znaczy, że dzwonienie na mój nr. telefonu z wykorzystaniem jakiejś maszyny spamującej i opowiadanie o zaletach SLD nie ma nic wspólnego z propagandą. Tja. Powie mi Pani co wg. pani jest propagandą? Bo może tu następuje brak zrozumienia.
Nie będę pisał o tym, że o ile wiem taki telefon zajął mój czas za pieniądze z kasy państwa, które to państwo dotuje partie polityczne. Ma Pani rację – sam do siebie de facto zadzwoniłem, za własne pieniądze i nakłaniałem się do głosowania na partię na którą bym głosu nie oddał choćby mi paznokcie zrywali. Jeśli tak swoją drogą uważa Pani, że już celowe zajęcie czasu człowiekowi takim nieistotnym i niezamawianym telefonem nie jest zajmowaniem czyichś zasobów, to może to wynikać z tego, że postrzega Pani czas jako bezwartościowy. Mój bezwartościowy nie jest. Może czyjś inny.
Co do kwestii pluralizmu, to jakoś go nie widzę tak jak Pani. Życzy sobie Pani współdzielić przestrzeń z osobami z portalu polonica.net? Chce Pani siedzieć w jednym miejscu z jakimś dr. Janem Pająkiem? No to powodzenia. Bo skończy się to tak, że będziemy dyskutować o magnokraftach i o tym, czy Balcerowicz w umyśle kogoś oszalałego nazywa się Szlejgbaum, Mandelsztam, czy jeszcze jakoś inaczej. A Ci co będą chcieli goadać o czymś innym usłyszą krótkie “spierniczać, nie przyciągacie czytelników”. Wtedy będzie pluralizm po męskim narządzie rozrodczym. Drugi onet. Tylko, że nie sądzę by właścicielom Tekstowiska o to chodziło…
Wiem, argumentacja róni pochyłej jest błędem. Ale nie chcę prezentować potencji jako konieczności. Chodzi mi o to, co jeśli ta potencjalna sytuacja się ziści?
Mam dość tego pierniczenia o “wolnościach”. Wolnością jest “spamowanie telefonów”. Ale jak komuś nie pasuje takie spamowanie, to ma kompletnie błędne pojęcie o wolności. Zakumałem? Coś jak to, że wolnością będzie wpierniczanie się komuś do domu, a stwierdzenie, że nie chcesz wpierniczania to już totalitaryzm i niewolnictwo. No to niech będę tym totalitarystą. Uciskającym nieszczęsnych Kaczyńskich, Olejniczaków, Tusków i ich okradzionych z wszystkiego, niesprawiedliwie upodlonych zwolenników. Tych, co na miskę zupy nie mają tak ich osobiście mindrunner sprowadził na dno.
Widzi Pani, mnie idzie o to, że Tekstowisko nie jest portalem starym czy dobrze na rynku zasiedziałym. Trwają rozwlekłe zmiany. A do tego właściciele portalu mają swoje cele. Nie chcą ani drugiego Salonu24, ani drugiego onetu. Cóż poradzić? Ano myślę, że trzeba znaleźć niebezpiecznycvh totalitarystów i się ich pozbyć. Albo, może Hanna G-W kupi parę odgromników magicznej energii i zakopie Sergiuszowi pod serwerem. To dopiero rozwiąże palący problem ludzi źle widzących wolność. Nie w ten fajny, wygodny sposób.
W wieku bardzo młodym udało mi się ustalić, że o ile wolność osobista to coś oczywistego, o tyle wolność publicznej wypowiedzi niesie ze sobą rozmaite konsekwencje. Nie zawsze jest tak jak ma być, a wolność taka nie jest absolutna i co logiczne, jej zakres dostosowywany jest do miejsca. Żadna komplikacja. Chyba większość ludzi zdaje sobie z tego sprawę. Kiedyś musiałem wytłumaczyć włąsnemu ojcu, że podatki nie są od zapewniania “sprawidliwości” a w ogóle “sprawiedliwość tzw. społeczna” to tylko słówko wytrych za którym niewiele z perspektywy logiki może stać.
Myślę, że niektórzy z czasem też dojdą do tych wniosków.
Nie tylko ja. Wbrew pozorom myślenie jest dostępne dla wszystkich.
Pani RRK,
znaczy, że dzwonienie na mój nr. telefonu z wykorzystaniem jakiejś maszyny spamującej i opowiadanie o zaletach SLD nie ma nic wspólnego z propagandą. Tja. Powie mi Pani co wg. pani jest propagandą? Bo może tu następuje brak zrozumienia.
Nie będę pisał o tym, że o ile wiem taki telefon zajął mój czas za pieniądze z kasy państwa, które to państwo dotuje partie polityczne. Ma Pani rację – sam do siebie de facto zadzwoniłem, za własne pieniądze i nakłaniałem się do głosowania na partię na którą bym głosu nie oddał choćby mi paznokcie zrywali. Jeśli tak swoją drogą uważa Pani, że już celowe zajęcie czasu człowiekowi takim nieistotnym i niezamawianym telefonem nie jest zajmowaniem czyichś zasobów, to może to wynikać z tego, że postrzega Pani czas jako bezwartościowy. Mój bezwartościowy nie jest. Może czyjś inny.
Co do kwestii pluralizmu, to jakoś go nie widzę tak jak Pani. Życzy sobie Pani współdzielić przestrzeń z osobami z portalu polonica.net? Chce Pani siedzieć w jednym miejscu z jakimś dr. Janem Pająkiem? No to powodzenia. Bo skończy się to tak, że będziemy dyskutować o magnokraftach i o tym, czy Balcerowicz w umyśle kogoś oszalałego nazywa się Szlejgbaum, Mandelsztam, czy jeszcze jakoś inaczej. A Ci co będą chcieli goadać o czymś innym usłyszą krótkie “spierniczać, nie przyciągacie czytelników”. Wtedy będzie pluralizm po męskim narządzie rozrodczym. Drugi onet. Tylko, że nie sądzę by właścicielom Tekstowiska o to chodziło…
Wiem, argumentacja róni pochyłej jest błędem. Ale nie chcę prezentować potencji jako konieczności. Chodzi mi o to, co jeśli ta potencjalna sytuacja się ziści?
Mam dość tego pierniczenia o “wolnościach”. Wolnością jest “spamowanie telefonów”. Ale jak komuś nie pasuje takie spamowanie, to ma kompletnie błędne pojęcie o wolności. Zakumałem? Coś jak to, że wolnością będzie wpierniczanie się komuś do domu, a stwierdzenie, że nie chcesz wpierniczania to już totalitaryzm i niewolnictwo. No to niech będę tym totalitarystą. Uciskającym nieszczęsnych Kaczyńskich, Olejniczaków, Tusków i ich okradzionych z wszystkiego, niesprawiedliwie upodlonych zwolenników. Tych, co na miskę zupy nie mają tak ich osobiście mindrunner sprowadził na dno.
Widzi Pani, mnie idzie o to, że Tekstowisko nie jest portalem starym czy dobrze na rynku zasiedziałym. Trwają rozwlekłe zmiany. A do tego właściciele portalu mają swoje cele. Nie chcą ani drugiego Salonu24, ani drugiego onetu. Cóż poradzić? Ano myślę, że trzeba znaleźć niebezpiecznycvh totalitarystów i się ich pozbyć. Albo, może Hanna G-W kupi parę odgromników magicznej energii i zakopie Sergiuszowi pod serwerem. To dopiero rozwiąże palący problem ludzi źle widzących wolność. Nie w ten fajny, wygodny sposób.
W wieku bardzo młodym udało mi się ustalić, że o ile wolność osobista to coś oczywistego, o tyle wolność publicznej wypowiedzi niesie ze sobą rozmaite konsekwencje. Nie zawsze jest tak jak ma być, a wolność taka nie jest absolutna i co logiczne, jej zakres dostosowywany jest do miejsca. Żadna komplikacja. Chyba większość ludzi zdaje sobie z tego sprawę. Kiedyś musiałem wytłumaczyć włąsnemu ojcu, że podatki nie są od zapewniania “sprawidliwości” a w ogóle “sprawiedliwość tzw. społeczna” to tylko słówko wytrych za którym niewiele z perspektywy logiki może stać.
mindrunner -- 17.03.2009 - 15:24Myślę, że niektórzy z czasem też dojdą do tych wniosków.
Nie tylko ja. Wbrew pozorom myślenie jest dostępne dla wszystkich.