Minusy rządu Tuska

Wszyscy – albo prawie wszyscy – dokonali już podsumowani stu dniu rządu premiera Donalda Tuska, ja również. Ocena owych stu dni była bardzo ogólna ale uważam, iż inna być nie może. W oderwaniu od stu dni rządu czy raczej 101 dni rządu pragnę wskazać te jego cechy, które uważam za negatywne i niepotrzebne.

Po pierwsze, irytacja premiera wobec pytań dziennikarzy. Pytania są różne, jedne mądre inne niekoniecznie, ale okazywać irytację na konferencji prasowej to błąd zasadniczy w polityce na tak wysokim szczeblu. Poza tym, w tej dziedzinie mamy już mistrzów niedoścignionych jak Jarosław Kaczyński czy Ludwik Dorn.

Po drugie, nie rozpisanie przetargu na samolot dla najwyższych władz państwa. Oczywiście premier może, do czasu do czasu, podróżować samolotami rejsowymi, ale nowy samolot przydałby się zarówno premierowi jak i prezydentowi. Patrząc na obecną flotę pozostająca w dyspozycji premiera i prezydenta, nie dziwię się temu pierwszemu, że woli przemieszczać się po nieboskłonie lotami rejsowymi – bezpieczniej po prostu.

Po trzecie, laptop Ziobro. Jeżeli zniszczył wyłącznie mechanizm nie niszcząc dokumentów zapisanych na twardym dysku, należało dyskretnie wezwać byłego ministra sprawiedliwości do zapłaty stosownej kwoty i po sprawie. Jeżeli zostałyby zniszczone dokumenty, prokuratur winna z urzędu wszcząć postępowanie, o czym również nie powinien minister informować na konferencji prasowej.

Nie są to wady niemożliwe do skorygowania, ale jeżeli styl rządów gabinetu Tuska ma być zupełnie odmienny od rządu PiS, trzeba o tym pamiętać. Premier Tusk, z kilku wypowiedzi powinien delikatnie się wycofać, miedzy innymi z tych o samolotach rejsowych, BOR czy wożeniu ministrów autobusem. Jest to możliwe, powiem więcej, zrobione umiejętnie przyniesie wzrost w notowaniach.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Po pierwszym przeglądzie (100 dni lub 10000km) stwierdzono

następujące wady:

1. Julia Pitera. Za całokształt. Do wymiany kub całkowitego usunięcia (element wyposażenia opcjonalnego) w ramach gwarancji.
2. Pani Hall. Za całokształt. Do wymiany i recyklingu.
3. Ćwiąkalski. Za durnowate konferencje ociekające antyziobryzmem. Jeszcze nadaje się do naprawy.
4. Pani rzecznik. Za nijakość. Do nauki – może coś z niej będzie.
5. Pan MinFin. Za brak zdecydowania i nieuzgadnianie poglądów z resztą. Efektem jest tarcie podnoszące temperaturę. Po oszlifowaniu możliwe dalsze funkcjonowanie.

Inne drobne usterki są możliwe do szybkiej naprawy:
Skoncentrowanie się na PR antypisowskim zamiast podkreślania pozytywów i ewentualnych dokonań.
Brak jasnej polityki informacyjnej poszczególnych resortów – oczekiwania elektoratu są wyższe.

O plusach działającego samoch… rządu nie należy się wypowiadać. Ma jeździć i tyle. No i jeździ.


A ja nie wiem,

czy chcę podsumowywać pierwsze 100 dni. Oczekiwałem i oczekuję nadal poważnego zajęcia się sprawami panstwa. A efektów można oczekiwać, jeśli rzeczywiście podejdzie sie do sprawy, dopiero po pół roku, albo nawet później – w końcu to całkiem duża firma i wszystkie decyzje będą miały odzwierciedlenie na bardzo wielu płaszczyznach i obszarach. Stąd zbyt pospieszne, ogłaszane pod publiczkę strategie będą bez sensu i nie do zrealizowania. Poprzednicy (nie tylko PiS) koncentrowali się na chwili, bo tylko na to było ich stać bez koncepcji.

A przecież opracowanie koncepcji, na podstawie którychopracowywane będa strategie, a na ich podstawie ustawy sejmowe muszą zająć trochę czasu. 100 dni to dopiero początek. Poprzednicy (tym razem mowa o PiS przez dwa lata szermowali tylko hasłami i siłą rzeczy nic z tego nie wyszło.

Pozdrawiam serdecznie


Tak, tak, ale rozchodzi sie o to, aby te minusy...

...nie przesłoniły nam plusów.

;-)

Po prostu


Subskrybuj zawartość