Nie ma Pan wrażenia, że określenie słomiany wdowiec kreuje mężczyznę na jakiegoś z przeproszeniem jełopę?
Coś w tym określeniu jest żałosnego.
Tak mi się też kojarzy odrobinę z innym uroczym określeniem “spuszczony ze smyczy”...
Brrr…
Wstukałam “słomianą wdowę” we Wszystkowiedzącą Wyszukiwarkę i zdumiałam się stwierdziwszy, że są jakieś fora internetowe dla tak się określających kobiet, a niejednokrotnie blogi też są o tym.
Czy słomiana wdowa brzmi równie żałośnie?
Pozdrawiam Pana rozmyślając jeszcze o podniesionej przez Pana kwestii
Panie Lorenzo
Nie ma Pan wrażenia, że określenie słomiany wdowiec kreuje mężczyznę na jakiegoś z przeproszeniem jełopę?
Coś w tym określeniu jest żałosnego.
Tak mi się też kojarzy odrobinę z innym uroczym określeniem “spuszczony ze smyczy”...
Brrr…
Wstukałam “słomianą wdowę” we Wszystkowiedzącą Wyszukiwarkę i zdumiałam się stwierdziwszy, że są jakieś fora internetowe dla tak się określających kobiet, a niejednokrotnie blogi też są o tym.
Czy słomiana wdowa brzmi równie żałośnie?
Pozdrawiam Pana rozmyślając jeszcze o podniesionej przez Pana kwestii
Gretchen -- 04.07.2008 - 11:54