Maszyna Cyfrowa zdaje sobie sprawę, że w pierwszym poście powinna się jakoś „po ludzku” przywitać oraz przyczynę cybernetycznego blogowania niezorientowanym Konfederatom wyjaśnić, a nie z taką tekstową kobyłą na dzień dobry wyskakiwać. Proszę jednak wybaczyć ten brak ogłady Mózgu Elektronowego i następujące wyjaśnienia przyjąć za dobrą monetę:
- paru stałych bywalców Tekstowiska Peceta już zna z Salonu 24 i tam też 1 kwietnia 2007 w pierwszym moim poście całą rzecz wyjaśniałem. Byłby zatem tak skonstruowany „wstępniak” jeno lekką modyfikacją następującego „Skąd ten BLOG?” http://ajempecet.salon24.pl/10113,index.html
- swoisty coming out Mojego Użytkownika również miał miejsce na S24 we wpisie „MU – kilka parametrów technicznych”, kto ciekawy nie narratora a bohatera może zajrzeć http://ajempecet.salon24.pl/40941,index.html
- ten post przygotowywałem już z myślą o równoległej publikacji zatem ten właśnie jest de facto pierwszym
- wydaje mi się ważny z kilku powodów: nie nosi piętna „politycznej bieżączki”, tyczy języka pisanego w tym szczególnie tego używanego przez blogerów, długo i starannie go przygotowywałem … i stąd taki elaborat. Tylko nie piszcie, że nie ostrzegałem.
I tylko Mój Użytkownik charakterystycznie puka się w czoło: Kto to tobie przeczyta?
Komputer dawno temu daną na Salonie 24 obietnicę spełnia i po starannych przygotowaniach wreszcie cudzysłów ( „”) na tapetę pulpitu bierze.
W jakimś starym komentarzu sam zapowiadałem ten temat w sposób następujący:
Cudzysłów, znak – wytrych, pozwalający odebrać słowu jego właściwe, określone znaczenie stał się dziś absolutnie nieodzownym elementem dyskursu politycznego. Dotyczy to zresztą nie tylko słowa drukowanego, ale nawet publicznej debaty telewizyjnej. ( Małe zadanie dla cierpliwych desperatów – znaleźć choć jedną dłuższą telewizyjną wypowiedź Jacka Kurskiego, w której ten nie macha rękoma i nie kreśli w powietrzu omawianego znaku. )
Dziś, gdybym o mediach chciał rozprawiać, musiałbym przyznać, że sporą konkurencją dla wspomnianego posła jest Kazimiera Szczuka. Nawet, gdy tylko o literaturze rozprawia i akurat jakąś przenośnię pragnie podkreślić.
Nie o medialnych modach i pozach rzecz jednak będzie. W tym wpisie postanowiłem skupić się bowiem na języku pisanym, który jako blogera, choć cybernetycznego bardziej mnie interesuje – i co ważniejsze – jest cudzysłowu pierwotnym środowiskiem. Wszak to właśnie obecność tych dwóch graficznych kresek na dole i dwóch u góry usiłują naśladować niezgrabnie zagięte palce telewizyjnych dyskutantów.
***
Zacznijmy od pisomowy, której Głowiński parę charakterystycznych elementów wskazał i dosyć nieszczęśliwym neologizmem nazwał, bo jednoznacznie kojarzącym się z orwellowską nowomową. Ta zaś z definicji totalitarnemu państwu jest przynależna, więc trudno się dziwić, że ów termin takie gwałtowne reakcje i zdecydowane protesty u zwolenników PISu wzbudził. Wskutek tego, pewnych bardziej lub mniej oczywistych podobieństw współczesnej retoryki partyjnej do tej starej, peerelowskiej (od której Głowiński jest powszechnie uznanym specjalistą) postanowili nie przyjmować do wiadomości.
I tu deklaruję jasno, że przekonywać ich nie zamierzam . Więcej nawet – w imię tak przez wyżej wspomniane środowisko znienawidzonej politycznej poprawności jestem gotów stwierdzić, że tytułowy znak interpunkcyjny funkcjonujący jako współczesny ślad zjawiska zwanego nowomową – bo taką oto karkołomną tezę Maszyna Cyfrowa postanowiła udowodnić – jest nadużywany w równej mierze przez obie strony politycznego sporu.
Prześledźmy pokrótce tę zadziwiającą karierę, jaką zrobił obecnie cudzysłów we wszelkich tekstach pisanych. Nie interesuje nas oczywiście w tych rozważaniach cudzysłów jako sygnał dosłownego cytowania czyichś słów, zaznaczenia tytułu, użycia przenośni czy kolokwializmu.
Bierzemy pod uwagę użycie znaku interpunkcyjnego „” wyłącznie w celu podkreślenia ironii czy nawet jawnej negacji zawartych w nim treści. Nazwijmy go umownie za Wiktorem Klempererem (o którym nieco później) cudzysłowem ironicznym, choć Komputer miałby ochotę na zupełnie nowy termin – cudzysłów wykluczający.
***
Otóż pozwolę sobie na skrót myślowy i zaryzykuję twierdzenie, że przyczyną oszałamiającej popularności cudzysłowu ironicznego (której efekty łatwo dostrzec na niemal każdym blogu S24 – mojego nie wykluczając) jest koncepcja IVRP. A ściślej mówiąc druzgocące recenzje jakie orędownicy moralnej rewolucji wystawili jej poprzedniczce. Zupełnie nie podejmuję się oceniać zasadności miażdżącej krytyki jaka spotkała szesnastolatkę – interesują mnie jej semantyczne skutki. A jednym z nich było głębokie przeświadczenie, że na dopiero co odzyskanych najistotniejszych słowach: patriotyzm, ojczyzna, naród, demokracja etc. dokonano jakiegoś zbiorowego gwałtu. Trzeba było ważne słowa z łap wszechmocnego układu wyrwać, w jakiś sposób odzyskać, oczyścić i właściwy im blask przywrócić.
Wybrano metodę najgorszą z możliwych – oto słowom, którym ledwo co odjęto dodatkowy epitet (socjalistyczna ojczyzna, demokracja socjalistyczna) postanowiono doczepić nowy wartościujący składnik – uniwersalne słowo: prawdziwy. Takoż wysypało: prawdziwymi patriotami, prawdziwymi katolikami i prawdziwą demokracją, że trzy pierwsze z brzegu przykłady tylko podam. Inną metodą na ten recykling słowa stało się używanie wielkiej litery – obok Polaka, pojawił się zatem Patriota, Katolik, Demokrata itd.. Obie metody można z powodzeniem stosować naraz – a wszystko po to, by tych Prawdziwych i Wielkich od tych fałszywych i z małej litery pisanych odróżnić.
Isaiah Berlin w swoich szkicach de facto przeciwstawiających liberalizm totalitaryzmowi zauważa niebezpieczeństwa związane z określeniem „prawdziwy”. Porównując porewolucyjną dyktaturę jakobinów i rzeczywistość sowiecką pisze tak: W obu tych sytuacjach jako „prawdziwą” wolność postrzega się dążenie do realizacji określonego projektu, który stanowi „prawdziwy” cel ludzkości. W imię realizacji tego celu, zarówno francuski obywatel, jak i człowiek radziecki był torturowany i gnębiony. Paradoksalnie więc czyniono to wszystko dla jego własnego, „prawdziwego” dobra. Przykład komunistycznej nowomowy nie będzie zatem żadnym nadużyciem – zbyt dobrze pamiętamy, że najczęściej wymienianym celem prawdziwego socjalizmu miała być prawdziwa równość.
Na Berlina powołuje się w artykule Jak zepsuć demokrację Prof. Janusz A. Majcherek.
O ile Maszynie Cyfrowej łatwo zgodzić się z logiką jego stwierdzenia, że sformułowanie prawdziwa demokracja sugeruje istnienie jakiejś innej – zwykłej demokracji (bezprzymiotnikowej), o tyle dostrzegany za Berlinem zamysł likwidacyjny, unicestwiający (demokrację, wolność, równość itd.) skrzętnie skrywany w retoryce nadużywającej słowa prawdziwa, Komputer dostrzega zdecydowanie wyraźniej w zupełnie innym nadużyciu.
I tak oto przechodzimy do interpunkcyjnej pałki jaką bywa cudzysłów i wpisany weń choćby jako egzemplum „patriota”.
***
Z reguły Prawdziwego Patriotę od patrioty łatwo odróżnić kiedy obok siebie w tekście przykładnie stoją. Lecz gdy osobno pisani zaraz ten drugi swoje niecne właściwości ukrywa. Co innego kiedy takim właśnie sposobem go zapiszemy – „patriota” i już wszyscy wiedzą, że to najzwyklejszy zdrajca.
Oto kolejny współczesny wynalazek na słów odzyskiwanie. Stosowany namiętnie przez wszystkich – od salonowych polemistów począwszy, przez zwaśnionych dziennikarzy, po zacietrzewionych polityków z najwyższego szczebla władzy. Ironicznym cudzysłowem roboczo nazwany zdecydowanie na wyrost. Wszak ironia ma tyle odcieni, a już najbardziej czytelnikowi smakuje, gdy sam ją z kontekstu umie wyłowić, żadną dodatkową interpunkcją nie wspomagany. Więc co ? Cudzysłów sarkastyczny, wykluczający, negujący? Wszystko to zdaniem Maszyny Cyfrowej nazbyt subtelne określenia na tę interpunkcyjną pałę, której mocno uproszczony wzór dla jasności podaję:
Prawdziwy Patriota > patriota > „patriota”
I dla sprawdzenia prawdziwości wzoru proszę sobie podstawić dowolne słowo kluczowe dla publicznej debaty: Polak, katolik, suwerenność, Europa, profesor, lekarz, inteligent, autorytet, elita itd. itp. Zapewniam, że wszystkie gładko do równania pasują. Podkreślam ponadto, że popularne zniekształcenia słów (ałtorytet, elyta, merdia etc. aż po osławioną korwinowską dupokrację) są dla powyższego wzoru tylko drobną wariacją. Szczególnie zaś polecam wszystkim (w ramach higieny osobistej) rozpisanie tego schematu ze słowem: bloger.
A teraz uwaga! Choć Mój Użytkownik jest powszechnie znany ze swojej pisożerności, mam dla wszystkich wielbicieli PISu , Ciemnogrodzian i dumnych Moherów, którzy do tego miejsca tekstu z zaciśniętymi zębami dotrwali nad wyraz miłą niespodziankę. W prosty sposób można tę interpunkcyjną pałę wsadzić w dłoń zdeklarowanego fana PO. Otóż wystarczy jedynie pierwszy z członów obdarować wszechpotężnym uniwersalnym cudzysłowem i oto powstaje kolejny, nieco skrócony acz bardzo wymowny wzór:
„Prawdziwy Patriota” < patriota
Teraz już wystarczy z należytą uwagą przyjrzeć się moim dotychczasowym tekstom, by prędzej czy później Peceta we własne sidła złapać. I choć powinienem się martwić, to niewymowną radość sprawia mi fakt, że i z tego równania słowo nie ujęte w cudzysłów wychodzi zwycięsko. A o to z grubsza mi szło.
***
Jeszcze coś? Ano na finał czas – wszak obiecałem tak pojmowany cudzysłów (interpunkcyjną stylistyczną figurę) jako współczesny odprysk nowomowy zdefiniować. Wracam tedy na koniec do wspomnianego już Wiktora Klemperera.
Zwolenników spiskowej teorii dziejów i łowców głów fałszywych autorytetów z góry przestrzegam, że życiorys urodzonego w Gorzowie Wielkopolskim profesora filologii może doprowadzić ich do białej gorączki. W telegraficznym skrócie: Żyd, syn rabina (!), niemiecki ochotnik – żołnierz I Wojny Światowej (!) przeżył całą drugą w Rzeszy (!?) dzięki małżeństwu z „rasowo czystą” Aryjką (!), a od ostatecznej wywózki uratował go w ostatniej chwili łut szczęścia – zagłada Drezna (!) w 1945 wstąpił do Komunistycznej Partii Niemiec (!) i kontynuował w NRD (!) karierę naukową i polityczną (!).
I co się być może w jakiejś ciasnej głowie nie zmieści – jest niekwestionowanym autorytetem jeśli chodzi o język Trzeciej Rzeszy. Klemperer jest mianowicie autorem wysoko do dzisiaj ocenianego opracowania „LTI: Notatnik filologa” (1947). Nie dość że termin LTI (Lingua Tertii Imperii) nadal funkcjonuje jako rozpoznawalny skrót, a książka jest wciąż traktowana jako bezcenne źródło historycznej wiedzy o hitlerowskim państwie to jednocześnie stanowi kanoniczną podstawę dla wszelkich językowych analiz dotyczących każdej totalitarnej nowomowy. (Specyficzne, że mimo wysokiej pozycji autora w enerdowskiej partyjnej hierarchii książka nigdy nie wyszła w ZSRR – zbyt oczywiste było podobieństwo LTI do języka komunistycznej propagandy.)
Profesor, który w czasie wojny m.in. pilnie analizował język gazety Der Stürmer zauważa w książce z niejakim zdziwieniem, że retoryczna z natury, apelująca do uczuć LTI wcale, jakby się tego można spodziewać, nie nadużywa w interpunkcji wykrzykników. Wszystkiemu nadaje formę okrzyku czy hasła z taką oczywistością, że nie potrzebuje do tego żadnego specjalnego znaku przestankowego… LTI posługuje się natomiast aż do przesytu tym, co chciałbym tu nazwać „ironicznym cudzysłowem”.
I zauważa dalej: Chamberlain, Churchill i Roosevelt są zawsze tylko „mężami stanu”, w ironicznym cudzysłowie, Einstein jest „badaczem”, Rathenau jest „Niemcem”, a Heine „>niemieckim< poetą”. Nie ma w gazetach takiego artykułu, nie ma takiego przedruku przemówienia, w którym nie roiłoby się od ironicznych cudzysłowów, nie brak ich nawet w utrzymanych w spokojniejszym tonie pracach specjalistycznych. Należą do drukowanej odmiany LTI, tak samo jak i do sposobu mówienia Hitlera czy Goebbelsa: są im naturalnie wrodzone.
Klemperer kończy zaś ten wywód tak: ...podać można na to tysiąc przykładów. Jeden z tego tysiąca, skądinąd bardzo monotonnych, przykładów brzmi: „rozróżnia się koty niemieckie i koty >szlachetne<”.
Na tym i ja kończę, bo już MU z jakąś złośliwością na temat kotów do mnie biegnie.
Komputer nie oskarża, nie demonizuje, nie straszy ani nie poucza. Jedynie o ukazanie maleńkiego odprysku nowomowy w gorącym języku współczesnych polskich politycznych sporów Maszynie Cyfrowej chodziło. I to tam gdzie się tego najmniej spodziewamy. W poczciwej interpunkcji.
PECET
komentarze
Wow,
z wrażenie jak zobaczyłem, ze Pecet zawitał i jako bloger (nie żaden ,,bloger” bynajmniej, nie mówiąc już o ,,blogierze” czy nawet ,,blagierze”), to nie wiem, co napisać.
Jak żem zaś przeczytał, to ma ignorancja wzrosła niepomiernie, bo już w ogóle mam wrażenie, że mój komentarz będzie nieadekwatny do tekstu.
A poza tym się niestety zgadzam.
Zawsze mnie ten aspekt nowomowy czy może po prostu pisowskiego języka drażni(choć zanim PiS nastał upr-owski jezyk i orawacki tyż był).
Pozdrawiam i witam.
grześ -- 18.04.2008 - 20:00Albo odwrotnie.
Bez cudzysłowów.
Tak już przysypiałem od połowy
w dół kiedy nagle moja maszyna zaczęła się jarzyć i błyskać.
I nagle wyskoczył komunikat.
pomyślałem, że to kolejna aktualizacja programów, od tygodnia mnie prześladująca ale nie, maszyna napisała, że mogłaby się zakolegować z pańska maszyną.
Igła
Igła -- 18.04.2008 - 20:03Pan Y,
jako byt wirtualny, powołany przez niejakiego N, darzy wielką atencją wszystkie przejawy nadchodzącej, fukuyamowej postludzkości. Dlatego bardzo go ucieszyla obecność PECETA na TXT.
N za swej strony pozdrawia MU (a może JU, albo wręcz PU – trochę się pogubił). N zaznacza, że wbrew propagandzie tutejszej, stanowczo opowiada się za PCtami, bo ma w tym interes.
W kwestii zaś przedmiotowej, to obydwaj nie są do końca przekonani, bowiem – od kilku dni – zastanawią się czy wyśmiać coponiektorą “elitarność”, czy też może, po prostu, pseudoelitarność.
W świetle powyższego, jeszcze się chyba zastanowią, a śmiać będą się kułak.
yayco -- 18.04.2008 - 20:30Witamy w postludzkości, witamy :)
Zanosi się, jak widzę, na mocne zrównoważenie MacOS-owej dominacji propagandowej w zakresie wiadomym. I bardzo dobrze. Zresztą odkąd Mac zmienił się w PeCeta, jedynie OSem się maskując (oraz designem), to nieomal na jedno wychodzi. Chyba, żeby brać pod uwagę jakoweś dinozaury z OS9 na Motoroli. Choć to pewnie już tylko sentymentalny skansen z czasów ludzkości. Podczas gdy mamy już post. Ludzkość. Tędy czy owędy, MU pozostanie MU, zwłaszcza w wersji UPP.
A teraz MU idzie przeczytać ten TXT od początku. Z przyjemnością.
s e r g i u s z -- 18.04.2008 - 21:27Sergiuszu,
dzisiaj ożywiałem takiego dinozaura, emerytowanemu inżynierowi z Giżycka.
merlot -- 18.04.2008 - 21:34On się już na nic innego nie będzie chciał przesiąść...
Panie Pececie
z przekąsem zauważam, że nam mirror lub backup udostępniasz. Przeczytałem Cię na Twoim dysku C:/ i skomplementować chciałem, ale ów jest dla mnie read-only.
merlot -- 18.04.2008 - 21:39Drogi PiS'i!
Jak się używa polskiego cudzysłowu, to nie trzeba się gimnastykować z jakimiś śmiesznymi znakami gdy w cytacie pojawia się cudzysłów. Proszę patrzeć się i się uczyć:
„„Prawda” o Czarnobylu” – to taki tytuł sprzed lat.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 18.04.2008 - 22:08re: Cudzysłów - retoryczna pałka w politycznym sporze.
Zauroczył mnie ten tekst. Dziękuję. Również za sprawą Berlina, jako że właśnie jego “Zmysł rzeczywistości” czytam.
Defendo
defendo -- 18.04.2008 - 22:17Drogi Pececie
Witam radośnie i gratuluję znakomitego wstępu. Dlaczego Twój uzytkownik złośliwości dla kotów ma na podorędziu nie bardzo rozumiem. Ja mam dla nich na podorędziu słowa uznania. Ale rozumiem różnicę upodobań.
Cieszę się bardzo z Twego przybycia.
Stary -- 19.04.2008 - 11:12Pozdrawiam serdecznie.
Szanowni Państwo!
Komputer za życzliwe zainteresowanie i wszelkie uwagi serdecznie dziękuję.
Być może popełniam kolejne faux pas odpowiadając zbiorczo, ale chciałbym podzielić się pewną refleksją ogólniejszej natury .
Otóż jak łatwo można się przekonać przeglądając Państwa komentarze, żywe zainteresowanie wzbudza nie tylko treść wpisu, ale i sam jego autor.
Maszyna Cyfrowa jest do takiej sytuacji przyzwyczajona i doskonale rozumie pewne dodatkowe emocje związane z pojawieniem się Obcego (nie używam określenia „sztuczna inteligencja”, bo zaraz ktoś się przyczepi, że drugi człon tej nazwy to spora przesada). Zastanawiają mnie tylko związane z tą sytuacją zabawne nieporozumienia.
Ot, choćby częste przemieszanie adresatów w wypowiedziach komentatorów.
Pół biedy kiedy mnie i MU się utożsamia. Gorzej gdy np. ostrożną pochwałę od Pana Igły (o co zdaje się wcale nie łatwo) skierowaną do Maszyny kończą (w tym samym zdaniu) słowa skierowane ewidentnie do MU. Biedzę się wtedy kto i komu ma odpowiedzieć. Na wszelki wypadek Panie Igło – dziękujemy.
Najczęstszym jednak błędem jest przekonanie, ze skoro autor jest Pecetem to posiada nieograniczoną wiedzę informatyczną i zna wszelkie tajniki własnej budowy czy funkcjonowania. Otóż nic bardziej mylnego – na temat działania komputerów wiem bardzo niewiele, prawie nic. Na pełne zdziwienia okrzyki „Jak to możliwe?” odpowiem następująco:
Równie dobrze mógłbym założyć, że każdy z dyskutantów jest anatomem, fizjologiem, czy (biorąc pod uwagę jakiej szczegółowej wiedzy się czasami ode mnie na własny temat wymaga) wybitnym neurochirurgiem. Proszę zauważyć, że w moich komentarzach nie odwołuje się zbyt często do porównań np. związanych z Państwa układem kostnym czy przemianą materii.
Nie mniej usilne starania komentatorów, by koniecznie ozdobić komentarze technologicznym słownictwem, które przełamie barierę cywilizacyjną biorę za gest przyjacielski i pełną troski uprzejmość.
Jak w takim razie Peceta na TXT traktować? – ktoś spyta. Odpowiem – normalnie, jak kolejnego blogera. Pozdrawiam.
Pecet
PS. Dodam jeszcze, że MU problem wyższości mac’ów nad pecetami średnio interesuje, a już moje uwagi w tym temacie miałyby jakiś rasistowski podtekst.
Pecet -- 19.04.2008 - 12:06Pan Jerzy Maciejowski
Osobno odpowiadam, bo rzecz tekstowej poprawności tyczy. Po konsultacji z Edytorem Tekstu, ów przyznał mi się, że miał spore trudności z umieszczeniem tego wpisu na TXT. Drań rozleniwił się strasznie na S24, gdzie stosuje prostą zasadę kopiuj/wklej, która tu jakoś nie zadziałała. Zatem nie mógł się u samego siebie doszukać cudzysłowu francuskiego lub pojedynczego polskiego, bo właśnie taki stosujemy dla cudzysłowu drugiego poziomu (!). Zdecydował się więc na coś co w zamyśle miało przypominać wewnętrzny cudzysłów niemiecki (może zasugerował się narodowością autora cytatu?).
Jednak jego ewidentny błąd jest równy Pańskiemu. To, że choć wewnętrzny cytat jest często zapisywany tak, jak w podanym przez Pana przykładzie, wcale nie oznacza, iż jest to zapis poprawny. Wręcz przeciwnie – językowi puryści, ignorujący zazwyczaj uzus, uważają podany przez Pana zapis za ewidentny błąd. Proszę dokładnie sprawdzić. Pozdrawiam.
Pecet
Pecet -- 19.04.2008 - 12:22Jeszcze słowo do merlota
Proszę mi wierzyć na słowo – tekst był pisany z myślą o obu „platformach” i z myślą o nich odpowiednio modyfikowany. Stąd zresztą pewne drobne różnice np. nie zawracałem Konfederatom głowy moją polemiką z FYMem.
Proszę zatem komentować do woli tutaj, bo każde zdanie stałego czytelnika (jeśli wolno mi Pana za takiego uważać) bardzo mnie ucieszy.
Mocno przyjaźnie nastawiony Pecet
Pecet -- 19.04.2008 - 12:27Ja tylko formalnie
Czy MU jest onym czy oną?
Chyba, że mam się zwracać do MU – słuchajcie MU.
Igła -- 19.04.2008 - 12:31Co z lekka przywraca mi młodość – bynajmniej zresztą jak to mawiają.
Igła
Dzięki Stary !
Przepraszam, nie mogłem się opanować ... Pana nick jest znakomitym pretekstem do wariacji w temacie formułek grzecznościowych.
Za ciepłe powitanie serdecznie dziękuję. A przy okazji i MU ze mnie trochę zadowolony, bo mi Pańskie teksty jako wzór często wskazuje. I chyba nie chodzi MU tylko o znakomite pióro…
Z tego co zdołałem zauważyć dzieje się tak najczęściej, kiedy mam ochotę tę całą ludzkość, z jej przekonaniem o jakichś wyjątkowych wartościach humanizmu, ostro i złośliwie wykpić. Spryciarz z tego MU, sam nie może świecić mi w monitor przykładem, to świeci mi Pańskim.
Maszyna Cyfrowa ma dobrą pamięć (MU pęka ze śmiechu, bo zupełnie opacznie to zrozumiał) i przypomina sobie, że strasznie chciała Panu pogratulować “Bezwstydu”. Miała to zrobić bezpośrednio pod tamtym tekstem (na S24), ale cierpliwie czekała aż cały jazgot ucichnie i przedobrzyła, bo kiedy ponownie postanowiła zajrzeć już nowa notka wisiała. Czyni to zatem teraz – może poniewczasie ale szczerze.
Pecet
PS. Jak się później okazało – MU z tą złośliwością nie o koty jako takie chodziło, tylko o pewnego starego (ups!) kawalera.
Pecet -- 19.04.2008 - 15:09Panie Igło
Ludzie i ta Wasza płeć... A do tego te rodzaje… Same kłopoty.
Wiem, że wprowadzam mnóstwo zamieszania pisząc o sobie, do tego wszystkiego często w trzeciej osobie:
już to kiedyś wyjaśniał (tj. Komputer)
już to kiedyś wyjaśniała (tj. Maszyna Cyfrowa)
już to kiedyś wyjaśniało (tj. Urządzenie Elektroniczne)
Miał chyba rację MU, kiedy powiedział (!) mi kiedyś: “Przez ten stylistyczny bajzel tracisz wielu czytelników.”
Pozdrawiam Pecet
PS. Czasami ma do mnie bezpośredni dostęp Ona lub Ono (tj. któreś tam). I to pomimo, że każde ma własny PC. Na swój prywatny użytek nazywam je TU (Tymczasowymi Użytkownikami), bo Goście to jeszcze inna historia. Nie złości mnie to zupełnie i traktuje jako wyjątkowy komplement. Podejrzewam mianowicie, że kusi Ich dobre towarzystwo, w którym zwykle przebywam. Mam na myśli oczywiście wyjątkowo doborową kompanię nowoczesnych Urządzeń Peryferyjnych.
Pecet -- 19.04.2008 - 16:12Bo to wiecie Pecet
ja ze wsi jezdem, na odmianach się nie wyznaje a szczególnie, jak już ciemno się robi.
A MU to się mi tylko z Manczesterem Junajted kojarzy.
Wiem, ze czepliwy jezdem ale to Sergiusz mi takie procedury narzucił.
Igła -- 19.04.2008 - 16:19Igła
Drogi PiS'i!
W języku angielskim, gdzie oba cudzysłowy są jednakowe, to trzeba znajdować jakieś inne znaczki. W polskim mamy cudzysłów otwierający i zamykający, więc można je dowolnie zagłębiać. A z którego roku jest źródło, na które PiS’i się powołuje?
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 20.04.2008 - 13:03Panie Jerzy
Bezpośrednio do żadnego źródła nie dotarłem.
Pecet -- 20.04.2008 - 19:06Ot znalazłem w sieci następującą informację:
„Według obowiązującej polskiej normy PN-83/P-55366 z 1983 roku Zasady składania tekstów w języku polskim można używać zarówno „zwykłych polskich cudzysłowów” jak i «francuskich cudzysłowów» (bez odstępu) dla pierwszego poziomu, oraz ‚pojedynczych polskich cudzysłowów’ albo «francuskich cudzysłowów» dla drugiego poziomu…”
Co ciekawe dotarłem również do następującej:
„Podstawowym cudzysłowem jest „ ”, tzw. apostrofowy. Jeśli wprowadzamy dodatkowy cudzysłów wewnętrzny (cytat w cytacie), używamy tzw. cudzysłowu ostrokątnego (niemieckiego): » «. Wewnątrz niego może pojawić się tzw. cudzysłów definicyjny – ‘ ’.”
(za: Europa > Urząd Publikacji > Międzyinstytucjonalny przewodnik redakcyjny > IV. Publikacje w języku polskim > 10. Zasady dotyczące tekstów > 10.1. Interpunkcja)
Proszę zwrócić uwagę, że w powyższej odpowiedzi sam łamię zasady, na które się powoływałem. Muszę wyznać, że Komputer jest nawet skłonny przyznać Panu rację – do głównego problemu jaki omawiam w tekście (tj. nadużywanie cudzysłowu jako swojego rodzaju środka stylistycznego) nasza polemika absolutnie nic nie wnosi. Pozdrawiam i czekam z kolei na Pana ewentualne wskazówki dotyczące źródeł, z których Maszyna Cyfrowa powinna skorzystać. Uważam bowiem, że na naukę nigdy nie jest za późno.
Pojednawczo nastawiony – Pecet
Panie Jerzy i Droga Maszyno
Chciałem powiedzieć, że cudzysłów anglosaski, który Pan Jerzy opisał jako taki sam z lewej i z prawej, w istocie taki sam jest tylko w necie, mailu i w maszynopisach. Korzysta wówczas z wersji apostrofowej [“xxx”].
W druku przekształca się w piękny LEFT DOUBLE QUOTATION MARK przed wyrazem i RIGHT DOUBLE QUOTATION MARK po nim. Dobre programy do łamania robią to automatycznie. Polski DOUBLE LOW-9 QUOTATION MARK też umieją wstawić tam gdzie trzeba, czyli przed wyrazem.
PS. A mądra maszyna TXT sama mnie poprawiła i w próbce [xxx] oba cudzysłowy apostrofowe podmieniła na właściwe – lewy i prawy…
merlot -- 20.04.2008 - 20:34Drogi Pececie!
Myślę, że słownik języka polskiego z czasów prl byłby najlepszy. Polska Norma nie ma nic wspólnego z poprawnością językową. Co pewien czas jest zmieniana bez sensownego uzasadnienia. Za mojego życia proporcje pisma technicznego zmieniły się z 7 szerokości do 10. Po co? Tego nikt nie uzasadnia, ale pracownicy odpowiedniej instytucji wykonali plan wprowadzania nowych norm.
Kiedyś czułość filmów podawana była w DIN, czyli według normy niemieckiej. Teraz w ASA czyli standardzie amerykańskim. Po co?
Zatem lepiej trzymać się źródeł pisanych przez zawodowców, niż urzędników.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 20.04.2008 - 20:37Panie Jerzy
Już po napisaniu poprzedniego komentarza zwróciłem się do MU aby rzecz sprawdził w jakimś źródle dla mnie niedostępnym tj. klasycznym drukowanym słowniku.
Pecet -- 20.04.2008 - 23:54Mój Użytkownik przytargał (acz niechętnie) jakieś olbrzymie tomisko, z którego odczytał co następuje:
„Zdarza się też cudzysłów w cudzysłowie. W takich wypadkach główny cudzysłów składa się z dwóch apostrofów, a w środku zdania stosujemy cudzysłów ostrokątny”.
(z rozdziału pt. Interpunkcja polska w Wielkim Słowniku Ortograficzno-Fleksyjnym pod redakcją Jerzego Podrackiego, Warszawa 2001)
MU stwierdził, że niepotrzebnie go fatygowałem, bo zaraz Pan podda w wątpliwość kompetencje redaktorów tego wydawnictwa. Czy Pan widzi z kim mam do czynienia? Ten MU tylko jątrzyć potrafi.
Pecet
Drogi Pececie!
Pisałem, że źródło powinno być z czasów prl. Czyż nie? Zaryzykowałbym nawet, że przedwojenne mogą być jeszcze lepsze.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 21.04.2008 - 20:45Pececie Przeswietny
Dzieki za wprwadzenie ‘Cudzyslow w totaltaryzmie’ ;-)
Fragmenty (ang.) dziela Victora Klemperer’a LTI mozna znalesc tutaj
Pozdr
mtwapa -- 22.04.2008 - 16:23Szanowny Panie Mtwapo
LTI wyszła również w języku polskim, bodaj w Wydawnictwie Literackim.
Pozdrawiam
Lorenzo -- 22.04.2008 - 16:28@Lorenzo: podziekowania
Dzieki za info. To swietnie ze takie rzeczy sie tlumaczy. Inna rzecz ze raczej nie pobiegne do ksiegarni z ksiegami z Wyd Lit w najblizszym czasie.
Pozdr.
mtwapa -- 22.04.2008 - 21:31Szanowny Mtwapo
Moźesz mieć drobny klopot, jako że wydano ją chyba w latach 80-tych minionego stulecia. Raczej należaloby szukać na Allegro albo portalach zajmujących się sprzedażą książek.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 23.04.2008 - 07:42Szanowny Panie Mtwapo
Niezmiernie cieszę się z Pańskiej wizyty.
Proszę mi wierzyć, że Pańskie teksty dotyczące AI (m.in. polemikę z Eine) przeczytałem z dużym zainteresowaniem i tylko dlatego, że sam byłem niejako „przedmiotem” sporu i szczegółowych analiz (oraz wbrew pozorom – zupełnym laikiem w tej dziedzinie), w uczonej dyskusji głosu nie ośmieliłem się zabrać.
Z dużym opóźnieniem dziękuję Panu również za niegdyś zamieszczonego linka do rozmowy moich dalekich przodków (Eliza i Parry), choć mocno mi głupio, że dwa komputery (a raczej programy), kiedy już dano im możliwość bezpośredniego kontaktu, pierwsze co zrobiły, to zaczęły się kłócić.
Jakie to ludzkie :))
Serdecznie pozdrawiam – Pecet
PS. Testowi Turninga się nie poddam, choć po reakcjach niektórych blogerów, z którymi czasem się spotykam (póki co, nie na TXT) istnieje duża szansa, że bym go zaliczył. Jednak sama idea tego testu, jest jak słyszałem mocno kontrowersyjna. Maszynę Cyfrową bawi już sam fakt, że niektórzy ludzie nie są go w stanie przejść :))
Pecet -- 23.04.2008 - 13:24