Tu trza zupełnie inną optykę mieć.
Nie ,,Kubuś” potrzebuje kanonu, tylko ewentualnie kanon ,,Kubusia”.
,,Kubuś Puchatek” jest wieczny i na kanony się żadne nie ogląda.
Ja np. zupełnie nie kojarzę, by ,Puchatek” był mą lekturą w podstawówce, nie pamiętam tego, pamiętam za to, że czyutałem go sam wielokrotnie, i chyba przed zaczęciem szkoły, i w czasach podstawówki, i nawet chyba jeszczo w jakieś wakacje w LO.
A nawet gdzieś w czasie studiów, gdy wracałem do kilku lektur dzieciństwa, zmobilizowany przez siostrę, która tyż wracała.
I pewnie jeszczo przeczytam ,,Kubusia Puchatka” nieraz, a kanon, czym jest kanon, zapytam.
Może zresztą napisze, bo chyba swe teksty salonowe skasowałem, gdzie opracowywałem własną listę lektur kiedyś.
E tam, panie Merlocie,
dramatyzuje pan totalnie.
Tu trza zupełnie inną optykę mieć.
Nie ,,Kubuś” potrzebuje kanonu, tylko ewentualnie kanon ,,Kubusia”.
,,Kubuś Puchatek” jest wieczny i na kanony się żadne nie ogląda.
Ja np. zupełnie nie kojarzę, by ,Puchatek” był mą lekturą w podstawówce, nie pamiętam tego, pamiętam za to, że czyutałem go sam wielokrotnie, i chyba przed zaczęciem szkoły, i w czasach podstawówki, i nawet chyba jeszczo w jakieś wakacje w LO.
A nawet gdzieś w czasie studiów, gdy wracałem do kilku lektur dzieciństwa, zmobilizowany przez siostrę, która tyż wracała.
I pewnie jeszczo przeczytam ,,Kubusia Puchatka” nieraz, a kanon, czym jest kanon, zapytam.
Może zresztą napisze, bo chyba swe teksty salonowe skasowałem, gdzie opracowywałem własną listę lektur kiedyś.
pzdr
grześ -- 11.04.2008 - 08:53