no zaczynając od Lyncha, to właśnie dla mnie jest tam przerost formy nad treścią, to samo, co ty zarzucasz Almodovarowi.
Tyle że moim zdaniem u Almodovara jest to bardziej strawne.
Oczywiście nie w każdym filmie, no i mam wrażenie, że wyrósł on z tego (“Porozmawiaj z nią”, “Volver” itd)
Co do pustki, nie zarzuciłem pustki cąłemu kinu amerykańskiemu, wymieniłem kilka tylko przykładów (“Monster”, “requiem dla snu”, filmy Lyncha) i przeciwstawiłem dwa pierwsze filmom europejskim o podobnej tematyce.
Co do synkretyzmu gatunkowego i braku akcji, nie wiem, nie widzę jakoś tego:)
Znaczy szczerze mówiąc ja wolę filmy, w których dzieje się mniej niż te, w których jest mnóstwo akcji, ale jakoś niewiele z tego wynika.
No dziwny jestem:)
Mindrunnerze,
no zaczynając od Lyncha, to właśnie dla mnie jest tam przerost formy nad treścią, to samo, co ty zarzucasz Almodovarowi.
Tyle że moim zdaniem u Almodovara jest to bardziej strawne.
Oczywiście nie w każdym filmie, no i mam wrażenie, że wyrósł on z tego (“Porozmawiaj z nią”, “Volver” itd)
Co do pustki, nie zarzuciłem pustki cąłemu kinu amerykańskiemu, wymieniłem kilka tylko przykładów (“Monster”, “requiem dla snu”, filmy Lyncha) i przeciwstawiłem dwa pierwsze filmom europejskim o podobnej tematyce.
Co do synkretyzmu gatunkowego i braku akcji, nie wiem, nie widzę jakoś tego:)
grześ -- 17.02.2009 - 18:20Znaczy szczerze mówiąc ja wolę filmy, w których dzieje się mniej niż te, w których jest mnóstwo akcji, ale jakoś niewiele z tego wynika.
No dziwny jestem:)