Nie kazdy musi znać przedwojenne i wojenne realia Wołynia.
Myśli on sobie, że wystarczyło pójść do byle jakiego zakładu mechanicznego,
rusznikarskiego i zamówić odpowiedni kaliber “cięzkiej broni” i amunicji.
Na obronę przed bandami wściekłych, zezwierzęciałych rezunów ukraińskich wystarczyliby adwokaci najlepiej żydowscy bo głównie oni na kresach świadczyli prawniczą pomoc.
Nawet biedak nie wie, że z głodu niejeden partyzant zjadł skórzany pas transmisyjny a na deser własne buty odpowiednio ugotowane z sianem i przemarznietymi pokrzywami.
Padłych koni nie wszystkim i nie zawsze starczało na gulasz po węgiersku.
Ciężka broń to bardzo ciężka sprawa w leśnych, często bagiennych sytuacjach
gdy w dzień tropią niemieckie samoloty a nocy czychają zza drzewa ukrainscy ludobójcy.
Szanowni Panowie odczepcie się od kolegi Maciejewskiego
Nie kazdy musi znać przedwojenne i wojenne realia Wołynia.
Kosicz -- 17.01.2009 - 18:35Myśli on sobie, że wystarczyło pójść do byle jakiego zakładu mechanicznego,
rusznikarskiego i zamówić odpowiedni kaliber “cięzkiej broni” i amunicji.
Na obronę przed bandami wściekłych, zezwierzęciałych rezunów ukraińskich wystarczyliby adwokaci najlepiej żydowscy bo głównie oni na kresach świadczyli prawniczą pomoc.
Nawet biedak nie wie, że z głodu niejeden partyzant zjadł skórzany pas transmisyjny a na deser własne buty odpowiednio ugotowane z sianem i przemarznietymi pokrzywami.
Padłych koni nie wszystkim i nie zawsze starczało na gulasz po węgiersku.
Ciężka broń to bardzo ciężka sprawa w leśnych, często bagiennych sytuacjach
gdy w dzień tropią niemieckie samoloty a nocy czychają zza drzewa ukrainscy ludobójcy.