Niemniej nie wiem, czy moje podejście można nazwać impulsem. Tak samo, nie chodzi o „jednostkowy sens”. Jeśli spada dachówka z dachu, to nie ma to zdarzenie wartości moralnej. Jeśli ta dachówka spadając trafia w człowieka, to jest to zjawisko oceniane jako złe. Oczywiście, jeśli nie okaże się, że trafiony człowiek to bandyta napadający na staruszkę wracającą z poczty z rentą – wtedy jest to dobro. No chyba, że staruszka jest stalinowską bezpieczniaczką pławiącą się w nienależnym luksusie, a „bandyta” do działacz opozycji prl-owskiej, wykolegowany przez „kolegów” bezpieczników – wtedy jest to zło.
Przepraszam, ale przypomniała mi się kultowa scena “a gdyby to była wasza matka…” ;)
W tym miejscu nie pozostaje nic innego, jak odesłać Pana do mojego komentarza skierowanego do pani Magii.
Czy widzi Pan dlaczego zmienia się wartość moralna obojętnego moralnie zjawiska?
Oczywiście – dorzuca Pan naprzemiennie kolejne elementy mające odwracać wektor oceny wydarzenia, w zależności od uproszczonego kontekstowania jako “dobre” lub “złe”. W zależności od tego, czy do podsmażanego pure z buraczków doda Pan więcej cukru, czy soli – będą one bardziej słodkie lub słone. W dalszym ciągu pozostaną jednak buraczkami, które zawierają zarówno sól, jak i cukier.
Nie łapię tej kulinarnej analogii, szczególnie, że smaki to spektrum 4 wymiarowe, zaś opozycja dobro-zło to dychotomia. Mnie chodzi o to, że Pańska ocena adresata zdarzenia wpływa na to, czy uznaje Pan to zdarzenie za dobre czy złe. Tu nie chodzi o dodawanie czegoś do zdarzenia – dachówka spada jak spadała, zatem to nie sól czy cukier dodawany do potrawy, ale rozmowa przy stole ma wpływać na smak.
Przywołany przez Pana przykład, nie jest wcale taki uniwersalny. Co zrobić z kulturami, całkiem rozwiniętymi, które polowały na ludzi by złożyć ich w ofierze? A co z grupami przestępczymi zabijającymi ludzi w czasie pokoju? To też ludzie. Czasem inteligentni i kulturalni. Co wreszcie z wyrokami śmierci wydawanymi w majestacie prawa. Aberracja w postaci braku najpoważniejszej sankcji jest epizodem w historii ludzkości i jak tylko czerwoni bandyci uzyskają pełnię władzy, to ten epizod zakończą.
Ależ ja nie absolutyzowałem swojego przykładu. Każdy z wymienionych przez Pana motywów nadaje się na socjologiczne oraz psychologiczne omówienie. Rozwinięte kultury polujące na ludzi, by składać z nich ofiary nie dominują na tle rozwiniętych kultur w historii ludzkości i najczęściej funkcjonowały w określonym okresie rozwoju ludzkości jako takiej. Grupy przestępcze zazwyczaj nie są dominującym elementem w społecznościach – w tym miejscu zostawmy politykę i polityków na boku ;) O karze śmierci nie wspomniałem, by nie otwierać nowych wątków w dyskusji, ale jestem jej zwolennikiem.
Nie ma znaczenia jakie kultury dominują w historii. Na 150 znanych antropologom kultur, tylko 15 jest monogamicznych. A obecnie w Europie dominuje taka kultura, chyba że uwzględnimy rozwody i wiążące się z tym wielożeństwo sekwencyjne.
Politykę i polityków zdecydowanie należy odłożyć na bok, gdy dyskutuje się o dobrze. Tu pełna zgoda.
Świadomie nie użyłem terminu „kara śmierci”. Śmierć nie jest karą, tylko kresem życia w tej formie jakiej doświadczamy tutaj. Mówienie zatem o „karze śmierci” nie ma sensu. Choćby dlatego, iż kara zakłada odkupienie win i rehabilitację. Śmierć to wyklucza.
Normy są wdrukowywane przez rodziców dzieciom. Jest to praktycznie jedyna metoda uwewnętrzniania norm. Wszelka wiara w to, że można patriotyzmu czy moralności uczyć tak jak polskiego czy matematyki, świadczy o kompletnej nieznajomości natury człowieka.
Tak się złożyło, że udzielam się w tych kwestiach – i zaręczam, że przy pomocy pracy organicznej się da. Kwestia wyczucia i braku nachalności.
Pozdrawiam.
Nie wiem, w jakim charakterze Pan się udziela, niemniej miesza Pan zmiany w zachowaniu, wiedzę o normach i strukturę norm, będącą trzecim elementem psychiki. Na pierwsze i drugie może Pan wpływać. Na trzecie praktycznie jest to niemożliwe, poza wyjątkowymi sytuacjami, gdy ktoś inny niż rodzice staje się dla dziecka wzorem. Samo to świadczy o głębokiej patologii.
Panie Foxksie!
Panie Jerzy
Niemniej nie wiem, czy moje podejście można nazwać impulsem. Tak samo, nie chodzi o „jednostkowy sens”. Jeśli spada dachówka z dachu, to nie ma to zdarzenie wartości moralnej. Jeśli ta dachówka spadając trafia w człowieka, to jest to zjawisko oceniane jako złe. Oczywiście, jeśli nie okaże się, że trafiony człowiek to bandyta napadający na staruszkę wracającą z poczty z rentą – wtedy jest to dobro. No chyba, że staruszka jest stalinowską bezpieczniaczką pławiącą się w nienależnym luksusie, a „bandyta” do działacz opozycji prl-owskiej, wykolegowany przez „kolegów” bezpieczników – wtedy jest to zło.
Przepraszam, ale przypomniała mi się kultowa scena “a gdyby to była wasza matka…” ;)
W tym miejscu nie pozostaje nic innego, jak odesłać Pana do mojego komentarza skierowanego do pani Magii.
Czy widzi Pan dlaczego zmienia się wartość moralna obojętnego moralnie zjawiska?
Oczywiście – dorzuca Pan naprzemiennie kolejne elementy mające odwracać wektor oceny wydarzenia, w zależności od uproszczonego kontekstowania jako “dobre” lub “złe”. W zależności od tego, czy do podsmażanego pure z buraczków doda Pan więcej cukru, czy soli – będą one bardziej słodkie lub słone. W dalszym ciągu pozostaną jednak buraczkami, które zawierają zarówno sól, jak i cukier.
Nie łapię tej kulinarnej analogii, szczególnie, że smaki to spektrum 4 wymiarowe, zaś opozycja dobro-zło to dychotomia. Mnie chodzi o to, że Pańska ocena adresata zdarzenia wpływa na to, czy uznaje Pan to zdarzenie za dobre czy złe. Tu nie chodzi o dodawanie czegoś do zdarzenia – dachówka spada jak spadała, zatem to nie sól czy cukier dodawany do potrawy, ale rozmowa przy stole ma wpływać na smak.
Przywołany przez Pana przykład, nie jest wcale taki uniwersalny. Co zrobić z kulturami, całkiem rozwiniętymi, które polowały na ludzi by złożyć ich w ofierze? A co z grupami przestępczymi zabijającymi ludzi w czasie pokoju? To też ludzie. Czasem inteligentni i kulturalni. Co wreszcie z wyrokami śmierci wydawanymi w majestacie prawa. Aberracja w postaci braku najpoważniejszej sankcji jest epizodem w historii ludzkości i jak tylko czerwoni bandyci uzyskają pełnię władzy, to ten epizod zakończą.
Ależ ja nie absolutyzowałem swojego przykładu. Każdy z wymienionych przez Pana motywów nadaje się na socjologiczne oraz psychologiczne omówienie. Rozwinięte kultury polujące na ludzi, by składać z nich ofiary nie dominują na tle rozwiniętych kultur w historii ludzkości i najczęściej funkcjonowały w określonym okresie rozwoju ludzkości jako takiej. Grupy przestępcze zazwyczaj nie są dominującym elementem w społecznościach – w tym miejscu zostawmy politykę i polityków na boku ;) O karze śmierci nie wspomniałem, by nie otwierać nowych wątków w dyskusji, ale jestem jej zwolennikiem.
Nie ma znaczenia jakie kultury dominują w historii. Na 150 znanych antropologom kultur, tylko 15 jest monogamicznych. A obecnie w Europie dominuje taka kultura, chyba że uwzględnimy rozwody i wiążące się z tym wielożeństwo sekwencyjne.
Politykę i polityków zdecydowanie należy odłożyć na bok, gdy dyskutuje się o dobrze. Tu pełna zgoda.
Świadomie nie użyłem terminu „kara śmierci”. Śmierć nie jest karą, tylko kresem życia w tej formie jakiej doświadczamy tutaj. Mówienie zatem o „karze śmierci” nie ma sensu. Choćby dlatego, iż kara zakłada odkupienie win i rehabilitację. Śmierć to wyklucza.
Normy są wdrukowywane przez rodziców dzieciom. Jest to praktycznie jedyna metoda uwewnętrzniania norm. Wszelka wiara w to, że można patriotyzmu czy moralności uczyć tak jak polskiego czy matematyki, świadczy o kompletnej nieznajomości natury człowieka.
Tak się złożyło, że udzielam się w tych kwestiach – i zaręczam, że przy pomocy pracy organicznej się da. Kwestia wyczucia i braku nachalności.
Pozdrawiam.
Nie wiem, w jakim charakterze Pan się udziela, niemniej miesza Pan zmiany w zachowaniu, wiedzę o normach i strukturę norm, będącą trzecim elementem psychiki. Na pierwsze i drugie może Pan wpływać. Na trzecie praktycznie jest to niemożliwe, poza wyjątkowymi sytuacjami, gdy ktoś inny niż rodzice staje się dla dziecka wzorem. Samo to świadczy o głębokiej patologii.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 04.02.2012 - 19:58