która będzie popychać do dobra ale tylko własnego.. – czy to Miłość BEzinteresowna?
Objawień nie mam – to tylko przemyślenia.
Pozdrawiam Świątecznie.
poldek34 -- 22.03.2008 - 17:03Panie Poldku!
1. Zabicie dziecka i przerwanie ciąży to dwie różne jakościowo sprawy. Mylenie jajka z kurą to błąd logiczny. Pytanie o możliwość zabicia dziecka nienarodzonego miało Panu uświadomić bezsensowność użytego terminu. Gdyby Pan napisał po polsku „płód”, to bym się nie czepiał. Sam się Pan wystawił. A tak na marginesie, czy wie Pan czemu napisał „poczęte dziecko”, a nie „poczęty staruszek”? Oba wyrażenia mają ten sam stopień sensu i adekwatności, tylko pierwsze silniej pobudza pozytywne emocje u odbiorcy. Taka drobna manipulacja, ale pewnie nieświadoma, więc grzech lekki.
Jerzy Maciejowski -- 22.03.2008 - 17:562. Macierzyństwo, to stan psychiczny. Można adoptować dziecko i być matką, przeżywając macierzyństwo. Co to ma do ciąży i płodu?
3. Matką, kobieta staje się wtedy gdy urodzi lub adoptuje dziecko. Ciężarna kobieta jest przyszłą matką. To słowo „przyszłą” ma tu kapitalne znaczenie.
4. Ponieważ Pan nie doczytał to wytłuszczę. Płód nie jest dzieckiem. To jest fakt. Dziecko jest organizmem zdolnym do samodzielnego życia, natomiast płód nie. Znów kłania się rozróżnienie jajka i kury.
5. Nazywanie kobiety w ciąży ciężarną jest użyciem skrótu, ale na pewno nie jest dehumanizacją tej kobiety. Natomiast odmawianie jej prawa do popełnienia błędu jest traktowaniem jej przedmiotowo (jak inkubator), więc proszę się zastanowić który z nas dostrzega człowieka w kobiecie, również tej w ciąży.
6. Płód jest pasożytem żyjącym kosztem nosiciela, czyli ciężarnej. Nazywanie tego człowiekiem, dzieckiem, to lekkie nadużycie. Natomiast z tym, że płód żyje nie dyskutuję. Tyle, że życie życiu nierówne. Bakterie, które zabijam tysiącami w każdej chwili są mi zupełnie obojętne. Natomiast ludzie z reguły nie są mi obojętni. To jest drobna różnica.Zapewniam Pana, że wszystkie argumenty za ludzkością płódu jestem w stanie obalić. Może Pan oczywiście próbować.
7. Skąd Pan wie, że wszyscy są grzeszni? Sam Pan to wymyślił czy ktoś Panu powiedział? Bo Bóg Panu tego nie objawił. Takim stwierdzeniem może Pan kogoś obrażać. Nie ma Pan podstaw do takiego twierdzenia. W najlepszym razie może Pan powiedzieć, że wierzy Pan w to… Tyle tylko, że trudno dyskutować z Pańskimi wierzeniami, nawet jeśli są zabawne. Skąd Pan wie, że wśród czytelników Pańskiego blogu nie ma Zbawiciela, który przyszedł poprawić to co stało się około 1974 lata temu?
8. Nie wiem co Panem kierowało, gdy pisał Pan swój tekst, ale miłości jakiegokolwiek rodzaju nie mogę w tym dostrzec.
9. Święty Paweł chyba pisał o miłości. Nie o jakimś specjalnym zjawisku, tylko o najzwyklejszej miłości, która przemienia człowieka w instrument, na jakim może grać Bóg. Ja o miłości pisałem, więc o co Panu chodziło?
Pozdrawiam
Panie Jerzy
Proste pytanie w klimacie Wielkanocy:
Jajko jest symbolem życia…, tak?
A czego symbolem może być pokiereszownane Ciało Istoty ludzkiej po dokonaniu aborcji.
Proszę się nie silić.
Nie sądzę aby Płód był Panem w okresie do 9 miesiąca życia lecz to Pan był płodem – używając Pana terminologii.
I drugi obraz. Gdyby Maryja poddała się aborcji to kogo by zabiła? Pasożyta, czy JEzusa.. , który umarł i Zmartwychwstał. Jaki byłby skutek aborcji? Ano taki, że nie mógłby Pan ani pisać życzeń ani świętować.... .
Oczywiście przyjmuję do wiadomości Pana poglądy ale ich nie podzielam i może na tym zakończmy dyskusję o tym jak ważne jest 9 miesięcy życia istoty ludzkiej. Jak Pan ma wątpliwości odsyłam do literatury medycznej i naukowej. Ja dziś szczerze powiedziawszy nie mam nastroju aby udowadniać Panu, że istota ludzka to nie pasorzyt a aborcja nie jest wyrazem Miłości Matki w stosunku do dziecka które pod sercem nosi… . Nie dziś.
Płód jest pasożytem żyjącym kosztem nosiciela, czyli ciężarnej.
Dla HItlerowców pasożytami byli Żydzi…. i inne nacje narodowościowe… .
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 22.03.2008 - 18:30“Kto pyta nie błądzi…”
Panie Poldku!
Zabawa polega na tym, że ja nie wartościuję tylko opisuję. Pan może wierzyć nawet w to, że bociany dzieci przynoszą. To na prawdę niczego nie zmienia.
Gdyby Maria przerwała ciążę, to pewnie byśmy nie rozmawiali, a na pewno nie żyli byśmy w kulturze Judeo-chrześcijańskiej. Chyba, że Bóg by znalazł inną drogę do śmierci na krzyżu.
Porównywanie opisu biologicznego płodu do postawy socjalistów względem Żydów czy kułaków jest manipulacją godną dobrego bolszewika. Gratuluję
PS. Nie przypominam sobie żebym był przed urodzeniem czymkolwiek, natomiast wiem kim jestem po urodzeniu.
Jerzy Maciejowski -- 22.03.2008 - 20:04Staszku
nie właczę się do dyskusji, bo,chcę tylko zlożyć Ci życzenia, dla Ciebie i Twojej rodziny.
Hosanna!!
Pozdrawiam świątecznie.:D
Alga -- 22.03.2008 - 22:54Panie Jerzy
PS. Nie przypominam sobie żebym był przed urodzeniem czymkolwiek, natomiast wiem kim jestem po urodzeniu.
Proszę zapytać swojej mamy – jestem przekonany. że odpowie precyzyjnie, jeśli ma Pan wątpliwości.
Najlepsze Życzenia z okazji Wielkanocy!
poldek34 -- 23.03.2008 - 00:23Panie Poldku!
Za życzenia dziękuję. Życzę również wszystkiego najlepszego, choć dziś to trochę inna okazja.
Niemniej mamie nie będę zawracał głowy, bo wiem, że nie byłem wypadkiem przy pracy. Natomiast płód pozostanie płodem, nawet wtedy gdy nazwie go Pan dzidziusiem i będzie Pan na jego pojawienie czekał bardzo niecierpliwie.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 02.04.2008 - 15:16Panie Jerzy
Jeśli Pan chce mówić językiem embriologii to proszę bardzo.
Płód – w embriologii to zarodek ssaków od momentu, kiedy można rozpoznać cechy morfologiczne dla danego gatunku.
Pan był płodem, a może płód był Panem. Jednak dobrze, że się “urdził” bo można określić “kim/czym było” – post factum.
Chociaż embriolodzy wiedzą dużo wcześniej skoro Pan tak się ich określeń trzyma.
Płód niezależnie ile ma tygodni w momencie urodzenia staje się wcześniakiem albo noworodkiem, potem niemowlęciem… itd. Rzeczywiście trudno zauważyć kiedy pojawia się człowiek… .
Ale ze względu na to jaki rodzaj zycia nosi Matka pod sercem troszczy się o to aby cały proces od poczęcia aż do naturalnej śmierci był właściwy i bez patologii.
Oczywiście mozna sobie grać słówkami i terminologiami ale po co.
Pozdr.
************************
poldek34 -- 02.04.2008 - 16:01“Kto pyta nie błądzi…”