Byłam dzisiaj w kinie… Ja wiem, że nie jest to aż takie wydarzenie, żeby zaraz o tym pisać, ale…
To był film “Milarepa”. Czekałam na niego, z utęsknieniem wypatrując początku września.
Jest początek września. Piątek przed południem i On do mnie mówi, że może wieczorem byśmy do kina poszli?
No czemu mielibyśmy nie pójść? – mówię – ależ oczywiście chodźmy, jak najbardziej.
Jest początek września więc już jest “Milarepa”.
On na to, że może jednak coś innego… “Elegia” może, bo tam Penelopa…
Phi! – prycham pogardliwie – może jednak coś dla Ducha bardziej? Ambitnie? Dowiesz się czegoś, zamiast jak to facet, ciągle o tym samym?
Wzięty pod włos się zgadza. Już w drodze mówi do mnie, że skoro jest to historia o oświeconym, który pierwej był złym to się obawia, że przez połowę filmu będzie naparzanka, a przez drugą wyłącznie monotonny zaśpiew.
Widząc wzrok mój straszliwy, mówi – no dobrze, dobrze… może to będzie ładny film? Ale na pewno trwa dziewięćdziesiąt minut?
Nie, trwa 990, zapomniałam dopisać jednej dziewiątki – odpowiadam zjadliwie.
Kino dość parszywe, bo nie za bardzo w poważnych kinach takie niszowe fimy się sprzedają. Byłam na to przygotowana i pełna zapału, i nic mi warunki nie robiły. Nic a nic.
Kiedy zaczęli zbierać się współwidzowie, do moich uszu dobiegł Jego chichot…
Nic. Na to też byłam przygotowana.
Wchodzimy.
Sala wypełniła się po brzegi, tylko że miała tak chyba gdzieś osiem do dziesięciu rzędów.
Pewnie, że byłam na to przygotowana.
No dobrze.
Miała to być historia Milarepy, jednego z najważniejszych Mistrzów dla buddystów.
Historia człowieka, który za namową matki, uczy się czarnej magii celem rozprawienia się z ludźmi, którzy skrzywdzili jego rodzinę.
Historia człowieka, który doświadczył jak marną rzeczą jest zemsta,obracająca się ostatecznie przeciwko mścicielowi.
Historia przemiany, okupionej wielkim wysiłkiem…
Postać Milarepy jest legendą dla Tybetańczyków.
Jego życie jest historią niosącą nadzieję i pokrzepienie każdemu człowiekowi. Bo mówi o tym, że całkowita zmiana Drogi jest możliwa.
Ostrości całemu przedsięwzięciu dodaje fakt, że film zrealizował Neten Chokling, młody mnich z Bhutanu, uważany za wcielenie Milarepy.
I co?
Wielkie nic.
Poznajemy historię zła. Pokazaną jak dla dziecka. Tyle, że bajki już też są ciekawiej konstruowane.
Nie poznamy historii przemiany. Dojdziemy do tej granicy, ale nic dalej nie zobaczymy.
O tym, jakie były dalsze losy Milarepy dowiadujemy się, cokolwiek skrótowo (to przecież kino, a nie książka), z napisów końcowych.
Kiedy pojawia się w nich komunikat, że w drugiej części życia Milarepa… On nagle w widoczny sposób zadrżał, że oto właśnie zacznie się druga część, a przecież zegarek pokazuje szczęśliwy upływ dziewięćdziesięciu minut…
Potem powiedział, że na szczęście oszczędzono mu drugiej części.
Ten film nie ma mocnych stron.
Ten film jest powierzchwnie opowiedzianą historyjką.
Dla widza, który nic nie wie o Milarepie, o buddyźmie, o tym czym ta filozofia jest, obejrzenie tego filmu jest stratą czasu.
Dla kogoś, kto cokolwiek wie, jest on wielkim rozczarowaniem.
Dla mnie był.
Najważniejsze padające kwestie:
“twoi wrogowie są wytworem twojego umysłu. ”
“nie możesz zmienić karmy, tak jak zmieniasz konia.”
Moje rozczarowanie skłania mnie do stwierdzenia, że zamiast historii Milarepy, obejrzałam kalarepę.
komentarze
Hm,
a ja ostatnio dzięki Filmostradzie i SPInce obejrzałem 2 całkiem dobre filmy, ,,Na końcu przychodzą turyści” i ,,Burza hormonów”, polecam oba choć zupełnie inne.
pzdr
grześ -- 06.09.2008 - 07:34bo historia Milarepy
to jest taka bajka. w sumie niewiele wiadomo o jego prawdziwym życiu. polecam Ci film “Buddha’s Lost Children” ... tak z innej (ale przecież nie do końca)beczki lekko :)...
I zaczynamy od gis. Od gis? Tak, od gitary.
Docent Stopczyk -- 06.09.2008 - 10:05Grzesiu
Dzięki
:)
Gretchen -- 06.09.2008 - 10:06Stopczyku
Ja wiem, że bajka, że nie wiadomo…
Tylko ten film to jak połowa bajki, w dodatku opowiedziana w tak nieciekawy sposób, że już nie mam słów.
Łojojojojojojoj.
Tego filmu z nieco innej beczki, przez Ciebie polecanego, poszukam.
:)
Gretchen -- 06.09.2008 - 10:11Pani Gretchen,
Proszę wybaczyć, ale tak to jest, jak się chodzi do kina na filmy związane z religią.
Myślę, że to trochę jak oglądanie tych strasznych kiczów biblijnych, które pokazuje telewizja w Boże Narodzenie.
Ale może tylko, dlatego się Pani tak zawiodła, że czuła się Pani z tym tak związana?
Proszę wybaczyć, ale czy równie silnym przeżyciem byłoby obejrzenie filmu, opowiadającego o drodze warszawskiego kibola?
Film byłby ambitny, ale niestroniący od scen przyciągających uwagę: demolowanie Krakowskiego Przedmieścia, podczas gdy lokator Pałacu Namiestnikowskiego, wygląda z za parapetu; kuszenie do złego przez dziewczynę z Widzewa; gniewna zemsta wywołana naruszeniem zasad ustawki, czego skutkiem była utrata szalika. I tak dalej.
Na końcu filmu bohater idzie ulicą i nagle zatrzymuje się w miejscu. Z napisów dowiadujemy się, że zapuścił włosy, ukończył studia licencjackie w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego i wymyślał dania z krajowych warzyw do czasopism dla kobiet, aktywnych zawodowo i społecznie, dochody przeznaczając na pomoc kibolom szukającym wsparcia.
Tytuł filmu: Kalarepa
I proszę nie brać tego za szyderstwo. Po prostu czasem chcemy chyba za wiele. Żeby jakiś obcy człowiek dorównał tym, co zrobił, temu, co się zbudowało w nas. Duchowo.
Z tego zwykle wynikają rozczarowania.
A Onemu proszę przekazać ode mnie wyrazy szczerego współczucia
Pozdrawiam
niejaki N -- 06.09.2008 - 14:23to już lepiej
w ramach walki ze złem “Hellboy”
Human Bazooka
Mad Dog -- 06.09.2008 - 15:29A to jest najlepszy przykład trafienia z filmem:
Nie miałem żadnych oczekiwań wobec tego filmu, przeczytałem jeno kilka opinii na forach. I fotki zobaczyłem.
Obejrzałem.
I zostałem zaczarowany:
Human Bazooka
Mad Dog -- 07.09.2008 - 07:13...
nie lepsza ta Penelopa by była ? ; ) a jak chcesz zobaczyć dobry film to poszukaj wśród starszych pozycji i spróbuj obejrzeć “Witaj Nocy” Beloccio. Niestety tylko na płytkach bo nigdzie nie grają. “Zródło” Aronowskiego tez zrobiło na mnie duże wrażnienie ale to nie to samo uderzenie co Requiem dla snu czy “PI”. Mojego ulubionego filmu o religii tobie nie polecam, bo to Na “Srebrnym Globie” więc sama rozumiesz…
ernestto -- 07.09.2008 - 12:44IMO
“Źródło” to porażka artystyczna. pretensjonalny, nudny film.
>Gretchen
jeżeli lubisz tematykę “buddyjską” w kinie to polecam Ci “Samsarę”
I zaczynamy od gis. Od gis? Tak, od gitary.
Docent Stopczyk -- 07.09.2008 - 13:30Tanie Drożdze
Tak to jest. Buddyzm dla Zachodniaków podaje się w takiej specyficznej formule – Taje Dordże zamienia się w tanie drożdze. Śliczne obrazki i nic więcej – a dziwne, bo niejednokrotnie zastanawiałem się nad literackim potencjałem Bardo – tymczasem jak dotąd, to najlepiej napisaną zachodnią refleksją nad buddyzmem jest moim zdaniem nadal “Podróż na Wschód” C.G. Junga. Chociaż esej to nie beletrystyka.
Nic – może kiedyś się doczekamy czegoś ciekawszego.
Docencie – “Samsary” nie widziałem – spróbuję to sobie jakoś zorganizować ;-)
Pozdrawiam,
Zbigniew P. Szczęsny -- 07.09.2008 - 13:47ZS
ZPS
“tymczasem jak dotąd, to najlepiej napisaną zachodnią refleksją nad buddyzmem jest moim zdaniem nadal “Podróż na Wschód” C.G. Junga.”
dwója! “Podóżna wschód” to Herman Hesse :)
a tak btw to gdzie P. Kapleau? R. Aitken? R. Blyth? buddyzm doskonale przyjął się na zachodzie czy to w wydaniu tybetańskim, czy zen, a nawet w wersji pop ;-). każdy może sobie wybrać co mu odpowiada …
I zaczynamy od gis. Od gis? Tak, od gitary.
Docent Stopczyk -- 07.09.2008 - 15:07@Docent
>> dwója! “Podóżna wschód” to Herman Hesse
Doprawdy?
http://www.atticus.pl/index.php?pag=poz&id=2354
Czasami tytuły lubią się powtarzać... ;-)
Aitkena i Blyth nie znam. Kapleau jest mocno kontrowersyjny. Zdaje się, że depozytariusze tradycji nie dali mu praw do nauczania, chociaż “Trzy filary Zen” to popularna pozycja…
Pozdro,
Zbigniew P. Szczęsny -- 07.09.2008 - 17:09ZS
"Kapleau jest mocno kontrowersyjny"
proszę to rozwinąć ... równie dobrze można napisać, że Siakjamuni jest “mocno kontrowersyjny” :D
“Aitkena i Blyth nie znam”
warto poznać
I zaczynamy od gis. Od gis? Tak, od gitary.
Docent Stopczyk -- 08.09.2008 - 00:03Szanowny Panie NN
Przepraszam za zwłokę w odpowiedzi, ale że się tak wyrażę, byłam na weselu.
No więc być może ma Pan rację, a być może nie.
Ja bym bardzo chciała, żeby ktoś jeszcze na ten film poszedł (mam na myśli znane mi osoby), bo to by mi dało jakiś cień szansy na usłyszenie zdania innego do mojego.
Tylko widzi Pan, jak jednej osobie opowiedziałam o swoich wrażeniach z projekcji (podczas wsomnianenego wesela), to ta osoba całkiem się odchwyciła choć zamierzała obejrzeć.
Moje pretensje koncentrują się wokół opowiedzenia jedynie połowy historii. Zapewne dla religijnych względów bardziej korzystnie byłoby pokazanie wlasnie tej drugiej.
Co do kiczowatości, to pewnie ma Pan rację.
Kalarepa proszę Pana, kalarepa.
Pozdrawiam Pana z poniedziałku
Gretchen -- 08.09.2008 - 10:27Mad
No może lepiej, tylko skąd to można z góry wiedzieć?
A ten fim, co tutaj go wyświetlasz tak ładnie, to co to jest?
Gretchen -- 08.09.2008 - 10:37Ernestto
On mówi, że znacznie, ale to nieporównywalnie lepiej.
Teraz to ja już nie mam wyjścia i pójdę na tę Penelopę :)
Dziękuję za listę filmów do obejrzenia, bardzo dziękuję.
:)
Gretchen -- 08.09.2008 - 10:42Stopczyku
I Tobie dziękuję.
Za Samsarę .
Obejrzę, obejrzę.
Gretchen -- 08.09.2008 - 10:44Panie Zbigniewie
Obawiam się, że to niekoniecznie jest film produkowany dla Zachodniaków .
Może nawet wręcz przeciwnie?
I zgadzam się z Docentem, że niektórzy Zachodniacy to całkiem, całkiem się na buddyźmie znają, a niektórzy wyznają.
I tanie drożdże nie wchodzą w grę.
No i Jung mógłby być niezłym na to przykładem, choć historycznym.
Gretchen -- 08.09.2008 - 11:00Noooo, to jest właśnie
“Wszystko jest iluminacją”.
Human Bazooka
Mad Dog -- 08.09.2008 - 17:51Mad
Aaaaaaaaa….
Jakaś jestem nie ten teges…
Ale tylko zanim wieczór nadejdzie.
Jak już nadejdzie to jestem bardziej rozumna .
:)
Gretchen -- 08.09.2008 - 19:25tak sobie tłumacz
Human Bazooka
Mad Dog -- 08.09.2008 - 20:38Mad
A masz jakieś lepsze wyjaśnienie dla mnie?
Gretchen -- 08.09.2008 - 20:43O! Na przykład:
“Ja to od początku wiedziałam, Czcigodny I Szlachetny Madzie, jednak chciałam Dostojny Sahibie sprawdzić czujność rewolucyjną Twą, O Boski. To byłam ja, Twa oddana Gretchen…”
Nie uważasz, że tak byłoby bardziej naturalnie?
Human Bazooka
Mad Dog -- 08.09.2008 - 20:50A może raczej tak:
“O Przewspaniały! Szlachetny! Czcigodny!
Co też ja, zagubiona i zaplątana Gretchen, zrobiłabym bez Ciebie, o Madzie!
Ileż jeszcze czasu tkwiłabym w nieświadomości, gdyby nie Twoja Nieoceniona Pomoc?!
Jak wiele godzin spędziłabym na rozmyślaniach, gdybyś jednym, jakże pięknym zdaniem mi nie odpowiedział?
Czymże zasłużyłam na tak Wielką Twą Szlachetność?
To byłam ja, porażona i wzruszona Gretchen”
Podoba się?
Gretchen -- 08.09.2008 - 21:10Mniamuśne:-D
Human Bazooka
Mad Dog -- 09.09.2008 - 05:16No!
:)
Gretchen -- 09.09.2008 - 09:42Podóż
a dla stęsknionych za podróżą duchową na wschód polecam “Pociąg do Darleyng”.
ernestto -- 09.09.2008 - 09:48a jako tło muzyczne
“Last Train To Lhasa” Banco de Gaia :)
I zaczynamy od gis. Od gis? Tak, od gitary.
Docent Stopczyk -- 09.09.2008 - 11:06Ode mnie
To jest mój film. Jeden z najpiękniejszych, najbardziej wzruszających i najbardziej prawdziwych.
Wiosna… lato… jesień... zima… i wiosna
Gretchen -- 09.09.2008 - 12:15Gretchen
coś bym napisał ale się nie znam na filmach, tzn. wiem który mi się podoba a który nie
tyle mojego :)
prezes,traktor,redaktor
max -- 09.09.2008 - 12:39max
Doskonale Cię rozumiem, bo ja też bym coś napisała u Ciebie pod notką o festiwalu, ale wciąż zbieram się w sobie.
Nadejdę tam, z pewnością.
Ośmieliłeś mnie trochę.
:))
P.S. Odkąd napisałam u Grzesia, że nie lubię Queen to trochę się boję nos wystawić poza zagrodę własną.
Gretchen -- 09.09.2008 - 13:20hi hi
He, he,
u mnie możes zpisać wszystko.
Kurde, a widzisz zapomniałem ci odpisać u siebie.
Ale to nie dlatego, żem obrazony czy co.
No.
pzdr
grześ -- 09.09.2008 - 14:00Gre
Bo Queen słabiutkie jest…
Human Bazooka
Mad Dog -- 09.09.2008 - 17:50Oj, Mad,
ale pitolisz….:)
pzdr
grześ -- 09.09.2008 - 18:44Mad
Yhmmm…
Teraz, to już z własnej zagrody będę się bała wyjść w dwójnasób.
Ale muszę, muszę się na tę odwagę zebrać i pójść do Igły Pana.
Gretchen -- 09.09.2008 - 19:45Grzesiu
Nie bij…
:)
Gretchen -- 09.09.2008 - 19:46mnie też:)
znaczy byłoby cacy tylko po śmierci Frediego w Trójce kupe miesięcy na pierwszym miejscu było These
znienawidzłem:)
p.s daj cynk ja będziesz na gg
prezes,traktor,redaktor
max -- 09.09.2008 - 20:36No bo niektóre utwory Queen
są zgrane do znudzenia, ja w sumie tych ,,radiowo-popowych” hitów nie za zamieszczałem w moim przeglądzie prawie.
pzdr
grześ -- 09.09.2008 - 20:46obejrzałem w końcu ten film
dla mnie jest świetny
Jestem nadzwyczaj bierny. Biorę świat taki, jakim jest. Tylko się przyglądam, obserwuję go.
Docent Stopczyk -- 24.09.2009 - 17:55Andy Warhol
Stopczyku
Uzasadnij swój sąd. :)
Gretchen -- 26.09.2009 - 10:05Szanowna Gretchen
Nie poznamy historii przemiany. Dojdziemy do tej granicy, ale nic dalej nie zobaczymy.
Musimy jej (przemiany) doświadczyć
Kłaniam się
MarekPl -- 26.09.2009 - 10:18Panie Marku
My tak, oczywiście.
Liczyłam na to, że zobaczę jak udało się Mistrzowi, a tu taka nieprzyjemna niespodzianka.
Bo historia Milarepy jest piękna, mocna, zachęcająca do własnej przemiany.
Serdeczne pozdrowienia.
Gretchen -- 26.09.2009 - 10:26Szanowna
To jest mój film. Jeden z najpiękniejszych, najbardziej wzruszających i najbardziej prawdziwych.
Wiosna… lato… jesień... zima… i wiosna
Wie Pani, obejrzałem i ..
I uruchomiły się moje wspomnienia. Odtworzyły obrazy sprzed kilkunastu lat, kiedy moje dzieci były jak ten mały chłopczyk. Kiedy łapały w ogrodzie koniki polne, jaszczurki, zielone żabki i zawsze się nimi cieszyły, wzruszały. I płakały, kiedy im umarł pierwszy chomik.
A dziś... Normalna kolej rzeczy. Nadchodzi ich czas. Ważne, aby z boku widzieć te przemiany, ten rozwój.
Gretchen, dziękuję Pani
MarekPl -- 26.09.2009 - 11:08Panie Marku
Obejrzał Pan!
“Ważne, aby z boku widzieć te przemiany, ten rozwój.”
Widzieć i towarzyszyć. Czy to nie jest piękne?
Przemiany i rozwój, które obserwuje się od pierwszego oddechu z całą tą szaleńczą zmiennością.
Pozwolić im odejść w swoje życie, kiedy przyjdzie na to czas, ale się nie oddalać...
I ja Panu dziękuję, Panie Marku.
Gretchen -- 26.09.2009 - 11:19Szanowna Gretchen
Tak, to jest piękne. Prawda.
Nie oddalać się... – jak najbardziej
Kłaniam się
MarekPl -- 26.09.2009 - 11:28>Gre
“Liczyłam na to, że zobaczę jak udało się Mistrzowi, a tu taka nieprzyjemna niespodzianka.”
film jest dwuczęściowy. ta druga “się robi” :)
Jestem nadzwyczaj bierny. Biorę świat taki, jakim jest. Tylko się przyglądam, obserwuję go.
Docent Stopczyk -- 26.09.2009 - 11:49Andy Warhol
Stopczyku
Się robi. No masz.
Powinni więc zacząć od drugiej części. :)
Co Ci się w tym filmie podobało właściwie?
Gretchen -- 26.09.2009 - 12:09>Gre
to że daje nadzieję... na to że możemy odwrócić nasz zły omen…
film nie jest może jakoś rewelacyjnie zrealizowany, ale jest bardzo autentyczny…
trochę kojarzy mi się z naszymi Jańciami Wodnikami Kolskiego
to nie jest film do analizowania tylko taka bajka
czasami takie lubię
myślę, że jeśli by powstał film o Bodhidharmie to byłby zupełnie inny. właśnie taki “intelektualny”, a nie bajkowy… taki hmmm “bergmanowski” nawet :) bo jak pokazać 9 lat w jaskini? :D
te dwie postaci ze świata buddyzmu tyleż dzieli co łaczy … ale to już zupełnie inna bajka ;)
Jestem nadzwyczaj bierny. Biorę świat taki, jakim jest. Tylko się przyglądam, obserwuję go.
Docent Stopczyk -- 26.09.2009 - 12:20Andy Warhol
Stopczyku
Nadzieję i możliwość odwrócenia, zawrócenia, całkowitej zmiany daje historia Milarepy.
To, co jest w niej jest naprawdę fascynujące, to po pierwsze to, że młody Milarepa wybrał zło, wybrał świadomie, choć intencje nie poddają się jednoznacznej ocenie, a po drugie i po piąte to jest historia prawdziwa.
Jego, Milarepy siła tkwiła w zmianie.
Ten film nic z tego nie pokazuje (wiem,wiem druga część się robi :) a i to zło jest nieprzekonujące, przynajmniej dla mnie. Realizacja to już dramat.
Dla mnie to nawet bajką nie jest, jak pisałam.
Pomyśl tak: ile wniósłby ten film do Twojej głowy, albo serca gdybyś nic kompletnie nie wiedział o Milarepie i buddyźmie?
Jestem bezwzględna wiem, ale dla mnie gość, którego się uważa, za inkarnację Milarepy mógł jednak bardziej się postarać.
Gretchen -- 26.09.2009 - 12:32no racja
ale ja jakoś nie myślałem o uniwersalnej wymowie tego filmu :)
Jestem nadzwyczaj bierny. Biorę świat taki, jakim jest. Tylko się przyglądam, obserwuję go.
Docent Stopczyk -- 26.09.2009 - 12:39Andy Warhol
Stopczyku
A ja tak. :)
Poza tym taki sposób przekazania tej opowieści może ją ośmieszać.
Gretchen -- 26.09.2009 - 12:43Potem się dziwić, że buddystów traktuje się jak niedorozwiniętych. :))
eee... jakoś mało mnie to martwi :P
Jestem nadzwyczaj bierny. Biorę świat taki, jakim jest. Tylko się przyglądam, obserwuję go.
Docent Stopczyk -- 26.09.2009 - 12:54Andy Warhol
Yhmmmm...
W sumie racja. :)
Gretchen -- 26.09.2009 - 18:43Kazali mi kiedyś
obejrzeć w szkole ten film z Keanu… ratunku
I jeszcze Siddarthę Hessego musiałam przeczytać, bo była lekturą szkolną.
Moje życie to jakiś zbiór traum :P
“gniewna zemsta wywołana naruszeniem zasad ustawki, czego skutkiem była utrata szalika.” – nie ma to jak pisać o czymś, na czym się człowiek nie zna…
A w tym z porami roku to koleś łapie kotka za ogon i maluje nim burtę łodzi :D
Co ty chcesz, "Siddartha"
fajna rzecz to była, a ja ostatnio wzbogaciłem się o “Demiana” Hessego, będę czytał pewnie za kilka dni.
Hesse w ogóle ciekawy pisarz i człowiek.
pzdr
grześ -- 25.12.2009 - 11:29A w ogóle dobra szkoła,
mni nawet na studiach germanistycznych z Hessego tylko “Wilka stepowego” czytać kazali.
Acz w liceum sam siebie przeczytałem i “Wilka stepowego” i “Siddatrhę” i “Petera Camenzinda”.
Szkoda że nie przeczytałem wtedy “Gry szklanych paciorków” i “Demiana”, bo teraz nic m i się nie chce i w ogóle sensu nawet czytania nie widzę.
Acz czytam czasem coś.
pzdr
grześ -- 25.12.2009 - 11:35Wcale nie,
o ile pamiętam, facet był najpierw braminem, potem przyłączył się do ascetów, następnie zamieszkał w mieście i pieprzył się z jakąś panienką, po drodze miał kumpla, ale ten odszedł, żeby zostać mnichem w żółtej szacie, a na końcu już tylko Sidi stał nad strumieniem i mówił, że życie jest jako ten potoczek.
Pasjonujące. :)
Nie znasz się, klimat miało
pzdr
grześ -- 25.12.2009 - 11:45Nie miało,
a ja się znam.
O!
No
co za riposty tu padają:)
Ambitni jesteśmy i zdolni, no.
grześ -- 25.12.2009 - 11:51Dokładnie,
“nie znasz się, klimat miało” – to była zabójcza riposta :)