>> Jeśli ktoś służy złu, to powinien szkodzić wszystkim, łącznie z diabłem. W takim wypadku dostaniemy dobro. Po prostu dwa minusy dają plus. :)
Pan zdaje się stosować tu jakąś przedziwną, uproszczoną mechanikę ze świata fizyki i chemii. To tak nie działa. Diabeł ponoć potrafi na mszę ogonem dzwonić, i w ogóle robić tak, żeby wyjść na anioła ;)
Tym razem miesza Pan ocenę moralną czynów i sprawców tych czynów. Ponoć Pan Bóg te sprawy odróżnia, dodam dla poprawienia nastroju ew. czytelnikom.
Nie trzeba być złym człowiekiem, by czynić moralne zło, ani dobrym, by czynić moralne dobro. Także subiektywna ocena sprawcy ani ofiary nie zmienia kategorii etycznej czynu. Gdyby tak było, niemożliwe byłoby stanowienie i egzekwowanie jakiegokolwiek prawa w jakiejkolwiek społeczności – ludzi, a nawet w stadzie dzikich zwierząt, które też mają swoje (inne, ale jednak) zasady.
Okradanie magazynu okupanta nie jest czynieniem dobra, choć może by dobre (korzystne) z punktu widzenia okupowanych. Już tę róźnicę tłumaczyłem powyżej. Na wojnie, i w ogóle w polityce, etyka wyparowuje z pola widzenia, co nie znaczy, że w ogóle jej nie ma i że można sobie swobodnie stosować etykę Kalego, której Pan zdaje się być zwolennikiem?
Panie Jerzy!
>> Jeśli ktoś służy złu, to powinien szkodzić wszystkim, łącznie z diabłem. W takim wypadku dostaniemy dobro. Po prostu dwa minusy dają plus. :)
Pan zdaje się stosować tu jakąś przedziwną, uproszczoną mechanikę ze świata fizyki i chemii. To tak nie działa. Diabeł ponoć potrafi na mszę ogonem dzwonić, i w ogóle robić tak, żeby wyjść na anioła ;)
Tym razem miesza Pan ocenę moralną czynów i sprawców tych czynów. Ponoć Pan Bóg te sprawy odróżnia, dodam dla poprawienia nastroju ew. czytelnikom.
Nie trzeba być złym człowiekiem, by czynić moralne zło, ani dobrym, by czynić moralne dobro. Także subiektywna ocena sprawcy ani ofiary nie zmienia kategorii etycznej czynu. Gdyby tak było, niemożliwe byłoby stanowienie i egzekwowanie jakiegokolwiek prawa w jakiejkolwiek społeczności – ludzi, a nawet w stadzie dzikich zwierząt, które też mają swoje (inne, ale jednak) zasady.
Okradanie magazynu okupanta nie jest czynieniem dobra, choć może by dobre (korzystne) z punktu widzenia okupowanych. Już tę róźnicę tłumaczyłem powyżej. Na wojnie, i w ogóle w polityce, etyka wyparowuje z pola widzenia, co nie znaczy, że w ogóle jej nie ma i że można sobie swobodnie stosować etykę Kalego, której Pan zdaje się być zwolennikiem?
s e r g i u s z -- 12.01.2014 - 14:57