Causa Finita

Niespełna miesiąc czasu trwał nikomu niepotrzebny spektakl wokół Traktatu z Lizbony. Jego geneza to wewnętrzne problemy PiS. Doprowadzenie do tego konfliktu miało skonsolidować partię Jarosława Kaczyńskiego, a jednocześnie zaspokoić polityczne żądze Ojca Tadeusza Rydzyka. W konflikt za sprawa swego brata został wciągnięty Prezydent RP Lech Kaczyński. Kiedy wydawało się, iż przeprowadzenie referendum staje się możliwym i realnym rozwiązaniem, Jarosław Kaczyński wysłał swego brata na otwartą wojnę, której – na szczęście – pierwszym i ostatnim akordem było telewizyjne wystąpienie Prezydenta RP, zmontowane rękami Jacka Kurskiego. Jak się wydaje, właśnie owo tło do wystąpienia Prezydenta RP, spowodowało opamiętanie i wskrzesiło realne szanse na przeprowadzenie procedury ratyfikacyjnej prosto i w zgodzie z przepisami Konstytucji RP. Kolejne spotkania Prezydenta z Premierem napawały optymizmem, a w zeszłą sobotę nastał ich szczęśliwy kres.

Dzisiejsze wydarzenia w Sejmie, do pewnego momentu, były manifestacją siły Jarosława Kaczyńskiego, ale tylko pozornej siły. Nikt nie miał wątpliwości, iż ustawa zezwalająca na ratyfikację Traktatu z Lizbony uzyska kwalifikowaną większość 2/3 głosów. Nim jednak doszło do głosowania przemówili kolejno Premier, a następnie Prezydent. Oba wystąpienia miały charakter wyważony i koncyliacyjny. Narażę się zapewne wielu, ale przemówienie Tuska uważam za najlepsze jakie miało miejsce na Wiejskiej od kilku lat. Przemówienie Prezydenta RP było rzeczowe i jednoznacznie wzywające do głosowania za przyjęciem ustawy. Za przyjęciem ustawy głosowało 384 posłów, przeciw 56, wstrzymało się 12. Dalsze losy ustawy i jej ratyfikacji zostały, tym samym, przesądzone.

Jak podkreślałem wielokrotnie, EU to związek obciążony wieloma socjalistycznymi schorzeniami, które nie mogą być pozostawione bez leczenia. Tym niemniej, w obecnym czasie Polska skazana na formalne wykluczenie ze struktur EU lub marginalizację w ramach je struktur nie miałaby szans na nadrobienie opóźnień cywilizacyjnych wynikłych z dwóch poprzednich stuleci. Innej realnej drogi do zwiększania naszej zasobności, na ten czas, porostu nie ma.

Podsumowując, należy stwierdzić, iż jest to dobry dzień dla Polaków, a styl w jakim przemawiali do Izby i siebie nawzajem Prezydent RP i Premier budzi mój najwyższy szacunek.

Chapeaux Bas!

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Szanowny Panie Rozumie

Jest jeszcze jeden element, jaki nam w zaaferowaniu umyka z pola widzenia. Otóż moim zdaniem uwidocznienie opozycji wobec ratyfikacji Traktau Lizbońskiego dało naszemu ministrowi spraw zagranicznych (a i Prezydentowi i premierowi także) do ręki dodatkowy argument umacniający pozycję Polski w układzie unijnym. Oto będą mogli oni spokojnie przeciwdziałać ewentualnym, niekorzystnym dla nas propozycjom rozstrzygnięć, posiłując się silnym oporem wewnątrz społeczeństwa. A UE nic nie jest tak potrzebne jak spokój. Nam zresztą też.

Pozdrawiam serdecznie


słuszna uwaga. pozdrawiam

słuszna uwaga.

pozdrawiam

rozum


Subskrybuj zawartość