Byłbym skłonny twierdzić, że nie ma kategorii “rozumienia w ogóle”. Chyba, że się jest na poziomie strzyżenia trawników i robienia prostego prania.
Raczej jestem przekonany, że “wina” leży po stronie odbiorcy, który ma nieszczególną kompetencję komunikacyjną, ale to dłuższa bajka.
Pozdrawiam…
Panie Futrzaku!
Byłbym skłonny twierdzić, że nie ma kategorii “rozumienia w ogóle”. Chyba, że się jest na poziomie strzyżenia trawników i robienia prostego prania.
Andrzej F. Kleina -- 21.01.2008 - 20:22Raczej jestem przekonany, że “wina” leży po stronie odbiorcy, który ma nieszczególną kompetencję komunikacyjną, ale to dłuższa bajka.
Pozdrawiam…