Ministrem Obrony Narodowej Izraela jest polityk Partii Pracy, Ehud Barak. To właśnie on koorydnuje izraelskimi operacjami wojskowymi. Jest to bardzo symboliczne, ponieważ to wlaśnie ten polityk uznawany był za największego „gołębia”. Dał temu wyraz w Camp David, w roku 2000, kiedy – jako premier – negocjował z Jaserem Arafatem. Złożył najlepsza propozycję, jaką kiedykolwiek usłyszeli Palestyńczycy. Rozmowy nie powiodły się. Oficjalnie przez kwestię powrotu Palestyńczyków i Jerozolimę. Tak naprawdę jednk Jaserowi Arafatowi brakowało odwagi, a sami Palestyńczycy nadal uważali, że te warunki byłyby niesprawiedliwe. Żydzi z kolei byli przekonani o tym, że oferują za dużo. Nie wiadomo, czy Barak dałby radę zrealizować postanowienia pokojowe, które zakładałyby np. wiele przymusowych wysiedleń z Zachodniego Brzegu Jordanu oraz Strefy Gazy.
Od tamtego czasu proces pokojowy stanął w miejscu. Ehud Barak przegrał wybory z Arielem Szaronem, który – delikatnie mówiąc – był bardzo niepopularny wśród Palestyńczyków. Co ciekawe, Szaron postanowił prowadzić jednostronną politykę względem Palestyny. Wszyscy byli zszokowani, gdy nakazał wysiedlenie żydowskich osadników ze SG. Z drugiej strony powstawał tzw. mur bezpieczeństwa.
Wczoraj i dzisiaj możemy przeczytać o izraelskiej ofensywie przeciwko Hamasowi. „Twarzą” operacji został Minister Obrony Narodowej, Ehud Barak. Wyżej pisałem o jego łagodności w czasie negocjacji z Arafatem. Byłbym jednak nieuczciwy, gdybym nie wspomniał, że Barak to były komandos i były szef wywiadu z wręcz niewiarygodnym CV, który ma na swoim koncie udaną akcję odbicia porwanego samolotu pasażerskiego oraz „rajd” na apartament w Bejrucie, gdzie zabito część osób odpowiedzialnych za wydarzenia z Monachium. Potrafi więc być bezwzględny.
Konflikt izraelsko-palestyński jest tak ogromny i skomplikowany, że niemożliwe jest jego uregulowanie. Trzeba pamiętać o tym, że Hamas jest demokratycznym wyborem Palestyńczyków, więc trudno uznać, że poglądy takie jak te, że należy zmazać Izrael z mapy, nie są reprezentatywne dla przynajmniej części palestyńskiego społeczeństwa. Hamas nie dązy do porozumienia z Izraelem, ani Izrael do prozumienia z Hamasem. Gdzieś tam między nim znajduje się prezydent Abbas z al-Fatahu. Celem amerykańskim i izraelskim powinno być doprowadzenie do takiej sytuacji, gdy władzę w całej Palestynie przejmie umiarkowany al-Fatah. Wiadomo jednak o tym, że wszelka oficjalna pomoc czy deklaracja ze strony Izraela/Stanów Zjednoczonych, byłaby prawdziwym pocałunkiem śmieci. Obecnie przymusowy podział wpływów wygląda w ten sposób, że prezydent rządzi na Zachodnim Brzegu Jordanu, a Hamas w Strefie Gazy. Dlatego właśnie rząd izraelski robi wszystko, by sytuacja gospodarcza obszaru znajdującego się pod władzą Hamasu, była jak najgorsza. Jednocześnie cały świat zachodni uznaje prezydenta Abbasa, w związku z tym to on oficjalnie dysponuje pieniędzmi od – dla przykładu – Unii Europejskiej. Próba kupienia sympatii Palestyńczyków na razie jednak nie zdaje egzaminu.
Izrael i Palestyna znajdują się w sytuacji bez wyjścia. Nie mają na tyle mądrych i odważnych liderów politycznych, by podpisać pokój. Izrael nie może też sobie pozwolić na sytuację, gdy z terytorium Strefy Gazy bezkarnie ostrzeliwuje się miasta. Premier Ehud Olmert (pewnie wspólnie z Barakiem) podjął niezwykle odważną, ale również ryzykowną decyzję. Izrael uderzył w Hamas z pełnym impetem. Olmert i tak jest już politycznym wrakiem, więc łatwiej podjąć mu trudne decyzje. W lutym odbędą się przedterminowe wybory parlamentarne, a kandydatką Kadimy na premiera będzie Cipi Liwni.
Izraelska precyzja i rozmach na pewno oznaczają potężny cios w Hamas. Naiwna byłaby jednak wiara w to, że można go całkowicie zniszczyć. Być może celem Izraela jest intronizacja Abbasa? Jeśli tak, to obrali wyjątkowo nieskuteczną strategię, bo Abbas musi potępić izraelską interwencje, a nawet więcej – wesprzeć Hamas. To dla niego kwestia politycznego życia lub śmierci.
Giną głównie bojówkarze, liderzy ugrupowania na pewno boją się o swoje życie. Żydzi chcą spacyfikować Hamas. Organizacji na pewno można zrobić dużo krzywdy, ale myślenia Palestyńczyków w ten sposób się nie zmieni. Niedługo okaże się, że w Strefie Gazy wszyscy mieszkańcy są uznawani za terrorystów. Wkroczenie na stałe wojsk izraelskich byłoby jeszcze większą głupotą, bo oznaczałoby niezliczoną liczbę zamachów i ataków na wojska. Taki Stalingrad ad. 2008-2009. Zajęcie Strefy Gazy, z wojskowego punktu widzenia, byłoby prostą operacją. Problemy zaczęłyby się potem. Wcześniej istniał pomysł podrzucenia tego problemu Egiptowi, ale Kair wie, że pchanie ręki w gniazdo szerszeni nie jest dobrym pomysłem.
Sprawy nie ułatwia też fakt, że Strefa Gazy jest niezwykle biednym regionem, a młodzież dorasta nie widząc żadnych perspektyw oraz wychowana w nienawiści do Żydów. Masowe egzekucja, nawet na terrorystach lub potencjalnych terrorystach, spowoduje dalszą falę zawiści. Jak do tego jeszcze dołożymy nawet przypadkową śmierć cywilów, to łatwo dojść do wniosku, że ta operacja jest niezykle ryzykowna, ale trudno znaleźć wynikające z niej długoalowe korzyści. Z drugiej strony Olmert musiał coś zrobić, bo państwo nie może pozwolić na ostrzeliwanie obywateli. To kwestia autorytetu państwa.
Odpowiedź Hamasu jest na razie bardzo słaba. To oznacza początkowy sukces operacji. Miasta izraelskie są ostrzeliwane, ale były też wcześniej, więc nic się w zasadzie nie zmieniło. Tylko tyle, że zabitych zostało kilkuset hamasowców. Jednocześnie jednak Barak i Olmert wręcz zapraszają do siebie żądnych zemsty terrorystów. Kociołek się podgrzewa… Nie będzie wygranych.
Kwestię tzw. społeczeności międzynarodowej po prostu pominę. Jest ona wobec problemu Izraela i Palestyny po prostu bezradna. Od kilkudziesięciu lat.
Operacja będzie kontynuowana, następni bojówkarze i działacze będą zabijani, z powietrza i lądu. Izrael militarnie na pewno wygra to starcie, tylko czy politycznie na tym zyska? Hamas i inne organizacje terrorystyczne będą szykować odwet. Trwać będzie wojna na wyczerpanie. Akcja, poza krótkimi sukcesami, nic więcej nie przyniesie. Problemu palestyńskiego się w ten sposób nie rozwiąże.
Tylko Mahmuda Abbasa szkoda.
Aha. Nie mogę już czytać „znawców” tematu pokroju Mirosława Orzechowskiego, który nadaje swojej notce dramatyczny tytuł „W Strefie Gazy giną bezbronne rodziny” (www.miroslaw-orzechowski.blog.onet.pl). Oczywiście, należy potępiać naloty na tereny zamieszkałe przez ludność cywilną, ale gdyby przyjąć rozwiązania byłego wiceministra edukacji narodowej, to Żydzi rzeczywiście mogliby się już pakować, bo zostaliby zepchnięci do morza. Nie wiem, ile jest ofiar cywilnych nalotów izraelskich – na pewno za dużo. Nie można jednak obarczać winą za całe zajście tylko jedną stronę. Ciekawee, jak byśmy my zareagowali, gdyby ostrzeliwali nam Cieszyn? Izrael, jeśli ma przetrwać, musi być bezwzględny. Nie popieram akcji w Gazie, bo giną cywile i uważam, że jest bezsensowna ze strategicznego punktu widzenia. Nie posunąłbym się jednak do stwierdzenia, że celem ataku Żydów jest ludność cywilna. To tak, jakby odbijająćych zakładników antyterrorystów oskarżyć o chęć spowodowania ich śmierci. Terroryści wszakże zginęliby jedynie przez przypadek.
P.S. Pojawiły się już sugestie, że pracuje dla wywiadu rosyjskiego oraz chińskiego. Wiem, że niektórzy mogą pomyśleć, iż moje blond włosy to jedynie przebiegła manipulacja myląca przenikliwych odkrywców prawdy, jednakże rozczaruje ich mowiąc, że z agentami (ani, co smutniejsze, agentkami) Mossadu nie mam nic wspólnego ;)
komentarze
Dzięki za ciekawy tekst,
dużo się można dowiedzieć.
A Orzechowski?
Kto to w ogóle jest?
Obsesjonat i totalitarysta nie mający pojęcia o niczym a już na pewno o polityce zagranicznej.
A z tym Mossadem to nigdy nic nie wiadomo:), zresztą i tak ci nie uwierzymy
pzdr
grześ -- 28.12.2008 - 21:02Patryk Gorgol
Ciekawie napisane. Wywazone,konkretne, z analitycznym pazurkiem i duza doza obiektywizmu. Tak trzymac autorze!!!
Borsuk -- 28.12.2008 - 21:43Pozdrowienia z Hajfy
Agencyjne
Izraelskie lotnictwo kontynuuje naloty na obiekty w Strefie Gazy. Liczba zabitych sięgnęła 280, a rannych 644.
183 z zabitych to umundurowani członkowie ugrupowania Hamas. Wśród ofiar cywilnych jest 15-latek z południowej Gazy. Dokładna liczba ofiar cywilnych nie jest znana.
Izraelskie lotnictwo zaatakowało kilkanaście obiektów w Strefie Gazy. Według strony izraelskiej, zniszczono infrastrukturę związaną z Hamasem – punkty dowodzenia, systemy łączności, posterunki graniczne, ośrodki szkoleniowe. Strona palestyńska oceniała początkowo, że Izraelczycy wystrzelili co najmniej 30 pocisków. W rzeczywistości było ich kilka razy więcej więcej. Zaatakowanych zostało ponad 50 celów. W pierwszej fazie ataku 20 samolotów zniszczyło palestyńskie instalacje rakietowe, by ograniczyć możliwość odwetu.
Izraelczycy potwierdzili oficjalnie przeprowadzenie ataków w ramach operacji antyterrorystycznej nazwanej Cast Lead. Miało w niej wziąć udział 60 samolotów i śmigłowców. Strona izraelska ocenia liczbę ofiar na ok. 70. Palestyńskie Ministerstwo Zdrowia ocenia, że zginęło ponad 120 ludzi. Blisko 400 zostało rannych. Przedstawiciele Hamasu oceniają liczbę zabitych na co najmniej 155. Wielu ciał nie wydobyto jeszcze spod gruzów. Najwięcej Palestyńczyków zginęło w kwaterze policji Hamasu w mieście Gaza, gdzie odbywało się zaprzysiężenie funkcjonariuszy. Zabity został szef policji, gen. Tawfiq Jabber.
Igła -- 28.12.2008 - 21:51Ciekawie
i jak na agenta przystało – precyzyjnie, niczym skalpel w ręku doktora niekoniecznie G. :)
MarekPl -- 28.12.2008 - 22:03Panowie!
Dzieki za komentarze. Ten watek bede z pewnoscia kontynuowal, bo nie sposob opisac wszystkich aspektow tej sprawy w jednej notce.
Z bondowskim pozdrowieniem.
Patryk Gorgol -- 29.12.2008 - 00:20Patryku
A myślisz, że Iran może się w to jakoś wmieszać?
Jacek Ka. -- 29.12.2008 - 10:01Albo jakaś Syria ?
Wojna z terroryzmem
“Nie popieram akcji w Gazie, bo giną cywile i uważam, że jest bezsensowna ze strategicznego punktu widzenia.”
Coś, co jest bezsensowne ze strategicznego punktu widzenia, na Bliskim Wschodzie może mieć sens ważniejszy, niż nam się wydaje. Tam ważny jest sens propagandowy, jak coś odbierane jest wśród Arabów, wśród wyznawców, jaką z tego można wyciągnąć korzyść ideologiczną.
Dlatego Hamas wystrzeliwuje rakiety z gęsto zaludnionych osiedli. Strefa Gazy jest jednym z najgęściej zaludnionych miejsc na świecie. Terroryści osiągają więc korzyść podwójną. Po pierwsze – może ich prymitywne (na razie…) rakiety kogoś trafią. Po drugie – każdy odwet powiększy chwalebne grono męczenników.
Oczywiście, pilnie hamasowcy pilnują, by ofiarami byli cywile. To oni w końcu dostarczają mięsa w postaci bombowych samobójców, za śmierć których sowicie opłaca się rodziny, pogrążone w żałobie i dumie. Kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy dolarów łagodzi żal. Inne państwa arabskie zieją gniewem i milionami dolarów. Interes się kręci. A ropa drożeje, więc jest skąd miliony czerpać...
Najgłośniej wrzeszczą Persowie o rzezi arabskich braci, których prywatnie uważają za bydło i podludzi. Postudiujcie dostępne informacje o rzeczywistym traktowaniu Arabów przez Persów w ostatnich stuleciach i dziesięcioleciach. Najlepiej to zadziałało w wojnie pozycyjnej irańsko-irackiej, gdzie liczba ofiar szła w setki tysięcy zabitych!!! I jakoś świat muzułmański to znosił. I jakoś liga arabska nie wrzeszczała.
Izrael zaskakująco długo wytrzymywał te rakietowe zaczepki. Akcja wojskowa w tej chwili nie może być oceniana w naszych europejskich kategoriach. Tam rachunek strat i zysków liczony jest na innych zasadach. Izrael nie mógł dalej tracić twarzy, powagi i czegoś, co można nazwać honorem państwa. My w Polsce napisaliśmy kiedyś słowa “ Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz…” A przecież splunięcie można spokojnie, po chrześcijańsku otrzeć z twarzy. W końcu to tylko woda…
jotesz -- 29.12.2008 - 11:10Z tą rosnącą ceną ropy, Panie Joteszu,
to Pan ciut przesadził:-) Aktualnie na Nymexie baryłka stoi po 38,40$, a w prognozie jednorocznej 45$.
Zas co do sposobów prowadzenia wojen, to tak naprawdę one się od tysięcy lat nie zmieniły: ludność cywilna była zawsze najbardziej poszkodowana. Tyle, że jeszcze do niedawna straty cywilne nie były wykorzystywane propagandowo. A przynajmniej nie w takim wymiarze.
Terroryści wszelkiej maści też nie kierują swych ataków na cele wojskowe tylko cywilne.
Nawiasem mówiąc, Pan Mireks w swoim tekście popełnił pewien błąd pisząc o ponad 200 ofiarach bez wyszczególnienia liczby zabitych wojskowych Hamasu, których było jednak ponad 80%, więc akcję Izraela należe jednak traktować jako ukierunkowaną na cele wojskowe, a nie cywilne.
Ukłony
abwarten und Tee trinken
Lorenzo -- 29.12.2008 - 11:20Imć Lorenzo,
toż właśnie ta cena ropy jest przerażająco niska! Pewnie przez tych żydowskich bankierów z Łolstrit, którzy kryzys światowy wywołali, by naftowe potęgi zbiedniały, różne te szejki, imamy i Łukojle czy Gazpromy.
Gdybym wierzył w spiskową teorię dziejów, to szukałbym łap KGB czy innej FSB w podbechtywaniu tych hamasowskich rakietobomberów. Z ceną ropy trzeba zawsze poczekać. Właściwy efekt może być odczuwalny po miesiącach…
Pozdrawiam noworocznie i szczerze poświątecznie
jotesz -- 29.12.2008 - 11:32Czy ja wiem, Panie Joteszu,
czy ona jest taka przerażająco niska ? Chyba sie trochę urealniła po prostu. Taki jest popyt, a przy wysokiej podaży spekulacje trochę się ukróciły. Koszty wydobycia z różnych pól kształtuja się od kilku dolarów za baryłkę do ok. 25$.
Problem leży w nowych inwestycjach, które kosztuja koszmarne pieniądze. Szczególnie przestarzałą infrastrukturę wydobycia maja Rosjanie, więc oni najbardziej tracą. Jak zapasy osiagna pewien pułap cena pójdzie w górę. Proszę zobaczyć co robią Chiny – na potęgę budują nowe zbiorniki.
Podobnie jest i w innych krajach – wynajmuje się wszelkie dostępne zbornikowce jako pływające magazyny. Na moje oko potrwa to do lutego, a potem cena pójdzie znowu w górę, choć to zależy od koniunktury gospodarczej na Dalekim Wschodzie czy w Indiach albo Indonezji lub w Indochinach.
Ciekawy jestem też kryzysu w Ameryce Południowej, bo jakoś stamtąd nie dochodzą zbyt alarmujące wieści. Szczerze mówiąc to panuje tam cisza w eterze.
Pozdrawiam
abwarten und Tee trinken
Lorenzo -- 29.12.2008 - 11:51Panie Jacku
Nie sadze, Syria nie ma zadnych praktycznie mozliwosci militarnych. W przypadku konwencjonalnej wony przegralaby. Syria ograniczy sie do wspierania Hamasu logistycznie i finansowo, pewnie tez wywiadowczo, ale Damaszek nie zrobi sam z siebie krzywdy Izraelowi.
Iran pewnie postapi analogicznie. Pamietajcie, ze Arabowie (i Persowie) to mistrzowie slow, ale nie czynow. Kilka przegranych wojen nauczylo ich, ze “maly szatan” jest potezny.
Interwencja zbrojna w Gazie jest o tyle bez sensu, ze tak naprawde nie rozwiazuja ZADNEGO problemu.
Patryk Gorgol -- 29.12.2008 - 13:27Patryku, czy tam Panie Patryku
Przepraszam za zbytnią spoufałość :-)
Tak sobie myślę, że może jak sytuacja jest patowa, to takie pójście na całość jest jedynym, możliwym, sensownym rozwiązaniem.
Ryzyko duże, ale ile można tak dalej jechać?
Może Izraelczycy mają jakiś plan dalszy niźli tylko tymczasowe rozprawienie się z Hamasem? Sądząc po dotychczasowej skuteczności tego ataku, to może i dalej coś sensownego obmyslili.
No a okupacja już była, więc chyba wiedzą, że nic dobrego z takiej nowej by nic nie wyszło.
To tylko takie moje może, trochę chciejstwem naiwnym ukierunkowane. Coby gdzieś sprawy zaczęły, mimo wstrząsów, iść w jakimś w miarę pozytywnym kierunku…
pozdrowienia
Jacek Ka. -- 29.12.2008 - 13:58Patryk
Hamas to nie Hezbollah i można mu sprawić więcej przykrości. W dodatku jest pod ręką. Ale skutki tej interwencji będą zapewne takie, jak lipcowej wojny libańskiej z 2006 roku. Co do tego nie mamy chyba wątpliwości, prawda?
Siłą nic się nie osiągnie. Izrael dobrze o tym wie. Czy klęska Hamasu, którą Izrael pragnie tej organizacji zadać, będzie niczym wojna Jom Kippur? Czymś w rodzaju przymuszenia do rozmów? Chciałbym, żeby tak było, ale wśród możliwych premierów Izraela nie widzę nikogo, kto mógłby osiągnąć porozumienie. Kto w ogóle chciałby je osiągnąć.
pozdrawiam poświątecznie :)
Piotr Wołejko -- 29.12.2008 - 14:44PW
Ale gadka?
Nie trzeba wierzyć w teorie spiskowe, żeby wiedzieć, że Hezbollach walił w Izrael sowieckimi rakietami tylko od góry, od północy.
I pewnie niedługo zacznie znowu?
Panie Patryku, Izraelczycy jeśli wejdą do Gazy, to nie po to aby zlikwidować Hamas ale po to aby wysadzić ich siedziby, magazyny broni i warsztaty, drukarnie, wybić i wyłapać oficerów.
Osłabić struktury.
Odbudowa infrastruktury musi potrwać latami a w tym czasie inna frakcja może być bardziej uległa.
I tyle.
Syria nie ma wojsk ofensywnych równych Izraelowi ale jest wystarczająco silna aby szkodzić no i dostaje nowy sprzęt od sowietów w tym rakiety i samoloty.
Igła -- 29.12.2008 - 14:45Szanowni,
Pamiętam jak się kilka lat temu mówiło, że w Izraelu rządzi Szarafat… czyli dwugłowy potwór utrzymujący kraj w takim specyficznym stanie stabilnej niestabilności, wiecznie jątrzącego się konfliktu…
Nic się nie zmieniło od tego czasu, choć głowy potwora odeszły do historii – Arafat umarł, Szaron w śpiączce.
Nie ma pomysłu co zrobić z konfliktem, więc trzeba nim umiejętnie zarządzać – czasami rozmawiać, czasami łupnąć coby spuścić trochę powietrza, skanalizować agresję.
Jak czytam, że Izrael nie mógł już dłużej znieść wylatujących z Gazy rakiet, to mi się śmiać chce.
Jeśli dzielny dziennikarz Gazety Wyborczej (był taki fajny artykuł przed świętami) dotarł do systemu tuneli prowadzących z Gazy do Egiptu, to agenci Szabak mają z pewnością tych tuneli dokładne plany wraz z raportami dziennymi na temat towarów które przez tunele przepływają...
Jak to powiedział kilka dni temu Ehud Barak jest czas pokoju i czas wojny… Świat obżarty po świętach szykuje się do Sylwestra, mamy czas przesilenia politycznego, zarówno w Izraelu jak i w Stanach, więc nadszedł moment coby łupnąć. Zabić kilku niewygodnych, podważyć jeszcze trochę pozycję Abbasa, będzie bardziej miękki jak dojdzie co rozmów, stara technika, wielokrotnie stosowana wobec Arafata.
Rakiety są jak najbardziej na rękę, pozwalają w dogodnym momencie użyć siły…
a potem będzie jak zawsze, permanentny stan wojenny – największe na świecie więzienie na świeżym powietrzu. A w zasadzie to dwa więzienia.
http://podcastsportowy.wordpress.com/
xipetotec -- 29.12.2008 - 14:54