Na temat Pani zupełnie żałosnych prób usprawiedliwienia się z nieumiejętności czytania tekstu ze zrozumieniem nie będę się już wypowiadał, bo szkoda czasu i atłasu – każdy kto to czyta sam widzi… (rozmnażanie bezpłciowe nie prowadzi przecież do wymiany materiału genetycznego, więc w ogóle jest poza kontekstem).
A co do meritum ostatnich akapitów… Pisze Pani:
“To akurat, zapewne, napisał Pan szczerze, ponieważ właśnie takie stanowisko upoważnia Pana (w jego przekonaniu) do wyśmiewania prac innych naukowców, bo przecież tylko “biolodzy-ewolucjoniści” są wg Pana uprawnieni do wypowiadania się w tym temacie”
No to bardzo poproszę o przedstawienie mi chociaż jednej teorii naukowej (czyli nie posiłkującej się pojęciami sił nadprzyrodzonych), która starałaby się tłumaczyć fenomen powstania życia i gatunków?
Proszę poważnie, ponieważ mnie oprócz teorii ewolucji znane są jedynie pomysły, których wspólną cechą jest postulat, że życie na Ziemi zostało “zaimportowane” z kosmosu. I chociaż oczywiście nie mam podstaw, aby sądzić, że jakieś pra-pierwotne formy życia istotnie spadły na Ziemię na jakiejś komecie, to słabością takich teorii jest to, że w żaden sposób nie odpowiadają one na pytanie skąd w ogóle życie wzięło się w kosmosie? Dlatego takie teorie są intelektualnie miałkie, chociaż trudno zaprzeczyć, że samo zjawisko panspermii być może miało miejsce – na razie nie ma przekonujących dowodów ani na tak ani na nie. Hipoteza o “kosmicznym” pochodzeniu życia na Ziemi jest zatem jedynie odsunięciem problemu a nie jego rozwiązaniem. Podstawowe pytanie o mechanizm powstania życia – jak nie na Ziemi, to poza nią – pozostaje w ramach tych hipotez wciąż bez odpowiedzi.
Zatem droga Pani – proszę o przywołanie tutaj licznych a intelektualnie nośnych teorii aspirujących do naukowego wyjaśnienia tego jak życie powstało oraz skąd wzieła się tak liczna obfitość gatunków. Z przyjemnością zapoznam się takim przedstawieniem.
A jeśi koniecznie Pani prosi o ARGUMENTY przeciw antyewolucyjnej probabilistyce, oto one:
1) Obliczanie prawdopodobieństwa konkretnego wdrożenia ewolucyjnego zamiast całkowitego prawdopodobieństwa realizacji funkcji życiowych:
Chodzi o to, że dajmy na to Hoyle oblicza np. prawdopodobieństwa ułożenia się genów akurat tak, że kodują hemoglobinę. I wychodzi mu mała liczba. A powinien raczej liczyć nie prawdopodobieństwo powstania tego akurat białka, lecz wszystkich możliwych cząsteczek zdolnych do skutecznej realizacji funkcji oddechowych – wśród których hemoglobina jest jedynie jedną z możliwości.
Można np. zauważyć, że zmiana większości ze 141 aminokwasów tworzących hemoglobinę niezbyt mocno wpływa na jej funkcjonalność o ile nie dotyczy samego regionu centrum aktywnego, na które składa się jedynie 25 aminokwasów. A ponadto, jak wiadomo – nawet wśród znanych nam form życia różne gatunki wykorzystują różne zbudowane cząsteczki do realizacji funcji oddechowej – np. mięczaki wykorzystują w tym celu hemocyjaninę, która zawiera miedź zamiast żelaza i nie zawiera charakterystycznych dla hemoglobiny grup porfirynowych.
Już taka pobieżna analiza poważnie rewiduje skalę prawdopodobieństwa wystąpienia sekwencji kodującej białko pełniące funcję przenośnika tlenu – zamiast 1 po stu ileś zerach mamy jedynkę po jedynie kilkunastu zerach!
Rozumowanie takie można nawet bardziej uogólnić za każdym razem odrzucając postulat realizacji danej funkcji w jakiś konkretny (akurat nam znany) sposób, lecz prosząc w ostatecznym rachunku o wyznaczenie wszystkich możliwości realizacji warunków koniecznych i wystarczających do uznania danego bytu za formę życia: przejawiania przezeń jakiegoś metabolizmu i homeostazy.
2) Nie ma podstaw, żeby zakładać równe prawdopodobieństwo wszystkich mutacji. Odkrycie białek czaperonowych pokazało jednoznacznie, że organizmy dość skutecznie chronią najbardziej krytyczne elementy aparatu genetycznego przed uszkodzeniem. Chronią określone rejony DNA dalece bardziej niż inne – mające mniejsze znaczenie dla przeżycia i rozmnażania. Oznacza to, dodatkowy czynnik pomniejszający liczbę fatalnych w skutkach mutacji a promujący mutacje korzystne dla organizmu.
3) Nieuwzględnianie presji ku samooorganizacji układów wynikającej z termodynamiki stanów nieodwracalnych.
Przełomowe prace Prigogina pokazały, że niektóre procesy termodynamiczne, które przebiegają w układach znajdujących się w stanie odległym od równowagi termodynamicznej często prowadzą do wytworzenia zorganizowanych struktur, niejednokrotnie o dużej symetrii. Trywialnymi przykładami takich struktur są np. komórki konwekcyjne, które przejawiają najczęściej symetrię sześciokrotną, ale mniej znane są tzw. reakcje oscylacyjne, jak np. reakcja Biełousowa-Żabotyńskiego sprowadzająca się do utleniania bromianami kwasu malonowego do dwutlenku węgla w obecności katalitycznych ilości jonów ceru i ferroiny jako wskaźnika potencjału redox. Reakcje osylacjne mają duże znaczenie w biologii – regulują np. pracę mięśnia sercowego czy aktywność komórek nerwowych. Wydaje się, że reakcje oscylacyjne zachodzące w pierwotnych układach (pre)biologicznych mogły mieć duże znaczenie dla powstania życia. Bez uwzględnienia praw termodynamiki układów nieodwracalnych należałoby uznać spontaniczne utworzenie się takich wysoko uporządkowanych układów za niezwykle mało prawdopodobne, podczas gdy w praktyce takie formy samoorganizacji są dość częste.
Jak widzi Pani – nie jesteśmy bezradni wobec zarzutów stawianych teorii ewolucji przez probabilistów. W praktyce panuje w środowisku biologów opinia, że są to podobnej natury zarzuty, co wyliczenia niektórych specjalistów od aerodynamiki, wg których trzmiele nie powinny latać, bo przy takiej budowie anatomicznej i mechanice lotu jaką mają – nie byłyby w stanie wygenerować wystarczającej siły nośnej, żeby podnieść się z ziemi. A jednak trzmiele jak na złość – latają – dając przy okazji biologom okazję do uśmiechu.
@Magia
Na temat Pani zupełnie żałosnych prób usprawiedliwienia się z nieumiejętności czytania tekstu ze zrozumieniem nie będę się już wypowiadał, bo szkoda czasu i atłasu – każdy kto to czyta sam widzi… (rozmnażanie bezpłciowe nie prowadzi przecież do wymiany materiału genetycznego, więc w ogóle jest poza kontekstem).
A co do meritum ostatnich akapitów… Pisze Pani:
“To akurat, zapewne, napisał Pan szczerze, ponieważ właśnie takie stanowisko upoważnia Pana (w jego przekonaniu) do wyśmiewania prac innych naukowców, bo przecież tylko “biolodzy-ewolucjoniści” są wg Pana uprawnieni do wypowiadania się w tym temacie”
No to bardzo poproszę o przedstawienie mi chociaż jednej teorii naukowej (czyli nie posiłkującej się pojęciami sił nadprzyrodzonych), która starałaby się tłumaczyć fenomen powstania życia i gatunków?
Proszę poważnie, ponieważ mnie oprócz teorii ewolucji znane są jedynie pomysły, których wspólną cechą jest postulat, że życie na Ziemi zostało “zaimportowane” z kosmosu. I chociaż oczywiście nie mam podstaw, aby sądzić, że jakieś pra-pierwotne formy życia istotnie spadły na Ziemię na jakiejś komecie, to słabością takich teorii jest to, że w żaden sposób nie odpowiadają one na pytanie skąd w ogóle życie wzięło się w kosmosie? Dlatego takie teorie są intelektualnie miałkie, chociaż trudno zaprzeczyć, że samo zjawisko panspermii być może miało miejsce – na razie nie ma przekonujących dowodów ani na tak ani na nie. Hipoteza o “kosmicznym” pochodzeniu życia na Ziemi jest zatem jedynie odsunięciem problemu a nie jego rozwiązaniem. Podstawowe pytanie o mechanizm powstania życia – jak nie na Ziemi, to poza nią – pozostaje w ramach tych hipotez wciąż bez odpowiedzi.
Zatem droga Pani – proszę o przywołanie tutaj licznych a intelektualnie nośnych teorii aspirujących do naukowego wyjaśnienia tego jak życie powstało oraz skąd wzieła się tak liczna obfitość gatunków. Z przyjemnością zapoznam się takim przedstawieniem.
A jeśi koniecznie Pani prosi o ARGUMENTY przeciw antyewolucyjnej probabilistyce, oto one:
1) Obliczanie prawdopodobieństwa konkretnego wdrożenia ewolucyjnego zamiast całkowitego prawdopodobieństwa realizacji funkcji życiowych:
Chodzi o to, że dajmy na to Hoyle oblicza np. prawdopodobieństwa ułożenia się genów akurat tak, że kodują hemoglobinę. I wychodzi mu mała liczba. A powinien raczej liczyć nie prawdopodobieństwo powstania tego akurat białka, lecz wszystkich możliwych cząsteczek zdolnych do skutecznej realizacji funkcji oddechowych – wśród których hemoglobina jest jedynie jedną z możliwości.
Można np. zauważyć, że zmiana większości ze 141 aminokwasów tworzących hemoglobinę niezbyt mocno wpływa na jej funkcjonalność o ile nie dotyczy samego regionu centrum aktywnego, na które składa się jedynie 25 aminokwasów. A ponadto, jak wiadomo – nawet wśród znanych nam form życia różne gatunki wykorzystują różne zbudowane cząsteczki do realizacji funcji oddechowej – np. mięczaki wykorzystują w tym celu hemocyjaninę, która zawiera miedź zamiast żelaza i nie zawiera charakterystycznych dla hemoglobiny grup porfirynowych.
Już taka pobieżna analiza poważnie rewiduje skalę prawdopodobieństwa wystąpienia sekwencji kodującej białko pełniące funcję przenośnika tlenu – zamiast 1 po stu ileś zerach mamy jedynkę po jedynie kilkunastu zerach!
Rozumowanie takie można nawet bardziej uogólnić za każdym razem odrzucając postulat realizacji danej funkcji w jakiś konkretny (akurat nam znany) sposób, lecz prosząc w ostatecznym rachunku o wyznaczenie wszystkich możliwości realizacji warunków koniecznych i wystarczających do uznania danego bytu za formę życia: przejawiania przezeń jakiegoś metabolizmu i homeostazy.
2) Nie ma podstaw, żeby zakładać równe prawdopodobieństwo wszystkich mutacji. Odkrycie białek czaperonowych pokazało jednoznacznie, że organizmy dość skutecznie chronią najbardziej krytyczne elementy aparatu genetycznego przed uszkodzeniem. Chronią określone rejony DNA dalece bardziej niż inne – mające mniejsze znaczenie dla przeżycia i rozmnażania. Oznacza to, dodatkowy czynnik pomniejszający liczbę fatalnych w skutkach mutacji a promujący mutacje korzystne dla organizmu.
3) Nieuwzględnianie presji ku samooorganizacji układów wynikającej z termodynamiki stanów nieodwracalnych.
Przełomowe prace Prigogina pokazały, że niektóre procesy termodynamiczne, które przebiegają w układach znajdujących się w stanie odległym od równowagi termodynamicznej często prowadzą do wytworzenia zorganizowanych struktur, niejednokrotnie o dużej symetrii. Trywialnymi przykładami takich struktur są np. komórki konwekcyjne, które przejawiają najczęściej symetrię sześciokrotną, ale mniej znane są tzw. reakcje oscylacyjne, jak np. reakcja Biełousowa-Żabotyńskiego sprowadzająca się do utleniania bromianami kwasu malonowego do dwutlenku węgla w obecności katalitycznych ilości jonów ceru i ferroiny jako wskaźnika potencjału redox. Reakcje osylacjne mają duże znaczenie w biologii – regulują np. pracę mięśnia sercowego czy aktywność komórek nerwowych. Wydaje się, że reakcje oscylacyjne zachodzące w pierwotnych układach (pre)biologicznych mogły mieć duże znaczenie dla powstania życia. Bez uwzględnienia praw termodynamiki układów nieodwracalnych należałoby uznać spontaniczne utworzenie się takich wysoko uporządkowanych układów za niezwykle mało prawdopodobne, podczas gdy w praktyce takie formy samoorganizacji są dość częste.
Jak widzi Pani – nie jesteśmy bezradni wobec zarzutów stawianych teorii ewolucji przez probabilistów. W praktyce panuje w środowisku biologów opinia, że są to podobnej natury zarzuty, co wyliczenia niektórych specjalistów od aerodynamiki, wg których trzmiele nie powinny latać, bo przy takiej budowie anatomicznej i mechanice lotu jaką mają – nie byłyby w stanie wygenerować wystarczającej siły nośnej, żeby podnieść się z ziemi. A jednak trzmiele jak na złość – latają – dając przy okazji biologom okazję do uśmiechu.
Zbigniew P. Szczęsny -- 30.10.2009 - 14:46