Igła

Igła

My mamy wydatki większe od dochodów. Emitujemy więc z jednej strony pusty pieniądz, to z drugiej go musimy wyższymi stopami chamować. Przez to nie tylko stopy kredytów ale i wkładów są większe. W ten sposób na ochotnika się godzimy wywalać część dochodu nie tylko na utrzymanie cen ale i na karmienie spekulantów. To jest jednak koszt zaniechania reformy finansów państwa. Bardzoś to bystrze zauważył.
Spekulacja jednak nie jest powiązana z lokowaniem zagranicznego euro w bankach. Tam działa rynek, pieniądze chodzą po takich kursach jakie wynikają ze stóp procentowych. Wkłady spekulacyjne krążą po giełdzie. One też są rynkowe ale w każdej chwili, kiedy się zmieni koniunktura mogą wyjechać i wtedy pogłębią kryzys. Dlatego niezrównoważona gospodarka jest słaba i odstrasza inwestorów rzeczywistych.
Niestety, do strefy euro nas z takim garbem nie wezmą. Zadłużyliśmy się osobiście, osobiście musimy spłacić. Wtedy, mając zdrowe finanse przejdziemy do euro i już ich się zepsuć nie da oraz my sami nie popadniemy w długi. Dlatego też gospodarka otrzyma drugi impuls wzrostowy. Nie tylko zmaleją koszta ale wzrośnie zaufanie. Pierwszego nawet PiSowi jego nabzdyczonymi krzykami i uchwalaniem kolejnych ograniczeń nie udało się stłamsić. Drugi, bez dyletanckich obstrukcji (mam nadzieję) będzie nie mniej silny.


Kto się boi euro? By: Sylnorma (27 komentarzy) 21 grudzień, 2007 - 23:34