Polska dżentelmenów


 

Największemu polskiemu dżentelmenowi, mnichowatemu, ugrzecznionemu Jarosławowi Gowinowi, scyzoryk się otwiera w kieszeni, kiedy słyszy posła Palikota, który nazwał prostytucję polityczną prostytucją polityczną. W kieszeni w ogóle znalazł się scyzoryk właśnie dlatego, że słowo prostytucja zostało użyte w kontekście kobiety, bo przecież nie samo słowo prostytucja jest nie na miejscu, to tylko słowo opisowe, a wprowadził je do parlamentu inny dżentelmen, były premier, Jarosław Kaczyński, który określił tak prawników. Kaczyński jest teraz równie zniesmaczony jak Gowin, szkoda, że nie przyszło mu do głowy, że wśród prawników są również kobiety. Tak czy inaczej kurtuazyjny Gowin, który liże rączki kobiece na powitanie i pożegnanie, naczelny polski dżentelmen obcałlowywacz, pokazuje swój szacunek do kobiet nie tylko sposobem bycia w stosunku do nich, ale także prawem za którym glosuje i ustawami, które przygotowuje. Kobieta w oczach Gowina nie dorosła do rangi podmiotu, z którym się cokolwiek konsultuje. Ustawę o in-vitro Gowin skonsultował ze wszystkimi, zwłaszcza z tymi których problem bezpłodności w ogóle nie dotyczy, mianowicie z biskupami, natomiast kobiet, nawet koleżanek z własnej partii, nie zapytał o zdanie w tej kwestii. Najbardziej porażający jest fakt, że Gowin przedstawia swoją pracę nad ustawą jako wypracowanie społecznego kompromisu. Bo społeczny kompromis osiąga się bez udziału kobiet (żadna kobieca organizacja nie została zaproszona do prac nad ustawą) i bez udziału lewicy. Kompromis społeczny to kompromis między księżmi a prawicowymi politykami płci męskiej z PO oraz ultrakonserwatywnymi członkami PiSu. Bardzo specyficzny to kompromis, bardzo specyficznego społeczeństwa, i zapewne też bardzo szczęśliwego i zadowolonego z siebie. Tak czy inaczej Gowin już chyba dawno wypadł z parlamentarnej orbity jeśli słowa o kompromisie traktować poważnie.
Paniom pozostaje mi życzyć jak najmniej gowinowych dżentelmenów, którzy otwierając kobiecie drzwi, pokazują w którym kierunku ma iść, nie pytając jej o zdanie. Ot dżentelmeńska pułapka.
Wrzawę i histerię po wypowiedzi Palikota o upadku polskiego języka debaty publicznej pozostawię bez komentarza, cytując poniżej kilka wypowiedzi nie tylko Jarosława K., który pierwszy histeryzował wrzawę podnosząc: – ciemny lud to kupi (to o wyborcach) – autor skłamał, jak bura suka (Dorn) – jeszcze jedno pytanie, ale nie od tej małpy w czerwonym! (prezydent o dziennikarce) – wiadomo, z jakiej rodziny wywodzi się ta pani (prezydent o sędzi) – łże-elity III RP (to o polskiej inteligencji) – spieprzaj, dziadu! (klasyka elegancji) – fotoreporterzy to ścierwojady (Dorn) – wybory wygrał front, który ciągnie się od mordercy Grzegorza Piotrowskiego po Donalda Tuska – my jesteśmy tam, gdzie wtedy; oni tam, gdzie stało ZOMO – liberalna żuleria – złogi gierkowsko-gomułkowskie – front obrony przestępców (o krytykach Ziobry) – sprostytuowani prawnicy (to Kaczyński w Sejmie) – ruski agencie, załatwimy cię! (to też Kaczyński) – Obama to koniec cywilizacji białego człowieka (poseł PiS) – TW Stokrotka jest pani na mojej krótkiej czarnej liście (prezydent do Moniki Olejnik)

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Dobrze, że przypomniałeś tę listę wypowiedzi:)

sam miałem nie tak dawno podobny pomysł, a ostatnio jeszcze kilku blogerów, jak wyczytałem, że Przemysław Gintrowski pisze, że w Salonie 24 i blogmedia24 nie ma agresji:)

Naprawdę to powiedział w wywiadzie z Lichocką, zabawne strasznie, tak jak udawanie, że to Palikot zapoczątkował język pełen agresji czy chamstwa.

A przez dwa lata słyszałem z ust członków i sympatyków PiS, LPR, SO taki język bardzo często.
A, ale jak już dbamy o język, to mam prośbę, zmień:

“W kontekście posła Gownia pozostaje mi życzyć kobietą “
Nie “kobietą” tylko kobietom.
Nie ma w liczbie mnogiej słowa “kobietą”.

pzdr


Zaraz, zaraz...

Co własciwie Autorka chciała przekazać? Bo pogubiłam się z lekka:)

Znęcmy się nad PISem, czy dyskutujemy o dyskryminacji kobiet?


@ Delilah,

a nie można naraz?

A dlaczego?


Bo Del ma problemy ze skupieniem się na wielu rzeczach:-))))

Akcja “Potrzebuję nowego płuca”: do 20- ego grudnia zebrano 396 000 zł


>katoda

Zasadniczo to ponoć wszystko można. Ale tak jak nie mieszam alkoholi, tak wolałabym nie mieszać ze sobą ważnych tematów.
Ale nic to, popatrzę sobie co wyjdzie z tej mieszanki piorunującej ;)


Kiedy gdybym

miał z osobą Środą dyskutować, to też bym słowami się posłużył.

Powiem inaczej.
Więcej w polityce jest zwariowanych bab niż porąbanych facetów.
Cholera.
A może, przymykam oczy na durniów w spodniach?


No i nie zauważyła, że to raczej autor niż autorka,

takie mam wrażenie.

Uciekam nim Delilah będzie tu linczować niepokornych komentatorów, no i niech się na Madzie skupi, he, he.


>Doggy

Doigrasz się małpiszonie :P


@mad Dog,

to wiele wyjaśnia.

@Delilah

czy inni muszą się do Twojego zdania dostosować? Czemu? Ja wolałabym sama decydować.


Del

Showing Love Non Animated Graphic Comments

Akcja “Potrzebuję nowego płuca”: do 20- ego grudnia zebrano 396 000 zł


>Igła

No proszę, uderz w stół.... a męski szowinista się pojawi.
Które to niby te zwariowane baby w polityce, hę?


Del,

też bym obstawiał płeć piękną w tym przypadku.
Google zwraca same kobitki.

A poza tym merytorycznie, też bardziej pasuje…


>Merlocie

Skojarzył (a) mi się z Elfride Jelinek:) To dopiero wściekła, feministyczna harpia:)
Jak by takiego Igłę chwyciła w swoje szpony to by tylko pierze leciało:)


Pierze z Igły :-)

Ludzie to mają wyobraźnię!

Maszyna pozdrawia katodę i rozgląda się za anodą.


Tak jak z Igłą mi po drodze,

aż za często, to tu wręcz przeciwnie.
W polityce jest nie tylko mniej porąbanych kobiet niż porąbanych facetów, ale jest ich dramatycznie mniej.

I jest ich w ogóle (niekoniecznie tych porąbanych) za mało.

W polityce.


>maszynka (do świerkania?)

Ależ to tylko prosta konsekwencja Igłowych sympatii. Drób lubi? Lubi. Nie trzeba szukac daleko, co i raz mamy dowody jego trwałego sentymentu do kaczek.
A jak drób to i pierze, nie?


Panie Igło,

“Więcej w polityce jest zwariowanych bab niż porąbanych facetów.”
E tam złudzenie, poza nelly Rokita to właściwie kto?
Moim zdaniem kobiety w polityce są akurat sensowniejsze, nawet jak ich nie lubię, nawet taka Senyszyn ma więcej oryginalności czy poczucia humorów niz połowa jej partii.
Z kolei w PiS gdyby było więcje osób niż np. taka Kluzik-Rostkowska, to partia byłaby to sensowna.

pani Środa akurat polityczką nie jest:), acz też nie skreslam jej, choć dawniej była dużo sensowniejsza.
Właściwie poza różnymi paniami z Samoobrony, co już przeminęła, to jakoś akurat skrajnie negatywnych przykładów tu nie widzę.
Inny fakt, że kobiet w polityce jest stanowczo za mało.

“A może, przymykam oczy na durniów w spodniach?”

No pewnie pan przymyka.
Niepotrzebnie:)


A te cale..

Jarugi, Nelle, Szczypińskie, Pitery…
I wszystkie podpierające się swoimi hormonami..

Ja, jako kobieta, chciałabym …
Żałość.

Tyle, że taki Kalisz-Cymański to dopiero jest dziura w portkach, czyli rozporek w rozumie.

Tak, jestem szowinistą.
Mało jest w polityce kobiet, które pozwalają się skupić na temacie a nie ich porąbanej psychice i ptasim rozumie.


Delilah

Ptaszki świerkają, ale drób to nieloty, najlepiej w postaci (o)skubanej, natomiast jeśli kaczki, to raczej puch niż pierze itd. Jednak z tego co się Maszyna orientuje, to Igła białego mięsa nie preferuje. Ale może się kamufluje. Zresztą co tam może Maszyna wiedzieć o ptactwie, zwłaszcza politycznie pływającym.

Serwer mruczy, brzęczy i szumi intensywnie


No to ja się odniosę merytorycznie

i feministycznie przy okazji też.

I niech no mi który podskoczy!

Drażni mnie niepomiernie sprowadzanie in vitro (aborcji takoż) jedynie do wymiaru kwestii kobiecych .

Tak to fortunnie (lub niefortunnie) natura wymyśliła, że do poczęcia nowego życia zazwyczaj potrzebe są obie płcie. Tymczasem we wszelkich dyskusjach – czy to parlamentarnych, czy internetowych – całkowicie ignorowany jest mężczyzna. Reproduktor.
Tak, własnie reproduktor, gdyż mam wrażenie, że w taki właśnie sposób zgadzają się być traktowani potencjalni ojcowie. Zapewne tak jest im łatwiej.

Najdziwniejsze, że w taki przedmiotowy sposób mężczyzn traktują inni mężczyźni.


>Maszyna

igla

Mało jest w polityce kobiet, które pozwalają się skupić na temacie a nie ich porąbanej psychice i ptasim rozumie.

A nie mówiłam? Ptasim rozumie.
Ptak=drób. Drób=pierze. Będzie leciało…!


Szanowna Delilah

Akurat w tej kwestii to ja się zgadzam.
Tyle, że chciałbym wrócić do temata notki.

Tak jak go rozumiem.

Dżentelmen.
Czy można używać w debacie publicznej argumentu – bo ja, jako kobieta?
Czy nie?
I wtedy upadnie też temat, czy Gowin musi konsultować swój projekt z babskimi organizacjami a Środzie będzie można oficjalnie powiedzieć/napisać.
Zamknij się durna babo.


Elfrid

Szkoda, że te scyzoryki w kieszeniach otwierają się tylko wtedy, kiedy to ktoś inny obniża poziom debaty politycznej (piękne to jest i poetyckie określenie).

Ja bym optowała za tym, żeby każdemu się otwierał kiedy sam jest autorem. Taki otwarty scyzoryk w kieszeni spodni to może nawet zakłuć boleśnie.

A tak?

Jeden się niesmaczy drugim, drugi trzecim, trzeci pierwszym, potem przychodzi czwarty i jest zniesmaczony całością. To taka jest przecież zabawa chłopców.

Poza tym jeśli coś jest słuszne, przez duże sz , jak dajmy na to zakaz in vitro, albo przynajmniej brak refundacji tego szatańskiego sposobu zapłodnienia, to jest słuszne i koniec.

Po co pytać kobiety? Zapraszać do rozmowy?

Nie przesadzajmy. Wystarczy, że mężczyźni ustalą co i jak. Przecież to oni zużywają swoje bezcenne nasienie.


>Szanowny Igło

Miło mi że sie zgadzamy, w dodatku na gruncie feministycznym:) To niesamowite!

Ja również zgadzam się z Tobą, że argumentacja ja jako kobieta w polityce nie ma sensu. Przeciez nawet w tzw. kwestiach kobiecych (fuj) kobiety wcale nie sa jednomyślne.

Ja na przykład za cholerę nie potrafię zgodzić się ze Środą.
A może ona nie jest kobietą? ;)


@ all

To prawda, że faceci się mądrzą, jakby to były ich jajniki.
Ale z drugiej strony, czasem mi się wydaje, że najgłośniej przeciw nim występują kobiety, które same dzieci nie mają i to wcale nie dlatego, że nie mogą, ale dlatego, że nie chciały. Bo wolały być wolne i samodzielne. A potem było za późno.
A rozmowa w efekcie jest taka, jak gęsi z prosięciem


autor

drobna poprawka.

Obecna koalicja rządopwa doszła do władzy rzekomo dzięk temu, że obiecywała zmianę – równiez w warstwie językowej w odniesieniu do cytatów jakie zacytowałeś.

Sęk w tym, że zmiany nie ma a więc równają do PiS co pogrąża POwców jeszcze mocniej gdyż dowodzą, że skłamali jak “bura suka” – mówiąc językiem Dorna.

Dla mnie tłumaczenie JK wpadek Palikota i innych uważam za populistyczny chwyt gdyż właśnie w kampanii wyborczej do tych haseł odnosiła się PO – poamiętam czarnobiałe bilboardy z hasłami: pogarda, itp.

Jeśłi się do władzy dochodzi zapowiadając odnowę, a potem gdy tej odnowy nie ma ale powielanie błędów….. – to tego typu tłumaczenie jest infantylne. A jesli Ci co obiecywali nowy język w debacie mienili się elitą, to właśnie Palikot czy Niesiołowski potwierdzili słowa JK, że nią nie są i nigdy nie byli tym za kogo się podawali.

************************
“SZUKAĆ! To rzucić się w głąb samego siebie, zanurzyć się w poszukiwanie Boga;
wynurzyć się,
by szukać człowieka.”


No dobrze szanowne panie

Ja, jako mężczyźniana Igła zgadzam się, tak na (cirka) 75% z posłem dżentelmenem Gowinem, że państwo powinno inwestować w małżeństwa.
W sprawie in vitro.

I teraz dlaczego w 75% i dlaczego nie damskim singlom?
No właśnie?

Nie do końca odrzucam konserwatywne argumenty ale z 2giej strony zbyt wiele przeżyłem aby dezawuować prawo kobiety do dziecka.
Właśnie dlatego, że konserwatywnie.

Kobieta jest powołana na matkę.
Para pedałów już nie.


Katoda

Przeciwko mężczyznom, czy przeciwko temu, co niektórzy z nich mówią?


Panie Poldku

Panu się blogi popier…
Proponuję RRK.


@ Gretchen

myślałam, że rozmawiamy o in vitro.

Ja nie jestem przeciwna mężczyznom, tak co do zasady, mam nadzieję, że to Cię nie uraża.


Delilah,

“Drażni mnie niepomiernie sprowadzanie in vitro (aborcji takoż) jedynie do wymiaru kwestii kobiecych .
(...) Tymczasem we wszelkich dyskusjach – czy to parlamentarnych, czy internetowych – całkowicie ignorowany jest mężczyzna. Reproduktor.
Tak, własnie reproduktor, gdyż mam wrażenie, że w taki właśnie sposób zgadzają się być traktowani potencjalni ojcowie. Zapewne tak jest im łatwiej.”

Delilah, ale o co tu się kłocić, masz rację:)

I ja bym wspomniał, że przy sprawie aborcji bardzie milczą (jeśli mozna bardziej milczeć o czymś:)) o męzczyznach środowiska proaborcyjne i feministyczne.
Kiedyś pamiętam niezły tekst (acz chyba mówiony w Warto Rozmawiać) Pospieszalskiego na ten temat, znaczy na temat roli mężczyzn, winy męzczyn, odpowiedzialności w związku z aborcją.

pzdr


poldek34

Nie, to Obama obiecywał zmianę, a nie PO;) Jeżeli chodzi o PO to obiecywała powrót do normalności;). Ta normalność to III RP ze swoimi wadami i przywarami, ale w pełni demokratyczna, bez ciągłego ideologicznego napięcia, skłócenia obywateli i napuszczania ich na siebie. Niektórzy komentatorzy pisali po zwycięstwie PO o o erze postpolitycznej, o zamiataniu ideologicznych sporów pod dywan, byle tylko utrzymać spokój…
Co do PO i zmiany języka, to raczej chodziło o zerwanie z językiem nienawiści. A Palikot językiem nienawiści nie mówi. Robi show aby zwrócić uwagę na pewne kwestie, używa pewnych określeń dobitnie, prowokuje, ale to nie jest język nienawiści. To nie jest ta stęchlizna lingwistyczna z którą mieliśmy do czynienie gdy premier i prezydent byli z tego samego jaja;-)
Bo jeżeli chodzi o jakość debaty publicznej i język to ona nigdy nie była na wysokim poziomie. Poszukaj w książkach historycznych jakich epitetów używał Piłsudski.


Katoda

Oczywiście, że mnie nie uraża. Co miałoby mnie urazić?

Dla kobiet, które przegapiły moment macierzyństwa, czy też dla kobiet, które świadomie z macierzyństwa zrezygnowały in vitro nie będzie pomocne, czy też w ogóle nie będzie brane pod uwagę.

Kiedy się rozmawia o in vitro trzeba pamiętać, że to jest żmudna, bolesna droga bez najmniejszych gwarancji powodzenia. To jest droga dla zdeterminowanych par.

A często mam wrażenie, że o tym się mówi jako sposobie dla leniwych, czymś prostszym.

Z ust dżentelmenów padają słowa, które w mojej głowie się jakoś nie mogą odnaleźć.


Zaraz, zaraz..

Albo facet nie może, albo babka, albo oboje.

Jak facet nie może, to cicho siedzi – bo jak by facet nie mógł?
Jak babka, to rejwach na całą wieś – bo ja, jako kobieta.. domagam się..
Jak, oboje – to walczą, albo adoptują.


@ Gretchen Ty chyba nie

@ Gretchen
Ty chyba nie zrozumiałaś tego, co napisałam.

Ja napisałam nie o tym, że one się starają w ten sposób, ale o tym, że to one wdają się w spory i pyskówki z mężczyznami. I dostarczają im łatwych do zbicia argumentów. A potem ich opinie są uogólniane na wszystkie kobiety.
Bo mężczyznom jest tak łatwiej. Zawsze łatwiej powiedzieć – jak nie masz sama dzieci, to się nie mądrzyj, prawda?


>Grzesiu

Czasem mam wrażenie, że polskim feministkom całkiem się w głowach pomieszało.

Stawiając sprawę w sposób” mój brzuch-moja sprawa, ja o nim decyduję” robią fatalną robotę i po prostu szkodzą kobietom.
Nie można ot tak po prostu zdejmować z mężczyzn odpowiedzialności i pomijać ich w sprawach związanych z posiadaniem lub nieposiadaniem dzieci. Dziwię się że faceci na to pozwalają, ale trudno.

Aborcja to sprawa dwojga osób, in vitro również.

I marzyłoby mi się aby była to sprawa tylko dwojga osób- potencjalnych rodziców. Politycy nie powinni brać w tym żadnego udziału.


Katoda

Ok, tylko to jest właśnie to o czym napisała wyżej Delilah.

To ma być sprawa konkretnych ludzi.

Jeśli każdy ma się w tej sprawie wypowiadać, to dlaczego nie kobiety bezdzietne?

Podpisuję się pod komentarzem Delilah całkowicie.


@ Gretchen Ja nie pisałam o

@ Gretchen
Ja nie pisałam o kobietach bezdzietnych w ogóle, ale o tych, które same zrezygnowały z macierzyństwa, bo wołały wybrać coś innego. Jedne karierę, inne spokojne i dostatnie życie. A inne miały czas.
Ja ich nie potępiam. Jedynie uważam, że one nie powinny mówić za nas wszystkie. Myślę, że nie rozumieją, czym jest prawdziwa bezdzietność.


Wiem Katoda, wiem

O to właśnie zagadnęłam w ostatnim komentarzu.

Czy w jakiejś sprawie każdy się może wypowiadać? Czy tylko zainteresowani?

A jeśli mówić, to przy jakich założeniach brzegowych?

Idąc takim tropem, to nikt kto ma dziecko spłodzone metodą tradycyjną nie mógłby się wypowiedzieć w sprawie in vitro?

O in vitro mówią teraz już wszyscy: feministki, duchowni, politycy, dziennikarze.

To dobrze, czy źle?

Pytam tylko, nie ustawiam tych pytań polemicznie do Twoich wpisów.

:)


Elfrid

elfrid

Nie, to Obama obiecywał zmianę, a nie PO;) Jeżeli chodzi o PO to obiecywała powrót do normalności;). Ta normalność to III RP ze swoimi wadami i przywarami, ale w pełni demokratyczna, bez ciągłego ideologicznego napięcia, skłócenia obywateli i napuszczania ich na siebie. Niektórzy komentatorzy pisali po zwycięstwie PO o o erze postpolitycznej, o zamiataniu ideologicznych sporów pod dywan, byle tylko utrzymać spokój…
Co do PO i zmiany języka, to raczej chodziło o zerwanie z językiem nienawiści. A Palikot językiem nienawiści nie mówi. Robi show aby zwrócić uwagę na pewne kwestie, używa pewnych określeń dobitnie, prowokuje, ale to nie jest język nienawiści. To nie jest ta stęchlizna lingwistyczna z którą mieliśmy do czynienie gdy premier i prezydent byli z tego samego jaja;-)
Bo jeżeli chodzi o jakość debaty publicznej i język to ona nigdy nie była na wysokim poziomie. Poszukaj w książkach historycznych jakich epitetów używał Piłsudski.

Napuszczanie obywateli dotyczyło konkretnego kontekstu: stopsunku wobec lustracji i zdecydowanych działań polegających na walce z korupcją.

Natomiast ja nie widzę specjalnie poo wyborach, gdyż sam pamiętasz, że język “miłości” etykietujący ludzi a’la moherzy, kościół toruński i krakowski, dziennikarze reżimowi, faszyści, itp to nie jest mowa koncyliacyjna ale konfrontacji i podziału.
Co do Palikota, Niesiołowskiego – jak widzę – próbujesz sprowadzić ich język do kwestii gustu. Ja się nie zgazam gdyż jest to język obrażania i insynuacji z którym dyskutować się nie da. Więc jeśli suygerujesz poprawę, to ja jej nie widzę.

Ja nie wnikam czy był język na wysokim czy niskim poziomie tylko zwracam uwagę na obietnice oraz ich realizację. Partie polityczne oceniamy wg obietnic i ich realizacji – tego się proponuję trzymać a nie infantylizmu na zasadzie: “bo u tamtych biją murzynów”.

Pozdr.
************************
“SZUKAĆ! To rzucić się w głąb samego siebie, zanurzyć się w poszukiwanie Boga;
wynurzyć się,
by szukać człowieka.”


autor

co do drugiego akapitu – dyskusji – sposobu konsultacji projektu ustaw.

Ja sądzę, że klub poselski PO jest monolitem i panuje w nim równouprawnienie. Zaś osoby odpowiedzialne za przygotowanie projektów ustaw są wybierane wg kompetencji i rzetelności – tak ja sądzę.
Inna rzecz, że każda ustawa jeszcze zalicza w sejmie I, II i III czytanie zanim zostanie przegłsowana i stanie się aktem prawnym – a w sejmie kobiety – nie tylko te z PO – mają swobodę wypowiedzi.

Natomiast jak kobiety są traktowane w klubie parlamentarnym PO najlepiej zapytać kogoś kto jest blisko tego klubu. Jest na tekstowisku jedna osoba która może wiele powiedzieć o tym.

Pozdrawiam.

************************
“SZUKAĆ! To rzucić się w głąb samego siebie, zanurzyć się w poszukiwanie Boga;
wynurzyć się,
by szukać człowieka.”


@Gretchen, Wybacz, ale ty

@Gretchen,

Wybacz, ale ty najwyraźniej nie rozumiesz, że ja pisze o czymś innym. Albo wolisz pisać o tym, co dla Ciebie ważniejsze.

Ja nie podejmuję wątku, czy to dobrze, że się o tym mówi. Jeśli chcesz znać moje zdanie – dobrze. Moim zdaniem zawsze jest dobrze, jak się mówi o rzeczach, które są dla ludzi ważne. Czy gdzieś twierdziłam inaczej?

Ale poproszę o rewanż. Teraz Ty odpowiedz na moje pytanie. Czy to dobrze, ze w imieniu bezpłodnych kobiet i mężczyzn występują kobiety, którym „nie chciało się” mieć dzieci? Czym się to różni od tego, że w ich imieniu mądrzą się politycy płci męskiej?


Katoda

Rozumiem o czym piszesz. Naprawdę.

Nie znam kobiet, którym nie chciało się mieć dzieci. Wierzę jednak, że takie mogą być. Rezygnują z macierzyństwa, bo mają coś ich zdaniem ważniejszego do zrobienia w życiu.

Czy to dobrze, że zabiora głos w dyskusji o in vitro?

Widzisz to zależy od tego, co mówią przecież, prawda?

Jestem za dopuszczalnością in vitro, jeśli byłoby to możliwe to uważam, że refundacja NFZ byłaby właściwa. Ponieważ tak uważam to zdanie (sensowne i tak wyrażone), które będzie działaniem na rzecz tego co wydaje mi się ważne uznam za wsparcie.

Wolę dyskutować na argumenty, niż zaglądać komuś do jego życiowych wyborów.

Pamiętaj też, że na in vitro decydują się osoby, które mogą mieć dzieci z medycznego punktu widzenia, ale jakoś im się nie udaje.

Jeśli oboje są bezpłodni, to pozostaje tym osobom tylko adopcja. Albo cud.


@ Gretchen Jeżeli wiesz o

@ Gretchen
Jeżeli wiesz o czym piszę, to czemu Ty piszesz o czymś innym?
Miałaś, to banał, inne życie niż ja. Może nawet Ci trochę zazdroszczę, bo ja znam takie kobiety.
Czy naprawdę nie widzisz różnicy między zabieraniem głosu, a wypowiadaniem się w cudzym imieniu? To tak, jak różnica między kimś, kto zabiera głos z sali i rzecznikiem prasowym, który siedzi za stołem. Ja piszę o tym drugim, Ty o pierwszym.
Nie pytałam nigdzie o Twoje stanowisko w sprawie zapłodnienia in vitro.
Kiedy napisałam o wypowiadaniu się w imieniu bezpłodnych kobiet i mężczyzn, to nie pisałam o małżeństwach (albo jeśli Ty tak wolisz – parach), w których oboje małżonkowie (partnerzy) są bezpłodni. Nie wyjaśniaj mi proszę, skąd się biorą dzieci i na czym polega metoda in vitro. Nie pytałam o to.
Jeśli moje pytania były dla Ciebie ”zaglądaniem komuś do jego życiowych wyborów”, to nie odpowiadaj. Ale nie udawaj, proszę, że odpowiadasz.


Katoda

Prosiłaś o odpowiedź na pytanie więc odpowiedziałam. Uznałam, że dla uczciwej odpowiedzi ważne jest dodanie tego, co dodałam.

Wiesz jaka jest moim zdaniem różnica między zabieraniem głosu, a wypowiadaniem się w cudzym imieniu? Wpływ. Ale taki realny, na rzeczywistość. Na zapisy prawne, albo ich brak na przykład.

Jeśli komuś się wydaje, że wypowiada się w imieniu wszystkich kobiet, to tylko mu się wydaje. Lecz jeśli ten ktoś dodatkowo ma moc wprowadzenia w życie tego co głosi niby w moim imieniu, to już zaczynam się irytować.

W sumie nie bardzo widzę różnicę między nami w tym konkretnym miejscu.

Uwierz też, że jeżeli piszę:

Wolę dyskutować na argumenty, niż zaglądać komuś do jego życiowych wyborów.

to nie mam na myśli tego, że Ty zaglądasz.

Gdyby było jak podejrzewasz napisałabym to wprost.


@Gretchen, To czemu ja nie

@Gretchen,
To czemu ja nie widzę tych odpowiedzi? Takich prostych i krótkich odpowiedzi. Odpowiedzi wprost i na zadane przeze mnie pytania.
Powtórzę pytania, które Ci zadałam.
„Czy to dobrze, ze w imieniu bezpłodnych kobiet i mężczyzn występują kobiety, którym „nie chciało się” mieć dzieci? Czym się to różni od tego, że w ich imieniu mądrzą się politycy płci męskiej?”
To są dwa pytania. Pierwsze pytanie zignorowałaś, twierdząc, że nie znasz żadnych takich kobiet. W takim razie zmień określenie „którym nie chciało się”, na „które nie mają dzieci, mimo, że żadne przeszkody biologiczne nie stały im na drodze”.
Na drugie pytanie nawet nie próbowałaś odpowiedzieć.
Uprzedzę może Twoje pytanie, stwierdzając, że moim zdaniem nie ma żadnej różnicy, czy na ludzkim nieszczęściu karierę robią mężczyźni, czy kobiety. Ale czekam na Twoje zdanie.


@Gretchen, I jeszcze

@Gretchen,
I jeszcze jedno.
Ja nie jestem podejrzliwa.


Katoda

Pytanie nr 1:

Czy to dobrze, ze w imieniu bezpłodnych kobiet i mężczyzn występują kobiety, którym „nie chciało się” mieć dzieci?

Odpowiedź na pytanie nr 1:

Czy to dobrze, że zabiora głos w dyskusji o in vitro?

“Widzisz to zależy od tego, co mówią przecież, prawda?

Jestem za dopuszczalnością in vitro, jeśli byłoby to możliwe to uważam, że refundacja NFZ byłaby właściwa. Ponieważ tak uważam to zdanie (sensowne i tak wyrażone), które będzie działaniem na rzecz tego co wydaje mi się ważne uznam za wsparcie.”

Pytanie nr 2:

Czym się to różni od tego, że w ich imieniu mądrzą się politycy płci męskiej?

Odpowiedź na pytanie nr 2:

“Wiesz jaka jest moim zdaniem różnica między zabieraniem głosu, a wypowiadaniem się w cudzym imieniu? Wpływ. Ale taki realny, na rzeczywistość. Na zapisy prawne, albo ich brak na przykład.

Jeśli komuś się wydaje, że wypowiada się w imieniu wszystkich kobiet, to tylko mu się wydaje. Lecz jeśli ten ktoś dodatkowo ma moc wprowadzenia w życie tego co głosi niby w moim imieniu, to już zaczynam się irytować.”

Jak widzisz ani nie zignorowałam, ani nie próbowałam nie odpowiedzieć.

Dlaczego odpowiedzi nie widzisz, nie mam najmniejszego pojęcia.

Uprzedziłaś pytanie, którego wcale nie chciałam zadawać...


Autorze (autorko?)

elfrid

Ustawę o in-vitro Gowin skonsultował ze wszystkimi, (...) natomiast kobiet, (...) nie zapytał o zdanie w tej kwestii.

Naprawdę? Nie spytał kobiet? Ani jednej? Jestem w szoku.
To doprawdy oburzające, że w gronie wszystkich, z którymi konsultował projekt Gowin nie było ani jednej kobiety.

żadna kobieca organizacja nie została zaproszona do prac nad ustawą

A jakaś męska organizacja została zaproszona? Bo ja wiem… przychodzi mi do głowy tylko YMCA, ale może są jakieś jeszcze?


Polska dżentelmenów

I całe szczęście, że się jeszcze jacyś uchowali, choć to ginący gatunek.
A tak właściwie, to jakie są konkretne zarzuty wobec projektu ustawy bioetycznej? Bo argument, że nie odpytano żadnej partyjenj koleżanki (swoją drogą skąd aż tak ścisła wiedza), ani żadnej organizacji kobiecej to żaden argument.
Osobiście popieram wsparcie przez państwo małżeństw, które nie mogą mieć dzieci. Nie poparłabym ustawy, która za państwowe pieniadze wspiera związki homoseksualne lub zapewnia dobry interes firmom medycznym.


Subskrybuj zawartość