W ramach odreagowania na Prawdziwie Polskie przepisy brylujące w tekstowiskowym Smakoszku coś lewackiego, internacjonalistycznego, eklektycznego. Jak powszechnie wiadomo wszystkie te zjawiska, jak i w ogóle wszelkie Zło, korzenie swoje wywodzą z francuskiego Oświecenia. No to zacznijmy od Francji. Niech będzie tarta.
Na tartę przepisów tyle, ilu Francuzów, a pewnie jeszcze więcej. Jakby kto swojego opatentowanego nie miał podaję pierwszy z brzegu, opisany przez niejakiego Pascala. Ćwierć kilo mąki należy zmieszać z łyżką cukru i szczyptą soli, dodać żółtko*, 100 g posiekanego masła, zmiksować to razem dolewając 2 łyżki wody. Istotnym elementem przepisu jest zwinięcie ciasta w kulę, czy jaka tam komu wyjdzie bryła (zazwyczaj tak na prawdę nie wychodzi żadna, bo ciasto wychodzi dość sypkie – wtedy najlepiej wyłożyć je na folię i zwinąć ją mocno) i potrzymanie go przez dłuższy czas w lodówce.
Ale co na tartę? A co robią lewacy? Nieprzyzwoite myśli szerzą, naród ogłupiają w małpy ludzi zmieniając. A co małpy jedzą? Banany oczywiście. A do tego jeszcze banany, zgodnie z tym, co w głowie lewaków siedzi, kształt nieprzyzwoity mają, i z importu pochodzą, a nie w polskiej ziemi rosną. Weźmiemy więc cztery banany. A najlepiej potraktujemy je tak, jak te parszywe, oświeceniowe Francuzy sery swoje traktują – poczekamy kilka dni, aby ich zapach się wzmocnił. Jak bananowy zapach będzie się już radośnie unosił dookoła, a skórki owoców będą intensywnie żółte z brązowymi elementami, możemy przystąpić do dzieła. Zaczniemy od zagotowania szklanki mleka (choć lepiej w garnku, niż w szklance, nawet żaroodpornej). W międzyczasie utrzemy 5 żółtek* z połową szklanki cukru, dodamy 2 łyżki mąki. Masę wlejemy do gotującego się mleka – ino powoli i mieszając intensywnie, żeby kluchy się nie zrobiły!
Formę do tarty, nabytą uprzednio na ten przykład w siedlisku wszelkiej tandety, czyli w wyrośniętym na socjalistycznej idei kapitalistycznym gigancie Ikea, wysmarowaną masłem, wyłożymy ciastem, włożymy do piekarnika rozgrzanego do 240 stopni Celcjusza, po jakichś 5 minutach zmniejszymy temperaturę do 200 stopni, po kolejnym kwadransie wyciągniemy ciasto.
Wracamy do bananów. Należy je obrać, jednego zgnieść widelcem i zmieszać z masą mleczno-jajcarską. Wylać na ciasto. Pozostałe banany pokroić w plasterki, te ułożyć na masie. Ale to jeszcze nie koniec! Teraz, posłużymy się kolejnym lewackim owocem – cytryną! Owoc ten, który niegdyś gościł na stołach naszych sprzedajnych magnatów, teraz tak się rozplenił, że w byle warzywniaku świeci swoją żółtą skórką, a nawet, zamiast domowych konfitur, wdziera się do naszych herbat! Ale zemścimy się na cytrynie, chwycimy połówkę i wyciśniemy ją bezpośrednio na tartę: masę i banany! Niech tym lewackim wymysłom nie będzie za słodko! A i to jeszcze nie koniec! Teraz gwóźdź programu! Curry – przyprawa, która podstępem wdarła się spod sikhowskich turbanów wprost na angielskie stoły, którą ludzie odnajdują ku swemu utrapieniu w sosach, sałatkach, a czasem nawet i grzankach z serem. No więc za pomocą pół łyżeczki curry, którym posypiemy nasze ciasto, jeszcze bardziej je ulewackujemy i zeklektycznimy.
Na koniec całość ląduje na jakieś 20-30 minut w piekarniku. A Prawdziwi Polacy ledwo spojrzeć na nią mogą. I dobrze im tak! A i nam lepiej – więcej dla nas.
Przepis pochodzi z kulinarnego forum cincin
He, he
My wam węgiel, wy nam banana, jak to się śpiewało za komuny.
Igła -- 04.02.2008 - 17:55Jak bym coś takiego zjadł to zgwałciłbym ze dwie żydówki i rezał tuzin Ukraińców.
Tak bez złości, ino ze smakowitości.
Jakem Prawdziwy Polak Kozak.
Igła
Ha
zapomniałam wpisać, że Tobie, Panie Igło, dedykowane
julll -- 04.02.2008 - 18:02Ja się odetnę
bo odkąd bananowe piwo wypiłem, to zażartym (w sensie ścisłym) bananów stałem się nieprzyjacielem.
Aby jednak krytykę konstruktywną uczynić, powiem, że tartę robie z francuskiego ciasta, a żeby mi ciasto nie napuchło, nasypuję na na papierek specjalny fasoli i na ono ciasto kładę.
A jak się zrobi, to całkiem co innego na nie nakładam, bo przecież nie banany.
yayco -- 04.02.2008 - 18:04Pani Jull
Przecież wiem, że pani na moją cnotę i sławę małojecką dybie.
Igła -- 04.02.2008 - 18:21Igła
Panie Yayco
niby w przepisie też o fasoli było. Ale ja uczciwie, jak robię, napisałam. Bo fasoli na wierzch nie sypię, jeśli spuchnie, to szybko, póki ciasto jeszcze nie stwardnieje, lekko nakłuwam i powietrze zgromadzone pod ciastem wypuszczam. Ale przy francuskim mogłoby to egzaminu nie zdać.
Francuskiego ciasta też używam, ale że kulinarnym nieumiejcem jestem, a do tego mało wybrednym, to rozmrożone/kupne daję a nie własne, czym się tu nie chciałam chwalić, żeby krytyki prawdziwych kuchmistrzów uniknąć. I inne rzeczy na wierzch też zdarza mi się kłaść. Albo pod spód, jak w tarcie tatin.
julll -- 04.02.2008 - 18:27Dla Pana Igły
troszkę boczku wędzonego, kartofelki w plasterkach, wstępnie w oliwie obgotowane, papryka w rożnych kolorach (co najmniej jedna bardzo ostra) i sos śmietanowy.
Oczywiście, zawsze można dać rybę z puszki i żółty ser, co jak wiem jest Pańskim daniem ulubionym…
yayco -- 04.02.2008 - 18:42A cebulka?
Bez cebuli ani rusz.
Igła -- 04.02.2008 - 18:46Oczywiście wcześniej można obsmażyć ją lekko z plasterkami banana i na koniec posypać kruszonką z kukurydzy.
Igła
No i oczywiście
zasmażka z kaparami!
yayco -- 04.02.2008 - 18:53Pnie Yayco
co panu dziewczyna zawiniła, daruj jej.
Igła -- 04.02.2008 - 19:02Co innego ja.
Od dawna mam z nią na pieńku, za mobbing kulinarny.
Igła
Ja do Pani Jull nic nie mam,
choć kuchennego nihilizmu, ani za przeproszeniem kuchennego fusion nie lubię.
Widzę zresztą, że ma ona kuchenną ciągotę i należy ją delikatnie w stronę dobrego popychać.
A dlaczego Pan Szanowny jeroni pod własnym adresem nie widzisz, to nie wiem. W końcu to ja mam problemy z oczami…
yayco -- 04.02.2008 - 19:14A!
A jest tarta z golonką???
I`m sexy motherfucker!
Mad Dog -- 06.02.2008 - 18:33Madzie
nie słyszałam o takiej. A to dopiero by była nihilistyczna i fusionowa tarta!
julll -- 07.02.2008 - 02:17dołożyłam zdjęcie tarty
no, połowy
julll -- 07.02.2008 - 02:19Wprost przeciwnie Pani Julll
to by była tarta fetyszystyczna.
Co też chyba dla tarty nie jest najlepiej.
Tak patrzę na ten Paniny obrazek i coś gruba ta tarta. Ciężka. I sę zastanawiam co pić do tego?
Normalnie do tarty to bym polecił czerwone, albo (jak całkiem bezmięsna) rose.
Ale do bananów?
No chyba, że czysta wódka…
yayco -- 07.02.2008 - 08:55Panie Yayco
rzeczywiście ciasto nieco grube wyszło, w pośpiechu robione i z pomocą sił sprzymierzonych, zresztą z innego przepisu niż wyżej zapisany (bez jajek).
Jeśli chodzi o picie, to tutaj wychodzi ze mnie seksistka i szowinistka. Męski to wybór. Ale wdzięczna będę za wszelkie wskazówki – tutaj mam głowę zupełnie otwartą na naukę.
julll -- 07.02.2008 - 09:17No właśnie nie wiem
co pić do bananów.
Myślę, że szwajcarskie rose z Ticino (a może raczej: rosato, bo to w końcu włoskojęzyczny jest kanton) .
Oni robią rose z Merlota i to byłoby chyba to.
Ale skąd takie wziąść, nie mam pojęcia. Od kilku lat nie widziałem w Polsce szwajcarskich win. A szkoda…
Jeśli to nie jest tak ciężkie, jak ja myślę, że jest, to bym polecił białe wino. Proste i przyjemne, silnie owocowe, ale nie dominujące: Vina Esmeralda z bardzo popularnej, choć bardzo też nierównej, bodegi Torres
yayco -- 07.02.2008 - 09:43