Uważam się za osobę z wyraźną skłonnością do zachowawczości, tradycjonalności i (w pewnych znaczeniach tego słowa) konserwatyzmu.
Mimo to, a może właśnie dlatego irytuje mnie chałupnicza metafizyka, w której pojęcia odrywają się od wartości, a wartości od działania.
Pisywałem już o wydmuszkach postępowości, ze szczególnym uwzględnieniem tolerancjonizmu. Pora na pseudokonserwatyzm.
Wokoło mnie: w życiu, w Kościele, w pracy i w siec, i co i raz i uporczywie, słyszę jęki nad upadkiem dawnych wartości i tęsknotę zająkliwą za dawnymi czasami. A raczej za wizją dawnych czasów budowaną z wyrywkowych lektur, ignorancji i przeinaczeń.
Ludzie, którzy najwyraźniej nie radzą sobie ze światem, który ich otacza, płaczą nad tym, że jest inny niż kiedyś. I oskarżają o to innych.
Przypomina mi to, proszę wybaczyć, nietrzymanie moczu.
Jest wersja starcza. Ludzie utylizują swoją przeszłość tak, że wszystko, co im się zdarzyło, wydaje się lepsze. Cukier był słodszy, sól bardziej słona.
Podwójny nonsens poznawczy.
Po pierwsze, uogólnienie jednostkowego doświadczenia świadczy o niezdolności do zrozumienia, że ludzie są różni i mają rożne życiorysy, różne pragnienia i różne wymagania wobec świata, który ich otacza.
Po drugie, zazwyczaj towarzyszy temu wypieranie przykrych elementów przeszłości, jeśli są one niezgodne i idyllicznym obrazem.
W tej kategorii, obok siebie staną pseudokonserwatyści wspominający przedwojenne dzieciństwo i pseudokonserwatyści chwalący uroki i dorobek komunistycznej kolonii. Niczym się nie różnią, poza tym, że się wzajemnie nie lubią. Ale nawet w tym są sobie podobni.
Dziecięca wersja choroby odwołuje się do obrazów przeczytanych, zasłyszanych, albo przyjętych inną drogą. Zwykle towarzyszy temu brak dystansu do autorów. Jednym wierzy się bezgranicznie, innych potępia w czambuł, bo to, co piszą nie pasuje do obrazka.
To smutny przypadek osobowości autorytarnej i źle dobranej biblioteki.
Dzieckiem można być w każdym wieku, żeby była jasność.
W obu przypadkach, chwalcy dawnego porządku w nosie mają to jak, było naprawdę. A już zupełnie ich nie obchodzi, co z tego wynikało. Na przykład zmiany, które nadeszły później. Dobry świat zniszczyli źli ludzie. Zazwyczaj dający się wyodrębnić antropologicznie.
W przypadkach bardziej wyrafinowanych przejawia się to odwołaniami do doktryn filozoficznych (a ściślej – dobranych ad usum fragmentów tych doktryn), które są tak stare, że zostały wyśmiane kilkaset lat temu. Albo rozwinięte, wzbogacone i zmodyfikowane. Albo do doktryn nowych, które jednak muszą być przyjmowane na wiarę. Ekonomia w takim ujęciu nie zakłada zdolności do opanowania czterech równań podstawowych.
Dla osób prostszej kompleksji intelektualnej, ważny jest argument z autorytetu: wujek powiedział, dziadek wie lepiej, bo jest starszy (a zatem lepiej pamięta średniowiecze, czyż nie?), albo jakiś tam gość jest większy i silniejszy, więc musi mieć rację. A ponadto ja też chcę mieć taki samochód jak on. Czy cóś.
Nie, nikt nie musi mieć racji. Racja nie zależy od pokrewieństwa, samochodu i zdolności do zmieszczenia maksymalnej ilości epitetów na małej przestrzeni.
Moim zdaniem, podstawowym pytaniem, jakie zadać sobie trzeba, jest pytanie najprostsze: po co?
Przeszłość, własna lub cudza, zdarzyła się (jeśli w ogóle) … w przeszłości. Wiem, że to banał, ale chce o nim przypomnieć.
Każde działanie, indywidualne albo zbiorowe dzieje się w innym otoczeniu społecznym, kulturowym, ekonomicznym etc..
Mechaniczne przenoszenie doświadczeń przez czas i przestrzeń, nawet, jeśli jest oparte na rzetelnej wiedzy o tym, jak było, jest, co najmniej, ryzykowne. Ignorowanie czynników generujących odmienności jest głupotą.
Kult przeszłości, dla samej przeszłości jest pychą i bałwochwalstwem.
Jest pychą, bo ci, którzy czczą bałwany przeszłości, grzeszą uznając siebie za lepszych i mądrzejszych. Od sobie współczesnych i od antenatów, którzy zmarnowali taki wspaniały świat.
Jest bałwochwalstwem, bo istotne wartości zastępuje, złotym cielcem wydumanej lepszości dawnego bytu.
Przeszłość nie jest wartością autoteliczną. Warto zadać sobie pytanie, jakim wartością ma służyć zawracanie kijem Wisły.
Przeszłość nie jest jednorodna. To, co jest, jest zwykle po coś. To, co było, też było po coś. Często już nie ma tego dawnego czegoś, więc wskrzeszanie trupa jest nonsensem. Stratą czasu. Kłapaniem dziobem, dla kłapania dziobem.
Jeśli ktoś w XXI wieku głosi poglądy, wedle których mężczyzna jest lepszy od kobiety, jest idiotą. Nie da się dyskutować. Po prostu nauka w ciągu ostatnich kilku stuleci poczyniła pewien postęp. Jak ktoś go nie widzi, niech idzie do okulisty, a potem przeczyta kilka książek. Niekoniecznie feministycznych (nie napiszę dlaczego, bo dziś nie piszę o postępowości).
Jeśli ktoś głosi się obrońcą Kościoła i jednocześnie głosi poglądy rasistowskie, pochwala kradzież (choćby dóbr intelektualnych), nawołuje do fizycznej eksterminacji przeciwników – nie jest obrońcą Kościoła. Nie tego Kościoła, który działa dziś. A innego nie ma. Jak mu się nie podoba, to niech skorzysta z instytucji alternatywnych. Jest takich mnóstwo.
Ja rozumiem, że tęsknota za czasami, gdy jedno z przykazań brzmiało: nie będziesz pożądał żony bliźniego swego, ani trzody jego, ani żadnej innej rzeczy, która jego jest, może być silna.
Zwłaszcza u tych, którzy nie potrafią sobie poradzić ze światem, który ich otacza. Albo mają zamiłowanie do trzody.
I jeszcze jedno. Tęsknota za przeszłością, zazwyczaj zakłada, że dawny świat był bardziej sprawiedliwy. Dążenie do przywrócenia dawnej sprawiedliwości potrafi wepchnąć ludzi w taką samą rzeźnię jak postępowość.
Wojny chłopskie, który spustoszyły ziemie niemieckie w XVI stuleciu, były wojnami o dawną sprawiedliwość.
Bolszewicy wykorzystali tęsknotę chłopstwa rosyjskiego, za wmówioną mu przez inteligentów prawdziwą i utraconą jakoby sprawiedliwością.
Tęsknota za dawnymi czasy i bolszewizm? Ależ oczywiście!
Nie jestem specjalnie postępowy. Wierzę i uczęszczam, lubię wolny rynek i uważam, że zaczynać należy od czytania, a nie od pisania.
Ale bawią mnie kontrrewolucjoniści, niemający pojęcia, po co ma być kontrrewolucja. Irytują mnie złodzieje gadający o sprawiedliwości. Do furii doprowadzają mnie ci, którzy głoszą nienawiść wobec innych ludzi i nazywają to konserwatyzmem.
To kolejny banalny tekst. Proszę go potraktować, jako nieuporządkowany komentarz do bajki, którą napisałem wczoraj. Ale proszę zauważyć, że to nie jest tekst w obronie postępu. Nie zamierzam takiego pisać.
komentarze
Hm, zacznijmy od banałów,
ks. Twardowski gdzieś napisał/powiedział,że jego “Śpieszmy się kochac ludzi, tak szybko odchodzą” to przecież totalny banał, tylko, że śmiało wypowiedziany.
tak więc sobie myślę, że banły trza czasem wypowiadać śmiało.
No a poza tym, co ja mam zrobić?
Zgadzam się znowu.
Moge tylko niezrozumienie wyrazić (znowu, jak w temacie antysemityzmu), po co wielu tzw “prawicowców” (choć i po lewej stronie tyż) głosi nienawiść czy niechęć/agresję wobec lewaków/masonów/Żydów/księży/obojętnie kogo.
Tak sobie myślę, że przecież sami oni nie nienawidzą.
Zresztą dla mnie w ogóle dziwna jest nienawiść zbiorowa, niezrozumiałe to jest wg mnie.
Ale to trochę nie na temat, więc nie będę się wywodził już za bardzo.
pzdr
grześ -- 07.11.2008 - 17:55Panie Yayco
W szczególności, muszę Panu powiedzieć, że znakomicie oddaje moje podejście do ekonomii (przepraszam, zakręcony jestem na tym temacie) Pańska opinia, że ekonomia to coś więcej niż opanowanie 4 podstawowych równań. Równie ważne są obserwacje otoczenia, bliższego i dalszego i to wcale nie w sensie geograficznym. Nie tylko w tym sensie.
Owszem, można dopatrywać się punktów wspólnych z tym, co działo się w przeszłości. Czasem nawet należy. Ale przede wszystkim trzeba pamiętać, że zmienia się otoczenie w jakim dane procesy (co z tego, że wcześniej opisane?) występują.
Powyższy “wywód” prowadzi mnie do pierwszego skojarzenia jakie mi przyszło do głowy jeszcze w trakcie lektury Pańskiego tekstu. Heraklitowej rzeki, która niby płynie w tym samym miejscu co wczoraj ale w każdej, nawet najmniejszej, cząstce czasu wpływają do niej nowe wody. Wody, które bez przerwy ją zmieniają.
Pozdrawiam.
p.s. Lektura Pana tekstu utwierdziła moje stanowisko w zakresie pozostania komentatorem. Znakomicie operuje Pan słowem.
Kazik -- 07.11.2008 - 18:58grzesiu
tak samo bawią mnie centryste lewicowcy którzy chronią najsłabszych i w imie tego promują aborcję jako leka na całe zło związane z błędami w wychowaniu młodych ludzi,
bo to w większości o takich przypadkach mowa
ale jasne, ja jako centrak nie jestem “piękny i puszysty” mam spro słabych punktów,
dlatego ideologiom stanowcze nie
no, czas przechylić szalę komentarzy na prawo od lewo:)
prezes,traktor,redaktor
max -- 07.11.2008 - 19:15Panie Kaziku
lektura tego teksku mam nadzieje że zmieniła Pana podejście do komentowania, na rzecz dłuższej formy
ale cóż,
może z czasem
Pamiętam Griszka co też kombinował tylko z komentarzami i popatrzta jak się chłop rozwinął, nawet zdjęcia wkleja!
a że sam pisze teksty rzadko…ale za to skuteczne:)
pozdrawiam w tym klimacie
[edit]
literówki poprawiłem
max -- 07.11.2008 - 20:28prezes,traktor,redaktor
Panie Yayco
kiedyś to były czasy, prawda?
przecież swój kodeks etyczny mieli dolinarze ze Lwowa, to były piękne czasy
można było elegancko kraść, nic w tym złego że trafiał się frajer, prawda?
tak w ogóle skojarzyło mi się to dosyć daleko z historyjką wrocławską, może ten pan mysłał że jak na Dolnym Śląsku mieszkają dawni lwowiacy to zrozumienia znajdzie?
Za grosz zrozumienia,
Nie dość że brak to i babska jakieś teraz wredne
niespolegliwe, jakby to Igła rzekł
Ja to się nawet zastanawiam czy trochę wstydu się nie najeść, ale po kolacji jestem
pozdrawiam 007 tajnie
prezes,traktor,redaktor
max -- 07.11.2008 - 19:32Panie Yayco
To jest bardzo poza porządkiem rzeczy, żeby Pan pisał taki tekst kiedy ja nie mam w domu (prawdopodobnie nadal) sieci, a następnie wyjeżdżam.
Do tego zaraz muszę znowu gnać przed siebie na oślep do matki własnej z powodu okoliczności świątecznej.
Napiszę jednak, że bardzo mnie ten tekst ujął. Podoba mi się znaczy.
Mądry jest i w ogóle celne w nim są zawarte spostrzeżenia.
Z drugiej strony, jak się zgadzam i nie ma we mnie w związku z tym awanturniczego ducha, to może lepiej że jadę do Paryża tego?
Co bym tak siedziała i powtarzała: zgadzam się z Panem, Panie Yayco ?
No to przecież nie może tak być. Proszę na mój powrót napisać coś z czym się pokłócę.
Pozdrawiam z góry wdzięczna.
Gretchen -- 07.11.2008 - 19:42Panie Maxie
Niektórzy umieją (albo im się zdaje) czytać i czytać wolą.
Inni zaś piszą, z różnym skutkiem. Często nawet bez czytania.
Dobrze jest, jeśli oprócz czasu i chęci do pisania posiada się jeszcze umiejętności oraz choćby krztynę talentu.
U mnie, w zasadzie, występuję tylko pierwszy przypadek.
Pozdrawiam okopując się na pozycjach czytelniczo-komentatorskich.
p.s. I proszę mi tu od kokietów nie wymyślać!
Kazik -- 07.11.2008 - 20:22Panie Kaziku,
w sumie pewnie by tradycji stało się zadość powinienem namawiać pana do pisania, bo wszystkich, co ich cenię namawiam. (niekiedy w kooperacji z panem Yayco)
Ale przekorny dziś będę i powiem tak, jednym z braków TXT jest brak komentujących, jest dużo osób, co świetnie piszą, ale właściwie komentujemy się nawzajem.
Duzo osób wrzuca teksty (i to dobre często bardzo), ale nie za bardzo bierze udział w dyskusjach lub ogranicza je do swojego bloga.
Dlatego aktywny i sensowny komentatorzy jak ty, Griszeq, Delilah (a widzisz, dobre słowo:)), Odys i wielu innych sa potrzebni.
NBNo bo jak będziemy komentowac tylko my z maxem plus Igła, to nuda smiertelna na TXT zapanuje:)
Pozdrawiam bez komentarza:)
grześ -- 07.11.2008 - 20:41Panie Kaziku,
w pełni się z Panem zgadza. Sam reprezentuję dyscyplinę, którą ogół wolałby zastąpić prostym rozumem.
I żeby było śmieszniej, choć zajmuję się teraźniejszością, to się grzebię w przeszłości. I to zagranicznej na dodatek.
Ale nie szukam tam uniwersalnych odpowiedzi.
Co do pozostania przeze Pana komentatorem, to mam zdanie odmienne.
Wiele z Pana komentarzy wydawało mi się stanowić odrębną i samodzielną całość.
Co więcej, zdawało mi się, że rozumiem, co Pan pisze, co w przypadku ekonomii jest już osiągnięciem samym w sobie (podkreślam,że wcale nie twierdzę, że naprawdę zrozumiałem).
Więc proszę rozważyć to pisanie, mimo wszystko
Pozdrawiam, witając w moich skromnych progach
yayco -- 07.11.2008 - 22:11Panie Grzesiu,
jak człowiek nie potrafi swojego życia i świata wokoło siebie pozbierać, to zwala na innych.
To szalenie upraszcza. A inni zawsze są wszystkiemu winni. Bp bogatsi, biedniejsi, mądrzejsi głupsi. Cokolwiek.
Gówniarskie myślenie zakompleksionych nieudaczników.
Pozdrawiam Pana, ciesząc się, że znów Pan pierwszy skomentował
yayco -- 07.11.2008 - 22:12Panie Maxie, co prawda odezwał się Pan do pana Grzesia
ale i do Pana się odezwę, niech tam.
Ideologie nie są złe same w sobie. Proszę łaskawie nie powtarzać mi tutaj Marksa.
Ideologie organizują myślenie. Między innymi.
Ale nie ma powodu, aby ideologiom nie wytykać zawartej w nich głupoty i nonsensów. Jeśli potrafimy je wskazać.
Pozdrawiam
PS Bond jest bardzo OK.
yayco -- 07.11.2008 - 22:15Ale ponieważ w koncu się Pan odezwał i do mnie, Panie Maxie,
to dostanie Pan drugi komentarz.
Ja jakoś nie mam takiej opinii o kobietach. Wredne bywają, ale wcale nie częściej niż faceci. I nie inaczej.
Jakoś nie mam w tej mierze uprzedzeń.
Podobnie jakoś nie chce mi się ciągle na młodzież narzekać, choć Dziecko bywa wkurzające, jako dziecko. Ale ja, jako ojciec też, obawiam się.
I już nawet nie chce mi się śmiać z tych co je mają.
Pozdrawiam, bardzo filmem usatysfakcjonowany
yayco -- 07.11.2008 - 22:20Pani Gretchen,
Pani nie narzeka. I tak zanim Pani wróci, Pani watek osiągnie rozmiar 500 postów, a omówione zostaną problemy filumenistyczne, cerowanie skarpet i jak dojechać do Ksawerowa.
Jednak słowo seks przyciąga nieodmiennie.
Zazdrość mnie żre jak wściekła.
Taą mam słąbość w sobie, jak widać.
Za dobre słowa dziękuję. Choć w to Pani zgadzanie to jakoś nie wierzę.
Nic nie napiszę na Pani powrót, za co przepraszam. Będę pisał coś zupełnie innego i nie dla TXT. Mam nadzieję.
Pozdrowienia bardzo staranne i dokładne
yayco -- 07.11.2008 - 22:26Ha, już widze że za mao kursywy dałem
ta wredota o której piszę , to niby ten bandzior co na bank napadał mówi, a ja jako podmiot liryczny- niby że ja to on i na odwrót
no jakoś tak , no nie wyszło jak trzeba:)
prezes,traktor,redaktor
max -- 07.11.2008 - 22:25Panie Maxie,
ja zupełnie już nie rozumiem, o czym Pan do mnie rozmawia.
Na wszelki wypadek – pozdrawiam w dwójnasób
yayco -- 07.11.2008 - 22:27No dobrze,
nie wracam do tematu bo dzisiaj dobrze mi nie idzie tłumaczenie
idę ogrzać stare kości w wodzie co podobno ma byc gorąca
pozdrawiam
prezes,traktor,redaktor
max -- 07.11.2008 - 22:31Coś ten
konserwatyzm popularny ostatnio. Zaraz obok seksu.
pozdrawiam
Panie Maxie,
zdrowotność pierwszorzędna sprawa, więc woda powinna być gorąca.
Pozdrowienia
yayco -- 07.11.2008 - 22:36Pani Pino, no jakoś tak
trochę to Pani wina jest.
I to nawet podwójna, bym powiedział.
Oczywiście z konserwatyzmem, żeby dwuznaczności nie było.
Ale to i tak dobrze, bo kiedyś była moda na pisanie o kurach. Top już było trudniejsze do zniesienia.
Zwłaszcza dla mnie (co mam nadzieję Pani zrozumie)
Proszę iść do kina na Bonda! Stanowczo. Dziecko długo zbierało szczękę z podłogi, a jest odporne jak rzadko które.
No chyba, że lubi Pani bondy w wersji Rogera Moora. To to nie jest w tym guście.
Ale jakoś nie podejrzewam, żeby Pani tak miała.
Pozdrawiam
yayco -- 07.11.2008 - 22:40Panie yayco,
Bond jest Bond, wypić zawsze można… czy jakoś tak.
Zdecydowanie Pana popieram, bo też jestem wielbicielką serii. Pewnie wybiorę się w niedzielę, w Warszawie.
Tak, to bardzo przyjemny plan.
A tu Pan nie do końca trafił, bo właśnie Moora jakoś kojarzę najbardziej odruchowo, Brosman mnie pod koniec wkurzał, jak zrobił się za stary.
Rosyjska agentka oglądając zdjęcie młodego Seana powiedziała z powątpiewaniem: może gdyby był miły i kulturny…
A potem on ją chyba uderzył w twarz, jak jechali pociągiem. To mi się bardzo nie podobało.
W nowszych bondach to te babeczki często mądrzejsze są od 007, a przynajmniej mają jakieś wyspecjalizowane umiejętności pomocnicze.
Casino Royale mi się podobało.
pozdrawiam patrząc w przyszłość z optymizmem
No i proszę
Miało mnie nie być, a jestem.
Sieć działa – dziękuję Panie Kaziku :)))
Bardzo to ciekawe doświadczenie pożegnać się i wrócić zobaczyć o czym Państwo rozmawiacie.
Pana Yayco zazdrość je. Ho ho ho, że ja takich czasów doczekałam.
O Jamesie rozmawiają.
O kąpielach gorących.
No proszę.
Gretchen -- 07.11.2008 - 23:03Pani Pino,
to ten jest bardziej, niż Casino Royale.
Ciągle nie mogę się zdecydować jak przetłumaczyć tytuł. Ale chyba (trochę wbrew słownikowi) bym to przetłumaczył na Przebłysk ukojenia. Albo na Cień ukojenia, borąc pod uwagę to, co będzie dalej…
Tak naprawdę, to to jest prawdziwy początek nowej serii. Żadnego kurde martini, żadnych gadgetów.
Lubię filmy o samotnych facetach. To jest taki film.
Skojarzył mi się z pewnym zdaniem, a nawet z dwoma:
Następnym razem, gdy będziesz chciał popełnić samobójstwo, wiedźminie, to nie wciągaj w to innych. Po prostu powieś się w stajni na lejcach
To dalekie skojarzenie. Nawet bardzo.
Pozdrawiam
yayco -- 07.11.2008 - 23:06Pani Gretchen,
w porównaniu z Pani wątkiem, to smutek tu i nudą wieje.
Ale to przez brak seksu. Nawet pan Max w kąpieli tu nie pomoże, moim zdaniem.
Pozdrawiam, cokolwiek zdruzgotany
yayco -- 07.11.2008 - 23:08Panie Yayco
Moim zdaniem Max w kąpieli się może przydać dla wątku niezaprzeczalnie.
Tylko Pan mu gotowanie się zalecił, skutki się ujawnią podczas mojej nieobecności.
Poza tym ja tu smutku i nudy nie widzę. Natomiast widzę namysł i intelektualną dyskusję. No.
Pozdrawiam Pana po przekroczeniu rubikonu dotąd kobiecie niedostępnego.
Gretchen -- 08.11.2008 - 00:47Pani Gretchen,
nie rozumiem, co Pani do mnie pisze, w kwestii pana Maxa, znaczy.
Nikomu nie zalecałem gotowania, moim zdaniem. I nie wiem jakie się mogą skutki ujawnić.
Jeśli zaś nie widzi Pani tego co ja, to może i lepiej. Dla Pani.
Przekroczenia gratuluję, pozdrawiając
PS Dodam jeszcze, że zachęcony Pani przykładem postanowiłem przekroczyć inny Rubikon. Może nie takk blaskomiotny, ale też trudny. Mam nadzieję, że dam radę.
yayco -- 08.11.2008 - 00:59Panie Yayco
Uprzejmie dziękuję.
Zalecał Pan zdaje się gorącą kąpiel, ale może mi się coś pomieszało z ogólnego zmęczenia.
Jakoś tak mam, że widzę co innego niż inni albo inaczej widzę to samo.
Czy to dla mnie lepiej? Zależy proszę Pana.
Pozdrawiam w zamyśleniu.
Gretchen -- 08.11.2008 - 00:59W poprzedniej odpowiedzi
dodałem PS.
Głupio wyszło.
Ale co do zasady, to faktycznie, trochę się Pani pomieszało.
Przepraszam
yayco -- 08.11.2008 - 01:01jakieś zawieszenie?
Panie Yayco, mam nadzieję że to z nadmiaru obowiązków, prawda?
prezes,traktor,redaktor
max -- 08.11.2008 - 09:35-->Yayco
Witam,
stwierdzam w tekście nutę kaznodziejską :-) Tylko stwierdzam.
Wszystko ładnie i po Bożemu, tylko brak mi wyraźnego zastrzeżenia, że pisze Pan o naturze ludzkiej, a nie konserwatyzmie, jako pomyśle na np. organizację życia społecznego. Konserwatywne nawyki, a może nawet i uprzedzenia, może mieć nawet sam Zapatero (np. słodzi herbatę tylko miodem lipowym; nowoczesne syntetyczne słodziki – wykluczone), tak jak Jan Rokita wykaże znienacka szokującą nowoczesność i zje kebeba na ulicy. Bez wspomnianego zastrzeżenia część czytelników gotowa pomyśleć, że wyszedł Panu tekst polityczny.
Bronię zatem pojęcia “konserwatyzm” przed zbyt łatwym obśmianiem (zwłaszcza, że na bazie Pana tekstu byłaby to ekwiwokacja, jak mawiają uczeni). A konserwatyzm jest oczywiście cool.
Pozdrawiam,
referent Bulzacki -- 08.11.2008 - 11:02referent
-->Yayco
Witam,
stwierdzam w tekście nutę kaznodziejską :-) Tylko stwierdzam.
Wszystko ładnie i po Bożemu, tylko brak mi wyraźnego zastrzeżenia, że pisze Pan o naturze ludzkiej, a nie konserwatyzmie, jako pomyśle na np. organizację życia społecznego. Konserwatywne nawyki, a może nawet i uprzedzenia, może mieć nawet sam Zapatero (np. słodzi herbatę tylko miodem lipowym; nowoczesne syntetyczne słodziki – wykluczone), tak jak Jan Rokita wykaże znienacka szokującą nowoczesność i zje kebeba na ulicy. Bez wspomnianego zastrzeżenia część czytelników gotowa pomyśleć, że wyszedł Panu tekst polityczny.
Bronię zatem pojęcia “konserwatyzm” przed zbyt łatwym obśmianiem (zwłaszcza, że na bazie Pana tekstu byłaby to ekwiwokacja, jak mawiają uczeni). A konserwatyzm jest oczywiście cool.
Pozdrawiam,
referent Bulzacki -- 08.11.2008 - 11:03referent
-->Yayco
Nie wiem, co się dzieje, nie widzę swojego komentarza. Została włączona moderacja? Niech przynajmniej Pan mnie nie załamuje.
referent Bulzacki -- 08.11.2008 - 11:09Panie Yayco
Żeby to jeszcze w ekonomii przewodził rozum, to może nie byłoby tak źle jak będzie teraz. Zanim zrobi się lepiej, w co głęboko wierzę. (Wiara w ekonomii, też coś!)
Moim skromnym zdaniem, od kilkudziesięciu lat zamiast rozumu panuje doktrynerstwo. Jak sobie ktoś wymyślił jakąś teorię ileś lat temu i wtedy się ona nawet sprawdzała w praktyce, tak uporczywe trwanie przy tej samej, niezmienionej doktrynie w nowym otoczeniu prowadzi do wywrotek. (Przy czym mówiąc o teorii i związanej z nią doktrynie mam na myśli również instytucje/prawo/politykę, które mają za zadanie ją wspierać.) I to właśnie się dzieje. Kolejny raz zresztą ale w niespotykanej dotychczas skali.
Mówiąc bardziej ogólnie: paradygmaty zmieniły się w dogmaty. (Kuhn się w grobie przewraca.) I bajzel się zrobił.
Są pewne uniwersalne wartości, które powinny być dla nas drogowskazami. Ale nie ma uniwersalnych dróg (tu zgadzam się z Panem), nie ma uniwersalnych recept i odpowiedzi. Bo wszystko płynie – jak mawiał niejaki Pantarej. :)
Czy ja przypadkiem nie bredzę? – zastanawiam się. Tak to chyba wygląda (na bredzenie) w oczach tych, którzy hasłami z przeszłości żyją i wszystkimi kończynami zapierają się przed najmniejszą ich modyfikacją.
Dziękuję Panu. Nic tak człowiekowi dobrze nie robi na “ego”, jak to, że jego słowa jednak do kogoś przemawiają w sposób nadający się do zrozumienia. Nie żebym się od razu napuszył, jak indor (bo zmieniać statusu komentatorskiego na inny nie zamierzam) ale pochwałę przyjmuję, jako zachętę do dalszego wysiłku komentatorskiego.
Pozdrawiam serdecznie.
Kazik -- 08.11.2008 - 12:38Szanowni Państwo,
proszę wybaczyć, że nie będę odpowiadał na komentarze (Panowie: Referencie i Kaziku – przepraszam).
Dziś w nocy postanowiłem zawiesić swojego bloga. Przyczyny są nieistotne.
Wprowadziłem też moderowanie, aby nie ukazywały się w nim nowe komentarze. Zablokowałem szereg opcji.
Administracja wbrew mojej woli zmieniła te ustawienia, pozwalając na ukazywanie się komentarzy.
Uważam to za oczywiste naruszenie podstawowych zasad.
Uprzejmie proszę o niekomentowanie mojego bloga tak długo, jak długo będzie on zawieszony.
Blog został zawieszony i nadal takim pozostanie, choć zlekceważenie mojej woli korciło mnie do bardziej dramatycznych kroków.
Natomiast zachowanie Administracji pozostawiam do oceny Konfederatów.
Pozdrowienia dla wszystkich
yayco -- 08.11.2008 - 12:58To ja odwiesilem
kilka komentów.
Igła -- 08.11.2008 - 13:24Nie zauważyłem że blog jest zawieszony.
Nic pan wcześniej nie sygnalizował.
Myślałem że to nasza technika nawala.
ale o co chodzi?
bo nie widze żadnej korespondencji w sprawie jakichś problemów.
O czym Pan pisze?
O jakim zachowaniu Administracji?
Coś mi umknęło pod nieobecność?
Czy coś nie działa jak należy?
Jeśli tak, prosimy to zgłaszać do administracji zamiast ogłaszać “zachowania”.
Zupełnie nic nie rozumiem. Będę wdzięczny za jakiś opis powstałego problemu
na maila admin [at] tekstowisko [dot] com
Pozdrawiam
Admin -- 08.11.2008 - 15:35