jedząc u znajomych chleb domowego wypieku. Zapytałem, co i jak.
Oto, co usłyszałem:
Bierzesz kartkę z przepisem. Wrzucasz do michy składniki. Lejesz ileś tam wody. Wstawiasz do tej oto maszynki. Na klawiaturze wybierasz program wraz z opcjami. Maszynka sama miesza, wyrabia tyle, ile trzeba, podgrzewa, czeka aż urośnie, a następnie piecze. Jak skończy to zapiszczy.
Wersja dla jeszcze bardziej leniwych – można kupić gotowe mieszanki w odpowiednich proporcjach. Wtedy pieczenie chleba zaczyna przypominać pranie w pralce automatycznej albo zmywanie garów w zmywarce. Nie interesowałem się tym wcześniej, więc byłem zaskoczony mnogością tych maszynek w sklepach…
Odarte z magii i niepewności? Może. Takie współczesne po prostu.
Ale chlebek zły nie był.
Może nie na tyle dobry, bym sam piekł, ale smak i zapach zapamiętałem.
Zdziwiłem się niedawno
jedząc u znajomych chleb domowego wypieku. Zapytałem, co i jak.
Oto, co usłyszałem:
Bierzesz kartkę z przepisem. Wrzucasz do michy składniki. Lejesz ileś tam wody. Wstawiasz do tej oto maszynki. Na klawiaturze wybierasz program wraz z opcjami. Maszynka sama miesza, wyrabia tyle, ile trzeba, podgrzewa, czeka aż urośnie, a następnie piecze. Jak skończy to zapiszczy.
Wersja dla jeszcze bardziej leniwych – można kupić gotowe mieszanki w odpowiednich proporcjach. Wtedy pieczenie chleba zaczyna przypominać pranie w pralce automatycznej albo zmywanie garów w zmywarce. Nie interesowałem się tym wcześniej, więc byłem zaskoczony mnogością tych maszynek w sklepach…
Odarte z magii i niepewności? Może. Takie współczesne po prostu.
Ale chlebek zły nie był.
Może nie na tyle dobry, bym sam piekł, ale smak i zapach zapamiętałem.
oszust1 -- 05.05.2008 - 19:30