Minister finansów uspokaja, minister gospodarki mu wtóruje. Ekonomiści z instytucji finansowych owszem, zalecają ostrożność i uważną obserwację rynków, ale nie widzą na razie powodów do paniki. Za to, jak podają media wszelkie, pan prezydent raczył wyrazić zdanie odmienne :
„- Dzisiaj, kiedy jesteśmy zagrożeni tym kryzysem, kiedy jesteśmy częścią mocno zintegrowanej w sensie gospodarczym Europy i coraz bardziej globalizującego się świata, musimy podjąć działania we współpracy z innymi, w szczególności z Unią Europejską, naciskając na to, by nie bać się interwencji”- powiedział Lech Kaczyński.
„- Musimy podjąć tego rodzaju interwencję, w porozumieniu z Komisją Europejską, ale działając odważnie, poprzez Narodowy Bank Polski, poprzez rząd Rzeczpospolitej, tak by – jeśli skutki tego kryzysu sięgną naszego kraju – były one jak najmniejsze – tłumaczył prezydent.
Kaczyński przyznał, że „jako państwo polskie nie jesteśmy wszechwładni, ale trzeba zrobić wszystko co można, nawet łamiąc pewne dogmaty.”
Podkreślił, że on sam nie wierzy w dogmaty w ekonomii. – „I tym się może różnię od wielu tych, którzy dziś sprawują bezpośrednio władzę ekonomiczną” (Portal Finansowy Money.pl)
Ktoś zauważył kiedyś, że Pan Prezydent jest jak zepsuty zegar, który dwa razy na dobę pokazuję niezwykle dokładny czas. Kłopot tylko w tym, że rzeczowe wypowiedzi Prezydenta nie mają owej charakterystycznej dla czasomierzy cyklicznej dokładności. Dlatego trudno przewidzieć, kiedy padną treści mądre i ważkie, bowiem ich rozrzut jest absolutnie przypadkowy. I nie był to z pewnością ten moment. Możliwe, że swoim zwyczajem Ojciec Narodu uznał, że zawirowania na rynkach finansowych wymagają jego komentarza. Zapomniał jednak przedtem skonsultować swoją wypowiedź z fachowcami. Nawet z tymi niechętnymi naszemu wejściu do strefy euro.
W chwili, gdy wymagany jest klimat spokoju i rzeczowości, Pan Prezydent pcha kołek ignorancji w szprychy. Na szczęście rodacy słowa Najważniejszej Osoby przyjmują od pewnego czasu sceptycznie, i pewnie paniki przed bankami nie będzie.
I przedstawiany dzisiaj obrazek ze wsi beskidzkiej jest z pewnością tylko barwną , ale mocno przesadzoną, czy wręcz nieprawdziwą anegdotą:
„Ludzie!!” woła baba pod sklepem –„Ja się na tym wyrozumieć nie mogę! Co ja teraz mam zrobić?! Nakupić cukru i nafty, a z tego, co zostanie, ruskich pierścionków, i zakopać w ogródku, czy co?” No właśnie, co?