...dziękuję za odzew! Chleb ciągle jemy, choć już ostatni bochenek, z tych pierwszych – eksperymentalnych.
Igło – ja wiem, jak się wyrabia chleb, bo pamiętam jeszcze moją wsiową babcię z czasów, gdy robiła to raz w tygodniu w piecu chlebowym. Bochny były ogromne! Pamiętam też jakiś dawny rosyjski film, gdzie matka instruowała córkę, jak długo należy wyrabiać ciasto. Parałem się też dawnymi czasy ciastem drożdżowym, gdy po powrocie z Włoch zacząłem wypiekać pizze a było to w czasach, gdy we Wrocławiu jeszcze nie otwarto żadnej pizzerii! Dlatego udało mi się bez problemu uratować to pierwsze lejące się ciasto mej Naj. Pizze przestałem wyrabiać, gdy okazało się że moja Naj i dwie córy już samodzielnie to potrafią. Trafił się znakomity pretekst, kiedy to Naj nieopatrznie skrytykowała mą pizzę przy znajomych, bo akurat za wielka wyrosła. Smaczna była i tak, choć wyglądała jak jaki placek rabarbarowy. Zawsze ciasto wyrabiałem na oko, więc raz się wypuczyło…
Naczytałem się o maszynach cudnych wszystkorobiących samodzielnie ale pod informacjami o nich, na forum, było wiele pytań co robić, bo chleb był niesmaczny albo nie urósł albo szlag coś trafił. Będę się więc parał ręcznym miesieniem ciasta, co może być dobrą zaprawą siłową.
:)
Pewnie będę też dążył do własnych receptur, bo oczywiście gotowe mieszanki to dyshonor. A dodatków smakowych można wymyślać wiele i próbować efektu. Może mi się to znudzi a może nie… Na razie mogę Wam zdradzić drobiazg, który kiedyś gdzieś wyczytałem w przepisie a dziś nigdzie go nie spotykam. Do ciasta drożdżowego na pizzę zawsze wcieram na tarce troszkę gałki muszkatołowej.
Smacznego!
Przepisy własnoręczne i rady bywalców ciągle oczekiwane. Maszyny precz! Gotowe mieszanki won!
:)
Szanowne chlebojadki i szanowni chlebożercy...
...dziękuję za odzew! Chleb ciągle jemy, choć już ostatni bochenek, z tych pierwszych – eksperymentalnych.
Igło – ja wiem, jak się wyrabia chleb, bo pamiętam jeszcze moją wsiową babcię z czasów, gdy robiła to raz w tygodniu w piecu chlebowym. Bochny były ogromne! Pamiętam też jakiś dawny rosyjski film, gdzie matka instruowała córkę, jak długo należy wyrabiać ciasto. Parałem się też dawnymi czasy ciastem drożdżowym, gdy po powrocie z Włoch zacząłem wypiekać pizze a było to w czasach, gdy we Wrocławiu jeszcze nie otwarto żadnej pizzerii! Dlatego udało mi się bez problemu uratować to pierwsze lejące się ciasto mej Naj. Pizze przestałem wyrabiać, gdy okazało się że moja Naj i dwie córy już samodzielnie to potrafią. Trafił się znakomity pretekst, kiedy to Naj nieopatrznie skrytykowała mą pizzę przy znajomych, bo akurat za wielka wyrosła. Smaczna była i tak, choć wyglądała jak jaki placek rabarbarowy. Zawsze ciasto wyrabiałem na oko, więc raz się wypuczyło…
Naczytałem się o maszynach cudnych wszystkorobiących samodzielnie ale pod informacjami o nich, na forum, było wiele pytań co robić, bo chleb był niesmaczny albo nie urósł albo szlag coś trafił. Będę się więc parał ręcznym miesieniem ciasta, co może być dobrą zaprawą siłową.
:)
Pewnie będę też dążył do własnych receptur, bo oczywiście gotowe mieszanki to dyshonor. A dodatków smakowych można wymyślać wiele i próbować efektu. Może mi się to znudzi a może nie… Na razie mogę Wam zdradzić drobiazg, który kiedyś gdzieś wyczytałem w przepisie a dziś nigdzie go nie spotykam. Do ciasta drożdżowego na pizzę zawsze wcieram na tarce troszkę gałki muszkatołowej.
Smacznego!
Przepisy własnoręczne i rady bywalców ciągle oczekiwane. Maszyny precz! Gotowe mieszanki won!
jotesz -- 06.05.2008 - 12:06:)