tyle że ze smakiem przeczytałem tekst, a właściwie oba teksty twoje (tekstu Gniewka w sumie nie przeczytałem, acz chyba kiedyś pobieżnie, no ale maniera Gniewkowa do czytania mnie nie skłania i ta potrzeba autopromocji ogromna jego:))
A i świetna dyskusja wasza pod tekstem.
Na satanizmie się nie znam (acz troszkę o tym czytałem, nawet miałem prace magisterska o obrazie szatana w literaturze pisać w sumie, ale nie wyszło, no).
Satanizm (w sumie Docent to już napisał)( jako afirmujący absolutna wolność prąd jest ściemą, bo absolutnej wolności nie ma, znaczy niemożliwa jest.
To co zas piszesz o dążeniu ego do różnych potrzeb, to sobie trochę to można porównać moim zdaniem do materialnych bardziej rzeczy.
Znaczy kupujemy kolejną rzecz, bo myślimy, że dzięki niej będzie nam fajniej, lepiej, że będzie ciekawsi, że będziemy spełnieni itd i wychodzi, że jak mamy tę rzecz (albo i jak osiągnęliśmy ten cel) to właściwie nic się nie zmienia.
Czyli taki nigdy nie kończący się ciąg potrzeb, oczekiwań itd, najczęściej bezsensownych.
A jeszcze tak z dążeniem do zaspokojenia wszelkich potrzeb to skojarzyła mi się twórczość de Sade’a, którą i o której dużo kilka lat temu czytałem.
Jego bohaterowie właśnie (pewnie znasz, ale się rozpisałem, więc już napisze kilka banałów więcej) dążyć chcieli do absolutnej wolności przez osiąganie kolejnych to potrzeb i łamanie kolejnych to granic i jakby dochodzili do ściany w sumie.
Jak i sam de Sade, który nihilistycznie pragnął dokonac totalnego zniszczenia (acz w sumie teorii, bo w gruncie rzeczy ekscesy jego samego nie wykraczały poza ekscesy innych libertynów z tamtego czasu), ale wiedział, że to niemożliwe.
No i w literaturze też pragnął napisać tę powieść naj: najbardziej złą, najbardziej okrutną, najbardziej przerażającą, najbardziej patologiczną itd
W sumie chyba “120 dni Sodomy” jakoś bliska tego ideału jest, ale on to jeszcze trochę bardziej z gotyckimi klimatami pomieszać chciał.
A tak jeszcze do twojego tekstu tu linkowanego, to mroczni to byli i okrutni toże bracia Grimm, nie tylko Andersen, w ogóle jak przejrzeć klasyczne baśnie (poczynając od tych z “księgi tysiąca i jednej nocy”, to wychodzi nam że tam okrucieństwa, przemocy,i w ogóle różnych negatywnych rzeczy tyle, ż eharry Potter to pikuś przy tym. W “Basniach tysiąca i jednej nocy” to jeszcze erotyka i uprzedzenia wobec żydów i chrześcijan na jaw wychodzą:)
Ale nie o tym chciałem, a bo tak mi tamten twój drugi tekst zabrzmiał, więc pytam, uważasz sztafaż demoniczny w obecnej i też dawnej (pop)kulturze za element satanizmu?
Bo ja tu bym był ostrożny czy to satanizm jest, no chyba że popsatanizm niekiedy:)
P.S. A i tak w sumie jako żem egoista, to wyrażę życzenie, może by tak jakiś tekst kiedyś o Nietzschem, bo chyba sie tym panem interesujesz bliżej, albo o Nietzschem i markizie de Sade (w sumie natykałem się na uwagi o wpływie drugiego na pierwszego, ale to zawsze było tak tylko wzmiankowane, a poczytałbym cus o tym:))
Hm, ja to w sumie powiem tylko
tyle że ze smakiem przeczytałem tekst, a właściwie oba teksty twoje (tekstu Gniewka w sumie nie przeczytałem, acz chyba kiedyś pobieżnie, no ale maniera Gniewkowa do czytania mnie nie skłania i ta potrzeba autopromocji ogromna jego:))
A i świetna dyskusja wasza pod tekstem.
Na satanizmie się nie znam (acz troszkę o tym czytałem, nawet miałem prace magisterska o obrazie szatana w literaturze pisać w sumie, ale nie wyszło, no).
Satanizm (w sumie Docent to już napisał)( jako afirmujący absolutna wolność prąd jest ściemą, bo absolutnej wolności nie ma, znaczy niemożliwa jest.
To co zas piszesz o dążeniu ego do różnych potrzeb, to sobie trochę to można porównać moim zdaniem do materialnych bardziej rzeczy.
Znaczy kupujemy kolejną rzecz, bo myślimy, że dzięki niej będzie nam fajniej, lepiej, że będzie ciekawsi, że będziemy spełnieni itd i wychodzi, że jak mamy tę rzecz (albo i jak osiągnęliśmy ten cel) to właściwie nic się nie zmienia.
Czyli taki nigdy nie kończący się ciąg potrzeb, oczekiwań itd, najczęściej bezsensownych.
A jeszcze tak z dążeniem do zaspokojenia wszelkich potrzeb to skojarzyła mi się twórczość de Sade’a, którą i o której dużo kilka lat temu czytałem.
Jego bohaterowie właśnie (pewnie znasz, ale się rozpisałem, więc już napisze kilka banałów więcej) dążyć chcieli do absolutnej wolności przez osiąganie kolejnych to potrzeb i łamanie kolejnych to granic i jakby dochodzili do ściany w sumie.
Jak i sam de Sade, który nihilistycznie pragnął dokonac totalnego zniszczenia (acz w sumie teorii, bo w gruncie rzeczy ekscesy jego samego nie wykraczały poza ekscesy innych libertynów z tamtego czasu), ale wiedział, że to niemożliwe.
No i w literaturze też pragnął napisać tę powieść naj: najbardziej złą, najbardziej okrutną, najbardziej przerażającą, najbardziej patologiczną itd
W sumie chyba “120 dni Sodomy” jakoś bliska tego ideału jest, ale on to jeszcze trochę bardziej z gotyckimi klimatami pomieszać chciał.
A tak jeszcze do twojego tekstu tu linkowanego, to mroczni to byli i okrutni toże bracia Grimm, nie tylko Andersen, w ogóle jak przejrzeć klasyczne baśnie (poczynając od tych z “księgi tysiąca i jednej nocy”, to wychodzi nam że tam okrucieństwa, przemocy,i w ogóle różnych negatywnych rzeczy tyle, ż eharry Potter to pikuś przy tym. W “Basniach tysiąca i jednej nocy” to jeszcze erotyka i uprzedzenia wobec żydów i chrześcijan na jaw wychodzą:)
Ale nie o tym chciałem, a bo tak mi tamten twój drugi tekst zabrzmiał, więc pytam, uważasz sztafaż demoniczny w obecnej i też dawnej (pop)kulturze za element satanizmu?
Bo ja tu bym był ostrożny czy to satanizm jest, no chyba że popsatanizm niekiedy:)
P.S. A i tak w sumie jako żem egoista, to wyrażę życzenie, może by tak jakiś tekst kiedyś o Nietzschem, bo chyba sie tym panem interesujesz bliżej, albo o Nietzschem i markizie de Sade (w sumie natykałem się na uwagi o wpływie drugiego na pierwszego, ale to zawsze było tak tylko wzmiankowane, a poczytałbym cus o tym:))
pzdr
grześ -- 24.09.2009 - 21:37