W samej anonimowości, o ile tak chcesz rozumieć podpisywanie się nickiem (dla mnie to żadna anonimowość w sieci, raczej jej pozory) nie ma nic złego, ani dobrego. Ot, forma. To pierwsza sprawa.
Druga, to chowanie się za nickiem w jakimś innym, niż pisanie celu. Żeby być precyzyjną: chodzi mi o to, że każdy ma prawo pisania pod nickiem tak długo, jak nie naruszy prawa. Od tego momentu nie może już pozostać anonimowy. Pisałam Ci o tym już pod tekstem Igły, o ile się nie mylę.
I jest jeszcze rzecz trzecia, niespodziewana. Napisałeś kiedyś, że nie chce Ci się rozmawiać z ilomaś tam ktosiami, moimi nickami, goścmi itd. Ja na to odpisałam, żebyś się nie wygłupiał :), bo co to ma za znaczenie, skoro i tak rozmawiasz niewiadomo z kim .
Otóż widzisz zmieniłam zdania i przyznaję rację Tobie. Zwłaszcza od czasu, kiedy jakiś mój nick nazywa mnie wariatką i bredzi o moim superwizorze.
Niech to będzie przykład tego, co dla mnie w sieci infantylne.
Pewnie to wszystko sprowadza się do odpowiedzialności za słowa – kiedy ją bierzesz, możesz się ujawnić o ile będzie taka konieczność. Jeśli w jakikolwiek sposób jesteś nieuczciwy, coś kręcisz, albo jesteś hipokrytą wtedy nick jest krzakiem, za którym się chowasz.
No i naprawdę pamiętajmy, że ta nasza anonimowość to jedynie to, w co chcemy wierzyć.
Grzesiu
Moim zdaniem tu są dwie sprawy całkiem różne.
W samej anonimowości, o ile tak chcesz rozumieć podpisywanie się nickiem (dla mnie to żadna anonimowość w sieci, raczej jej pozory) nie ma nic złego, ani dobrego. Ot, forma. To pierwsza sprawa.
Druga, to chowanie się za nickiem w jakimś innym, niż pisanie celu. Żeby być precyzyjną: chodzi mi o to, że każdy ma prawo pisania pod nickiem tak długo, jak nie naruszy prawa. Od tego momentu nie może już pozostać anonimowy. Pisałam Ci o tym już pod tekstem Igły, o ile się nie mylę.
I jest jeszcze rzecz trzecia, niespodziewana. Napisałeś kiedyś, że nie chce Ci się rozmawiać z ilomaś tam ktosiami, moimi nickami, goścmi itd. Ja na to odpisałam, żebyś się nie wygłupiał :), bo co to ma za znaczenie, skoro i tak rozmawiasz nie wiadomo z kim .
Otóż widzisz zmieniłam zdania i przyznaję rację Tobie. Zwłaszcza od czasu, kiedy jakiś mój nick nazywa mnie wariatką i bredzi o moim superwizorze.
Niech to będzie przykład tego, co dla mnie w sieci infantylne.
Pewnie to wszystko sprowadza się do odpowiedzialności za słowa – kiedy ją bierzesz, możesz się ujawnić o ile będzie taka konieczność. Jeśli w jakikolwiek sposób jesteś nieuczciwy, coś kręcisz, albo jesteś hipokrytą wtedy nick jest krzakiem, za którym się chowasz.
No i naprawdę pamiętajmy, że ta nasza anonimowość to jedynie to, w co chcemy wierzyć.
Gretchen -- 27.05.2009 - 21:22