Wiosna. Słonecznie. Ciepło. Mam Szyma odebrać z treningu karate. Przyjeżdżam nieco wcześniej. Ogromna sala gimnastyczna ma okna od podłogi do sufitu. Szeroko otwarte. Stojący na zewnątrz rodzice mogą bez trudu oglądać swoje ćwiczące pociechy. Przed oknem dającym najlepszy wgląd stoją trzy mamusie i palą papierosy. Modnie są ubrane. Noszą bowiem spodnie z dzianiny, opinające ciasno nadmiernie już rozwiniętą zawartość.
Lud bywa u nas trapiony falami mody. Pamiętam swoiste bluzki ze sztucznego jedwabiu, przepasane skórzanymi paskami i opatrzone poduszkami na ramionach. Miały zapewniać modną wtedy, kanciastą sylwetkę. W tanich a przesadnych wydaniach poduszki były wyraźnie przez cienką tkaninę widoczne a ześlizgując się przy każdym pochyleniu dawały nie wrażenie kanciastej sylwetki a podwójnego biustu. Rzecz wyglądała groteskowo. Podobnie jak teraz te piżamiaste portki z dzianiny.
Podchodzę do okna, zwracam paniom uwagę na niestosowność wdmuchiwania dymu papierosowego do sali gimnastycznej i, kiedy odchodzą, zajmuję ich miejsce. Karatecy, ustawieni w trzy rzędy biegają na wyścigi, robiąc przewroty, zakręty ostre i skacząc żabką do tyłu. Kończący bieg zawodnik uruchamia następnego. Wygrywa rząd, którego członkowie pierwsi bieg ukończyli. Szym ma pecha. Jego koledzy oddają pole. Najpierw więc gorączkowo sztorcuje przybiegających a potem, widząc nadchodzącą klęskę przeskakuje samowolnie o dwa miejsca do przodu. Rzecz zaczyna wyglądać interesująco.
Chłopak, przed którym się teraz Szym znalazł natychmiast chwyta i akceptuje oszustwo. Dziewczynka za nim nie. Próbuje protestować. Wstaje, pewnie aby rzecz ogłosić. Brutalnie jednak pchnięta przez Szyma siada i cichnie. Jest wyraźnie większa i bez trudu by mogła swoją wolę przeprowadzić ale, jak to dziewczynka, obraża się tylko. Szym, przedtem ostatni w rzędzie, biegnie teraz udając ostatniego. Kończy i jego grupa wrzaskliwie ogłasza zwycięstwo. Dwie osoby nie biegły, mają więc wyraźną przewagę. Nikt nie zauważył oszustwa.
W samochodzie zimno oświadczam, że widziałem. Nie tylko oszustwo ale i damskie bokserstwo. Rzecz przekracza moją jurysdykcję i wszystko opowiem mamie. Mówię stanowczo. Nie opowiesz – Szym gorąco protestuje – mamie będzie przykro. – Biłeś dziewczynkę, ty Szymie, czyli będzie jej przykro z twojego powodu. -Z twojego, ty wygadasz – woła oburzony Szym. – No to nie tylko dziewczynki bijasz ale i na pisowca się nadajesz – powiadam. Kto to jest pisowiec – pyta. – To wieczny chłoptaś. Taki, który robi świństwa i przypisuje je innym. – Bicie dziewczynki, to nie świństwo. – O, jeszcze kota ogonem odwracać umiesz.
Stanęło na tym, że Szym sam powie. Powiedział. Sprawdzałem. Nie nadaje się na pisowca.
A wiosna i tak jest ładna.
komentarze
Panie Stary!
Myślę, że trochę Pan przesadził. Rozumiem niechęć do PiS-u i dumę z syna, ale niestety postawa jaką Pan przypisuje PiS-owcom jest dość charakterystyczna dla całej elity politycznej.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 11.05.2008 - 08:36PS.
A jak mama zareagowała na wyznanie syna?
P. :)
Jerzy Maciejowski -- 11.05.2008 - 08:37PS. II
Czy Szym nie powinien poinformować o oszustwie senseja?
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 11.05.2008 - 08:40Jerzy Maciejowski
Szym, to mój wnuk. Nie ubiegałem sie o wieści na temat reakcji synowej, nie wypadało. Szym by się czuł obrażony.
Klasa polityczna się dzieli na bardziej i mniej moralną. PiS należy, moim zdaniem, do najmniej skrupulatnej.
Stary -- 11.05.2008 - 08:43Panie Stary!
Moja pomyłka co do Pańskiej relacji do wnuka wyjaśnia dlaczego nie zna Pan reakcji synowej.
Może za bardzo wpie…am się w prywatne sprawy…
A co do polityków, to niestety nie podzielam zachwytów nad PO. Jak już wielokrotnie pisałem, dla mnie reprezentują to samo co cała reszta. Zupełnie jest mi wszystko jedno, czy okrada mnie państwo kierowane przez kulturalnego złodzieja, czy przez chama. Łupi mnie dokładnie tak samo…
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 11.05.2008 - 10:45Hm, ciekawa historia
a co do polityków, to chyba zgadzam się z panem Jerzym, że to w każdej opcji premiowane są cechy takie, nie tylko w PiS.
Choć fakt, że PiSowcy wiele rzeczy robili bardziej bezczelnie, nawet niż lewica.
P.S. A i prosze za bardzo wnuka nie indoktrynować, bo jeszcze na jakiego PiS-owca nam wyrośnie
:)
pzdr
grześ -- 11.05.2008 - 11:22Panie Grzesiu!
A kto i w jaką stronę indoktrynował zjawisko biologiczne, że takie się nam udało? To chyba nie zależy od intencji indoktrynującego…
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 11.05.2008 - 11:43Panie Jerzy,
,,A kto i w jaką stronę indoktrynował zjawisko biologiczne, że takie się nam udało?”
Nie rozumiem o kogo chodzi.
A co do intencji, no to mi chodziło, że właśnie wbrew intencjom czyli na przekór.
Pozdrówka
grześ -- 11.05.2008 - 12:02Panie Grzesiu!
Chodziło mi o bliźniaki, które są zjawiskiem biologicznym, a nie politycznym. Myślałem, że Pan załapie.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 11.05.2008 - 13:45No przypuszczałem,
ale nie byłem pewny, że to o to chodzi.
Do mnie to trza prostym językiem gadać raczej, acz mam czasem przybłyski intelektu, ale nie z aczęsto.
A kto ich indoktynował?
grześ -- 11.05.2008 - 13:50To pewnie kwestia bardziej skomplikowana.
Pewnie różne rzeczy na nich wpłynęły plus charakter i spoecyficzna osobowość i to daje ciekawą mieszankę właściwie.
Panie Jerzy - myślę, że dom
Właśnie Stary dal przykład zdrowej i pozytywnej indoktrynacji – że tak powiem – zwracając uwagę na zachowania moralnie naganne, co zapewne, bez względu na reakcję mamy młodego adepta – w przyszlosci przyniesie efekty. W każdym razie zostanie w pamięci Szyma jako ślad oceny moralnej jego poczynań.
To się w jzyku zwyczajnych ludzi nazywa wychowaniem.
W przypadku “zjawiska biologiczngo” działały identyczne mechanizmy – wychowanie i wzorce zachowań wyniesione z domu.
Ciekawe byłoby móc dowiedzieć się jakim człowiekiem stał się dorosły Szym i porównać jego postawę i wybory moralne ze znanymi nam aspektami moralnymi charakteryzującymi działania braci Kaczyńskich.
Intencje indoktrynującego są niezmiernie ważne, panie Jerzy, zwłaszcza kiedy padają na podatny grunt.
Pozdrawiam
RRK -- 11.05.2008 - 16:35Panie Jerzy
niestety, doszło do tego, że ludzie niechętni PiS sączą nienawiść nawet w młodziutkie duszyczki:) Oj, nieładnie, nieładnie…
Małgorzata -- 11.05.2008 - 18:43Sączą i w dodatku używają stereotypów:)
Ale to są te igrzyska, o ktore kiedyś Pan mnie pytał:)
Pozdrawiam najserdeczniej
Pani Renato!
Z przykrością stwierdzam, że nie ma Pani pojęcia jak przebiega proces wychowania.
Tak się składa, że równie dobrze Szym może zapamiętać, że jak się ma do czynienia z wnukiem to można go poniżyć w oczach rodzicielki. Zupełnie nie ma pewności co młody człowiek z tej sytuacji wyniesie. A intencje są ważne w procesie nauczania. Natomiast wychowanie najczęściej przebiega w poprzek intencji wychowawcy. Już wielokrotnie pisałem, że jedynym działającym systemem wychowawczym jest system harcerski. Tylko w tym systemie udaje się osiągnąć założone cele. Proszę poczytać Roberta Baden-Powella lub Andrzeja Małkowskiego i potem się wypowiadać.
Natomiast rozczulają mnie Pani uwagi odnoszące się do PiS-u czy PO. Proszę sobie pomyśleć, że są osoby, które by zamieniły u Pani PiS na PO i odwrotnie i były szczęśliwe. Proszę pomyśleć jak śmieszne są poglądy i słowa tych osób, a potem proszę spróbować uwierzyć, że mnie takie agitki śmieszą z obu stron.
Stary napisał tekst z akcentami humoreski, a Pani dołożyła do tego brutalną agitkę! Po co?
U starego wycieczki w stronę PiS-u nie rażą, u Pani…
Niemniej pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 11.05.2008 - 20:16Pani Małgorzato!
Czy na pewno jest mowa o sączeniu nienawiści czy tylko wyrażanie pewnej postawy? Ja bym nie przesadzał.
Poza tym, trudno mi uznać za igrzyska prywatne oddziaływanie na wnuka.
Nie pamiętam, kiedy pytałem Panią o igrzyska, ale liczę na bardziej wyraźny przykład.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 11.05.2008 - 20:19Panie Jerzy
RRK
Pana przykrość nie jest dla mnie miarodajna.
Myśle, że jeśli cały proces wychowawczy, przebiega pod określonym kątem przekazywania odpowiednich bodźców – to sytuacja w Jakiej znalazł się Szym powinna odnieść całkiem jednoznaczne konotacje. Oczywiście w przyszłości.
Tak jak odniosła u przywołanych nie przeze mnie a przez Pana braci Kaczyńskich ( po co?).
Wiem, że wszystko to co w jakikolwiek sposób godzi w Pana widzenie tych postaci jest dla Pana agitką , na dodatek brutalną. Nawet to rozumiem – zresztą nie jest to z mojej strony niczym nadzwyczajnym – to po prostu przebija z każdego Pana słowa w Pana tekstach.
Słusznie Pan zauważa łatwość zamiany PiS na PO i odwrotnie.
Ponieważ sporo cech łączy obie partie – z pewnością więcej niż je dzieli. Wyłączam jedynie z tych podobieństw samych braci Kaczyńskich i ich zauszników, popleczników – tych parunastu miernych, biernych, ale niekoniecznie wiernych, chociaż niewątpliwie koniunkturalnie lojalnych i trzymających mocno resztę za pysk.
Co ciekawe moja wiedza, na temat bierze się z bliskiej znajomości zarówno jednych jak i drugich, którzy wbrew temu co Pan myśli nadal tworzą dość jednolite środowisko mimo różnej przynależności partyjnej.
Właściwie to się cieszę, że Pana rażą moje wycieczki w stronę „zjawiska biologicznego” – mam też nadzieję, że wywołują równie mocne emocje u innych.
A co do harcerstwa – to akurat mnie Pan o tym pouczać nie musi – mam w tym zakresie dość pełną wiedzę zarówno z lat PRL jak i dotyczącą harcerstwa dziś.
Traktując harcerstwo jako jedyny słuszny system wychowawczy – plecie Pan piramidalne bzdury. Przeczytanie dwóch książek nie czyni znawcy tematu – żadnego tematu, Panie Jerzy.
Pozdrawiając serdecznie – życzę dystansu do własnej wiedzy i własnych emocji z uwzględnieniem tytułu postu Starego, pod którym się Pan wypowiada .
RRK -- 11.05.2008 - 21:24Panie Jerzy,
wyolbrzymienie było zamierzone (stąd uśmieszek).Oczywiście, rozmowa z wnukiem, jest tylko prywatną sprawą Pana Starego, choć nie ukrywam, że posługiwanie się określeniem “pisowiec” z wyraźną negatywną konotacją
Małgorzata -- 11.05.2008 - 22:32bardzo mnie razi, ale cóż...
A o “igrzyska” pytał mnie Pan zenek19 (lub odwrotnie), przepraszam za pomyłkę.
Pani Małgorzato!
Proszę przeczytać, co o mnie wypisuje pani Renata (RRK). Tuż nad Pani komentarzem. Będzie się Pani mogła pośmiać…
Za pomyłkę nie mam pretensji, po prostu bałem się, że moja głowa już nie działa za dobrze i nie pamiętam, o co prosiłem kobietę, a to niedobrze.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 12.05.2008 - 16:54Panie Jerzy,
doprawdy nie jestem w stanie zrozumieć tak zapamiętałych w swej zapalczywości kobiet:)
Małgorzata -- 12.05.2008 - 20:36To prawda, jedynie trzeba się uśmiechnąć i pomyśleć sobie, że przecież można o każdej sprawie porozmawiać ze spokojem i rozwagą, pozostając równocześnie przy swoim zdaniu.
A tak – między nami – dotąd nie mogę pojąć, jak mogłam pomylić Pana z kimkolwiek:)
Pozdrawiam zatem najserdeczniej.
Pani Małgorzato!
Miód na moje serce.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 12.05.2008 - 20:43Panie Grzesiu
Bravo !
Nie dość, że nie zostałeś Pan kablem, to jeszcze pozostałeś przy swoich przekonaniach.
A kobietom palącym fee…
Pozdrawiam
rosa-poranna -- 13.05.2008 - 11:25