Perliczka jak perliczka. Ptaszek jak raz na obiad w wąskim gronie.
Co się Panu Panie Igło w rozumie tli, to nikt nie odgadnie, a ja nawet próbował nie będę. A podobienstwo takie tylko dostrzegam, że po dwie nogi mają, ale perliczka zdecydowanie krótsze.
Pani Gretchen: a mnie nie żal. Smaczna była. Ale myślę sobie (podążając nieszczęśliwie drogą, wytyczoną przez Pana Igłę), że jakby mnie mieli zjadać, to w ostatecznym rozrachunku, wolałbym, aby mnie grzecznym winem zapijali. Być może stanowisko perliczek jest w tej kwestii inne. Nie mailem szansy zapytać.
Panie Merlocie. W handlu, w miejscowości Warszawa, mrożone się znajdują. Dwa rodzaje ich są są.
Jedne brzydkie, obsuszone i jakieś takie czarniawe w sobie (co zapewne jest gwarancją ichniej poprawności). Sprzedawane są jako leżące na tackach styropianowych i w ten sposób odwołujące się do myśli o wspaniałej przeszłości naszej i zrywach narodowych. Nie zapłacił bym nawet złotego. Tyle z nich pożytku, co z Geremka.
Drugie, natomiast, są zamrożone jako tuszka elegancka i tłuściejsza w sobie. Napisane mają,że nazywają się perliczki wielkopolskie i że szczegóły znajdzie Pan na www.zdrowy-drob.pl (sic!). Te polecam chętnie jako smaczne, a w zależności od sposobu zrobienia albo pod czerwone, albo pod białe wino bardziej podchodzące. Dodam,że jeśli pan za nadzieniem przepada, to niejakie podróbka są w środku w odrębnej torebce ulokowane.
Troskliwi Państwo Igło i Gretchen, oraz rozciekawiony
Panie Merlocie.
Perliczka jak perliczka. Ptaszek jak raz na obiad w wąskim gronie.
Co się Panu Panie Igło w rozumie tli, to nikt nie odgadnie, a ja nawet próbował nie będę. A podobienstwo takie tylko dostrzegam, że po dwie nogi mają, ale perliczka zdecydowanie krótsze.
Pani Gretchen: a mnie nie żal. Smaczna była. Ale myślę sobie (podążając nieszczęśliwie drogą, wytyczoną przez Pana Igłę), że jakby mnie mieli zjadać, to w ostatecznym rozrachunku, wolałbym, aby mnie grzecznym winem zapijali. Być może stanowisko perliczek jest w tej kwestii inne. Nie mailem szansy zapytać.
Panie Merlocie. W handlu, w miejscowości Warszawa, mrożone się znajdują. Dwa rodzaje ich są są.
Jedne brzydkie, obsuszone i jakieś takie czarniawe w sobie (co zapewne jest gwarancją ichniej poprawności). Sprzedawane są jako leżące na tackach styropianowych i w ten sposób odwołujące się do myśli o wspaniałej przeszłości naszej i zrywach narodowych. Nie zapłacił bym nawet złotego. Tyle z nich pożytku, co z Geremka.
Drugie, natomiast, są zamrożone jako tuszka elegancka i tłuściejsza w sobie. Napisane mają,że nazywają się perliczki wielkopolskie i że szczegóły znajdzie Pan na www.zdrowy-drob.pl (sic!). Te polecam chętnie jako smaczne, a w zależności od sposobu zrobienia albo pod czerwone, albo pod białe wino bardziej podchodzące. Dodam,że jeśli pan za nadzieniem przepada, to niejakie podróbka są w środku w odrębnej torebce ulokowane.
yayco -- 30.03.2008 - 18:51