Cóż, to określenie, że słomiany, miało być bardziej ironią. Sądzę, że ten obraz “słomianego wdowca”, czyli takiego co to się rzuca w tango po wyjeździe żony, nie jest w gruncie rzeczy szczególnie prawdziwy. Może być jeszcze użyteczny w kabarecie, czy filmie komediowym, albo w feministycznej propagandzie. Ale chyba nie w życiu?
Znaczy, ja sobie trochę żarty stroiłem.
Co do kobiet, to chyba parę razy usłyszałem sformuowanie “słomiana wdowa”. Moim zdaniem też koncepcja takiej kobiety co to rusza w maisto, na shoppingi i poszukiwanie kochanka jak tylko mąż jest na delegacji, mało ma wspólnego z rzeczywistością.
Ale zaskoczył mnie bardzo mocny feedback do mojej notki, więc dziękuję i pozdrawiam.
re: Dylemat słomianych i co z niego wynikać może, albo powinno
Cóż, to określenie, że słomiany, miało być bardziej ironią. Sądzę, że ten obraz “słomianego wdowca”, czyli takiego co to się rzuca w tango po wyjeździe żony, nie jest w gruncie rzeczy szczególnie prawdziwy. Może być jeszcze użyteczny w kabarecie, czy filmie komediowym, albo w feministycznej propagandzie. Ale chyba nie w życiu?
Znaczy, ja sobie trochę żarty stroiłem.
Co do kobiet, to chyba parę razy usłyszałem sformuowanie “słomiana wdowa”. Moim zdaniem też koncepcja takiej kobiety co to rusza w maisto, na shoppingi i poszukiwanie kochanka jak tylko mąż jest na delegacji, mało ma wspólnego z rzeczywistością.
Ale zaskoczył mnie bardzo mocny feedback do mojej notki, więc dziękuję i pozdrawiam.
mindrunner -- 04.07.2008 - 12:49