Chyba mnie nie czytasz dokładnie. Ja piszę tylko tyle, że grzech jest złem więc należy się z niego nawracać. W czym widzisz postawę pastwienia się nad grzesznikiem.
Zaś wzbudzanie nadziei poprzez utwierdzanie kogoś, w przekonaniu, że “coś” grzechem nie jest, jest raczej utwierdzeniem w grzechu.. .
Grzech domaga się miłosierdzia – a jest i ono jest na wyciągnięcie ręki.
Lecz, jeśli grzech jest nazwany dobrem – nie potrzebuje miłosierdzia, bo kto chciałby się pozbywać dobrych rzeczy… .
Piszę wg siebie wg swojego doświadczenia. I mówię od siebie, że ten kto “do końca” wyznaje grzechy, kosztuje pełnej radości i pokoju.. . Dla tych co nie pełnie i po “łebkach”, spowiedź nie “ma smaku”. Jest jedynie smutnym obowiązkiem.
A do “końca oznacza”, oznacza brak tolerancji dla grzechu u siebie – aby go oddać, a miejsce po nim wypełnić Łaską i Światłem.
Wtedy jest ok. W innych przypadkach uwiera nauka Kościoła w “niedotkniętych i przemilczanych” dziedzinach.
Uważam, że to jest klucz do “letniości” Katolików. Nie kosztują łaski czystego serca więc są oziębli i podatni bardzo na wpływy idealizmu humanistycznego.
Alga
a ja próbuje tą nadzieję w nich wzbudzić.
Przynajmniej mi się tak wydaje.:D
Chyba mnie nie czytasz dokładnie. Ja piszę tylko tyle, że grzech jest złem więc należy się z niego nawracać. W czym widzisz postawę pastwienia się nad grzesznikiem.
Zaś wzbudzanie nadziei poprzez utwierdzanie kogoś, w przekonaniu, że “coś” grzechem nie jest, jest raczej utwierdzeniem w grzechu.. .
Grzech domaga się miłosierdzia – a jest i ono jest na wyciągnięcie ręki.
Lecz, jeśli grzech jest nazwany dobrem – nie potrzebuje miłosierdzia, bo kto chciałby się pozbywać dobrych rzeczy… .
Piszę wg siebie wg swojego doświadczenia. I mówię od siebie, że ten kto “do końca” wyznaje grzechy, kosztuje pełnej radości i pokoju.. . Dla tych co nie pełnie i po “łebkach”, spowiedź nie “ma smaku”. Jest jedynie smutnym obowiązkiem.
A do “końca oznacza”, oznacza brak tolerancji dla grzechu u siebie – aby go oddać, a miejsce po nim wypełnić Łaską i Światłem.
Wtedy jest ok. W innych przypadkach uwiera nauka Kościoła w “niedotkniętych i przemilczanych” dziedzinach.
Uważam, że to jest klucz do “letniości” Katolików. Nie kosztują łaski czystego serca więc są oziębli i podatni bardzo na wpływy idealizmu humanistycznego.
Pozdrawiam!
************************
poldek34 -- 27.03.2008 - 18:15“Kto pyta nie błądzi…”