znam się w miarę dobrze na niemieckiej, włoskiej i hiszpańskiej scenie, słabiej na francuskiej.
A najlepsza na świecie i tak jest Premiership, liga drwali, oh yeah :) I mój ukochany zagraniczny klub, Chelsea London.
Kiedyś byłam na piwie z jedną Wiślaczką i jedną dziewczyną z Hutnika Kraków. Miał wystąpić jeszcze Ruch Chorzów i coś tam, nie pamiętam.
Dziwne przyjaźnie międzyklubowe to jest norma jakby :) Na tym to polega też, nie tylko na bezmyślnej naparzance. Choć agresji jest w tym oczywiście wściekle dużo, ale i tak się ucywilizowało w porównaniu z pięknymi (tfu!) latami dziewięćdziesiątymi.
Docent, ja wiem,
znam się w miarę dobrze na niemieckiej, włoskiej i hiszpańskiej scenie, słabiej na francuskiej.
A najlepsza na świecie i tak jest Premiership, liga drwali, oh yeah :) I mój ukochany zagraniczny klub, Chelsea London.
Kiedyś byłam na piwie z jedną Wiślaczką i jedną dziewczyną z Hutnika Kraków. Miał wystąpić jeszcze Ruch Chorzów i coś tam, nie pamiętam.
Dziwne przyjaźnie międzyklubowe to jest norma jakby :) Na tym to polega też, nie tylko na bezmyślnej naparzance. Choć agresji jest w tym oczywiście wściekle dużo, ale i tak się ucywilizowało w porównaniu z pięknymi (tfu!) latami dziewięćdziesiątymi.
pozdrowienia kibicowskie