Wotum bez sensu


 

PiS złożyło wniosek o przeprowadzenie głosowania w przedmiocie wyrażenia wotum nieufności wobec ministra finansów Jacka Rostowskiego. Składnie takich wniosków to święte prawo opozycji i nie ma się co oburzać, ale ocenić rozumność takiego postępowania zawsze można.

No właśnie, rozumność to być może słowo nie pasujące do dokonanej przez PiS czynności, raczej należało by użyć słowa nierozumność. Po pierwsze, opozycja nie ma żadnej szansy aby owo wotum przegłosować na swą korzyść, czyli podejmuje działanie z góry skazane na niepowodzenie. Czy zatem chodzi wyłącznie o efekt polityczny? Być może tak się wydaje najzagorzalszym pretorianom Jarosława Kaczyńskiego, ale świadczyło by to o istnieniu w ich umysłach przekonania, że ciemny lud kompletnie nie pojmuje zasad ekonomi i funkcjonowania rynku paliwowego. Każdy licealista wie, iż wpływ ministra Rostowskiego na poziom cen ropy naftowej jest znikomy, a obniżka akcyzy nie przyczyni się do realnej obniżki cen ropy na stacjach benzynowych. Z kolei znaczna obniżka akcyzy jest niemożliwa przy obecnym reżimie budżetowym. Działania PiS świadczą o lekceważeniu poziomu wiedzy społeczeństwa, a może o pewności o braku jakiejkolwiek wiedzy i tu w pamięci mamy pojęcie wykształciucha. Złożenie przedmiotowego wniosku zapewne nie wpłynie na wzrost poparcia dla PiS w badaniach opinii publicznej, przypomni jedynie społeczeństwu jak je ocenia PiS z byłym premierem na czele.

Jedna zasad politycznego PR brzmi: mów prosto, składnie i komunikatywnie, a nie mów jakbyś rozmawiał z prostakiem czy debilem. Obawiam się, iż tego rodzaju działania, na wskroś populistyczne, to efekt braku strategii byłego obozu rządzącego ale to temat na zupełnie inną okazję.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Rozumie

Złożenie przedmiotowego wniosku zapewne nie wpłynie na wzrost poparcia dla PiS w badaniach opinii publicznej, przypomni jedynie społeczeństwu jak je ocenia PiS z byłym premierem na czele.

Na to akurat nie postawię żadnych pieniędzy. Kiedyś niepokoje społeczne wybuchały kiedy chleba brakło. Dziś, paliwa stały się również takim “chlebem powszednim”.
A jakby Ci to powiedzieć... w Szwajcarii mniej kosztują. Na przykład.
Czy w Europie tylko Sarkozy widzi bezsens opodatkowania paliw “podatkiem od luksusu”?


Subskrybuj zawartość