Potem dotarłem do tych meżczyzn w “”. Wystopowiało mnie to uogólnienie. No ale to podobno tak miało być, aby odróżnić prawdziwych od cudzysłowiowych, jak przeczytałem w dyskusji podtekstowej. Choć logicznie podchodząc (co ktoś już zauważył w komentarzu) – skoro “dzisiaj już nie…”, to znaczy jak na mój samczy rozum, że “niegdyś tak”. Nie bedę się zastanawiał, czym wówczas różnili się się faceci i “faceci” od siebie. Chęci zastanawiania się pozbawiły mnie kolejne zdania:
“Tchórzliwość, płci przeciwnej do mojej, jest aż nader widoczna.
Prześwietlone obrazki.
Istoty pozbawione mocy.
Jesteście jak wielkie balony, ale w środku wyłącznie powietrze, które szybciutko schodzi.
Phu! i już.
Gadać, wymachiwać tym, co tam macie do wymachiwania, pianę toczyć, klekotać. To tak. To nawet nieźle wam idzie, czasem się ktoś na to złapie, jak na prawdziwe.
Tylko, że słabiutcy jesteście. Słabiuteńcy.
Niektórzy z was lubią sobie poryczeć o równouprawnieniu.
Nie wy żeście to kobietom dali. Ani wy, ani tamci. Ani tamci, ani wy.
Lubicie sobie pogadać, opinie powymieniać i nic, ale nic to nie zmieni w sytuacji kolejnej kobiety. Znowu jakiś samczyk sobie pozwoli, ku uciesze współbraci. ...”
O ile te cudzysłowia u mężczyzm – zakładamy – potłumaczone, to rozpoczęcie zdania od “płci przeciwnej do Gretchen” wrzuca do wora już wszystkich facetów. Tych prawdziwych, oszukańczych i jakich tam jeszcze. Bo chyba wszyscy, bez względu na cudzysłowia czy nie, sa płci przeciwnej do Ciebie, Gretchen?
Dowiedziałem się więc, że jako płci przeciwnej do Ciebie, jestem tchórzem, nadymanym balonem, słabeuszem, lubiącym poryczeć pozbawionym mocy prześwietlonym obrazkiem… Wystarczy mi. Dawno nie dowiedziałem się o sobie tylu rzeczy na raz. Nic to. Pozostaje wzruszyć ramionami. Przecież się nie wyrzekne współbraterstwa z tą cała baloniastą męską bracią...
Nic to, poczekam na jakiś mniej generalizujący tekst, w którym nie ustawisz od razu całości w świetle pasującym pod tezę.
Gretchen...
tekst ciekawy, polemiczny, pomyślałem czytając….
Potem dotarłem do tych meżczyzn w “”. Wystopowiało mnie to uogólnienie. No ale to podobno tak miało być, aby odróżnić prawdziwych od cudzysłowiowych, jak przeczytałem w dyskusji podtekstowej. Choć logicznie podchodząc (co ktoś już zauważył w komentarzu) – skoro “dzisiaj już nie…”, to znaczy jak na mój samczy rozum, że “niegdyś tak”. Nie bedę się zastanawiał, czym wówczas różnili się się faceci i “faceci” od siebie. Chęci zastanawiania się pozbawiły mnie kolejne zdania:
“Tchórzliwość, płci przeciwnej do mojej, jest aż nader widoczna.
Prześwietlone obrazki.
Istoty pozbawione mocy.
Jesteście jak wielkie balony, ale w środku wyłącznie powietrze, które szybciutko schodzi.
Phu! i już.
Gadać, wymachiwać tym, co tam macie do wymachiwania, pianę toczyć, klekotać. To tak. To nawet nieźle wam idzie, czasem się ktoś na to złapie, jak na prawdziwe.
Tylko, że słabiutcy jesteście. Słabiuteńcy.
Niektórzy z was lubią sobie poryczeć o równouprawnieniu.
Nie wy żeście to kobietom dali. Ani wy, ani tamci. Ani tamci, ani wy.
Lubicie sobie pogadać, opinie powymieniać i nic, ale nic to nie zmieni w sytuacji kolejnej kobiety. Znowu jakiś samczyk sobie pozwoli, ku uciesze współbraci. ...”
O ile te cudzysłowia u mężczyzm – zakładamy – potłumaczone, to rozpoczęcie zdania od “płci przeciwnej do Gretchen” wrzuca do wora już wszystkich facetów. Tych prawdziwych, oszukańczych i jakich tam jeszcze. Bo chyba wszyscy, bez względu na cudzysłowia czy nie, sa płci przeciwnej do Ciebie, Gretchen?
Dowiedziałem się więc, że jako płci przeciwnej do Ciebie, jestem tchórzem, nadymanym balonem, słabeuszem, lubiącym poryczeć pozbawionym mocy prześwietlonym obrazkiem… Wystarczy mi. Dawno nie dowiedziałem się o sobie tylu rzeczy na raz. Nic to. Pozostaje wzruszyć ramionami. Przecież się nie wyrzekne współbraterstwa z tą cała baloniastą męską bracią...
Nic to, poczekam na jakiś mniej generalizujący tekst, w którym nie ustawisz od razu całości w świetle pasującym pod tezę.
Griszeq -- 24.11.2008 - 15:32