ale wiesz, że my o Orlińskim to tak nie powinnismy za dużo pisać.
Bo on TXT czyta i sledzi, co tu się dzieje:)
Nawet dwie notki poświęcił w swoim blogu, jedną ogólną taką, a jedną o słowku ,,sic” , gdzie się bez sensu , pana yayco czepiał.
I póxniej chyba jeszcze Andrzej Kleina o Orlińskim na TXT napisał.
Więc kurde jakiś on popularny u nas jest, jak żaden inny recenzent.
Kurde, tyż to ja mam priorytety, o moim ulubionym Kałużyńskim, którego z 5 ksiązek albo i więcej i mnóstwo tekstów przeczytałem, nic nie napisałem w blogu nigdy, a o Orlińskim tekst mi się trafił.
Beznadziejny jestem
:)
Myślę, że ogólnie recenzję można przeczytać i sie zorientować o jej jakości bez oglądania filmu. Mianowicie recenzja przeze mnie zalinkowana składa się ze streszczenia wątków filmu, napisania, że ich za dużo i tyle. Za to bez oceny zdjęć, muzyki, gry aktorskiej… No, właściwie bez niczego. Powinni to w szkole pokazywać dzieciom, mówiąc że tak nie należy pisać.
pierwszy raz przeczytałem pobieznie, ale mas zrację, recenzja to nie jest bardziej opis filmu plus jakies pseudorozważania autora.
Ale ja ci powiem lepszy motyw, bo tak się składa, że m. in. pisania recenzji uczę, tyle, że w innym języku, zdarzyło mi się w ostatnim roku, ze mi oddano pracę, recenzję ,,pachnidła”, która to niby-recenzja była kopiuj wklej z niemieckiej wikipedii.
To dopiero było zabawne.
3 strony -opis treścio filmu, nic od siebie, żadnej oceny, brak jakiejkolwiek wzmianki właśnie o wszystkich składnikach filmowych itd.
Może ci polscy recenzenci w szkołach podobnie pisali swoje teksty?
:)
jak możesz tak postponować mnie niewinną? Ja tu ze szczerego serca wyrazy uznania składam a w zamian za to czarna niewdzięcznośc mnie spotyka i jeszcze zarzut złośliwości na dokładkę.
Oddalam się zatem aby myciem garów ukoić zranione uczucia.
Why so serious oraz wielka fana Jokera pojawiła się na meczu z Grasschoppers. Nie widziałem filmu więc nie bardzo wiem o co chodziło, ale wizualnie ciekawie sie prezentowało, zreszta kibice Lecha w ogóle dali popis.
W sumie przynajmniej znośnie napisał, choć parę błędów rzeczowych umieścił w tekście i całość jakaś taka chaotyczna i nie na poziomie.
Nie wiem nic o kibicach Lecha, ale ja w ogóe nie interesuję się piłką nożną. Choć wierzę, że mogło być ciekawie i zabawnie, bo orientuję sie na tyle, że wiem iż czasem kibice potrafią fajne i zaawne rzeczy urządzić.
A jeśli idzie o fim, to i tak najlepsza jest magiczna sztuczka Jokera z ołówkiem.
Dla mnie Orliński to taki Ziemkiewicz tylko bez litertury. Znaczy, albo przestał pisać fajnie recenzje, albo ja wyrosłem. Bo Ziemkiewicza mimo wszystko szanuję za literacką część pracy. Tą czysto literacką. A Orlińskiego to już za nic w tej chwili, a kiedyś mi nawet jego teksty niektóre się podobały. Ostatnio nic. Więc pewnie wyrosłem.
I on nie jest gadżeciarzem, tylko wielkim prorokiem, posiadaczem najwyższej wiedzy, ostateczną instancją wszelkich sporów, itd. A przynajmniejt takie coś wynika z jego pisania obecnego. Jak mówię – Ziemkiewicz dwa, tylko z innej strony politycznej barykady :)
A co do “MR” to mnie się bardzo spodobał. Nie porównuję do Burtona, bo to bez sensu. Ale podoba mi się to, że mimo wszystko w tym filmie Batman gra jakąś rolę. U Burtona w Batmanie nie ma Batmana.
W ogóle to wyszło to jakoś śmiesznie.
“Batman” – fim o Jokerze. Ogąda się z uśmiechem.
“Batman Returns” – film o Dannym DeVito i Michelle Pfeiffer. Ogląda się z uśmiechem i ślinienem do Michele.
“Batman Forever” – bardzo zły film z niesamowitym Jimem Carreyem i kiepskim Tommym Lee Jenesem.
“Batman i Robin” – beznadziejny film. Tragiczny George Clooney, kompletnie beznadziejna Uma Thurman. I Schwarzenegger, który chyba jedyny się starał, ale ubrali go w strój taki, że mu widać czubek nosa tylko, więc nie bardzo mógł coś zrobić.
I potem:
“Batman Begins” – pierwszy film o Batmanie! Tak! Tam jest Batman. Łoł! tyko mogli się pozbyć tej całej Katie Holmes, bo była kiepska.
“Dark knight” – Pierwszy film gdzie postać Batmana jest tak samo istotna jak wszystkie inne postacie. Przykłaowo – pułapka na Jokera przygotowana przez policję u mnie wywołała wielkiego banana na ryju :) Ha! Oni coś robią!
komentarze
Zamiast komentarza
http://tekstowisko.com/tecumseh/53584.html
grześ -- 21.08.2008 - 20:40Grzesiu
między innymi z powodu Twej notki, żona zapragnęla poczytać Orlińskiego, by sprawdzic jak ona odbierze.
A co sądzisz o arcydiele krytycznym zalinkowany w notce? Bom bardzo ciekaw.
mindrunner -- 21.08.2008 - 20:51Mindrunnerze,
ale wiesz, że my o Orlińskim to tak nie powinnismy za dużo pisać.
Bo on TXT czyta i sledzi, co tu się dzieje:)
Nawet dwie notki poświęcił w swoim blogu, jedną ogólną taką, a jedną o słowku ,,sic” , gdzie się bez sensu , pana yayco czepiał.
I póxniej chyba jeszcze Andrzej Kleina o Orlińskim na TXT napisał.
Więc kurde jakiś on popularny u nas jest, jak żaden inny recenzent.
Kurde, tyż to ja mam priorytety, o moim ulubionym Kałużyńskim, którego z 5 ksiązek albo i więcej i mnóstwo tekstów przeczytałem, nic nie napisałem w blogu nigdy, a o Orlińskim tekst mi się trafił.
grześ -- 21.08.2008 - 21:01Beznadziejny jestem
:)
Wiesz, nie widziałem filmu, więc
nie za bardzo moge ocenić recenzję.
pzdr
grześ -- 21.08.2008 - 21:02można można
jak mój teść gada papier przyjmie wszystko:)
prezes,traktor,redaktor
max -- 21.08.2008 - 21:06No to juz nie będę. Tylko ten raz.
Ale ta recenzja akurat nie jest W. O.
Myślę, że ogólnie recenzję można przeczytać i sie zorientować o jej jakości bez oglądania filmu. Mianowicie recenzja przeze mnie zalinkowana składa się ze streszczenia wątków filmu, napisania, że ich za dużo i tyle. Za to bez oceny zdjęć, muzyki, gry aktorskiej… No, właściwie bez niczego. Powinni to w szkole pokazywać dzieciom, mówiąc że tak nie należy pisać.
mindrunner -- 21.08.2008 - 21:06>Grzesiu
Pewnie nawet nie przyszuszczałeś, że Twoje notki są aż tak opiniotwórcze.
Delilah -- 21.08.2008 - 21:20Ale to fakt.
Należą Ci się gratulacje, fanfary i szampan:)
A to do tego żem przyzwyczajony,
pierwszy raz przeczytałem pobieznie, ale mas zrację, recenzja to nie jest bardziej opis filmu plus jakies pseudorozważania autora.
Ale ja ci powiem lepszy motyw, bo tak się składa, że m. in. pisania recenzji uczę, tyle, że w innym języku, zdarzyło mi się w ostatnim roku, ze mi oddano pracę, recenzję ,,pachnidła”, która to niby-recenzja była kopiuj wklej z niemieckiej wikipedii.
To dopiero było zabawne.
3 strony -opis treścio filmu, nic od siebie, żadnej oceny, brak jakiejkolwiek wzmianki właśnie o wszystkich składnikach filmowych itd.
Może ci polscy recenzenci w szkołach podobnie pisali swoje teksty?
grześ -- 21.08.2008 - 21:22:)
Delilah,
widze, że złośliwość jak zwykle w formie:)
grześ -- 21.08.2008 - 21:23Czyli wysoki poziom.
Delilah
w tajemnicy napiszę tylko że jest pomysł na to aby ten cały nasz grześ był mega gwiazdą netu,
znaczy gdzieś we wrześniu zakombinujemy tak że świat u stóp :))
p.s grześ pamiętasz co Ci kiedyś pisałem ale z racji problemów technicznych nie wyszło?
jak nie to wiesz gdzie mnie szukać:)
prezes,traktor,redaktor
max -- 21.08.2008 - 21:23grześ
strzelam, nie miel wtedy netu?
:))
prezes,traktor,redaktor
max -- 21.08.2008 - 21:26?
Hm, nie wiem czy pamiętam, napisz na gg.
pzdr
grześ -- 21.08.2008 - 21:26do września jeszcze chwila
przypomne się ale nie dzisiaj bo robię kilka rzeczy na raz:)
prezes,traktor,redaktor
max -- 21.08.2008 - 21:27No wiesz co Grzesiu...
jak możesz tak postponować mnie niewinną? Ja tu ze szczerego serca wyrazy uznania składam a w zamian za to czarna niewdzięcznośc mnie spotyka i jeszcze zarzut złośliwości na dokładkę.
Oddalam się zatem aby myciem garów ukoić zranione uczucia.
Delilah -- 21.08.2008 - 21:31A widzisz,
nie ma lekko ze mną
:)
pzdr
grześ -- 21.08.2008 - 21:39re: O nieudolnych recenzentach
Nie przeczytałam recenzji Orlińskiego, bo mi się nie chciało. :-P
Natalia Julia Nowak -- 22.08.2008 - 10:32no dobra
a gdzie ta recenzja Orlińskiego??
Poza tym mały wtręt.
Why so serious oraz wielka fana Jokera pojawiła się na meczu z Grasschoppers. Nie widziałem filmu więc nie bardzo wiem o co chodziło, ale wizualnie ciekawie sie prezentowało, zreszta kibice Lecha w ogóle dali popis.
sajonara -- 30.08.2008 - 10:14Panie Sajonara!
WWitam po długiej orerwie. Tu aurat p. Orliński był tylko punktem wyjścia. Tekst o innej recenzji jest.
Oriński tutaj: http://serwisy.gazeta.pl/film/1,24464,5561996,Batman_z_dreszczami.html
W sumie przynajmniej znośnie napisał, choć parę błędów rzeczowych umieścił w tekście i całość jakaś taka chaotyczna i nie na poziomie.
Nie wiem nic o kibicach Lecha, ale ja w ogóe nie interesuję się piłką nożną. Choć wierzę, że mogło być ciekawie i zabawnie, bo orientuję sie na tyle, że wiem iż czasem kibice potrafią fajne i zaawne rzeczy urządzić.
A jeśli idzie o fim, to i tak najlepsza jest magiczna sztuczka Jokera z ołówkiem.
mindrunner -- 30.08.2008 - 10:25why so seriuos
Orliński ma pierdolca na punkcie
gadżetów … a poza tym to całkiem fajne teksty pisze.
a ten “Mhoczny łycez” to jednak kiszka IMO ... Tima Burtona nikt nie przeskoczy … gdyby nie Gary Oldman to byłaby totalna kicha
“I don’t need to fight
Docent Stopczyk -- 04.10.2008 - 10:54To prove I’m right”
Docencie
Dla mnie Orliński to taki Ziemkiewicz tylko bez litertury. Znaczy, albo przestał pisać fajnie recenzje, albo ja wyrosłem. Bo Ziemkiewicza mimo wszystko szanuję za literacką część pracy. Tą czysto literacką. A Orlińskiego to już za nic w tej chwili, a kiedyś mi nawet jego teksty niektóre się podobały. Ostatnio nic. Więc pewnie wyrosłem.
I on nie jest gadżeciarzem, tylko wielkim prorokiem, posiadaczem najwyższej wiedzy, ostateczną instancją wszelkich sporów, itd. A przynajmniejt takie coś wynika z jego pisania obecnego. Jak mówię – Ziemkiewicz dwa, tylko z innej strony politycznej barykady :)
A co do “MR” to mnie się bardzo spodobał. Nie porównuję do Burtona, bo to bez sensu. Ale podoba mi się to, że mimo wszystko w tym filmie Batman gra jakąś rolę. U Burtona w Batmanie nie ma Batmana.
W ogóle to wyszło to jakoś śmiesznie.
“Batman” – fim o Jokerze. Ogąda się z uśmiechem.
“Batman Returns” – film o Dannym DeVito i Michelle Pfeiffer. Ogląda się z uśmiechem i ślinienem do Michele.
“Batman Forever” – bardzo zły film z niesamowitym Jimem Carreyem i kiepskim Tommym Lee Jenesem.
“Batman i Robin” – beznadziejny film. Tragiczny George Clooney, kompletnie beznadziejna Uma Thurman. I Schwarzenegger, który chyba jedyny się starał, ale ubrali go w strój taki, że mu widać czubek nosa tylko, więc nie bardzo mógł coś zrobić.
I potem:
“Batman Begins” – pierwszy film o Batmanie! Tak! Tam jest Batman. Łoł! tyko mogli się pozbyć tej całej Katie Holmes, bo była kiepska.
“Dark knight” – Pierwszy film gdzie postać Batmana jest tak samo istotna jak wszystkie inne postacie. Przykłaowo – pułapka na Jokera przygotowana przez policję u mnie wywołała wielkiego banana na ryju :) Ha! Oni coś robią!
mindrunner -- 04.10.2008 - 12:35