Wciąż mamy rok tysiąc dziewięćsetny. W koszu jednego z balonów siedzą kibice West Ham United. Wracają z Paryża, gdzie uczestniczyli w otwarciu wystawy światowej. Paryżanie żegnają ich uśmiechem i dobrym słowem. Tu i tam małe grupki intonują: "I'm west ham till I die, I'm west ham till I die, I know I am, I'm sure I am, I'm West Ham till I die".

Chmury na niebie jak narysowane; słońce leci na parasolki; łby kibiców wystawione spod brezentowej gulały. Zagadka!

Który balon zabrał kibiców West Ham United?


― ― ―

Odpowiadam. Największy. Ten na pierwszym planie, najbliżej mnie. Jeszcze siedzi na ziemi, ale za chwilę ruszy i dołączy do kolumny. Na pokładzie kosza bałagan. Kibice robią falę, kłócą się o miejscówki, przepychają do widoku na sprężystą blondynę, która stoi obok pana w czarno-białym kapeluszu. Bardzo przystojna kobieta.


― ― ―

Obok blondyny grupa dzieci je watę cukrową z patyków. Białe strzępy unoszą się w pobliżu dżentelmena w meloniku, który macha chustką do nosa z podestu ustawionego przy bramie.



Image Hosted by ImageShack.us