Nick — to firma, marka.
Dawniej każde przedsięwzięcie firmowało się nazwiskiem szefa. Ford był podpisany nazwiskiem Henry’ego Forda. Dziś czasy się zmieniły i marka jest bezosobowa. Ale i wówczas, zwłaszcza w dziedzinie publicystyki i pisarstwa, używano nicków. Choćby Bolesław Prus.
Aleksander Głowacki nie chciał narażać swą działalnością na szwank rodowego nazwiska. Zyskana w młodym wieku popularność publicysty nie pasowała mu — stąd ksywka Bolesław. Wolał anonimowość, podobną do naszej.
Pewnie, że mogło żyć wówczas pięciuset Bolków Prusów, ale to ten zbudował swoją markę. Czego i Tobie życzę.
Pod pewnymi względami — to uczciwsze, zwłaszcza w przypadku osób o sławnym nazwisku, lub związanych z jakimiś grupami ludzi. Pracuje się na swoje konto.
Z drugiej strony, taka anonimowosć absolutna, że nikt absolutnie nie wie kim jesteś w realu, czy jesteś kobietą, mężczyzną etc. Stawia problem właśnie rzeczonej “otwartej przyłbicy”. Ale to zupełnie innna kwestia.
Joteszu
Nick — to firma, marka.
Dawniej każde przedsięwzięcie firmowało się nazwiskiem szefa. Ford był podpisany nazwiskiem Henry’ego Forda. Dziś czasy się zmieniły i marka jest bezosobowa. Ale i wówczas, zwłaszcza w dziedzinie publicystyki i pisarstwa, używano nicków. Choćby Bolesław Prus.
Aleksander Głowacki nie chciał narażać swą działalnością na szwank rodowego nazwiska. Zyskana w młodym wieku popularność publicysty nie pasowała mu — stąd ksywka Bolesław. Wolał anonimowość, podobną do naszej.
Pewnie, że mogło żyć wówczas pięciuset Bolków Prusów, ale to ten zbudował swoją markę. Czego i Tobie życzę.
Pod pewnymi względami — to uczciwsze, zwłaszcza w przypadku osób o sławnym nazwisku, lub związanych z jakimiś grupami ludzi. Pracuje się na swoje konto.
Z drugiej strony, taka anonimowosć absolutna, że nikt absolutnie nie wie kim jesteś w realu, czy jesteś kobietą, mężczyzną etc. Stawia problem właśnie rzeczonej “otwartej przyłbicy”. Ale to zupełnie innna kwestia.
odys -- 10.03.2008 - 13:48