Polskich liberałów podzielić można z grubsza na dwa rodzaje. Liberałów histeryków (mazgajów) i liberałów empirystów.
Pierwsi to tacy w rodzaju Nicponia, dużo piany, mało treści i do znudzenia walenie w mantrę, że socjaliści cię okradają, że dają prawa pedałom i gorylom, że świat zmierza ku zagładzie. Tacy liberałowie to skarb dla lewicy, bo gdy nawet, po tym jak trzydziesty raz powtórzą to samo, nikt ich nie zechce posłuchać, nazajutrz powiedzą to samo po raz trzydziesty pierwszy.
Drudzy to liberałowie empiryści. Ci z kolei przekonują, że zarówno teoretyczne jak i praktyczne modele ekonomiczne, przekonują, że nie ma alternatywy dla modelu liberalnego. Zadrą w ich rozumowaniu jest rzecz jasna model skandynawski, który do lat chyli się ku upadkowi, ale który jakoś upaść nie może, a standard życia i zadowolenie z tego co daje państwo, bez problemów konkuruje z tym co oferuje liberalizm. I właśnie z nimi warto polemizować, gdyż to właśnie oni mają potencjał, ku temu by do swoich racji przekonać.
Aby jednak wprowadzić w życie, któryś z tych dwóch dobrze funkcjonujących modeli, potrzebny jest szereg założeń, których warunkiem sine qua non jest określona mentalność społeczeństwa, co w przypadku Polski jest pewną tragedią, gdyż Polacy to ciągle homo sovieticus, a więc ani ufający w swoje umiejętności liberał, ani empatyczny socjalista skandynawski.
Skoro jesteśmy więc na rozdrożu i bynajmniej owy rozkrok nie jest skutecznym wyjściem alternatywnym, to powinniśmy zadecydować w jakim kierunku iść powinniśmy. Stąd, aby wyklarować poglądy, warto poddawać krytyce rozwiązania kolejnych modeli. Np. prywatnej służby zdrowia.
Jeżeli wyjdziemy z założenia, że w przypadku ciężkiej choroby, przeciętnego Polaka nie stać będzie na leczenie szpitalne, ot choćby na walkę z nowotworem (120 tys. osób rocznie), to będziemy mieli do czynienia z humanitarną katastrofą, której polityczno-społeczne skutki trudno przewidzieć.
Powie ktoś, że można się ubezpieczyć. I będzie miał rację, ba najprawdopodobniej Polacy masowo zaczęliby się ubezpieczać prywatnie, bojąc się o to, co się stanie gdy zachorują w przyszłości.
I teraz przechodzimy do clou całej sprawy, a więc do ubezpieczycieli. Otóż owi ubezpieczyciele działają dla zysku, istotą ich działalności jest przyjmowanie na siebie ryzyka, czy dokładniej mówiąc, ziszczenie się tego ryzyka, w zamian za określoną odpłatnoś.
Jest to więc usługa odpłatna, której wysokość, minimalny próg opłacalności, de facto ustala ubezpieczyciel, modelując wysokość przewidywanego i akceptowanego przez niego ryzyka, z uwzględnieniem realiów rynkowych.
Wyliczając wysokość ryzyka, ubezpieczyciel ustala limity których nie może przekroczyć, gdyż wówczas po prostu może nam zbankrutować. Istnieją też limity ustanawiane przez państwo (wdrożenie umowy Solvency II), analogicznie jak w przypadku branży bankowej (umowa Bazylea II), gdzie Państwo wyznacza, ile trzeba mieć pieniędzy w zapasie i jakie można ponosić ryzyko.
Abstrahując od tego, kto ustala owe limity, wcale nie rzadko może się zdarzyć, że albo nie załapiemy się na pulę tzw. polis podwyższonego ryzyka poniżej limitu, albo nasze zdrowie jest na tyle liche, że ubezpieczyciel, nie zechce przyjąć na siebie ryzyka spłaty za nasze leczenie, przez co będziemy musieli radzić sobie sami.
O ile bowiem Państwo nie może odmówić naszego leczenia, (przymusowe płacenie składki daje ten komfort, że Państwo nie może nią wzgardzić), o tyle mechanizm ten nie działa w przypadku ubezpieczyciela, który sam decyduje czy zechce z nami zawrzeć umowę.
Paradoks tej sytuacji sprowadza się wiec do tego, że im większe jest prawdopodobieństwo, że będziemy potrzebowali w przyszłości pomocy lekarskiej (np. genetyczne obciążenia, pierwsze objawy choroby), tym większa jest szansa, że ubezpieczyciel nie zawrze z nami umowy, gdyż po przekroczeniu pewnych limitów ryzyka (czy to limitów dla pojedynczego klienta, czy puli klientów) wypłacalność ubezpieczyciela będzie zagrożona.
Oczywiście może się zdarzyć, że ubezpieczyciel się zacznie zgadzać i najprawdopodobniej upadnie. Wówczas ucierpi rzecz jasna większość klientów i najprawdopodobniej będzie musiało pomóc państwo. W świetle walki o życie, często zawiesza się bowiem własne poglądy i puka tam gdzie są pieniądze.
Oczywiście państwo też może upaść, z tym, że prawdopodobieństwo upadku państwa jest o wiele niższe (nie przypadkiem agencje ratingowe zawsze wyżej oceniają państwo niż jakąkolwiek firmę, która prowadzi w nim działalność). Po pierwsze państwo ma inne źródła przychodu niż polisa, po drugie zarządza ogromnym majątkiem dającym się łatwo spieniężyć, po trzecie może się dokapitalizować nakładając przymusowe podatki i wreszcie po czwarte upadek państwa nie jest na rękę sąsiadom bo gospodarczo cały region się destabilizuje.
Zupełnie na marginesie można zauważyć jak wielką władzę nad Polakami miałby wówczas korporacje międzynarodowe, gdzie decyzje jednego prezesa byłyby ważniejsze niż niejedna decyzja premiera, zwłaszcza gdy towarzystwo ubezpieczeniowe umiejscowione jest w konglomeracie finansowym notowanym na giełdzie. Problem tylko w tym, że w korporacji demokracja nie działa i nikt ci nie daje prawa głosu, za sam fakt twojego istnienia.
Patrząc więc na prywatne polisy zdrowotne nie mogę się oprzeć wrażeniu, że prywatna służba zdrowia jest najlepsza wtedy gdy jesteś zupełnie zdrowy, co w Polsce widać na przykładach karetek odjeżdżających na sygnałach z prywatnych klinik do publicznych szpitali, za każdym razem gdy pojawią się tzw. nieprzewidziane komplikacje operacyjne.
Wracając jednak do ubezpieczeń i biorąc pod uwagę jakość i kondycję publicznej służby zdrowia, chociażby w Polsce, uważam, że najlepszy byłby system mieszany gdzie Państwo przejmowałoby na siebie to ryzyko, którego przejąć na siebie nie może ubezpieczyciel i które finansowano by z powszechnych podatków.
Tylko czy liberałowie są w stanie iść na taki kompromis?
komentarze
major
I tu się zgodzę z Tobą, celnie walisz, w same jajka. Służba zdrowia to najboleśniejsy punkt liberalizmu, właśnie z tego względu że ubezpieczyciel ma zupełnie inny cel niż państwo (tj maxymalizacja zysku a nie ochrona obywateli). Toteż gros budżetów ubezpieczycili idzie na prawników łupiących schorowanych ludzi.
==============
Sir H. -- 10.03.2008 - 01:29po co nasze swary głupie,
wnet i tak zginiemy w zupie…
Są jeszcze
TUW. W Polsce kompletnie zaniedbane i lekceważone.
Igła -- 10.03.2008 - 08:16Igła
Majorze,
dobrą ilustracją Twojej notki byłby film “Polisa śmierci/Damaged Care” z Laurą Dern w roli dr. Lindy Peeno.
http://www.alekino.pl/cgi-bin/ale/index/full/1172
Odmowy finansowania procedur, premie dla pracowników firmy za te “oszczędności”, maksymalizacja zysku zmaterializowana w postaci rzeźby za pół miliona dolców w hallu firmy i umierający ludzie… Ludzie ubezpieczeni, żeby było “śmieszniej”.
Linda Peeno, we własnej osobie, jest też jednym z narratorów w ostatnim filmie Moore’a “Sicko”.
Magia -- 10.03.2008 - 09:07hmm
nie wiem do którego “odłamu” mnie zaliczasz, ale i tak pozwole sobie na pewien komentarz.
Zacznijmy od pytania skoro uważasz że należy ludziom pomagać, to czemu zakłądasz że ludzie sobie by nie pomagali?
W naszej rzeczywistosci jest tak ze nijako czujemy sie zwolnieni/nie mamy kasy na to aby pomagać m.in. przez to ze zabiera nam sie nasze pieniadze na teoreetyczną pomoc tym ktorych nie stac. Czyli dwie kwestie – moralna – pomoglbym gdyby nie to ze państwo ponoc gwarantuje leczenie potrzebujacym za moje pieniadze, wiec czemu to niby powinienem jeszcze pomagac dodatkowo. No i druga sprawa ze de facto zabierajac nam pieniadze nie mamy ich na to aby komukolwiek pomagac.
Tak w skrocie wytlumaczylbym ci to twoje przeswiadczenie ze jakby byla wolnosc to wszyscy nawzajem mielibysmy sie w dupie.
opisujac prywatna sluzbe zdrowia pomijasz istotny element, a wlasciwie skupiasz sie nie na istocie. To ze ubezpieczyciel dziala dla zysku to zadne nowum. Panstwo tez dziala dla zysku. Kogo juz nie bede wymienial bo po pierwsze kiedys z hrabia i smootnym dosc solidneie to opisalismy, a po drugie zapewne zostalbym posadzony o paranoje i ze widze problem jak Kaczynski w wszechobecnym ukladzie:D
W kazdym razie prywatna sluzba zdrowia to nie tylko prywatne ubezpieczenia w korporacjach i leczenie w prywatnych szpitalach. Tu sie zgodze jezeli w ramach obecnego neoliberalnego systemu stworzyc prywatna sluzbe zdrowia na zasadzie ubezpieczyciel – prywatny szpital to bedzie tak jak piszesz. Weź jednak pod uwagę że jeżeli ja mowie o prywatnej sluzbie zdrowia to mam na mysli np to ze poza tymi ubezpieczycielami, powstawalyby jakies społdzielnie samopomocy ktorych nie ograniczalyby durne przepisy ktore nakazuja sie ubezpieczac tylko w poteznych korporacjach ubezpieczeniowych, nie byloby ograniczen w funkcjonowaniu fundacji charytatywnych itd.
Ludzie sa madrzy a przede wszystkim racjonalni – jezeli beda mogli dzialac to beda dzialali – dasz im wolnosc to juz sobie wymysla to tak aby im bylo dobrze.
Sedno lezy w tym ze wolnosci nie mozna traktowac tak ze w jednym miejscu ja oddajemy ludziom w drugim dla ich dobra im zabieramy. Tak to nie dziala – co wiecej jeszcze bardziej zniecheca do wolnosci.
Ostanio faszysta Ziemkiewicz opisal ladnie jak to wyglada ten nasz polski liberalizm. I widzisz na tym to polega ze jak masz taka sluzbe zdrowia to nie wystarczy powiedziec oki, to od dzisiaj sprzedajemy wszystkie szpitale likwidujemy zus i robta co chceta, przy czym wszelkie inne ustawy i ograniczenia wkolo zostawiamy (choćby np to że jezeli bysmy chcieli sobie załorzyć fundacje “samopomoc tekstowiczan” to i owszem mozemy to sobie pewnie zrobic, załatwiwszy najpier trylion papierków i co miesiac oddajac “cześć” i danine bożkowi zwanemu urząd skarbowy – nie możemy po prostu wplacic Jareckiemu kasy na konto coby w razie jaby komus z nas cos sie stalo Jarecki zarzadził wyplate).
No i to chyba byloby na tyle…
—
qatryk -- 10.03.2008 - 11:16qatryk.pl
quatryk
Daj linka do tej dyskusji, o tym ze niby to panstwo jest po to by maxymalizowac zysk. To absurd.
a dalej piszesz
...Weź jednak pod uwagę że jeżeli ja mowie o prywatnej sluzbie zdrowia to mam na mysli np to ze poza tymi ubezpieczycielami, powstawalyby jakies społdzielnie samopomocy ktorych nie ograniczalyby durne przepisy ktore nakazuja sie ubezpieczac tylko w poteznych korporacjach ubezpieczeniowych, nie byloby ograniczen w funkcjonowaniu fundacji charytatywnych itd….
Moze znasz jakis przyklad takich “samopomocy”? To twoj nowy pomysl? Dlaczego takie cos nigdzie nie dziala na masowa skale? Skoro to taki fajowy pomysl to dlaczego nikt tego jeszcze nie stosuje (chyba ze wskazesz mi kto to robi i gdzie, wtedy wycofam sie z tego pytania).
No i jeszcze jedno: ekstrapolacja takich malych samopomocy do duzej liczby uczestniczacych w niej ludzi tak naprawde prowadzi do … panstwowej sluzby zdrowia. Panstwowa sluzba zdrowia to taka “samopomoc” 38 milionow ludzi (w przypadku Polski).
==============
Sir H. -- 10.03.2008 - 13:00po co nasze swary głupie,
wnet i tak zginiemy w zupie…
sir
“Moze znasz jakis przyklad takich “samopomocy”? To twoj nowy pomysl?”
No przeciez ci opisałem dlaczego to nie działa. Ale działało póki nie wzieło sie za to państwo i nie zmonopolizowało rynku. Ktos to kiedyś napisał że w zasadzie każdy socjalistyczny pomysł to pomysł kapitalistów do którego socjaliści przymuszaja wszystkich.
“Panstwowa sluzba zdrowia to taka “samopomoc” 38 milionow ludzi (w przypadku Polski).”
dwie sprawy – monopolizacja i przymus – to nie ma nic wspólnego z samopomocą.
—
qatryk -- 10.03.2008 - 14:18qatryk.pl
Liberałowie?
Panowie, gadacie z tzw pozycji niekompetencji.
Igła -- 10.03.2008 - 14:52Bo jest coś takiego jak TUW i jest coś takiego jak tuw zawłaszczone przez państwo.
Oczywiście wirtualni “liberałowie” nie maja pojęcia ani o 1 ani o 2.
Z tego wychodzi korwinizm.
Z którego ja drwię.
Igła
Igła
czy to był zarzut do mnie? Bo ja to głupi ogólnie jestem i nie za bardzo wiem czy ktoś do mnie mówi jak nie pada bezpośrednio moje imie.
—
qatryk -- 10.03.2008 - 15:16qatryk.pl
Qatryk
Kombinuj sam.
Wszak jesteś za tym aby własne problemy rozwiązywać samodzielnie.
Czy nie?
Czy wiesz co to jest TUW i czy różni się od spółdzielni?
Igła -- 10.03.2008 - 15:20To tak na początek?
Igła
Igła
no i co z tego że wiem? Przecież nie w tym problem że są ludzie któym się chce mimo kłud rzucanych pod nogi ale w tym że te kłody są ludziom rzucane pod nogi. Czyż nie?
—
qatryk -- 10.03.2008 - 15:34qatryk.pl
sry za błędaski
w pracy siedze i nie mam ff coby mi podkreslał.
qatryk -- 10.03.2008 - 15:34—
qatryk.pl
GM
nie ma w sumie ucieczki od systemu mieszanego, bowiem jakbys nie ustawial, to i tak znajda się Ci nieubezpieczeni. i ich trzeba takze leczyc. nie ma co do tego dyskusji.
wiesz doskonale, ze nie da sie wyleczyc wszystkich. nie ma takiej fizycznej mozliwosci – nawet 80% podatki od wszystkich nie zapewnilyby możliwości leczenia kazdego potrzebujacego. musimy wybierać, kogo leczyc. czy nam sie to podoba, czy nie. musimy wybrac, komu dac umrzec.
pozostaje pytanie, czy prywatna sluzba zdrowia, oparta na konkurencji pomiędzy ubezpieczycielami i szpitalami, z jednoczesny arbitrazem panstwowym i przymusem reasekuracji, nie gwarantowalby lepszego rozdzialu srodkow – naszych srodkow, obywatelskich. ja uwazam, ze tak.
natomiast panstwowa sluzba zdrowia dla tych najbiedniejszych, ktorych faktycznie nie stac na ubezpieczenie, jest oczywistoscia. chyba, ze zalozymy ze tych najbiedniejszych nagle zrobi sie kilkadziesiat procent. wtedy to bedzie system jak teraz – panstowa sluzba zdrowia dla wiekszosci, z podatkow tych ktorzy sa w stanie je placic oraz prywatna dla najbogatszych, placacych w ten sposob podwojnie.
Griszeq -- 10.03.2008 - 15:48Griszequ
Mógłbyś objaśnić to: “musimy wybierać, kogo leczyc. czy nam sie to podoba, czy nie. musimy wybrac, komu dac umrzec.”
Bardzo jestem ciekawa wyjaśnień.
Magia -- 10.03.2008 - 15:54Magia
nie no pewnie ze nie musimy – lewiatan za nas to zrobi. Takie proste a i o ile przyjemniej.
qatryk -- 10.03.2008 - 16:04—
qatryk.pl
Magio
to proste – nie ma w systemie zdrowia środków na skuteczne terapie dla wszystkich. nie jesteśmy w stanie przeprowadzić asolutnie wszystkich wymaganych zabiegow. zwlaszcza tych potwornie drogich. ordynator szpitala, majac do wyboru rozpoczecie kosztujacej setki tysiecy terapii dla 60 latki wybiera skierowanie tych srodkow na kilka – kilkanascie tanszych. czy mi sie to podoba? nie. i co z tego. jest to kwestia czysto praktyczna – utrzymanie w pelnym zdrowiu calego spoleczenstwa doprowadziloby do bankructwa kazde panstwo. czy to w systemie panstwowym czy prywatnym, lekarze dokunuja wyborow. ekonomicznych. mozna powiesz, ze to nieludzkie. ale pomyslu na rozwiazanie nie ma – a przynajmniej ja sie z nim nie spotkalem.
Griszeq -- 10.03.2008 - 16:10Griszequ
To nie jest takie proste….
Możesz mi powiedzieć dlaczego dopuszcza się do oczekiwania pacjenta przez kilka miesięcy na wykonanie badań i ewentualne podjęcie leczenia?
(o ile oczywiście nie jest się Griszeqiem czarującym panią w rejestracji i/lub ma się pieniądze)
Czy zaprzeczysz, że tego typu podejście skutkuje tym, że po tych kilku miesiącach możesz już tylko “wybierać” między procedurą za kilkaset tysięcy zł a skazaniem człowieka na śmierć? Często gęsto wybór sprowadza się już tylko do wydania kasy, bo szanse na wyleczenia są już żadne. Ale kasa kusi…
Komu na tym zależy? Nie bądź dzieckiem…
Aha… Tak przy okazji. Możesz znaleźć sensowne wyjaśnienie dla 17,5 tys.$ za standardowe wycięcie wyrostka robaczkowego? Taka była cena w USA w 2006. Czy to jest cena rynkowa czy “korporacyjna”?
p.s. Qatryk, pogadamy, jak dojdziesz do sześćdziesiątki i nie będziesz miał ubezpieczenia a “samopomoc” się na Ciebie wypnie, jak na śmiecia, ‘OK?
Magia -- 10.03.2008 - 16:30spoko
tylko ja to pewnie nie dojade do 60. wiesz niehigieniczny tryb życia i takie tam.
Zanim zaczne czekać to zadam ci jednak pytanie – dlaczego skoro mam ochotę zrezygnować z tej “usługi” jaką gwarantujesz mi poprzez państwo (i sama na nią narzekasz przy okazji – zdaje się to jakies chyba zalążki schizofreni:/) to dlaczego nie mogę? No niby mogę i rezygnuje bo jak będę zdychał to napewno nie w publicznym szpitalu ale jakoś nie za bardzo mam szanse nie dokładać się do tego interesu.
No więc jak to jest że uważasz ten system za odczłowieczony a jednocześnie insynuujesz że ludzie są nieludzdzy bo jak się umówie z nimi że się wspieramy to oni sie na mnie wypną i potraktują jak śmiecia. Czyżbys mierzyła swoja miarą?
—
qatryk -- 10.03.2008 - 16:48qatryk.pl
Magio
Ty mówisz o rozsądnym rodzielaniu środków które w systemie są, a ja o fakcie, ze w tym systemie nigdy nie będzie środków wystarczających dla wszystkich. Jesli zakladasz, ze w przypadku zastosowania najbardziej rozsądnej polityki rozdysponowania środków bedziemy w stanie zapewnić pełne świadczenia dla wszystkich, to się różnimy w ocenie sytuacji.
masz racje – opóźnienia w badaniach prowadzą do sytuacji, ze koszt leczenia staje sie drakonsko wyzszy. czesto – nieoplacalny. mysle, ze wybor sprowadzajacy sie do wydania kasy lub nie w sytuacji pewnego zgonu raczej nie zachodzi – bo na kazde zakontraktowane swiadczenie i tak jest paru chetnych, wiec raczej sie swiadczenie “nie zmarnuje”.
komu na tym zależy? skąd mam wiedzieć. pieniądze giną w systemiem, nad ktorym nie ma zadnej kontroli. szpitale zadluzaja sie do gigantycznych kwot, na calkowicie bezsensownych zasadach z punktu widzenia ekonomiki, bio nikt nie ponosi odpowiedzialnosci, a panstwo te dlugi placi. panstwo, czyli ja i Ty.
chyba w niemczech jest tak, ze lekarz na prywatnej praktyce nie moze pracowac jednoczesnie na panstwowym. przeciez maksymalna patologia jest, ze idziesz do lekarza prywatnie, placisz kase, a on potem kieruje Cie do szpitala panstwowego gdzie leczy Cie wlasnie on, tyle ze z publicznych srodkow.
jest jeszcze jedna kwestia – lekarze ubezpieczeniowi zlamali na zachodzie klanowosc srodowiska. bo w tej hcwili jestes calkowicie bezradna wobec izby lekarskiej. chocby dla tego samego warto wprowadzic podzial…
Griszeq -- 10.03.2008 - 16:52Griszequ
Żadna klanowość nigdzie nie została złamana. To nie jest miejsce dla donkiszoterii. Tam gdzie istnieją “izby lekarskie” (lub inne korporacje) klanowość będzie zachowana. Myślisz, że rozdział coś pomoże w naszych warunkach? A jak się dr. Iksiński (prywatny) dogada z dr. Igrekowskim (publicznym)?
Magia -- 10.03.2008 - 17:01Poza tym zgoda…
Griszeq
z wizjami Majorka gadać szkoda, bo on sobie z mozołem utkał jakąś swoją wizję liberalizmu, z którą walczy z energia godną lepszej sprawy.
Kluczowe jest to, co napisałeś. Że kasy nie wystarczy dla wszystkich. I to naprawe doskonale obojętne, czy dany gość umrze, w systemie prywatnym, bo go nie będzie stac na operację, czy umrze w systemie panstwowym, w kolejce do operacji, która ma termin na świętego Nigdy.
Kasy nie wystarczy dla wszystkich i to jest chyba jasne.
I rzuciłes tą babcią, co to jej lekarz nie daje się leczyć, bo babinka stara. I leczą kogoś innego. I uwaga- za pieniądze, które tej babinie odbierano przez cale życie na taką właśnie okazję, żeby ja leczyć, jak przyjdzie co do czego.
I to jest sukinsyństwo państwowego systemu krańcowe.
Mówią tu wszyscy, że trzeba ratowac ludzkie zycie za wszelka cenę. Otóż jest to tylko po części prawda- np. państwa staraja sie nie negocjować z terrorystami. Czyli uznaje się, że w imię jakiejś większej wartości można poswięcić zycie swoich własnych, niewinnych obywateli.
Jaka jest róznica między niewinnym obywatelem, któremu gorzi śmiercia terrorysta , od niewinnego obywatela, którego nie stac na drogie leczenie? Dlaczego jednym z nich ma zająć sie państwo, a tym drugim już niekoniecznie. Argument o tym, że porywanych przez terrorystów jest malo, a chorujących dużo nie jest argumentem. Bo to jest odwołanie sie do jakichs praw wielkiej liczby w zestawieniu z ludzkim życiem. Mam nadzieję, że ci, ktorzy chcieliby tego argumentu użyć będa gotowi przyznać, że np. komunizm był znacznie gorszym systemem od faszyzmu, bo zabił więcej ludzi, a faszyzm tylko te pare milionów Żydów. Upraszczam, wiem, ale mam nadzieję, że to jest jasne- prawo wielkiej liczby nie dziala w tym przypadku jako argument. Bo oznacza, że inaczej sie ceni zycie równych sobie obywateli tego samego państwa.
Wróćmy jednak do ratowania zycia- mówią, trzeba ratować zycie. Obywatel musi się skladać, by ratowac życie innych. Jest w tym jakis kretynizm ukryty, gdyz system panstwowy zakłada, że obywatel będzie ratował cudze życie kosztem wlasnego. Tu sie ta babinka klania, której zabierali kase co miesiąc przez cale życie, jej kase, na jej leczenie, po to, by wykorzystac te pieniądze na leczenie kogos innego.
Tu sie klaniają wszyscy ci, którzy co roku umieraja dlatego, że nie sa leczeni na czas. I tu wcale nie chodzi o jakies wilkie i drogie operacje. Ale o wielomiesięczne kolejki, w ktorych obywatel, któremu zabiera się kasę uniemożliwiając mu próbe ratowania zycia na własną rękę, ten obywatel, ktorego życie jest zagrożone finansuje ze swoich pieniędzy leczenie zupełnie obcych mu osób. I często umiera tej pomocy nie otrzymując. O zwykłych cierpieniach ludzi, którzy wyczekuja w tych wielomiesięcznych kolejkach wspominac szkoda. Wiadomo jak jest.
W systemie prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych ubezpieczyciel nie robi łaski, do wysokości, na która opiewa umowa MUSI wypłacic świadczenie i to z marszu. Bez gadania. Bez kolejkowania. Obywatel, nawet taki, któremu nie wystarczy na całośc operacji, ma jakies szanse. W państwówce czeka w kolejce. A jeg pieniądze sa rozwalane na ratowanie obcych mu zupełnie ludzi. Jeśli to jest samopomoc to ja dziękuję, postoję. To jest system grabieżczy. A z drugiej strony zupełnie demoralizujący, w ktorym to, czy będziesz leczony zupelnie nie jest zwiazane z tym, czy na to zasługujesz.
Tu sie można oburzyć, co do tego zaslugiwania i próbowac ględzić, że życie i zdrowie ludzkie nie ma ceny. Ma i to jak najbardziej ma. Operacja kolana, artroskopia kosztuje prywatnie 3500zł. Nie wiem, ile kosztuje w państwówce, ale przeciez tez kosztuje. Operacja ratująca życie kosztuje także. Jakies konkretne pieniądze. Wbrew pozorom mozna bez trudu wycenić wartość ludzkiego zdrowia i zycia. Np. nasi żolnierze w Afghanistanie wyceniaja swoje życie miesięcznie na jakies 4 tyśki. Za tyle są je gotowi stracić.
Wszystko to ma wiec jakąs wartość i bzdurą jest gadanie o tym, że trzeba ratowac kazde życie za wszelka cenę. Bo to by oznaczało, że nawet jesłi ktos nie ma wystarczająco pieniędzy należy go ratowac okradając innych. Do jakiej kwoty? Jak operacja będzie warta 100 tys? A jak milion? A jak miliard? Nawet najbardziej odjechany lewak musi w ktorymś momencie powiedzieć STOP.
No i kwestia moralna calego tego bajzlu, co jest połaczone z zasługami. Czlowiek, który zarabia wiecej, odkłada więcej na swoje leczenie, mysli o tym, dba o zdrowie etc. bardziej zasluzył na leczenie, niz ktoś, kto zarabia mniej, odłozył mniej na swoje leczenie, niezbyt sobie dupe zawraca dbaniem o zdrowie etc. To chyba jasne, prawda? I tu nie chodzi nawet o to, żebysmy to my oceniali, ktory z tych ludzi jest lepszy, bo nie o tym jest ta gaduła. Ale postarajmy się pomysleć: mamy dwóch ludzi, w tym samym czasie, którzy potrzebują tej samej operacji, a kasa jest tylko na jedną. W systemie prywatnym moralny dylemat nie istnieje. Lekarz leczy tego, ktory zapłacił za wykonanie usługi. Czy to wyjął z kieszeni, czy to ubezpieczyciel pokrywa. Nieważne. W systemie państwowym albo taki dylemat jest zrzucany na barki lekarza/ordyatora/dyrektora, albo jest roziązany poprzez kolejkę. I w kolejce umiera ten, który w swoich przymusowych skladkach zaplacil juz tyle, że wystarczyloby na jego leczenie, ale sie nie doczekał, zaś wyleczono kogoś, kto na to leczenie sobie nie zarobił. Czyli usmierca się w kolejce faceta a za jego kase leczy kogoś, kto nie tylko nie jest nikim bliskim dla tego umierającego, ale jest czlowiekiem w mniejszym stopniu zasługującym na leczenie.
To jest sytuacja niemoralna i absurdalna.
Fakt, że panstwo przez swój udzial w rynku usług medycznych zawyza ceny tych usług w sposób niewiarygodny pomijam w tym miejscu milczeniem.
Wbrew pozorom istnieje pomysl na system opieki zdrowotnej, ktory jest pochodną pewnego pomysłu odnosnie edukacji, który kiedys umieścilem u Sajonary na blogu.
Nie jest to system liberalny. Ale wychodzący z tej sytuacji, jaka mamy w chwili obecnej i bedacy próbą wyprowadzenia tego badziewia, ktore tu funkcjonuje na jako taka prostą.
Wyobraź sobie, griszeq, taka sytuację, że np. 1% z Vatu (to może być dowolne budzetowe źrodło finansowania, tu chodzi o exemplum a nie o konketnie, że to jest to czy tamto) jest to kasa, którą państwo decyduje sie odbierac obywatelom na potrzeby ich zabezpieczenia zdrowotnego.
Kasa ta trafia do wspólnego wora, gdzie jest dzielona na dokładnie tyle porcji, ile w danym roku/kwartale/miesiacu (to także technikalia) jest w kraju obywateli. W równych częsciach, niech już będzie ten solidaryzm społeczny.
I ta kasa trafia na indywidualne konta, ktorych nie mozna przepić ani wyienic na furaka, do indywidualnych ludzi, w indywidualnych, prywatnych firmach ubezpieczeniowych, towarzystwach ubezpieczeń wzajemnych, spółdzielniach etc. W zależności od tego którą z tych instytucji, dzialających na wolnym rynku obywatel wybierze. I to obejmuje wszystkich- starcow, kobiety, mężczyzn i dzieci. Kazdy od urodzenia ma swoje konto indywidualne, w regularnych odstepach czasu zasilane kaśą wspólną, która pochodzi z konsumpcji (co jest w pewien sposób zdrowsze gospodarczo, niz gdy pochodzi to obciążania pracy), dzięki czemu ci więcej konsumujący siłą rzeczy dokladaja do systemu wiecej.
Griszeq, zamknij buzię, bo ci mucha wleci- tak, tak, lece czystym socjalem, póki co, tyle, że bez państwowego ministra od zdrowia i tp. NFZów marnotrawnych.
Kasą obracają sobie ubezpieczyciele, kasy przybywa z dnia na dzień, bo jak nie chorujesz, obywatelu, to ci sie kumuluje tej kasy wiecej.
I teraz- rosnąca suma ubezpieczenia zabezpiecza obywatela na wypadek powazniejszych operacji, i to jest o tyle ciekawe, że im czlowiek starszy i prawdopodobienstwo chrób wieksze, tym tej kasy zbiera się wiecej. Nie istnieje cos takiego, jak koszyk świadczen gwarantowanych, ktory zmusza czlowieka do chorowania na własciwe choroby. Rynek usług medycznych jest całkowicie prywatny, konkurujący ze sobą nie tylko jakością, ale i nizszymi cenami etc.
Najwazniejsze, że ta kasa jest własnościa obywatela. Jak juz tacy wszyscy zatroskani o to, żeby obywatel nie przepil, to niech nie moze tego spieniężyć. Ale powinien miec mozliwośc zasilić swoim funduszem czyjes konto. Np. matka i ojciec mogliby przelac swoje fundusze zdrowotne na konto chorego dziecka. Etc. Ja, nawet jako obcy, moglbym zostac poproszony przez obca osobe o przelanie chocby kilku punktów na rzecz osoby potrzebującej. Normalny rynek, a do tego realne wspolnoty miedzyludzkie, możliwośc wspomagania się.
No i co najwazniejsze- jeśli po smierci obywatela na jego koncie sa zgromadzone jakieś fundusze, powinny one wtedy podlegać dziedziczeniu. To mobilizuje do dbania o wlasne zdrowie choćby po to, by móc go wiecej zapewnić swoim dzieciom.
No i oczywiście nic by nie stalo na przeszkodzie, by do tych operacji, ktore obywatel chce na sobie przeprowadzić, bo ich potrzebuje, by do nich dopłacać wtedy, gdy kasy zabraknie z funduszu.
Ale oznacza to też to, że dziewczyna, która ma np. kompleks brzydkiego nosa może sobie zaryzykowac i powiedziec- a co mi tam, mloda jestem i zdrowa, nie zanosi sie na jakąś chorobę- zrobie sobie ten nos, żeby tak nie wygladal paskudnie. To sa pieniądze tej osoby, ona nimi gospodaruje, czuje zwiazek miedzy kasą, jej wydawaniem i swoja przyszłościa.
Moim zdaniem jeśli już trzeba się bawić w jakies państwowe sluzby zdrowia, to ten system jest znacznie prostszy i znacznie uczciwszy niz ten z tymi koszykami, kolejkami, lapówkami i ministrami, ktorzy ustalaja pierdoły.
Nie jest on wolny od zarzutu glownego- że uniemożliwia obywatelowi ratowanie własnego życia, tj. nie stawia wyzej cudzego zycia niż wlasnego. Bo mimo wszystko ta wspolna kasa etc. No ale jest jakąś platforma do skoku w ewentualna dobrowolnośc systemu, czyli w kierunku normalności.
Uff, sporo
Pozdrek
Artur M. Nicpoń -- 10.03.2008 - 17:12Arturze,
Za całą odpowiedź na Twój długi wywód powiem: w jednym z najbogatszych państw świata, o najbardziej liberalnym rynku usług medycznych na świecie, ponad 40 mln ludzi z 300-tu mln (posiadających obywatelstwo tego kraju i zamieszkujących jego terytorium) składających się na całość tej populacji nie stać na żadne ubezpieczenie zdrowotne. A wśród tych, którzy ubezpieczenie posiadają najczęstszą przyczyną indywidualnych bankructw jest niemożność spłacenia rachunków za usługi medyczne, których ubezpieczenie nie pokryło.
Magia -- 10.03.2008 - 17:57Nie prościej od razu powiedzieć, że bliżej im do zwierząt niższego rzędu? I uznać taki stan za “naturalny”. Bez hipokryzji i strzępienia jęzora po próżnicy.
Magio
nie bardzo wiem, o co ci chodzi z tymi zwierzętami. To raz.
Dwa- nie stać aż tylu na opieke medyczną? W USA? Bardzo możliwe- już spory kawałek czasu temu powiedziane zostało, że w USA zostały spełnione praktycznie wszystkie postulaty amerykańskiej kompartii z początkow XXw. Nie ma dziwne, że jeśli znajduje się kasa na affirmative action itp. to nie wystarcza jej później na leczenie.
No i najważniejsze w tym wszystkim- skąd pewność, że te 40 milionów, których nie stać na ubezpieczenie (wyjątkowo tanie w USA akurat), to nie są ludzie, ktorzy zwyczajnie mają w dupie to, czy maja takie ubezpieczenie czy nie? Tzn. jasne, woleli by mieć, ale nie kosztem nie wypicia codziennej butelko alko, albo wciagnięcia codziennej kreski koksu. Skąd wiesz, że tak nie jest?
I na koniec- jak ci sie usmiecha twoja potencjalna smierc w kolejce ze świadomością, że za twoja kasę leczony jest wlasnie żulik przywieziony z węzła ciepłowniczego, który nigdy zadnej skladki nie zapłacił? Jak ty to widzisz? Tylko mi nie mów o swoim bohaterstwie, że ty sie godzisz na to, bo czlowiek itd. Bo godzic sie także możesz w systemie prywatnym i nie zmuszasz do milosierdzia kogos, kto tego twojego odczucia akurat nie podziela.
Artur M. Nicpoń -- 10.03.2008 - 18:26Arturze,
40 milionów żuli w USA? I to tych pracujących żuli? Poszukaj sobie raportu, który trafił w ubiegłym roku na Kapitol.
Nie o bohaterstwo tu idzie tylko o zasraną (z przeproszeniem) hipokryzję. Z reguły bowiem bywa tak, że ci którzy najgłośniej krzyczą za naturalnym poczęciem za równie naturalną uznają śmierć z powodu braku kasy.
Magia -- 10.03.2008 - 18:36Nie sądzisz, że czas najwyższy zacząć nazywać rzeczy po imieniu?
Magio,
dokladnie, ja od lat namawiam do nazywania rzeczy po imieniu. Jeśli Kowalskiemu zabiera się kase pod przymusem i daje sie ja Nowakowi, to to sie nazywa okradzenie Kowalskiego, a nie redystrybucja.
Zamiast więc melodramatyzować postaraj sie odnieśc sie do tego, co napisałem Griszeqowi. Czy gdzies tam popełniam błąd? Jaki?
Zauważ, że jedynym usprawiedliwieniem, ktore mają lewicowcy, dla faktu okradania ludzi pod pozorem ich zabezpieczania zdrowotnego jest to, że TAK CHCE DEMOKRATYCZNA WIĘKSZOŚĆ. No, pomijam juz to, że tego akurat nie wiemy, bo przeciez miedzy bajki możemy włożyć opowiesci o tym, jak to ludzie chodzą do wyborów uprzednio sie naczytawszy programow partyjnych i zanalizowawszy to, na ile sie trzymają ci politycy własnych deklaracji. Tu chodzi o cos innego, argument, że tak chce większość niczym sie nie rózni od argumentu szkolnego osiłka Henia, w stosunku do szkolnego słabeusza Józia. Osiłek ma argumentacje taką samą- mam wiecej siły od ciebie i mam gdzies to, że ta komorka/portfel/kanapka (etc. niepotrzebne skreślić) jest twoja. Ja ją sobie zabieram i już. Bo jej chcę.
Moze warto byloby zrozumiec prostą sprawę, że nie wszyscy musza podzielać twoje koncepcje i ze strony liberałów akurat nie będą ci czynione wstety bys ty sama, dobrowolnie, wspierala co chcesz i kogo chcesz w dowolnym zakresie w ramach posiadanych przez ciebie środków. tym sie własnie rózni prawica od lewicy, czym sie rózni wolnośc od zamordyzmu.
Ja tobie nie zakazuję pomagac ludziom, których ty uwazasz za potrzebujących, ale ty mnie zmuszasz do tego, żebym ja ze swojej kasy realizował twoje fantazje. Jeśli to jest twoim zdaniem w porządku, to nie bardzo jest o czym gadać. No ale wypadaloby nazwać rzecz po imieniu. Masz jakąś propozycje nazwy dla tego, co probujesz robić? Dla zmuszania mnie do tego, bym finansował twoje fantazje? Jak to sie nazywa, takie coś? Hę?
Odnośnie Ameryki. Ja o tym raporcie słyszałem. I jakoś mnie nie wzruszył. Z prostej przyczyny- mimo wszystko to Polacy żebrzą o amerykanskie wizy, a nie odwrotnie, mimo całej socjalnej błazenady, która sobie Amerykanie funduja juz od jakiegos czasu sa oni panstwem, z ktorym póki co nikt na świecie nie może sie mierzyć w żadnej kategorii. Ich system jest zwyczajnie lepszy. Generuje więcej szczęśliwych ludzi, niż jakikowliek europejski. O Szwecji szkoda gadać, gdyz jest to kraj biedniejszy od najbiedniejszego stanu Ameryki. O czym tu mowic?
I na koniec ponawiam pytanie- jak znajdujesz system, w ktorym ty umierajac w kolejce do operacji opłacasz leczenie kogoś, kto jest ci i obcy i nigdy nie zlozyl sie na to dobro wspólne (na marginesie- dobro wspólne, to takie dobro, na które zrzuca sie cała wspólnota- sluzba zdrowia, na która Edek nigdy nie łożył nie obejmuje go dobrem wspólnym. No, u nas obejmuje, ale my nie zyjemy w normalnym kraju, czy zyjemy?).
Artur M. Nicpoń -- 10.03.2008 - 18:49Arturze,
Najpierw sprostowanie (cholera, jak ten czas szybko leci), raport, który trafił na Kapitol odzwierciedla stan na koniec 2005. Nazywa się: “Income, Poverty and Health Insurance Coverage in United States: 2005”. Gdzieś wisi w sieci. Niestety nie wiem gdzie, bo ja go mailem dostałam.
Argumenty o lewicowcach odpadają, bo są nieprawdziwe. W przypadku lewicy nie o większość tu chodzi tylko o zachowanie patologicznego status quo. Nie mieszaj mnie do tego, z łaski swojej. Ładnie proszę.
Nie przyszła Ci do głowy myśl o prywatyzacji tylko “narzędzi” opieki medycznej? Czyli lekarzy (z likwidacją izb lekarskich), pielęgniarek, przychodni, szpitali, aptek. Nie przyszło Ci do głowy, że w takiej sytuacji nikt by nie krzyknął “chcę 17,5 tys. dolców za operację wyrostka”? Nie przyszło Ci do głowy, że znając “pulę do podziału” ten sam wyrostek byłby operowany (z zyskiem) na przykład za 7,5 tys.$? Nie uważasz, że ze względu na niemożliwy do zahamowania popyt przy jednoczesnych ograniczeniach w dostępie do możliwości świadczenia usług medycznych (studia, staże, rezydencje, układy, papiery, egzaminy) ceny zostały wyśrubowane do absurdalnych rozmiarów?
Ty popierasz tylko jedną stronę medalu, tą korporacyjną (ubezpieczeniowo-lekarsko-farmaceutyczną). Ja chcę porozumienia dwóch na raz. Idiotka! :)
Magia -- 10.03.2008 - 19:11Magio
tkwisz w błedach niebu obrzydłych, albowiem napisałem o tym, ze państwo swoja obecnościa na rynku usług medycznych zawyża ceny tych uslug. Jesli dana usługa jest gwarantowana przez państwo, to oznacza, że jej cena, z jej autentyczna wartościa nie ma nic wspolnego. I jest zawyzona.
Tak samo sie dzieje w działce leki refundowane. Cena tych leków jest wyśrubowana, gdyz jest gwarancja, że tak czy siak będa z tego pieniadze- państwo da.
Więc nie zarzucaj mi, że ja patrze na to wybiórczo i nie dostrzegam tego, jak panstwo psuje, bo akurat to dostrzegam wysmienicie. Mój text był o czym innym.
I nie odniosłaś sie do tego innego ani slowem.
Jest mi przykro.
Ide sie pociąć skórka od banana.
;))
Artur M. Nicpoń -- 10.03.2008 - 19:17Artur
zejdź na ziemię. W USA też państwo ceny usług medycznych zawyża?!
Mijamy się, bo Ty mówisz o polskiej “pseudo-państwowej” patologii a ja (uznając RÓWNIEŻ stan polskiej opieki medycznej za patologię) wskazuję na absurdy “pełnego” urynkowienia tejże opieki w Stanach.
A skórka od banana to niezły pomysł.
Magia -- 10.03.2008 - 19:26Zrobię to samo, też się potnę. :))
Ja tylko na chwilke
a/ mam wykupiona polise ubezpieczeniowa na zycie+ leczenie szpitalne+ dozycie, mam zatem gdzies rozwazania powyzsze. z gory przepraszam za deprecjonowanie Waszej dyskusji
b/ uprzejmie prosze o obejrzenie filmu dokumentalnego “Sicko”
Dziekuje.
Human Bazooka
Mad Dog -- 10.03.2008 - 19:36Mad
ad. a) A przeczytałeś co tam (w tej Twojej polisie) maluśkimi literkami jest napisane? Bo ja też mam taką, z załącznikami. Najbardziej opłaca się umrzeć. Nagle. :)
Magia -- 10.03.2008 - 19:41ad. b) Gdzie?
M.
Bardzo przeczytałem. I opłaca mi się dożyć:)
A tę polisę, o której mówisz, obawiam się, że kupiałaś w Commercial Union.
“Sicko”?
Już podaję link, który wklej w emule:
ed2k://|file|Sicko.2007.(osloskop.net).avi|712117236|A29A351E4A2DAD208CEFA0086466980F|/
Human Bazooka
Mad Dog -- 10.03.2008 - 19:53odp
Qatryk
Oczywiście Państwo nie działa dla zysku, nie ma żadnej normy prawnej która mu to nakazuje i co za tym idzie Państwo może przynosić deficyt, to raz, dwa może dobrowolnie rezygnować z zysku w imię wyższych racji moralnych.
Samopomoc i rynek usług charytatywnych nigdy ci nie da pewności, że ktoś da ci na leczenie.
Nicpoń
Co do negocjowania z terrorystami, to bardzo proste. Państwa nie negocjują z terrorystami, bo negocjację są dla terrorystów dowodem skuteczności ich żądań i tylko spotęgują ataki w przyszłości. Te państwa mówią to wprost. Wniosek – państwo nie negocjuje z terrorystami nie z powodu jakieś wyższej wartości niż życie tylko właśnie z powodu życia, tyle że życia przyszłych obywateli w przyszłych zamachach, Dalej więc życie jest dla tego państwa najważniejsze.
Aby porównać faszyzm i komunizm trzeba policzyć jakiś współczynnik, np. ilość ofiar na dzień, bo faszyzm działał o wiele krócej. No i o ile przy komunizmie Polska potrafiła przetrwać, o tyle przy faszyźmie, czy niemieckim naziźmie, Polska by nie przetrwała, bo by Polaków puszczono z dymem, pozostawiając tylko niewolników.
Co do krytykowania systemu mieszanego przez wskazywanie niewydolności tego co teraz jest w Polsce, to można też wskazać niewydolność obecnej opieki prywatnej. Gdy skręcisz nogę idąc rano do pracy, prywatna klinika cię nie przyjmie, bo jej lekarze przed południem leczą w szpitalach państwowych.
Zanim ubezpieczyciel będzie musiał ci zapłacić, najpierw wedle własnej woli zawrze twoją umowę, a to właśnie na tym etapie zostaniesz wydymany. Bo nawet gdy jesteś bardzo bogaty to gdy ubezpieczyciel zobaczy u ciebie symptomy stwardnienia rozsianego, to powie dziękuję ale umowy z tobą nie będę zawierał.
No i oczywiście fakt, że masz pieniądze nie oznacza, że znikną kolejki, bo dalej będzie obowiązywała kolejka chorych, tyle że tych ubezpieczonych. Kolejki powstają z powodu braku równowagi popytu i podaży.
A ten pomysł z PIT-m, całkiem dobry,może dlatego bo socjalistyczny.
galopujący major -- 10.03.2008 - 20:57GM
“Oczywiście Państwo nie działa dla zysku,”
oczywiście państwo jako abstrakt, jako teoretyczna konstrukcja może i faktycznie nie działa dla zysku. Ale żyjemy w rzeczywistości i państwo to de facto ci ktorzy rządzą, od premiera i prezydenta po sołtysa w Pcimiu, a ludzie zawsze działają dla zysku (materialnego bądź niematerialnego ale zawsze zysku).
“Samopomoc i rynek usług charytatywnych nigdy ci nie da pewności, że ktoś da ci na leczenie.”
Najbardziej socjalistyczny system na ziemi też ci nie da takiej pewności, wiesz marzeniami o raju piekło brukują – rozważamy tu o tym co jest bardziej moralne – okradać wszystkich i wszyscy mogą liczyć na to że zemrą w kolejce (choć to nie realne bo rynek nawet w najczarniejszy socjalistyczny sen się wkrada przejawiając się np w postaci łapówek a w konsekwencji i tak leczony będzie ten co ma kase), albo nie okradamy choć zdajemy sobie sprawę że wiele ludzi może nie dostać opieki. W drugim przypadku zapewne będziemy mieli kupe wyrzutów sumienia ale tez i pewność że znacznie mniej ludzi schodzi albo przechodzi poważne choroby z powodu zaniedbania jakiego łapiducha.
Wiem że to okrutne ale od tego trzeba wyjść – dopiero potem możemy zastanawiać się co jednak zrobić aby pomóc i tym którzy sobie zwyczajnie nie radzą. Nie możesz robić na odwrót bo tak możesz usprawiedliwiać wszystko.
Swoją drogą dlaczego uważasz np że na służbę zdrowia musimy robić przymusową ściepe a np na takie jedzenie już nie? Przecież wielu ludzi zapewne też cierpi głód (który jest też zapewne w wielu przypadkach przyczynkiem do zachorowań). Co więcej dlaczego nie zapewnić wszystkim seksu – brak takowego powoduje frustracje, wzmożoną agresje i zapewne też przyczynia się powstawaniu wielu groźnych chorób.:D No i tak dalej.
—
qatryk -- 10.03.2008 - 21:37qatryk.pl
Magio,
zejdź na ziemię. W USA też państwo ceny usług medycznych zawyża?!
oczywiście, zreszta jest na ten temat sporo opracowań.
Mijamy się, bo Ty mówisz o polskiej “pseudo-państwowej” patologii a ja (uznając RÓWNIEŻ stan polskiej opieki medycznej za patologię) wskazuję na absurdy “pełnego” urynkowienia tejże opieki w Stanach.
w Stanach nie ma w pełoni urynkowionej służby zdrowia.Kiedyś była, ale dawno. Teraz jest welfare state. Polecam rzut oka na statystyki- liczba tych, których nie stac na opieke medyczną się zwiekszyła. Co zreszta nie dziwi, bo to naturalna kolej rzeczy wszędzie tam, gdzie sie próbuje zaburzyć naturalny porzadek rzeczy.
A skórka od banana to niezły pomysł.
Zrobię to samo, też się potnę. :))
Zdecydowałem sie jednak na szare mydło. Jazzzda!
Artur M. Nicpoń -- 10.03.2008 - 22:39Arturze,
ja właśnie na statystyki patrzyłam. Szczególnie te przytoczone w raporcie, którego nazwę podawałam…
A skąd Ty szare mydło wytrzasnąłeś? :)
Magia -- 10.03.2008 - 22:43Majorku
Powyreczam troche Qatryka
Oczywiście Państwo nie działa dla zysku, nie ma żadnej normy prawnej która mu to nakazuje i co za tym idzie Państwo może przynosić deficyt, to raz, dwa może dobrowolnie rezygnować z zysku w imię wyższych racji moralnych.
oczywiście, a teraz sie obudź z tego milusi snu i popatrz na rzeczywostośc taka, jaka ona jest. Państwo nie działa dla zysku? To te setki tysięcy urzedasów robia swoja nikomu niepotrzebną robote “w imię wyższych racji”, że sobie ciebie zacytuje raz jeszcze? Major, obudź się, bo to naprawdę dziecinada jakaś, co robisz. Państwo istnieje dzis głownie dla zysku sitw, które tym państwem władają. Nasze państwo w szczególności, bo nasze państwo jest niepowazne. Nie ma sprecyzowanej racji stanu, nie prowadzi dlugofalowej polityki, jest arena rozgrywek o szmalczyk i wpływy pomiędzy róznej maści sukinkotami. I działa dokładnie zgodnie z zasadami Parkinsona. Ma juz samo ze sobą tyle problemow, że nie ma ani czasu ani pieniędzy, by rozwiązywac problemy, do rozwiazywania ktorych jest niby powołane. Dzisiaj nawet biurwy ze skarbówki strajkują. Ty widzisz, co się dzieje? Panstwo dziala dla zysku swoje aparatu. Gwarantuje ci, że gdybys cudownym sposobem pozbawil aparat zysków ze stanowisk (od samej góry az do sprzataczki) w sluzbie zdrowia, to jutro byśmy mieli ja sprywatyzowana i bez widoków na władze i kase żaden polityk by nawet nie pierdnął o tym, że trzeba cos tam dla ludzi. No, może Bugaj.
Samopomoc i rynek usług charytatywnych nigdy ci nie da pewności, że ktoś da ci na leczenie.
powiem ci więcej, Majorku, nikt nie da ci gwarancji, że dozyjesz jutra rana. Nie ma takiej osoby na świecie. Może wreszcie uświadom sobie to, że życie na planecie Ziemia to sprawa dosyc niebezpieczna, ryzykowna i nikt nie zna dnia ni godziny. Choćby nie wiem jak sie wytężał.
Co do negocjowania z terrorystami, to bardzo proste. Państwa nie negocjują z terrorystami, bo negocjację są dla terrorystów dowodem skuteczności ich żądań i tylko spotęgują ataki w przyszłości. Te państwa mówią to wprost.
oczywiście, ze tak jest, no i wykarz mi róznice między nienegocjowaniem z terrorystami, a negocjowaniem z górnikami, albo negocjowaniem z lekarzami albo z negocjowaniem z jakąkolwiek grupa żądająca wciąż więcej i więcej z tej wspólnej kasy. Nie zwiększają im sie od tego apetyty? Nie jest to dowód skuteczności ich metod, to że rzad negocjuje i wypłaca?
Wniosek – państwo nie negocjuje z terrorystami nie z powodu jakieś wyższej wartości niż życie tylko właśnie z powodu życia, tyle że życia przyszłych obywateli w przyszłych zamachach, Dalej więc życie jest dla tego państwa najważniejsze.
No wszystko w porzadku, czy negocjując kolejne dopłaty do górników państwo nie robi tego samego, czym byłaby negocjacja z terrorystami? Wszak te pieniądze zamiast pójśc (twoim zdaniem) na leczenie sa wypłacane jakimś gierojom z kluczami francuskimi. Czyjes życie gaśnie gdyż negocjując z górnikami i innymi grupami zawodowymi państwo rozbudza ich apetyty i nie ma kasy na swoje cele podstawowe. Pomijam juz, że nie ma kasy na ewentualna wojnę, co jest zagrożeniem życia wszystkich obywateli. Nasze państwo postepuje w obu tych przypadkach RÓŻNIE. Choć jakościowo się od siebie nie róznią. Nasze państwo zwyczajnie lubi kroić swoich obywateli.
Aby porównać faszyzm i komunizm trzeba policzyć jakiś współczynnik, np. ilość ofiar na dzień, bo faszyzm działał o wiele krócej. No i o ile przy komunizmie Polska potrafiła przetrwać, o tyle przy faszyźmie, czy niemieckim naziźmie, Polska by nie przetrwała, bo by Polaków puszczono z dymem, pozostawiając tylko niewolników.
alez po co współczynnik? Przeciez w argumencie z wielkiej liczby liczy sie wylacznie liczba. Im wieksza tym sprawa wazniejsza. Komplikujesz po co, żeby odwracac kota ogonem?
No i nie gadaj takich rzeczy o tym puszczaniu z dymem. Jakoś Ruscy nie mieli problemów z puszczeniem Polaków przez biełamorkanał, Katyń, Miednoje, i inne wesołe miejsca kaźni. O UBeckich katowniach, więxieniach i torturach szkoda gadac. Poza tym- po co gdybać. Fakty sa jakie są. Dostaliśmy sie na 50 lat pod okupacje do najbardziej nieludzkiego systemu świata. Super.
Co do krytykowania systemu mieszanego przez wskazywanie niewydolności tego co teraz jest w Polsce, to można też wskazać niewydolność obecnej opieki prywatnej. Gdy skręcisz nogę idąc rano do pracy, prywatna klinika cię nie przyjmie, bo jej lekarze przed południem leczą w szpitalach państwowych.
oczywiście, gdyz dzieje sie tak dlatego wyłacznie, iz istnieja szpitale państwowe, gdzie sie za darmo, czyli na nasz koszt, robi kwalifikacje, za które wszedzie na świecie trzeba płacić spory kesz.
Panstwo po raz kolejny psuje rynek.
Zanim ubezpieczyciel będzie musiał ci zapłacić, najpierw wedle własnej woli zawrze twoją umowę, a to właśnie na tym etapie zostaniesz wydymany. Bo nawet gdy jesteś bardzo bogaty to gdy ubezpieczyciel zobaczy u ciebie symptomy stwardnienia rozsianego, to powie dziękuję ale umowy z tobą nie będę zawierał.
jak bede bardzo bogaty, to akurat bedę mial ubezpieczyciela w dupie.
Po drugie- ty zakladasz chyba jakis system monopolistyczny, w którym jest jeden ubezpieczyciel, który dyktuje warunki. Zobacz, tak bylo na rynku spozywczym za komuny. Pani z mięsnego miała realna władze w miasteczku, bo to u niej kupowało się wałówkę. Wystarczyło rynek uwolnić a panie z miesnych zaczeły sie prześcigac w uprzejmości, a w co drugim spozywczaku osiedlowym daja miejscowym na krechę.
Z jakiejz to przyczyny uwazasz, że po uwolnieniu rynku ubezpieczeń zdrowotnych nie powstanie naturalna konkurencja i zabieganie o klienta. Coś, co sie nie opłaca jednym opłaca się innym. Przecież ubezpiecznie de facto dziala jak kasyno, nie? To jest hazard o zdrowie i życie. Ty się zakładasz, że nie dozyjesz, a oni, że przeciwnie. Jest jakaś pula na wypłaty i jest jakiś zysk. Jak w kasynie. Wbrew pozorom to nie jest specjalnie trudne do zbilansowania.
No i oczywiście fakt, że masz pieniądze nie oznacza, że znikną kolejki, bo dalej będzie obowiązywała kolejka chorych, tyle że tych ubezpieczonych. Kolejki powstają z powodu braku równowagi popytu i podaży.
zgadza się. Brak równowagi popytu i podazy. No i teraz mi powiedz, szanowny “uparty centrolewicowcu” co jest lepszym regulatorem równowagi między podażą a popytem- państwowy urzednik z Warszawy, czy rynek? Najlepiej odnieś sie do przykładów znanych z przyrody- czyli do sytuacji dowolnej branży, która za komuny byla panstwowa, a stała sie prywatna po jej upadku. Lepiej jest ta równowaga wybalansowana pod “okiem” wolnego rynku, czy lepiej to planowali towarzysze z politbiura? No bo jak państwodecyduje, co gdzi ekomu i ile, to zawsze o tym decyduja jacys towarzysze z politbiura. Tego czy innego.
A ten pomysł z PIT-m, całkiem dobry,może dlatego bo socjalistyczny.
z PITem? Major, cos czytaniem u ciebie nie teges.
Artur M. Nicpoń -- 10.03.2008 - 23:03Panowie hola, hola
Pisałem dla zysku w sensie prawno-ekonomicznym, w sensie norm prawnych które to nakazują. Wójt w Pcimiu nie może prowadzić działalności gospodarczej, chyba że mającą na celu zaspokajanie bieżących potrzeb społecznych (tak jest w ustawie), a więc nie zysk tylko zaspokajanie owych potrzeb. Stąd państwo może podejmować inwestycje nierentowne, co jest logiczne gdyż zarabia na podatkach.
Oczywiście, to że praktyka jest inna, to truizm, ale wydawało mi się, że rozmawiamy o pewnych standardowych rozwiązaniach, a nie narzekamy ja stare baby.
Co do gwarancji, to znów się nie rozumiemy, ja mówię o gwarancjach prawnych, państwo nie może nie przyjąć składki i nie może odmówić leczenia.
Jeżeli chodzi o negocjacje, nie ma bezpośredniego związku przyczynowego między kasą dla górników i służby zdrowia, bo kasa ta jest przewidziana w budżecie i gdy górnicy nie dostaną z rezerwy, to nie znaczy, że dostaną pielęgniarki.
Abu porównać 50 lat komunizmu w Polsce do czasów Hitlera w Polsce wystarczy popatrzyć na dajmy na to taki rok 1973, a rok 1943 i już widać różnicę.
Co do wolnego rynku, musisz zrozumieć jak działają ubezpieczyciele. Otóż oni matematycznie liczą ryzyko, wszyscy podobnie. Tzn. są ubezpieczyciele którzy ryzykują bardziej i są tacy co ryzykują mniej, ale i tak jest pewna sfera gdzie się nie ryzykuje, (polisa na życie dla 90latka, polisa ubezpieczenia zdrowotnego dla chorego na raka) Stąd mamy ogromny problem.
A podaż i popyt najlepiej reguluje rynek pod warunkiem, że weźmiemy poprawkę na parę rzeczy jak np. równe warunki konkurencji.
A oczywiście chodziło o VAT, nie PIT.
galopujący major -- 11.03.2008 - 00:30Artek
poniewaz wczesniej zgodzilem sie z GM na koniecznosc istnienia systemu mieszanego, to ten Twoj “socjalistyczny” pomysl nawet mi sie spodobal (znaczy sie – muchy ocalaly). zaczalem sie nawet ogladac, czy gdzies nie czerwienieję, ale nie ;-)
liberalizm liberalizmem, ale fakt, isnienie odpisu od VAT byloby – tak mi sie na ta chwile wydaje, bardzo dobrym pomyslem, zwlaszcza ze zwiazanym faktycznie z konsumpcjonizmem.
moze z ta roznica, ze ja te srodki bym gwarantowal jako zabezpieczenie pod skladki obowiazkowego ubezpieczenia w ubezpieczalniach. swiat jest jaki jest – kazdemu moze sie podwinac noga i majac do wyboru nie jesc lub nie placic skladki – pewnie zrezygnuje z ubezpieczenia. w tym momencie wkracza panstwo – na zasadzie oceny przez wspolnoty (samorzady) lokalne (by maksymalnie uniknąć wyludzaczy i leserow – wspolnoty najlepiej sobie z takimi poradzą) pacjent dostaje rekomendacje uruchomienia tych zebranych srodkow, tak by podlegac ciaglemu ubezpieczeniu (powiedzmy – podstawowemu). oznacza to, ze czesc tych VATowskich srodkow musialaby tez byc na kontach wspólnych, bo z indywidualnych czasem tych srodkow mogloby dla konkretnych osob braknąć. zasadniczo – te konta “VAT” byłyby jedynie wspomagaczem i gwarantowalyby ze klient bez opieki nie pozostanie. natomiast za objęcie szerszą opieką klient juz by musiał opłacać normalne składki, wedle uznania, potrzeb i możliwości.
konto musiałoby zawierać poziom oplacenia skladki na – powiedzmy najblizsze trzy lata. mogłbyś indywidualnie zasilac konto tak, by w razie czego obejmowalo najblizsze trzy lata ubezpieczenia o wyzszym standardzie. ale to luzny pomysl.
znam paru lekarzy. moze to obrazoburcze i swiadczace o chorobie jaka toczy system, ale wg ich opinii, praktycznie zawsze w przypadku osób w podeszłym wieku rezygnuje się z kosztownych kuracji. jakby to powiedziec – panstwo (w tym przypadku reprezentowane przez sluzbe zdrowia) woli przeznaczyc srodki na mlodych, ktorzy maja przed soba (potencjalnie) wiecej zycia i potencjalnie iwęcej podatkow do zaplacenia. sa po prostu wiecej wartym zasobem. nawet nie potrafie sie oburzyc… cholera…
Griszeq -- 11.03.2008 - 10:09Majorku
Pisałem dla zysku w sensie prawno-ekonomicznym, w sensie norm prawnych które to nakazują.
a jakie to ma znaczenie? Nie można tez jeździć więcej jak 50km w terenie zabudowanym- przestrzega tego ktoś, bo nie zauwazyłem. Niewazne więc, co tam sobie zadeklarujemy w prawie, wazne jakie sa realia, a realia sa takie, że głownym powodem, dla którego istnieje państwo (w optyce tego państwa aparatu) jest organizacja przyjemnej roboty, za niezłe pieniądze dla siebie, rodzin i znajomych.
Wójt w Pcimiu nie może prowadzić działalności gospodarczej, chyba że mającą na celu zaspokajanie bieżących potrzeb społecznych (tak jest w ustawie), a więc nie zysk tylko zaspokajanie owych potrzeb. Stąd państwo może podejmować inwestycje nierentowne, co jest logiczne gdyż zarabia na podatkach.
oczywiście, że masz rację. Dodaj jednak, że mimo, iz państwo robi inwestycje nierentowne, to ci, którzy te inwestycje realizują zyja z tego bardzo nieźle. Jak ci sie wydaje, istnieje możliwoc, że część z tych nierentownych inwestycji w ogóle nie byaby podjęta, gdyby nie fakt, ze to świetny biznes dla tych, którzy tym kręcą?
Oczywiście, to że praktyka jest inna, to truizm, ale wydawało mi się, że rozmawiamy o pewnych standardowych rozwiązaniach, a nie narzekamy ja stare baby.
a co tu mają stare baby do rzeczy? Mówimy o rozwiazaniach systemowych. Jeśli system jest tak skonstruowany, że główne cele państwowe są gdzies w liściach, a na pierwszym planie jest rozbudowane przedsiębiorstwo lodziarskie, to rozmawiając o zyskowności działań państwowych, dla jego urzedników, rozmawiamy o sprawach systemowych.
Co do gwarancji, to znów się nie rozumiemy, ja mówię o gwarancjach prawnych, państwo nie może nie przyjąć składki i nie może odmówić leczenia.
jasne, wstarczy, że wbije cię w półroczna kolejkę. Albo uzna, że masz 60 lat i nie warto cie leczyć, a twoja kase lepiej dac na kogo innego, kto lepiej rokuje. Super gwarancje. Nie wiem, czy zauwazyłeś, ale państwo daje głównie takie gwarancje, że cie wydyma, okradnie i nie da w zamian tego, co obiecywało. I zobacz, to dotyczy absolutnie kazdej dziedziny zycia w Polsce. Od służby zdrowia, przez edukacje, drogi, skończywszy na obronności.
Jeżeli chodzi o negocjacje, nie ma bezpośredniego związku przyczynowego między kasą dla górników i służby zdrowia, bo kasa ta jest przewidziana w budżecie i gdy górnicy nie dostaną z rezerwy, to nie znaczy, że dostaną pielęgniarki.
Major, no prosze cie bardzo, nie zachowuj sie jak dziecko. Co to za róznica, z której kieszeni wyjmiesz kasę? Kasy masz mniej. To jest czyjas konkretna kasa, zabrana mu pod pretekstem dbania o niego. No a nie dba się o niego, tylko o górnika albo o rolnika, albo o pielęgniarkę. Tylko nie o tego, który za to płaci. Związku by nie było, jakby politycy rozdawali z własnego.
Abu porównać 50 lat komunizmu w Polsce do czasów Hitlera w Polsce wystarczy popatrzyć na dajmy na to taki rok 1973, a rok 1943 i już widać różnicę.
no jasne, tak jest, przecie nikt nie twierdzi, że świat stoi w miejscu zamrozony. Tak samo w Niemczech widac róznice w róznych okresach panowania Adolfa. Nie chcesz chyba powiedziec, że po wygraniu wojny przez Hitlera panowalyby tu przez 50 lat stosunki wojenne? Że w odróznieniu od reszty świata hitleryzm był jakimś wyjątkiem nie podlegającym zmianom? No tego powiedziec chyba nie chcesz, co?
Co do wolnego rynku, musisz zrozumieć jak działają ubezpieczyciele. Otóż oni matematycznie liczą ryzyko, wszyscy podobnie. Tzn. są ubezpieczyciele którzy ryzykują bardziej i są tacy co ryzykują mniej, ale i tak jest pewna sfera gdzie się nie ryzykuje, (polisa na życie dla 90latka, polisa ubezpieczenia zdrowotnego dla chorego na raka) Stąd mamy ogromny problem.
alez ja to rozumiem świetnie. No ale chyba nie posądzasz mnie o to, że ja bym chcial zaproponowac pełna liberalizacje tej sfery zycia ludzi bez zadbania o zaciągnięte wcześniej zobowiązania, prawda? Wiec nie ma mowy o tym, zeby dziś jakiś 90 latek musiał sobie szukac ubezpieczenia.
I zobacz na ciekawostkę. Taki Korwin, na którego tu wszyscy pluja i szydere sobie robią (częściowo słusznie, bo facet jest zakrecony jak słoik na zim, jesli chodzi o styl, ale rzadko co do meritum) od 89 roku darł sie w tym guście, żeby z tego prywatyzowanego majatku utworzyć fundusz emerytalny, dla ludzi, wobec których państwo ma zobowiązania emerytalne. Przecież płacono im mniej przez cała komune a ich pieniądze inwestowano w rozbudowę przemysłu etc. Miala to byc ich gwarancja na starośc. Grosz z tej prywatyzacji nie poszedł na emerytów. A można to bylo przeprowadzić juz wtedy, na początku transformacji (nawet dziś sie to da zrobić, tylko będzie ciężej, ale za 5 lat będzie jeszcze ciężej, bo problem narasta a nie sie rozwiązuje), objąc takim funduszem z prywatyzacji tych, ktorym świadczenia przysluguja, a rynek uwolnić calkowicie. Niechby i tak, jak ja to zaproponowałem, żeby jakas ochronka była. Niech będzie. Ale pozbawić panstwa wpływu na to, co sie dzieje w tym segmencie. Dac mu sie rozwijać, konkurować, reagowac na potrzeby. A nie co roku bawic sie w panaposłowe rewaloryzowanie rent i emerytur. Z ludźmi się chandryczyć i podkopywac zaufanie do państwa. Bo chyba nie wątpisz w to, że to co jest nie budzi do państwa zaufania, prawda?
A podaż i popyt najlepiej reguluje rynek pod warunkiem, że weźmiemy poprawkę na parę rzeczy jak np. równe warunki konkurencji.
jasne, masz świętą rację. RÓwne warunki konkurencji. A co zapewnia równe warunki konkurencji? Takie samo prawo dla wszystkich i brak regulacji, prawda? Brak urzednika, który po uwazaniu, czyli za łapówę, albo z powodu gry partyjnych interesów temu zgode da a temu juz nie.
A oczywiście chodziło o VAT, nie PIT.
jasne, wiem przeciez, tak tylko sobie pohasałem. No widzisz, socjalistycznośc tego nie jest taka jednoznaczna. tygrys by pewnie powiedział, że to jest konserwatywne, bo wspólnota, etc. Ja bym mógł powiedzieć, że mocno to liberalne, bowiem ludzie decydują ile na co komu etc, wolny rynek ubezpieczycieli i usług. No a ty, że socjalistyczny. Zobacz jak wielu ludzi byłoby zadowolonych w stosunku do tego co jest.
;))
Major, na zakonczenie. Nie wiem, skąd się bierze tobie i reszcie tego lewactwa taki pomysł, że my, prawica konserwatywnoliberalna to jakaś banda amokantów, ktorzy nie patrząc na nic chcieliby tu ciupasem wprowadzić jakis anarchokapitalizm. Powaznie, nie wiem, skąd sie wam takie cos bierze. Wiadomo przeciez, że jeśli dokonywac jakichkolwiek zmian w tym co jest, to nie zaczynając od zera, bo nikt nam tu nie przyjdzie i nie wykasuje ani historii ani wzajemnych relacji, żebysmy sobie mogli zacząc na nowo bez obciążeń.
Wiadomo więc, że jeśli jakieś zmiany, to tylko wychodzac z tego co jest. To co jest jest niewydolne i widac to gołym okiem. Te wszystkie problemy, które lewica w Polsce miała załatwic tylko je pogłebiła. Zobacz, Kuroń od tych zupek zaczął, bo mielismy po upadku pierwszej komuny troche bezrobotnych. Kurcze, na dzisiejsze warunki (a spadlo przecież) to jakies ulamki były. Ci bezrobotni. No i lewica tak sie nimi zaopiekowala, że ich wyprodukowano jakies ilości dzikie. Zobacz, zaczęto te matki samotne wspierac. OK, ja nie mówię, że to nie sa indywidualne tragedie. Są jak cholera. No ale efekt tego wspomagania jest taki, że sie wielu babom opłaca byc samotna matką. Jest ich wiecej. Problem nie zniknąl, on się zmultiplikował.
I sam musisz przyznac, że chocbyśmy w ten istniejący system wpompowali kasy ile sie da, to i tak i tak nic sie nie zmieni. Bo dosyc naiwne jest myslenie, że się z Polaków zrobi Szwedów. No smieszne to jest zwyczajnie. Oczywiście, mozna myslec tak, że jak się przemodeluje (lewica) całą sferę życia ludzi, stworzy warunki takie jak Szwedom, będzie się ich poprawnościowo tresowac jak Szwedow etc. to na gruzach tysiącletniej kultury polskiej da się zrobic klona Szwecji. Jasne, jakies prawdopodobieństwo istnieje. Pytanie jest takie- czy to prawdopodobieństwo jest na tyle duże, żeby ponosić tak gigantyczne koszty?
No i najwazniejsza rzecz w tym wszystkim- możemy uznac za pewnik to, że dla istniejących na rynku partii politycznych ty czy ja, czy ktokolwiek liczy sie tylko wtedy, gdy przychodzi do wrzucania kartek do urn. Przez cały pozostały czas jesteśmy traktowani obaj jak barany do strzyżenia. Politycy maja nas doskonale w dupach, a biurwy beda robić wszystko, by ten idiotyczny stan petryfikować, bo z tego żyją oni i ich rodziny. Wracamy tu do tego- czy panstwo przynosi zyski i jest dla zyskow. Jasne, obaj sie chyba zgodzimy, że tak byc nie powinno, ze panstwo winno byc naszą tarczą, naszym gwarantem praw, etc. Jasne. No ale jest akurat dokladnie odwrotnie. Nasze panstwo jest doskonale podporządkowane interesom jego władców. I to jest kwestia systemowa. Przeciez po to AWSy powołały te cale powiaty, by dać swojemu zapleczu politycznemu zarobić na fajnych posadkach a nie po to, żeby nam, ludziom, było lpiej, prawda? I to dotyczy praktycznie kazdej dziedziny zycia.
I teraz sie skup, Major, bo to będzie cos w rodzaju wyciagnięcia reki z mojej strony do ciebie.
Ja bym si nawet zgodzil na ten rozmiar grabiezy, który sie tu u nas w Polsce odbywa, ale w sytuacji, w której ta kasa nie bylaby rozkradana i marnowana. Gdyby była wydawana racjonalnie. Szla tam, gdzie iśc powinna.
Zacisnąlbym zeby i mówi sie trudno, ale przynajmniej by człowiek widział, ze ten szmal nie idzie na zlote deski do sracza w ZUSie, tylko faktycznie do tych babinek, które cale życie ciężko zasuwaly i ktrym sie kasa dzi nalezy na przyzwoite życie, jak psu buda.
Wkurzałbym się, że mamy droższe paliwo niz Amerykanie, ale powiedziałbym trudno, gdybym widzia, że zawieszenie nie rozpada mi się po kwartale na naszych dziurawych dróżkach, kretych, jakby je kozy wyznaczały i waskich śmiertelnie. A umówmy się, Major, że ja w paliwie płace tyle podatku, ze do spozywczaka powinienem jeździć dwupasmówką z wiaduktem. Tyle tej kasy jest z paliwa.
Mozna tę wyliczankę poprowadzić w sumie w nieskończoność. Bo to tyczy wszystkiego u nas.
I cały problem polega nie na tym, że w tym systemie który jest jak się wymieni ludzi, to oni zaczną dobrze robic i wszystkim sie polepszy. Ja stawiam tezę, że nie ma w Polsce tylu wykwalifikowanych urzędników/polityków, by objąc wszystkie panstwowe stanowiska. Musielbysmy jakis import z Nieba zrobić.
Jedynym więc sposobem na to, by zaczęło się tu jakoś poprawiac, jest liberalizacja, czyli zabranie IM mozliwości decydowania o nas i naszym zyciu, w tym o naszych pieniądzach.
I trzymajmy sie tego, że obciążenia podatkowe niech nie maleją. Niech tej kasy ma państwo dokladnie tyle ile ma dziś. Niech nas kroi bez miłosierdzia nadal. OK, zgódźmy się co do tego, ze jest ten interes wspólny, ktory obejmuje także krzywiznę banana i zakaz jarania fajek w prywatnych lokalach. Machnijmy reka na to.
Ale reformujmy. Zobacz, slużbe zdrowia mozna przerobic tak jak pokazałem. I byłoby to i duzo wydajniejsze, i lepszej jakości i sprawiedliwsze niz dziś. Identyczny system mozna zastosowac do edukacji, funduszem edukacyjnym dla dziecka od urodzenia do, powiedzmy 18 lat. Niech starzy wybieraja dowolne prywatne szkoły, dowolne prywatne fundusze pomnażające te pieniądze, niech konkurują ze sobą. A pozbędziemy się ministrów od szkoły, kuratoriow i wszystkich tych pierdzistołków, którzy z edukacja dzieci nie maja nic wspolnego. A wytwarzają system quasifeudalny w obrebie branży (to opinia mojej żony po wizycie z kuratorium- brakowało tylko zeby podsuwać dziewice szkolne panu kuratorowi).
Wbrew pozorom mozna w ramach istniejących obciażeń podatkowych system zmienić, urynkowić i polepszyć.
Tylko że, dziwna sprawa, nikt tym nie jest zainteresowany. “reformy”, które proponują kolejne rzady to jakiś smiech na sali, który nawet nie dotyka problemów a głównie zabezpiecza żerowiska urzędasom i politykom.
I to jest, Major, realny problem.
Bo oge się z toba zalożyć, że gdybys ty, jako prawnik, wziął się i zaciął i taki pomysl np. zdrowotny opracował w drobiazgach, ale tak od dechy do dechy i ten pomysł juz na pierwszy rzsut oka widac, ze jest o niebo lepszy od tego syfu ktory jest, i gdybys to złozył politykom, to nikt nawet nie pierdnie w temacie. WIesz dlaczego? Bo oni wtedy nie mają w tym żadnego interesu. Nie ma wesolych miejsc pracy. Nie ma wladzy nad ludzmi i ich pieniedzmi. Nie możńa sie już bawić w divide et impera.
Wiec ja mam taka propozycję, żeby zamiast bez sensu drzeć koty- ty na lewo, ja na prawo, lepiej razem pomyslec nad tym, co zrobic realnie z tym co jest.
A do kłotni mozemy wrócic jak juz tu będzie wszystko posprzątane z grubsza i będziemy sie mogli zastanawiac nad tym, czy bardziej liberalizujemy, czy bardziej lewicujemy.
Co ty na to?
Griszeq
ale po co jakies rady osiedlowe? Po co komplikowac?
Zrobic to najprościej jak można. Dzielić te wspólna kase równo na wszystkich i przelewac bezpośrednio do ubezpieczyciela, ktorego sobie wybral obywatel. bez możłiwości przpeicia tej kasy.
I juz masz podstawowe ubezpieczenie. Rosnące z kazdym miesiącem, z każdym rokiem. Ubezpieczenie na które masz wpływ np. tak, że nie idziesz do lekarza z katarem. Ubezpieczenie, które sie kapitalizuje. Które mozesz przekazac dalej. I tak z pokolenia na pokolenie kumulowac coraz większy majątek i większe zabezpieczenie.
A przeciez jasnym jest, że do tych ubezpieczeń, które finansuje państwo (ale finansuje przez wybranego samodzielnie przez obywatela ubezpieczyciela), sam zainteresowany obywatel mógłby sobie dopłacac we wlasnym zakresie. Mógłby zwiekszać stopę gwarancji w ramach tego, na ile go stac. Tyle, że w odróżnieniu od stanu dzisiejszego, nie marnowałaby się ta kasa, która mu jest odbierana na państwówke.
No, ale jak to Majorowi napisałem, gwarantuje ci, że zadna partia nie będzie tym zainteresowana.
Artur M. Nicpoń -- 11.03.2008 - 10:56Artur
no tak, tak jak Ty to piszesz jest to logiczne. ja się jednak obawiam, ze aby środki placone w taki sposob do ubezpieczalni byly wystarczajace nawet na podstawowe ubezpieczenie, to musialby to być dosc wysoki odpis VAT – a to prowadziloby raczej do zwiększania VAT. czyli wzrost podatków pośrednich. w dodatku płacąc za ludzi, powodujesz ze tracą zainteresowanie. coś jak teraz.
ja bym poszedł w kierunku konieczności samodzielnego ubezpieczania się w zakresach wybranych przez obywatela oraz budowania przez państwo zabezpieczenia obywateli na wypadek utraty mozliwosci opłacania skladki – rozumianej zasadniczo jako przejsciową. dzięki temu ludzie interesuja sie zakresem ubezpieczen poszczegolnych, konkurujących ze sobą podmiotó, bo idzie na to ich kasa z kieszeni, a nie jakis tam odpis VAT co to go panstwo dzieli. natomiast ten obywatel ma tez pewnosc, ze jak mu yzciowo nie pojdzie, to go panstwo nie zostawi samego, tylko zacznie za niego placic. chocby w podstawowym zakresie.
poniewaz ja czlowiek nieufny jestem, a to z powodu ze w mam wsrod rodakow najwiekszy odsetek rencistow w cywilizowanym swiecie – i jednoczesnie jakoś nie jestem przekonany, zew rzeczywiscie az tak zdegenerowany zdrowotnie jest przecietny Polak, to chcialbym zabezpieczenia wyplaty tych srodkow z VAT. dlatego wymagalbym waznej np 6 miesięcy opinii jakiegos samorzadu, po zbadaniu przez ten samorząd czy rzeczywiscie mamy do czynienia z trudna sytuacja czy ze zwyklym cwaniactwem. i urzędnik odpowiadalby za taka opinie zawodowa glowa.
bo ja w ogole o podziale i wyplacie jakiejkolwiek kasy, to chcialbym decydowac jak najniżej. czyli maksymalnie samorządowo.
Griszeq -- 11.03.2008 - 11:24Griszeq
no tak, tak jak Ty to piszesz jest to logiczne. ja się jednak obawiam, ze aby środki placone w taki sposob do ubezpieczalni byly wystarczajace nawet na podstawowe ubezpieczenie, to musialby to być dosc wysoki odpis VAT – a to prowadziloby raczej do zwiększania VAT. czyli wzrost podatków pośrednich. w dodatku płacąc za ludzi, powodujesz ze tracą zainteresowanie. coś jak teraz.
niespecjalnie, wystarczy, że państwo nie będzie zabierac ludziom kasy na zdrowie, tego, co jest do pensji przywiązany. Zobacz, tej kasy wystarcza na ten bałaganiarski system, ktory jest teraz. Czyli tej kasy wystarcza na bank w systemie, gdzie jest przynajmniej strona usługowo- kapitałowa uwolniona. Natomiast ja min. dlatego przesunąłem to na VAT, bo VAT nie wymaga inwigilacji obywatela, czyli sprawdzania ile obywatel zarabia. Przeciez docelowo powinno sie zlikwidowac cały ten idiotyczny podatek dochodowy od osób fizycznych, prawda? Calkowicie. A tę sama kase można przecież brac w konsumpcji, via VAT i nie zmuszac ludzi, żeby co roku sami na siebie donosy składali. No i połowę aparatu skarbówki mozna rozpuścić do domów, czyli niech się wezma za robote komus do czegos potrzebną.
ja bym poszedł w kierunku konieczności samodzielnego ubezpieczania się w zakresach wybranych przez obywatela oraz budowania przez państwo zabezpieczenia obywateli na wypadek utraty mozliwosci opłacania skladki – rozumianej zasadniczo jako przejsciową.
brachu, ale rozumiemy się co do tego, że ja bym poszedl w kierunku calkowitej prywatyzacji i dobrowolności systemu opieki zdrowia. Natomiast, jeśli juz ma byc ten cały socjalizm, to niech to chociaz ma troche sensu. W tym moim systemie nie ma czegos takiego, że ci będą gadac jakieś Fołtyny, że nie ma rownych szans, że costam. Są, prosze bardzo, państwo wszystkich kroi równo- im wiecej wydajesz, tym wiecej płacisz (obrzydliwe w sumie, ale co tam!) i wszystkim równo daje zabezpieczenie. Juz bardziej równo sie nie da, no, chyba, że się zrobi nacjonalizacje wszystkiego, 100% podatek itd. No ale nawet najbardziej porabani lewacy już chyba wiedzą, że to sie nie udaje.
dzięki temu ludzie interesuja sie zakresem ubezpieczen poszczegolnych, konkurujących ze sobą podmiotó, bo idzie na to ich kasa z kieszeni, a nie jakis tam odpis VAT co to go panstwo dzieli.
no co ty, tu tez się interesują. Wyobraź sobie, że to twoje konto to jest coś w rodzaju konta. Z kartą czipową jakąś, żeby nie trzeba juz bylo nosic całej góry kwitów ze sobą. I na to konto państwo przelewa ci co miesiąc twoja dzialke “dobra wspolnego” (ło Jeezu!). I to ty decydujesz, w której ubezpieczalni chcesz, żeby ta twoja kasa była obracana, możesz zdecydowac się ja przenieść gdzie indziej, scedowac na cudze potrzeby zdrowotne etc. Dysponujesz tym jak gotowką, tylko ze nie możesz tej gotowki wypłacic sobie i pojechac na Malediwy z jakąś lalą poznaną wczoraj w barze. OK, to że nie ożesz, to jest glupie, no ale trudno, umówilismy się, że po lewicowemu traktujemy ludzi jak debili, którzy o sobie nie myślą w żaden sposób i nic tylko by sie włóczyli z dziwkami po knajpach.
natomiast ten obywatel ma tez pewnosc, ze jak mu yzciowo nie pojdzie, to go panstwo nie zostawi samego, tylko zacznie za niego placic. chocby w podstawowym zakresie.
no ale przecież to jest dokładnie to samo, co sie tobie nie podoba w tym odpisie vatowskim, tyle, że tu jest jakaś doraxność, która pociaga za sobą od razu jakis aparat decyzyjny, jakies komisje, jakieś urzedy i za dwa lata masz na powrót NFZty. To po co cos zmieniać? Tu jest sytuacja postawiona jasno- społeczenstwo polskie osiągnęlo konsensus w sprawie słuzby zdrowia i ten konsensus wyglada tak, że Polacy decydują sie aby panstwo zabieralo np. 1% z całej naszej konsumpcji i przeznaczalo te pieniądze na zdrowie. I wicej pieniędzy na te gałąź życia NIE MA i NIE BEDZIE. To dosyć uczciwe postawienie sprawy mimo tego, że sam pomysl, by zabierac wszystkim i dzielic mam za nieuczciwy. No ale to jest chyba cos co mozna nazwac mniejszym złem.
poniewaz ja czlowiek nieufny jestem, a to z powodu ze w mam wsrod rodakow najwiekszy odsetek rencistow w cywilizowanym swiecie – i jednoczesnie jakoś nie jestem przekonany, zew rzeczywiscie az tak zdegenerowany zdrowotnie jest przecietny Polak, to chcialbym zabezpieczenia wyplaty tych srodkow z VAT. dlatego wymagalbym waznej np 6 miesięcy opinii jakiegos samorzadu, po zbadaniu przez ten samorząd czy rzeczywiscie mamy do czynienia z trudna sytuacja czy ze zwyklym cwaniactwem. i urzędnik odpowiadalby za taka opinie zawodowa glowa.
no własnie. Juz tworzysz instytucje kontrolne, które za chwile kto inny musi kontrolowac, bo sie okaże że biora. Itd. ad mortem usrandum. Po co nam taki kłopot? Skoro wiemy, że życia ludzkiego nie ratuje sie do kwoty dowolnej wysokości, tylko na tyle, na ile nas stac, to trzeba zobaczyć ile na dziś kosztuje cały ten niewiarygodnie drogi i nieskuteczny system, zobaczyć jakie sa wpływy z VATu i zobaczyć ile to jest procent. I koniec. Co miesiąc skarbówki te część vatu przelewaja do NBP np. a stamtąd system automatycznie dzieli to na udziały wszystkich Polakow i wrzuca im na konta. Albo co kwartał, mniejsza o to. I nikt nie musi nikogo kontrolowac, nikt nie musi żadnych kwitków zbierac etc. Państwo ma problem z glowy. A ludzie mają wolny wybór. Nie do końca, bo nie moga wybrac, czy chca w ogóle w czyms takim partycypowac czy nie, ale w stosunku do dnia dzisiejszego wybór jest wiekszy o rzedy wielkości.
bo ja w ogole o podziale i wyplacie jakiejkolwiek kasy, to chcialbym decydowac jak najniżej. czyli maksymalnie samorządowo.
no tak, w tym patencie, który ty proponujesz najpewniej tak. No ale zaraz ci sie pojawia tacy, co powiedzą, ze jak to tak, to w Polsce B ludzie sa dyskryminowani w stosunku do tych z Polski A. Bo tam gminy biedniejsze niz tu. I apiat od poczatku.
Przy okazji, zauważ, że ten mój patent nadaje sie i do emerytur i do edukacji, jest realizacja tego bonu edukacyjnego min. Kasa idzie za dzieciakiem. Problem ideologiczny ze szkół znika. Nikt nie powie ministrowi od szkoły, że robi z dzieci katoli, albo ze dzieci pedali. Bo nie bedzie ministra od szkoły.
Skoro juz musimy sie godzić z tym, że nas okradają, to postarajmy się zrobic tak, żeby cos z tego bycia okradanym mieć i miec wpływ na jakośc tego co się dostaje.
Artur
na razie, to staramy sie w amatorski i lekko ideologiczny sposob zalatwic kwestie sluzby zdrowia i jak patrze dokąd zmierzasz – szkolnictwa. ;-)
na ta chwile więc jeszcze nie likwidujmy calkiem podatku dochodowego (bo trzeba jakis sposob na finansowanie reszty niezbednych elementow panstwa wymyslec) – tylko umowmy sie, ze faktycznie – nic z niego nie idzie na sluzbe zdrowia.
pewnie trzeba by to przeliczyc wg danych GUS – ile obecnie idzie kasy na sluzbe zdrowia i jakie sa przychody z VAT. bo ja wciaż twierdze, ze do oplacenia nawet podstawowego ubezpieczenia to jednak tej kasy z VAT dla wszystkich (rozumianej jako comiesieczna platnosc do wybranej ubezpieczalni) by brakło.
w dodatku ja ideologicznie uwazam, ze gotow jestem sie zrzucic z mojej wybujalej konsumpcji na rzecz tych najbiedniejszych lub trafionych przez zycie. w perspektywie, ze sam sie moge w tej grupie znalezc. to jest dla mnie solidarnosc spoleczna. dlatego pomysł, by z tego VATu indywidualnie, po rownemu odkladac dla kazdego na “czarna godzine”. z dziedziczeniem srodków i cala opisana przez Ciebie resztą (wybor ubezpieczalni, karty, kontrola zgromadzonych srodkow). ale zasadniczo – na czarną godzine.
nie mam jeszcze skutecznej koncepcji, jak ruszac te srodki – to znaczy kto i jak mialby ocenic, ze dla danego delikwenta ta czarna godzina nastala i czas zaczac placic. chcialbym to moze nawet troche na sile wprowadzic do samorzadu lokalnego, bo mam idee fix wzmacniania samorzadów i “zmuszania” ludzi do brania udzialu w publicznym zyciu lokalnym, w braniu odpowiedzialnosci za to, co sie lokalnie dzieje.
rekolekcje Twoje, Lorenzo i Yayco maja w tym udzial – bo zakladam, ze czynny udzial w zyciu wspolnot doprowadzi do wytworzenia spolecznosci gotowej do JOW i systemu rzadow kanclerskich. o. stad moj upór.
bogactwo gmin nie ma znaczenia – bo przeciez w sumie te biedniejsze po prostu czesciej by srodki nawet ruszaly, jako ze ludziska w tej Polsce B czesciej sa pod kreska. czyli nawet “sprawiedliwiej” jest.
ale troche glupio Artek, ze dwa psy lancuchowe liberalizmu i konserwatyzmu (w dodatku amatorsko jak szlag) debatuja nad “sprawiedliwoscia spoleczna” ;-)
Griszeq -- 11.03.2008 - 16:25Griszeq
na razie, to staramy sie w amatorski i lekko ideologiczny sposob zalatwic kwestie sluzby zdrowia i jak patrze dokąd zmierzasz – szkolnictwa. ;-)
na ta chwile więc jeszcze nie likwidujmy calkiem podatku dochodowego (bo trzeba jakis sposob na finansowanie reszty niezbednych elementow panstwa wymyslec) – tylko umowmy sie, ze faktycznie – nic z niego nie idzie na sluzbe zdrowia.
pewnie trzeba by to przeliczyc wg danych GUS – ile obecnie idzie kasy na sluzbe zdrowia i jakie sa przychody z VAT. bo ja wciaż twierdze, ze do oplacenia nawet podstawowego ubezpieczenia to jednak tej kasy z VAT dla wszystkich (rozumianej jako comiesieczna platnosc do wybranej ubezpieczalni) by brakło.
przeceniasz wysokośc wpływów z podatku dochodowego i niedoceniasz z Vatu.
Zobacz, nie dotykamy dochodówki wcale. Ale likwidujemy ZUS i wprowadzamy odpowiednia mutację emerytalną, tego mojego patentu, likwidujemy podatki w płacy, na słuzbe zdrowia i wprowadzmy ten system.
Podatki obniżamy o kwotę, która dziś idzie na szkolnitwo (tu możnaby przesunąc troche kasy z likwidowanych fundacji okołorządowych, bo to są miliony wściekłe.
I dopiero wtedy podnosimy VAT o tyl, ile potrzeba na te 3 systemy. Czyli o tyle, o ile zmniejszyliśy wczęsniej inne podatki. Dla obywatela nieodczuwalne. Nie ma bowiem znaczenia, z której kieszeni się wyjmie kase ludziom jako calości. Jednostkowo bogatsi zaplacą realnie więcej podatku niż dziś. Biedniejsi mniej, ze względu na mniejszy poziom konsumpcji. Oszczędzanie da wymierne korzysci, umożliwi dorobienie się i placenie wiecej. Kasa, którą się dziś wydaje na te 3 dziedziny nie uleglaby zmianie. Dokładnie tyle samo by szło. Wydajność systemu zwiększa sie kilkakrotnie.
Problem w tym, że system nie przewiduje synekur dla kumpli. ;(
w dodatku ja ideologicznie uwazam, ze gotow jestem sie zrzucic z mojej wybujalej konsumpcji na rzecz tych najbiedniejszych lub trafionych przez zycie. w perspektywie, ze sam sie moge w tej grupie znalezc. to jest dla mnie solidarnosc spoleczna. dlatego pomysł, by z tego VATu indywidualnie, po rownemu odkladac dla kazdego na “czarna godzine”. z dziedziczeniem srodków i cala opisana przez Ciebie resztą (wybor ubezpieczalni, karty, kontrola zgromadzonych srodkow). ale zasadniczo – na czarną godzine.
no takie to ma załozenie. Że jesli już uznajemy, że taką wartościa społecznie nadrzędną, że wszyscy musza na to ściepe robić, jest zdrowie, emerytury i edukacja, to ja nie widze przeciwskazań, by taka wyprawkę dla każdego obywatela przyszykować. I to jest wtedy po równo faktycznie.
Na dobra sprawę te systemy możnaby polaczyć w jeden, żeby nie trzeba było trzech pionów kierowniczych. Państwo zmniejsza podatki o tyle, ile dzis idzie na te dziedziny (tu jasna sprawa, że trzeba by wyłaczyć z systemu tych ludzi , albo ich systemowo wspomóc, którzy z racji wieku sa w polozeniu nieciekawym, i państwo ma co do nich jakieś zobowiązania- chodzi o to, by nie brnąć dalej w ten syf) i dokładnie o tyle sao zwieksza VAT. Żeby po roku uzyskac taką samą kwotę. Jestemk pewien, że uzyskaloby wiecej. Wiec i zabezpiecznie mogłoby byc wieksze. Bo uwalniając się z okowów ZUSu (chocby od samej biurwokracji), od tych kolejek u lekarzy, tych szkół wiecznie niedofinansowanych- gospodarka rusza ostro.
Jak sobie juz tak fantazjujemy (a wiadomo, że nikt tego nie wysłucha z polityków, bo co oni w tym maja za interes?) to możnaby wszystko przenieść na VAT, całe obciążenia podatkowe. Nie płacic żadnych innych, tylko VAT.
Oczywiście wiąże się z tym to, że bogatsi dostaliby na początku bardziej po głowach. Z drugiej strony- ludzie by wreszcie zobaczyli, ile ich ta cała zabawa w państwo kosztuje. Jakby przyszedł jeden z drugim do sklepu, kupił chleb za złotówkę i zapłacić 80 groszy VATu. Lekko by sie wkurwił, nie? Myslę, że ludzie zaczęliby bardzo szybko liberalnieć. he he he
nie mam jeszcze skutecznej koncepcji, jak ruszac te srodki – to znaczy kto i jak mialby ocenic, ze dla danego delikwenta ta czarna godzina nastala i czas zaczac placic. chcialbym to moze nawet troche na sile wprowadzic do samorzadu lokalnego, bo mam idee fix wzmacniania samorzadów i “zmuszania” ludzi do brania udzialu w publicznym zyciu lokalnym, w braniu odpowiedzialnosci za to, co sie lokalnie dzieje.
no widzisz, komisje, kontrole. Po co ci to, Griszeq? Po cholere ktos ma takie cos robic w ogóle? Pytanie- czy ty chcesz spróbowac rozwiązac realny problem i ustawić sytuacje tak, żeby sie mogła raczej polepszać a ie pogarszac?
rekolekcje Twoje, Lorenzo i Yayco maja w tym udzial – bo zakladam, ze czynny udzial w zyciu wspolnot doprowadzi do wytworzenia spolecznosci gotowej do JOW i systemu rzadow kanclerskich. o. stad moj upór.
ambitnie. Ale tu jesteśmy zgodni co do tych wspólnot. Ja się min. dlatego okreslam mianem konserwatywnego liberała, że czysty liberalizm (jako utopia zresztą) prowadzi niechybnie do demokracji, a w konsekwencji do totalitaryzmu. Atomizuje bowiem jednostki i wystawia je bezbronne wobec wszechmocnego państwa oderwanego od ludzi.
Ja u siebie namówiłem proboszcza do mszy trydenckiej. Zobaczymy, bo sie zapowiada sporo ludzi na to. Raz, że ciekawi, dwa, że jest w tym większe poczucie jakiejś mistycznej wspólnoty. Ja myślę, że to zadziała. W kazdym razie, chce na wiosnę, jak się juz ciepło zrobi, organizowac w miare cyklicznie takie impry u siebie na ranczu, dla tych, którzy na te trydenckie msze będa przychodzić. Wiesz, rodziny z dziecmi, grillowanie, a faceci bawią się w air soft gunny. Bawiłes się kiedyś w to? Niezła jazda. A cala dupa w siniakach. Ale kazdemu facetowi sie odkreca na zabawę w ojne. Dzieciak gdzies tam siedzi caly czas.
To są, myśle sobie, realne wspolnoty. Inaczej się chyba nie da, trzeba się organizowac w ramach najblizej otaczającego świata.
bogactwo gmin nie ma znaczenia – bo przeciez w sumie te biedniejsze po prostu czesciej by srodki nawet ruszaly, jako ze ludziska w tej Polsce B czesciej sa pod kreska. czyli nawet “sprawiedliwiej” jest.
no wiesz, mieliśmy tu slowa “sprawiedliwość” nie uzywać, bo w kontekscie nie siedzi. Ale sam juz złamalem te zasadę tyle razy…
ale troche glupio Artek, ze dwa psy lancuchowe liberalizmu i konserwatyzmu (w dodatku amatorsko jak szlag) debatuja nad “sprawiedliwoscia spoleczna” ;-)
innego wyjścia nie mamy specjalnie. Rzeczywistość jest jaka jest. I na nia trzeba mieć wpływ. I jeśli sie chce ja zmieniać, niestety trzeba przejśc i przez “sprawiedliwość spoleczną”, tylko nie nazywajmy jej tak, a zwyczajnie nadal- niesprawiedliwością. Mniejsze zło, cholera.
Ja uważam, że trzbea sie organizowac w sensie fizycznym. Nie w necie, bo tego nie ma w sumie. Ale sie spotykac realnie, cos robic razem, wódke pić, kiełbachy zmazyć, wspólnie do kościola chodzić, postrzelac, babeczki niech sobie poplotkuja razem, faceci sobie sprosnych historyjek poopowiadają i poszpanuja co który ma pod maska w furaku. Ja tu mowie o prostych sprawach. Najprostszych z mozlwych. Bo na takich podstawach sie tworzą więzi miedzy ludzmi. Zobacz, u nas trzeba dużej rzeczy, żeby pare osób chciało się zaangazowac i gdzies pójśc z transparentami. A tu chodzi o to, żeby byc w takiej wspolnocie na tyle silnym, że jak przyjedzie któregoś dnia skarbówka do Nowaka, że Nowak nie płaci podatków, to nie tylko, że Nowaka nie wyprowadza w kajdanach, ale sąsiedzi Nowaka zdrowo skarbówke poturbują.
Pozdro
Artek
spadac musze… ale jeszcze sie wypowiem.
bo ja i na emerytury i na szkolnictwo nie przewiduje po rowno, tylko ile kto może z kieszeni wygrzebac. z tego naszego VAT, to tylko minimum. reszta w miare zasobnosci kieszeni.
Griszeq -- 11.03.2008 - 17:06Griszeq
no wiadomo, że nie na Harvard dla wszystkich, no cos ty?
Artur M. Nicpoń -- 11.03.2008 - 17:26Ale wszystkim po równo na jakąs bazę.
I z tego jest pole do wyjscia na całkowita dobrowolnośc.
Muszę przeczytać wszystko od poczatku
Czyżby Nicpoń zaczął kumać czym jest solidarność społeczna?
Igła -- 11.03.2008 - 17:51A może, mu się przez ostatnią, szarą, przemknęło, przed utopieniem?
Prędzej da się utopić.
Igła
Igła
przeczytaj jak najbardziej, tylko bardzo cie prosze- nie wprowadzaj do obiegu hasel fałszywych, jako to “solidarnośc spoleczna”, gdyz czegos takiego nie ma, jest “przymus i kłamstwa polityków”. A co do “solidarności społecznej” to sie o niej mozna łatwo przekonac- wystarczy znieśc przymus ubezpieczeń, przymus lożenia na edukację panstwową, przymus lozenia na nierobów etc. Szybko sięprzekonasz o tym, jak ta solidarnośc społeczna wyglada.
;)))
Natomiast uwazam, że jest konkretna sprawa do obgadania, która moze byc realnym wyjściem z tej idiotycznej sytuacji, w która nas “solidarnośc społeczna” wpakowała.
Artur M. Nicpoń -- 11.03.2008 - 19:35