Za miesiąc moja Bombunia kończy 22 lata. Ponad jedną trzecią mojego życia, a można powiedzieć, że połowę dorosłego życia towarzyszy mi jako ktoś bardzo bliski. Czuły, wrażliwy i delikatny. Moje młodsze koty traktują ją z WIDOCZNYM szacunkiem.
Wyjąwszy parę lat pomieszkiwania w Warszawie – zawsze obok mnie, w domu były zwierzęta. I koty. I psy. ( W Warszawie były pszczoły w ulach w ogrodzie – ale to nie to! ;_))) I zdarzały się zimujące w domu – a to jeż, a to wiewiórka, a to jaskółeczka. Ale to moja Babcia – to jej drobne ręce umiały każdy pojawiający się w pobliżu ( najczęściej znoszony do domu przeze mnie) bezradny, chory, zagubiony drobiazg ocalić przed zatratą.
Nauczyłam się od Babci nawiązaywania kontaktu, „języka”. Wydaje mi się, że rozumiem zwierzęta – przynajmniej takie odnoszę wrażenie po lekturze Konrada Lorenza.
I dlatego z całym przekonaniem stwierdzam – najtrudniejszym niewątpliwie partnerem w życiu człowieka jest kot. Ale też i najwspanialszym, pełnym tkliwości i wyczucia naszych nastrojów. Czasem myślę, że koty więcej o nas wiedzą niż my o nich. Że szybciej się uczą nas niż my ich.
Rozkoszne kociaki Krzysztofa Leskiego – z pewnością lepiej się będą wychowywać we dwóch niż pojedynczy kociak – nie będą toczyć ze sobą w przyszłości walk, bo hierarchia ich ważności właśnie ustala się teraz. W tych rozkosznych zabawach.
Oczywiście może się zdarzyć, że ten „słabszy” będzie czasem próbować zmienić sytuację – ale szybko zostanie mu pokazane „kto tu rządzi”. I wcale nie będzie to zrobione z pozycji wrogich. Po prostu, na danym terenie władzę ma tylko jeden kocur – reszta może sobie być obok, ale na pozycji „młodzieży”.
Panie Sergiuszu, dziękuję za przywołanie moich „kocich” tekstów. Może jeszcze opowiem co nieco o moich zwierzakach. A jest co opowiadać.
Teraz chcę powiedzieć Panu Krzysztofowi – że dobrze zrobił biorąc obu braci. One mu się odwdzięczą. I to jest warte poszarpanych obić mebli, podrapanych drzwi i nóg od stołów, potłuczonych naczyń i bibelotow, rozlanych herbat, kaw i innych napojów na przykład na klawiaturę, obsikanych czasem kątów lub butów ( uwaga: porzucone torebki foliowe pełnią funkcję „zachęcaczy” do siusiania na nie) i miliona innych drobnych nieszczęść – w tym to co u mnie nie przechodzi całkiem bez bólu: niszczenie roślin doniczkowych.
Reszta – to wyłącznie same przyjemności.
Wywołana do tablicy....Obecna!
Za miesiąc moja Bombunia kończy 22 lata. Ponad jedną trzecią mojego życia, a można powiedzieć, że połowę dorosłego życia towarzyszy mi jako ktoś bardzo bliski. Czuły, wrażliwy i delikatny. Moje młodsze koty traktują ją z WIDOCZNYM szacunkiem.
Wyjąwszy parę lat pomieszkiwania w Warszawie – zawsze obok mnie, w domu były zwierzęta. I koty. I psy. ( W Warszawie były pszczoły w ulach w ogrodzie – ale to nie to! ;_))) I zdarzały się zimujące w domu – a to jeż, a to wiewiórka, a to jaskółeczka. Ale to moja Babcia – to jej drobne ręce umiały każdy pojawiający się w pobliżu ( najczęściej znoszony do domu przeze mnie) bezradny, chory, zagubiony drobiazg ocalić przed zatratą.
Nauczyłam się od Babci nawiązaywania kontaktu, „języka”. Wydaje mi się, że rozumiem zwierzęta – przynajmniej takie odnoszę wrażenie po lekturze Konrada Lorenza.
I dlatego z całym przekonaniem stwierdzam – najtrudniejszym niewątpliwie partnerem w życiu człowieka jest kot. Ale też i najwspanialszym, pełnym tkliwości i wyczucia naszych nastrojów. Czasem myślę, że koty więcej o nas wiedzą niż my o nich. Że szybciej się uczą nas niż my ich.
Rozkoszne kociaki Krzysztofa Leskiego – z pewnością lepiej się będą wychowywać we dwóch niż pojedynczy kociak – nie będą toczyć ze sobą w przyszłości walk, bo hierarchia ich ważności właśnie ustala się teraz. W tych rozkosznych zabawach.
Oczywiście może się zdarzyć, że ten „słabszy” będzie czasem próbować zmienić sytuację – ale szybko zostanie mu pokazane „kto tu rządzi”. I wcale nie będzie to zrobione z pozycji wrogich. Po prostu, na danym terenie władzę ma tylko jeden kocur – reszta może sobie być obok, ale na pozycji „młodzieży”.
Panie Sergiuszu, dziękuję za przywołanie moich „kocich” tekstów. Może jeszcze opowiem co nieco o moich zwierzakach. A jest co opowiadać.
Teraz chcę powiedzieć Panu Krzysztofowi – że dobrze zrobił biorąc obu braci. One mu się odwdzięczą. I to jest warte poszarpanych obić mebli, podrapanych drzwi i nóg od stołów, potłuczonych naczyń i bibelotow, rozlanych herbat, kaw i innych napojów na przykład na klawiaturę, obsikanych czasem kątów lub butów ( uwaga: porzucone torebki foliowe pełnią funkcję „zachęcaczy” do siusiania na nie) i miliona innych drobnych nieszczęść – w tym to co u mnie nie przechodzi całkiem bez bólu: niszczenie roślin doniczkowych.
Reszta – to wyłącznie same przyjemności.
Pozdrawiam
RRK -- 30.08.2008 - 00:13