„Bezczelność komunistów jednak nie zna granic. Andrzej Czuma wyjechał z Polski, takiej jaką nam zbudowali partyjni koledzy Napieralskiego, bo człowiekowi odważnemu i uczciwemu bardzo trudno było w niej normalnie żyć…”
Tak oto pewna prawicowa blogerka komentuje wypowiedź Grzegorza Napieralskiego odnośnie wyjazdu Czumy w celach zarobkowych na wizie turystycznej do USA, co jest i było nielegalne i żądania szefa SLD, aby premier zajął konkretne stanowisko w tej sprawie.
Abstrahując od poziomu głupoty i absurdu wypowiedzi Napieralskiego, zastanawiam się, jakie kryteria przyjmuje blogerka, żeby wrzucić kogoś do worka komunistów. To bardzo pojemny worek, bo w przeciwieństwie do worka św. Mikołaja, ciągle się do niego kogoś wrzuca, a nigdy nikogo nie wyciąga. Napieralski lat 35 w roku 1989 miał 15 lat, co jednak zupełnie nie przeszkadza aby używać w jego odniesieniu tego krwistego określenia. Zdrowy rozsądek nie zabiera głosu. Uogólniając, według słownikowych definicji, za komunistę należy uznać osobę która, albo należała do partii, albo chociaż ideologicznie głosi walkę klas, negując własność prywatną itp. W polskiej rzeczywistości przyjęło się również określać komunistą każdego, kto nie zaliczał się do obozu solidarnościowego, nawet jeżeli głosił poglądy ultraliberalne, demokratyczne i proeuropejskie, a swoim działaniem utrwalał system parlamentarny w Polsce, jak na przykład Aleksander Kwaśniewski. Czasami takiego „komunistę” nazywa się też Żydem. I tak sobie już funkcjonujemy dobre 20 lat w tych lingwistycznych nadużyciach. Rozumiem, że ludzie którzy cierpieli w PRLu, byli szykanowani oraz zmarnowali połowę dorosłego życia na walkę z totalitarnym systemem mają prawo do takiego uogólnienia i dwubiegunowej oceny sceny politycznej. Nadeszło jednak nowe pokolenie, „młodzi” politycy i „młodzi” wyborcy. To jednak niczego nie zmienia, bo jak zacytowany fragment wskazuje, dalej będziemy metkować polityków według tego kolokwialnego schematu. Tylko zastanawiam się na jakiej podstawie będziemy ich dzielić na „komuchów i solidaruchów” (dala niektórych na komuchów i zdrajców). Decydujący będzie fakt, że dany polityk miał rodziców w partii, albo w wiezieniu; a może ważniejsze będzie to czy jest w partii znajdującej się po prawej czy po lewej stronie? Bo jak się okazuje nawet niemowlak z PRLu może zostać komunistą w III RP.
Zastanawia mnie tylko czy ta prawicowa blogerka, która jest raczej kaczofilką niż kaczofobką (to drugi trochę bardziej „nowoczesny” podział polityków i wyborców), nie widzi odrobiny hipokryzji w tym, jak łatwo uległa żądaniom uśmiechniętego Nowego Prezesa, z dwoma górnymi jedynkami na wierzchu, i oddzieliła grubą kreską to co było zaledwie jeszcze ponad rok temu (a nawet odbija się czkwaką do dziś – chociażby były nazista jako p.o. prezesa TVP)? Teraz PiS to europejska, umiarkowana partia, specjalizująca się w zagadnieniach gospodarczych. A obok dalej mamy komunistę Napieralskiego! Proszę… jeśli Napieralski jest komunistą to kim jest Adam Bielan? Internowanym działaczem solidarnościowego podziemia?!
komentarze
Elfrid,
nie lubię nazewnictwa “komunistyczny” i “postkomunistyczny” i uważam,że to w większości etykietki bez sensu i rzucane, by dowalić tylko, bez treści.
Nie lubię też tekstów blogerki, o której piszesz i uważam, że ma misję i jest zakochana w PIS i tendencyjna.
Ale uważam, że pan Napieralski ma mentalność partyjnego aparatczyka i mentalnie jest bardziej pewnie pzprowcem niż niejeden, co do partii należał.
Chocby ta jego żenująca obrona Jaruzelskiego, teraz to czepianie się Czumy, za to że co, właściwie?
Że udało mu się wyjechać w latach 80-tych, bo tu nie mógł realizować swoich choćby zawodowych zamierzeń, z powodu duchowych antenatów Napieralskiego.
I że chciał zacząć żyć w USA?
No, żenujący jest tu Napieralski, co nie zmienia faktu, że wkurwia mnie tyż jak z braku argumentów rzuca się teksty, że ktoś jest “komunistą” czy “postkomunistą”.
grześ -- 16.02.2009 - 23:52Napieralski to mój rówieśnik
... to jest taki mentalny ZSMP-owiec … karierowicz i cwaniak, ale i tak bardziej ideowy od Olejniczaka bo ten to już na maxa komercha :)
Docent Stopczyk -- 17.02.2009 - 00:00Autorze
Andrzej Czuma wyjechał z Polski, takiej jaką nam zbudowali partyjni koledzy Napieralskiego
Czytałem tekst Kataryny. Po przeczytaniu tego zdania zrobiłem przysłowiowe wrrróć! i przeczytałem jeszcze dwa razy, by przekonać się, że nie popełniła tego nadużycia, o którym piszesz.
Jednak to partyjni koledzy Napieralskiego (nie on sam) byli sekretarzami pezetpeeru, a dziś ani ci koledzy, ani on się tego nie wypierają. Przeciwnie, z dumą podkreślają, że tamtą Polskę budowali.
Z tamtej quislingowskiej Polski, budowanej przez partyjnych kolegów Napieralskiego, uciekł Czuma.
Wśród partyjnych kolegów Czumy jednak budowniczych peerelu jest wyraźnie mniej. Jeśli już są, to się tym nie chwalą. A partia nawiązuje do zgoła innych tradycji budowania Polski.
A co do głównego tematu:
Jeszcze sporo wody w Wiśle upłynie, zanim wśród polskich studentów komunizm będzie równie popularny, co u greckich czy francuskich. Jeszcze sporo wody upłynie, zanim sam termin lewica przestanie się u nas automatycznie kojarzyć z sowieckim komunizmem (czy zbrodniczym, czy tylko przaśnym, to rzecz inna).
To dlatego Kaczory i taka np. Kluzik-Rostowska mienią się u nas prawicą.
Choć otwarcie deklarują wartości i tradycje PPS-owskie.
Zwracam uwagę, że to nie tylko nasza przypadłość: Aznara traktowano skojarzeniami z Franco, Haidera — z Hitlerem. Włoskiej prawicy co i rusz opozycja wyciaga Duce. Mimo, że tam minęło znacznie więcej niż 20 lat.
odys -- 17.02.2009 - 00:47Bytem
kształtującym świadomość?
Igła -- 17.02.2009 - 15:45Ech, krwiste określenie.
Lecz krwiste nie bez przyczyny. Ostatecznie widać było obydwu wraz z Olejniczakiem na jakiejś paradzie z okazji święta pracy. I wędrowali pod jasno określonym czerwonym sztandarem. A i sierp z młotem widać tam na płachcie było.
Ergo. Skoro się przyznaje, to kurde jest. I to że niezbyt bystrzy zakochani w PiS blogerzy przypadkowo mają rację określając go tak…co to zmikenia? Jak jakiś PiS, SLD, czy PO-lover powie cokolwiek, to mam się z nim na wszelki wypadek nie zgadzać? Nawet jak mu się trafi ziarno mimo wyłupania oczu i ogólnie drobiowej natury przejawiającej się tzw. “syndromem ptasiego móżdżku”?
A w ramac h tego marszu jakiś nieletni ćwok zapytany czemu idzie pod tymi sztandarami (podkreślam, czerwień + sierp z młotem skrzyżowany) odparł, że “to zawsze były symbole wolności”. A pamiętam dobrze, bo mną to nieźle ruszyło. I podejrzewam, że w praniu mózgu temu idiocie osoby pokroju Napieralskiego czy Olejniczaka mogły brać udział. Dowodów nie mam więc mogę se tylko podejrzewać. Ale w końcu nawet czysty kretynizm nie bierze się z niczego.
A co do Sanów to tam jest tak śmiesznie, że choć Czuma przebywał nielegalnie, to legalnie pracował i płacił podatki. Wiec wszystko powinno być ok. Tam sobie agencje nie wchodzą wzajemnie w drogę.
mindrunner -- 17.02.2009 - 23:21