Co do pojednania: w tej sytuacji z polskiej strony nic nie stoi na przeszkodzie. Pytanie, czy rzeczywiście tego chcą Ukraińcy. Gdzieś czytałem, że w sondażach Polacy na Ukrainie są lubiani, ale czy to nie jest takie lubienie taktyczne? Czy pod tym nie kryje się antypolonizm, który wychodzi np. w różnych wypowiedziach mera Lwowa?
Osobiście z rozmów z Ukraińcami (młodymi, mało rozmawiałem ze starszym pokoleniem) wydaje mi się, że najbardziej cenią nasze poparcie dla ich członkowstwa w UE. Tzn. nie ma tu jakiegoś wielkiej sympatii, ale poczucie że polskie wsparcie w drodze na Zachód się liczy. Mówię tu o zachodnich, względnie kijowskich Ukraińcach – nie znam sytuacji na wschodzie. Ale obstawiałbym, że tam jesteśmy im obojętni.
Kiedy mówimy o postrzeganiu Polski prze Ukraińców warto zwrócić uwagę na współczesne stosunki na poziomie międzyludzkim, a nie na historię – bo jak sam Pan wskazuje we wstępie do swojego blogu, wiedza historyczna jest minimalna (a w przypadku Ukrainy dodatkowo zafałszowana hurapatrotycznymi bajkami o UPA). Jeśli są jakies pozytywne skojarzenia, to budowane przez konkretne znajomości z konkretnymi ludźmi, a nie politykę.
A na poziomie najniższym wcale nie jest świetnie. Ukrainiec potrzegany jest w Polsce głównie jako wyrobnik do brudnej roboty – a to najlepsze skojarzenie, bo niektórym na myśl przychodzi od razu najemny cyngiel. Z Ukrainkami jeszcze gorzej – opiekunka do dzieci i sprzątaczka to znów szczyt pozytywnych skojarzeń, częstym skojarzeniem jest po prostu kurwa. I oni to wiedzą. Więc jak to budować normalność, kiedy automatycznie ustawiamy się w pozycjach sprzed 300 lat?
Oczywiście do dość ekstremalne postawienie sprawy, znam mnóstwo ludzi utrzymujących normalne kontakty z Ukraińcami czy choćby po prostu nie będącymi chamami pozującymi na szlachtę kiedy zatrudniają kogoś ze wschodu. Ale generalna sytuacja nie jest zachęcająca – i jesteśmy przez to postrzegani w najlepszym przypadku neutralnie, ot, miejsce w drodze na zachód i tyle.
@Dymitr
Co do pojednania: w tej sytuacji z polskiej strony nic nie stoi na przeszkodzie. Pytanie, czy rzeczywiście tego chcą Ukraińcy. Gdzieś czytałem, że w sondażach Polacy na Ukrainie są lubiani, ale czy to nie jest takie lubienie taktyczne? Czy pod tym nie kryje się antypolonizm, który wychodzi np. w różnych wypowiedziach mera Lwowa?
Osobiście z rozmów z Ukraińcami (młodymi, mało rozmawiałem ze starszym pokoleniem) wydaje mi się, że najbardziej cenią nasze poparcie dla ich członkowstwa w UE. Tzn. nie ma tu jakiegoś wielkiej sympatii, ale poczucie że polskie wsparcie w drodze na Zachód się liczy. Mówię tu o zachodnich, względnie kijowskich Ukraińcach – nie znam sytuacji na wschodzie. Ale obstawiałbym, że tam jesteśmy im obojętni.
Kiedy mówimy o postrzeganiu Polski prze Ukraińców warto zwrócić uwagę na współczesne stosunki na poziomie międzyludzkim, a nie na historię – bo jak sam Pan wskazuje we wstępie do swojego blogu, wiedza historyczna jest minimalna (a w przypadku Ukrainy dodatkowo zafałszowana hurapatrotycznymi bajkami o UPA). Jeśli są jakies pozytywne skojarzenia, to budowane przez konkretne znajomości z konkretnymi ludźmi, a nie politykę.
A na poziomie najniższym wcale nie jest świetnie. Ukrainiec potrzegany jest w Polsce głównie jako wyrobnik do brudnej roboty – a to najlepsze skojarzenie, bo niektórym na myśl przychodzi od razu najemny cyngiel. Z Ukrainkami jeszcze gorzej – opiekunka do dzieci i sprzątaczka to znów szczyt pozytywnych skojarzeń, częstym skojarzeniem jest po prostu kurwa. I oni to wiedzą. Więc jak to budować normalność, kiedy automatycznie ustawiamy się w pozycjach sprzed 300 lat?
Oczywiście do dość ekstremalne postawienie sprawy, znam mnóstwo ludzi utrzymujących normalne kontakty z Ukraińcami czy choćby po prostu nie będącymi chamami pozującymi na szlachtę kiedy zatrudniają kogoś ze wschodu. Ale generalna sytuacja nie jest zachęcająca – i jesteśmy przez to postrzegani w najlepszym przypadku neutralnie, ot, miejsce w drodze na zachód i tyle.
Barbapapa -- 15.09.2008 - 08:06