Moim zdaniem, rodzice stosujący kary fizyczne dzielą się na trzy grupy:
Tacy, którzy kochają swoje dzieci, ale zdarza im się wkurzyć i zdenerwować – ludzka rzecz, każde dziecko bywa czasem nieznośne. Czasem taki klaps jest bez sensu, a czasem nie, to są drobiazgi bez znaczenia;
Autorytarni, zwolennicy “silnej ręki”, “trzymania krótko”, nie żadna patologia, ale za to celebrujący swoje “prawa rodzicielskie”, potrafiący robić z kary ceremoniał, wybieranie pasków itp. Dla mnie to nieco chore, poza tym taki rodzic chyba sporo traci – jego dziecko raczej nie będzie rozmawiać z nim swobodnie. No ale niektórzy bardziej cenią szacunek, dyscyplinę i dobre wychowanie… Na szczęście ten typ jest chyba coraz rzadszy.
I wreszcie zwyrodnialcy, co łapią za utensylia typu sznur od żelazka, już nie biją tylko katują, a ich wyczyny lądują potem w wiadomościach. Nie będę się wyrażać, powiem tylko, że takich bym wysyłała na stryczek.
Nie wiem, czy ta ustawa coś załatwi, czy stanie się kolejnym martwym przepisem. Byłoby optymalnie, gdyby zmierzała do odbierania dzieciom grupie trzeciej, lekkiego utemperowania drugiej, a broń Boże nie czepiała się pierwszej. Tak się pewnie nie stanie, ale chyba dobrze, że zaczęła się jakaś dyskusja na ten temat w Polsce. Nawet jeśli niektórzy potraktują to jako kolejny atak na świętą instytucję rodziny.
Grzesiu, a co masz do krzyków, to normalna sprawa u ludzi o cholerycznym temperamencie :) Całe życie ojciec na mnie wrzeszczał a ja nie pozostawałam mu dłużna, co w niczym nie przeszkadza, że jesteśmy dla siebie najbliższymi ludźmi na świecie i świetnie się dogadujemy. Lepiej szczerze wyłożyć co się ma na wątrobie, a potem już przyjaźnie gadać przy herbacie, niż np. dusić wszystko w sobie, grać na uczuciach, wzbudzać poczucie winy i takie tam różne. Są rodziny, gdzie nikt nie krzyczy, tylko cedzi przez zęby, a dzieci wychodzą z takich domów porąbane psychicznie.
Hm
Bardzo trafny, jak sądzę, komentarz sajonary.
Moim zdaniem, rodzice stosujący kary fizyczne dzielą się na trzy grupy:
Tacy, którzy kochają swoje dzieci, ale zdarza im się wkurzyć i zdenerwować – ludzka rzecz, każde dziecko bywa czasem nieznośne. Czasem taki klaps jest bez sensu, a czasem nie, to są drobiazgi bez znaczenia;
Autorytarni, zwolennicy “silnej ręki”, “trzymania krótko”, nie żadna patologia, ale za to celebrujący swoje “prawa rodzicielskie”, potrafiący robić z kary ceremoniał, wybieranie pasków itp. Dla mnie to nieco chore, poza tym taki rodzic chyba sporo traci – jego dziecko raczej nie będzie rozmawiać z nim swobodnie. No ale niektórzy bardziej cenią szacunek, dyscyplinę i dobre wychowanie… Na szczęście ten typ jest chyba coraz rzadszy.
I wreszcie zwyrodnialcy, co łapią za utensylia typu sznur od żelazka, już nie biją tylko katują, a ich wyczyny lądują potem w wiadomościach. Nie będę się wyrażać, powiem tylko, że takich bym wysyłała na stryczek.
Nie wiem, czy ta ustawa coś załatwi, czy stanie się kolejnym martwym przepisem. Byłoby optymalnie, gdyby zmierzała do odbierania dzieciom grupie trzeciej, lekkiego utemperowania drugiej, a broń Boże nie czepiała się pierwszej. Tak się pewnie nie stanie, ale chyba dobrze, że zaczęła się jakaś dyskusja na ten temat w Polsce. Nawet jeśli niektórzy potraktują to jako kolejny atak na świętą instytucję rodziny.
Grzesiu, a co masz do krzyków, to normalna sprawa u ludzi o cholerycznym temperamencie :) Całe życie ojciec na mnie wrzeszczał a ja nie pozostawałam mu dłużna, co w niczym nie przeszkadza, że jesteśmy dla siebie najbliższymi ludźmi na świecie i świetnie się dogadujemy. Lepiej szczerze wyłożyć co się ma na wątrobie, a potem już przyjaźnie gadać przy herbacie, niż np. dusić wszystko w sobie, grać na uczuciach, wzbudzać poczucie winy i takie tam różne. Są rodziny, gdzie nikt nie krzyczy, tylko cedzi przez zęby, a dzieci wychodzą z takich domów porąbane psychicznie.
pozdrawiam
Pino -- 31.05.2008 - 16:24