W samej anonimowości, o ile tak chcesz rozumieć podpisywanie się nickiem (dla mnie to żadna anonimowość w sieci, raczej jej pozory) nie ma nic złego, ani dobrego. Ot, forma. To pierwsza sprawa.
Zgadzma się, że pozory anonimowości?
No tak, ale taka konwencja, ten nick/pseudonim, nie oceniam tego ani jako coś dobrego ani złego, jest to jakoś wygodne i moim zdaniem akurat sensowne jednal.
Gretchen
Druga, to chowanie się za nickiem w jakimś innym, niż pisanie celu. Żeby być precyzyjną: chodzi mi o to, że każdy ma prawo pisania pod nickiem tak długo, jak nie naruszy prawa. Od tego momentu nie może już pozostać anonimowy. Pisałam Ci o tym już pod tekstem Igły, o ile się nie mylę.
Zgoda zupełna, nie wiem czy kojarzysz sprawę Elizy Michalik i “jej tekstów”, jakoś tam byłem w to zaangażowany, napisałem tekst o tym, gdzie wyraziłem mój niesmak całą sprawą i sposobem pisania artykułów przez, skądinąd, sympatyczną dziennikarkę.
No bo nie po to się opierdala uczniów za plagiaty, by czytac je spod pióra szanownej pani dziennikarki.Pamiętam, że strasyzła ona prokuraturą i doniesieniami na osoby, które ją oczerniają, wiec napisałem pod jej tekstem, imię, naziwsko i adres mailowy, by jej sprawe ułatwić, pamietam, że robiło to wiele osób wtedy.
Gretchen
I jest jeszcze rzecz trzecia, niespodziewana. Napisałeś kiedyś, że nie chce Ci się rozmawiać z ilomaś tam ktosiami, moimi nickami, goścmi itd. Ja na to odpisałam, żebyś się nie wygłupiał :), bo co to ma za znaczenie, skoro i tak rozmawiasz niewiadomo z kim .
Otóż widzisz zmieniłam zdania i przyznaję rację Tobie. Zwłaszcza od czasu, kiedy jakiś mój nick nazywa mnie wariatką i bredzi o moim superwizorze.
Niech to będzie przykład tego, co dla mnie w sieci infantylne.
No ja też trochę zmieniłem, znaczy ktosie mi nie przeszkadzają jednak, wtedy to było powd wpływem emocji, bo jeden komentator, którego, podejrzewam, znam pod innym nickiem, odnosił się do prywatnych moich spraw.
Nie chodizło mi w grunic erzeczy, ż ektoś się podpisuje jako ktoś, bo sam się podpisywałem kilka razy jako nikt czy redakcja HP a kiedyś tam w salunie 24 jako Cadfael miałem faze na drugie życie blogowe, które trwało prze zkilka notek, nawet ktoś mnie do polecanych dodał, choć głownie zajmowałem się pisaniem o pisaniu, Pawle Paliwodzie i Blogmedia 24.pl
Ale stwierdziłem, ze to głupie i po kilku notkach się wykasowałem i od tego czasu podpisuję się stylko jako grześ.
jesli ktoś brzmi jak Docent i podpisuje się jako ktoś, no to nie wiem czy to on czy to nie on i podobnie z innymi ktosiami/nickami itd, mam wrażenie, że to osoby, które na TXT były/bywały lub nawet są.
Gretchen,
Moim zdaniem tu są dwie sprawy całkiem różne.
W samej anonimowości, o ile tak chcesz rozumieć podpisywanie się nickiem (dla mnie to żadna anonimowość w sieci, raczej jej pozory) nie ma nic złego, ani dobrego. Ot, forma. To pierwsza sprawa.
Zgadzma się, że pozory anonimowości?
No tak, ale taka konwencja, ten nick/pseudonim, nie oceniam tego ani jako coś dobrego ani złego, jest to jakoś wygodne i moim zdaniem akurat sensowne jednal.
Druga, to chowanie się za nickiem w jakimś innym, niż pisanie celu. Żeby być precyzyjną: chodzi mi o to, że każdy ma prawo pisania pod nickiem tak długo, jak nie naruszy prawa. Od tego momentu nie może już pozostać anonimowy. Pisałam Ci o tym już pod tekstem Igły, o ile się nie mylę.
Zgoda zupełna, nie wiem czy kojarzysz sprawę Elizy Michalik i “jej tekstów”, jakoś tam byłem w to zaangażowany, napisałem tekst o tym, gdzie wyraziłem mój niesmak całą sprawą i sposobem pisania artykułów przez, skądinąd, sympatyczną dziennikarkę.
No bo nie po to się opierdala uczniów za plagiaty, by czytac je spod pióra szanownej pani dziennikarki.Pamiętam, że strasyzła ona prokuraturą i doniesieniami na osoby, które ją oczerniają, wiec napisałem pod jej tekstem, imię, naziwsko i adres mailowy, by jej sprawe ułatwić, pamietam, że robiło to wiele osób wtedy.
I jest jeszcze rzecz trzecia, niespodziewana. Napisałeś kiedyś, że nie chce Ci się rozmawiać z ilomaś tam ktosiami, moimi nickami, goścmi itd. Ja na to odpisałam, żebyś się nie wygłupiał :), bo co to ma za znaczenie, skoro i tak rozmawiasz nie wiadomo z kim .
Otóż widzisz zmieniłam zdania i przyznaję rację Tobie. Zwłaszcza od czasu, kiedy jakiś mój nick nazywa mnie wariatką i bredzi o moim superwizorze.
Niech to będzie przykład tego, co dla mnie w sieci infantylne.
No ja też trochę zmieniłem, znaczy ktosie mi nie przeszkadzają jednak, wtedy to było powd wpływem emocji, bo jeden komentator, którego, podejrzewam, znam pod innym nickiem, odnosił się do prywatnych moich spraw.
Nie chodizło mi w grunic erzeczy, ż ektoś się podpisuje jako ktoś, bo sam się podpisywałem kilka razy jako nikt czy redakcja HP a kiedyś tam w salunie 24 jako Cadfael miałem faze na drugie życie blogowe, które trwało prze zkilka notek, nawet ktoś mnie do polecanych dodał, choć głownie zajmowałem się pisaniem o pisaniu, Pawle Paliwodzie i Blogmedia 24.pl
Ale stwierdziłem, ze to głupie i po kilku notkach się wykasowałem i od tego czasu podpisuję się stylko jako grześ.
jesli ktoś brzmi jak Docent i podpisuje się jako ktoś, no to nie wiem czy to on czy to nie on i podobnie z innymi ktosiami/nickami itd, mam wrażenie, że to osoby, które na TXT były/bywały lub nawet są.
I drażniące to jest.
pzdr
grześ -- 31.05.2009 - 22:50