Mój komentarz może wyjaśnia coś dodatkowo, ale wydźwięku mojego tekstu nie zmienia.
Ma Pan przykład na sobie samym, co znaczy wczesniejsze uprzedzenie do kogoś i jak sie odbiera jego słowa.
Jeśli przeczyta Pan ponownie mój tekst ( nie nakłaniam, proszę) – jego wymowa stanie się dla Pana tak samo jasna, jak po ostatnim moim komentarzu.
Opowiem Panu historyjkę.
Mam kuzynkę starszą ode mnie o wiele lat, ale z energią jakiej mogą jej pozazdrościć dwudziestolatkowie. Jest nauczycielką i jej zacięcie pedagogiczne nie ogranicza się wyłącznie do nieletnich uczniów, ale przejawia się czasem w postaci egzaminowania z róznych dziedzin rodziny, znajomych i nieznajomych . Wczoraj wieczorem przyszla do mnie z “sensacyjną wiadomością” – na 47 osób, ktore powitała polskim, kresowym obyczajem: “Chrystus zmartwychwstał” – ani jedna nie znała prawidlowej odpowiedzi na powitanie. U nas mówiło się ( i w rodzinie nadal mówi) : “Prawdziwie zmartwychwstał”.
A 47 osób, wyksztalconych, niezbyt młodych, uważających się za dobrych katolików i dobrych ojców oraz dobre matki rodzin, dawało odpowiedzi “ Tak, tak”. “No właśnie” i szybciutko przechodziło na “świeckie” tematy – jedzonko, dzieci, wnuki, śluby, praca…
Niby drobiazg – ale nie całkiem. Świadczy o tym, że temat Zmartwychwstania nie jest tematem do rozmowy, ani nawet do radości. Jest wyłącznie pretekstem do całkiem świeckich radości. Przynajmniej w tych 47 rodzinach.
Uderz się w piersi Odysie
Mój komentarz może wyjaśnia coś dodatkowo, ale wydźwięku mojego tekstu nie zmienia.
Ma Pan przykład na sobie samym, co znaczy wczesniejsze uprzedzenie do kogoś i jak sie odbiera jego słowa.
Jeśli przeczyta Pan ponownie mój tekst ( nie nakłaniam, proszę) – jego wymowa stanie się dla Pana tak samo jasna, jak po ostatnim moim komentarzu.
Opowiem Panu historyjkę.
Mam kuzynkę starszą ode mnie o wiele lat, ale z energią jakiej mogą jej pozazdrościć dwudziestolatkowie. Jest nauczycielką i jej zacięcie pedagogiczne nie ogranicza się wyłącznie do nieletnich uczniów, ale przejawia się czasem w postaci egzaminowania z róznych dziedzin rodziny, znajomych i nieznajomych . Wczoraj wieczorem przyszla do mnie z “sensacyjną wiadomością” – na 47 osób, ktore powitała polskim, kresowym obyczajem: “Chrystus zmartwychwstał” – ani jedna nie znała prawidlowej odpowiedzi na powitanie. U nas mówiło się ( i w rodzinie nadal mówi) : “Prawdziwie zmartwychwstał”.
A 47 osób, wyksztalconych, niezbyt młodych, uważających się za dobrych katolików i dobrych ojców oraz dobre matki rodzin, dawało odpowiedzi “ Tak, tak”. “No właśnie” i szybciutko przechodziło na “świeckie” tematy – jedzonko, dzieci, wnuki, śluby, praca…
Niby drobiazg – ale nie całkiem. Świadczy o tym, że temat Zmartwychwstania nie jest tematem do rozmowy, ani nawet do radości. Jest wyłącznie pretekstem do całkiem świeckich radości. Przynajmniej w tych 47 rodzinach.
Pozdrawiam
RRK -- 26.03.2008 - 23:28