Mnie przykro nie jest. Mało! Nie spodziewałam się żadnej innej odpowiedzi z Pana strony. Niestety, jakby Pan nie odwracał kota, ten zawsze będzie miał ogon tam gdzie go ma – z tyłu.
Napisał Pan, że fagocytoza to forma ROZMNAŻANIA i forma WYMIANY materiału genetycznego.W moim komentarzu wykazałam Panu, że tylko przyjmując punkt widzenia redukcjonistów można to uznać za te procesy, o których był Pan łaskawy wspomnieć.
Tymczasem nikt, kto zachował choćby resztki zdrowego rozsądku, nie może tego (fagocytozy) uznać za rozmnażanie, bowiem w wyniku wchłonięcia jednego organizmu przez drugi występuje redukcja ilościowa, co jest zaprzeczeniem głównej funkcji rozmnażania – jak sama nazwa wskazuje: mnożenia organizmów czyli tworzenia potomstwa.
W przypadku fagocytozy mamy przede wszystkim do czynienia z mechanizmem transdukcji, który odywa się poprzez ZAMIANĘ całości materiału genetycznego innym lub też WBUDOWANIE części materiału genetycznego w już istniejący. (Do tego ostatniego odnosił się mój przykład).
Kolejne zdania mojego komentarza odnosiły się (domyślnie, czego Pan nie pojął; przymusu nie ma) do znaczeniowego rozszerzania pojęć w miarę pojawiania się kolejnych teorii, sub-teorii do teorii, itd, które potrzebują odpowiedniego słownika do opisu sankcjonującego ich prawdziwość.
I tak (kontynuując przykład) znaczenie słowa “wymiana” zostało sztucznie powiększone o “zamianę”. Zasada wzajemności (kiedyś nieodzowny składnik opisu znaczeniowego słowa “wymiana”) została pominięta, co staje się o tyle widoczne, że znaczenia słowa “zamiana” nie poszerzono już o “wymianę”. :)
Redukcjonistom niewątpliwie jest to bardzo na rękę. Mnie nie musi się to podobać, o czym zdaje się Pan zapominać. Zapewne w myśl nowej koncepcji “pluralizmu”, która dopuszcza wielość stanowisk i poglądów pod warunkiem, że są one zgodne z tymi uznanymi za jedynie słuszne.
Tylko redukcjoniści mogą uznać fagocytozę za formę rozmnażania a komórkę nowotworową za żywy organizm, podnosząc (wg klasyfikacji “cech Życia” Gantiego) czynniki potencjalne dla uznania organizmu za żywy do rangi warunków koniecznych. No cóż – każdy orze jak może.
Określa mnie Pan mianem głupca na podstawie swoich własnych konfabulacji, jakobym gdzieś napisała, że “wzgardziłam” endosymbiozą i nie doceniam jej roli w powstaniu eukariotów. Tymczasem nawet słowem o tym nie wspomniałam, bo nie tego dotyczyły Pańskie wcześniejsze komentarze.
Tak widocznie jest, kiedy jedynym celem pisania (jak w Pańskim przypadku) staje się manipulacja. Tym razem poprzez mnożenie wątków pobocznych, nie związanych w żadnej mierze z tematem głównym i obrażanie adwersarza.
Mogłabym Pana poprosić o powtórne przeczytanie tego, co napisałam w poprzednim komentarzu a także tego, co piszę teraz oraz o ponowne odniesienie się do moich słów. Tylko po co? Czytelnicy otrzymaliby tylko kolejną porcję specjalistycznego żargonu (bez wyjaśnień, ale jeśli to Pana dowartościowuje to ‘OK) i nową dawkę wątków, które nic do tematu nie wnoszą a tylko zaciemniają jego przesłanie. Chociaż z drugiej strony patrząc – możliwość poznania technik propagandystów jest też, na swój sposób, kształcąca.
(Tak przy okazji, Pański „dowód“ na fałszywość obliczeń Widmaczenki poprzez wykazanie znikomej ilości cytowań w internecie jest wprost “porażający”. Już dawno tak się nie uśmiałam. Dziękuję. “Dowód” prawie tak porażający jak fraza “Przywołanie Godela [sic!] przez Dakowskiego jest tutaj wyraźnym echem rozdygotanych emocjonalnie dociekań kosmologicznych ks. Hellera”, gdy tymczasem nawet dość pobieżne przeczytanie ze zrozumieniem tekstu daje jasną odpowiedź: prof. Dakowski nie zgadza się poglądami ks. Hellera. Świadczą o tym też inne artykuły na stronie Profesora.)
Zanim więc Pan znowu zaleje Czytelników słowotokiem nie mającym nic wspólnego z tematem głównym przypomnę to, co napisałam w komentarzu do Ani:
Wiemy sporo ale to w dalszym ciągu zbyt mało, żeby twierdzić, że bezsprzecznie dowiedliśmy w jaki sposób powstało i ewoluowało życie.
Dotyczy to również teorii Darwina i jego następców. Oczywiście zgodnie z wykładnią Dawkinsa i Pana własną mogę być: “głupia, niedouczona lub złośliwa”. Jednakże (pomijając już niewygodne dla darwinistów wyliczenia matematyków) to nie ja “ścięłam drzewo filogenetyczne”, jeden z głównych filarów darwinizmu. Zrobił to “New Scientist”. (O czym również można przeczytać w jednym z artykułów umieszczonych na stronie prof. Dakowskiego w zakładce “Ewolucjonizm”.)
Panie Zbigniewie
Mnie przykro nie jest. Mało! Nie spodziewałam się żadnej innej odpowiedzi z Pana strony. Niestety, jakby Pan nie odwracał kota, ten zawsze będzie miał ogon tam gdzie go ma – z tyłu.
Napisał Pan, że fagocytoza to forma ROZMNAŻANIA i forma WYMIANY materiału genetycznego.W moim komentarzu wykazałam Panu, że tylko przyjmując punkt widzenia redukcjonistów można to uznać za te procesy, o których był Pan łaskawy wspomnieć.
Tymczasem nikt, kto zachował choćby resztki zdrowego rozsądku, nie może tego (fagocytozy) uznać za rozmnażanie, bowiem w wyniku wchłonięcia jednego organizmu przez drugi występuje redukcja ilościowa, co jest zaprzeczeniem głównej funkcji rozmnażania – jak sama nazwa wskazuje: mnożenia organizmów czyli tworzenia potomstwa.
W przypadku fagocytozy mamy przede wszystkim do czynienia z mechanizmem transdukcji, który odywa się poprzez ZAMIANĘ całości materiału genetycznego innym lub też WBUDOWANIE części materiału genetycznego w już istniejący. (Do tego ostatniego odnosił się mój przykład).
Kolejne zdania mojego komentarza odnosiły się (domyślnie, czego Pan nie pojął; przymusu nie ma) do znaczeniowego rozszerzania pojęć w miarę pojawiania się kolejnych teorii, sub-teorii do teorii, itd, które potrzebują odpowiedniego słownika do opisu sankcjonującego ich prawdziwość.
I tak (kontynuując przykład) znaczenie słowa “wymiana” zostało sztucznie powiększone o “zamianę”. Zasada wzajemności (kiedyś nieodzowny składnik opisu znaczeniowego słowa “wymiana”) została pominięta, co staje się o tyle widoczne, że znaczenia słowa “zamiana” nie poszerzono już o “wymianę”. :)
Redukcjonistom niewątpliwie jest to bardzo na rękę. Mnie nie musi się to podobać, o czym zdaje się Pan zapominać. Zapewne w myśl nowej koncepcji “pluralizmu”, która dopuszcza wielość stanowisk i poglądów pod warunkiem, że są one zgodne z tymi uznanymi za jedynie słuszne.
Tylko redukcjoniści mogą uznać fagocytozę za formę rozmnażania a komórkę nowotworową za żywy organizm, podnosząc (wg klasyfikacji “cech Życia” Gantiego) czynniki potencjalne dla uznania organizmu za żywy do rangi warunków koniecznych. No cóż – każdy orze jak może.
Określa mnie Pan mianem głupca na podstawie swoich własnych konfabulacji, jakobym gdzieś napisała, że “wzgardziłam” endosymbiozą i nie doceniam jej roli w powstaniu eukariotów. Tymczasem nawet słowem o tym nie wspomniałam, bo nie tego dotyczyły Pańskie wcześniejsze komentarze.
Tak widocznie jest, kiedy jedynym celem pisania (jak w Pańskim przypadku) staje się manipulacja. Tym razem poprzez mnożenie wątków pobocznych, nie związanych w żadnej mierze z tematem głównym i obrażanie adwersarza.
Mogłabym Pana poprosić o powtórne przeczytanie tego, co napisałam w poprzednim komentarzu a także tego, co piszę teraz oraz o ponowne odniesienie się do moich słów. Tylko po co? Czytelnicy otrzymaliby tylko kolejną porcję specjalistycznego żargonu (bez wyjaśnień, ale jeśli to Pana dowartościowuje to ‘OK) i nową dawkę wątków, które nic do tematu nie wnoszą a tylko zaciemniają jego przesłanie. Chociaż z drugiej strony patrząc – możliwość poznania technik propagandystów jest też, na swój sposób, kształcąca.
(Tak przy okazji, Pański „dowód“ na fałszywość obliczeń Widmaczenki poprzez wykazanie znikomej ilości cytowań w internecie jest wprost “porażający”. Już dawno tak się nie uśmiałam. Dziękuję. “Dowód” prawie tak porażający jak fraza “Przywołanie Godela [sic!] przez Dakowskiego jest tutaj wyraźnym echem rozdygotanych emocjonalnie dociekań kosmologicznych ks. Hellera”, gdy tymczasem nawet dość pobieżne przeczytanie ze zrozumieniem tekstu daje jasną odpowiedź: prof. Dakowski nie zgadza się poglądami ks. Hellera. Świadczą o tym też inne artykuły na stronie Profesora.)
Zanim więc Pan znowu zaleje Czytelników słowotokiem nie mającym nic wspólnego z tematem głównym przypomnę to, co napisałam w komentarzu do Ani:
Wiemy sporo ale to w dalszym ciągu zbyt mało, żeby twierdzić, że bezsprzecznie dowiedliśmy w jaki sposób powstało i ewoluowało życie.
Dotyczy to również teorii Darwina i jego następców. Oczywiście zgodnie z wykładnią Dawkinsa i Pana własną mogę być: “głupia, niedouczona lub złośliwa”. Jednakże (pomijając już niewygodne dla darwinistów wyliczenia matematyków) to nie ja “ścięłam drzewo filogenetyczne”, jeden z głównych filarów darwinizmu. Zrobił to “New Scientist”. (O czym również można przeczytać w jednym z artykułów umieszczonych na stronie prof. Dakowskiego w zakładce “Ewolucjonizm”.)
Kończąc tę “fascynującą” rozmowę – pozdrawiam.
Magia -- 29.10.2009 - 15:02