Wesoła atmosfera zapanowała na kanapce TXT. Troll Sterowany, co to popełnił z wysiłkiem jeden artykuł, ale poza tym wszędzie go pełno, nawet nazwał mnie explicite “betonem”. AF Kleina wyzwał mnie od trampkarzy a Siegmund Freud wprost mi zarzucił, żem gorszy of pana Yayco, bo on potrafi chwytliwy temat wrzucić co dni parę i się zaraz tak jakoś wszystkim raźniej na duchu zrobi a ja nie. Magia, która męczy od miesięcy Traktat Lisboński (cóż za poświęcenie) powróciła do przekonania, że Ziggi nie jest w jej klimacie, więc już mnie teraz zawsze będzie wymijać. O Igle nie wspomnę, bo i po co? Inni pokiwali ze zrozumieniem głowami. Wszedł tu prostak i nadaje tak po prostu o polityce. Nie chce mu się a może raczej nie potrafi jakoś tak inaczej zagaić, tak spod serca, przepisikiem jakimś z kuchni błysnąć ani nawet dobrą nalewką. Słoma z butów wystaje: jak on mógł magiczne rozterki wobec Ojczyzny miejsca tak od razu z psychologią związać? I żeby to chociaż od razu w jaki żart obrócił, to by może uszło… Cham jeden dyskutować nie potrafi. My tu zresztą nie dyskutujemy – my tu sobie tylko rozmawiamy, rozmyślamy, trochę się poprzytulamy… Zawsze to jakoś tak raźniej. Mamy różne poglądy, ale bardzo się wszyscy lubimy, więc po co się napinać? Żadnej agresji. Sama słodycz, wdzięk i kindersztuba. Po prostu taka lala. Zaraz, zaraz… coś mi się kojarzy…
No dobra Panie i Panowie. Powiem tak oto: rację ma Troll – sam sobie jestem winien, żem tu przyszedł! Nie trzeba było się ze szlachcianką żenić. Wokulski ten sam błąd popełnił i też mu potem głupio było…
Muszę Was zmartwić – mam czasami literacki pociąg i podobno nawet styl niezbyt ciężki, ALE GO NIE DOŚWIADCZYCIE !!! BĘDĘ TUTAJ DALEJ OBRZYDLIWIE GNIOTOWATY, NIESTRAWNY, AROGANCKI, WYBUCHOWY, ZATĘCHŁY, PRZEJADŁY, OBRZYDŁY, NAPASTLIWY, ODRAŻAJĄCY, NAMOLNY, NIEUDOLNY, NIEZDOLNY, ZBYT ŚMIAŁY, NIE DOŚĆ SUBTELNY, BETONOWY, FILISTERSKI, KIEPSKI, MAŁO SEKSOWNY, OPRYSKLIWY, KOŁKOWATY I JAK TAM TYLKO JESZCZE CHCECIE...
Ale nie będę słodko pierdzący.
A jak będę chciał sobie bardziej na luziku pogadać, to zrobię to gdzieś indziej.
Więc nie poznacie mojego przepisu na kaczkę z mandarynkami, nie będziecie wiedzieć jakiej słucham muzyki, z dużym trudem domyślicie się (być może), co czytam, nie będziecie wiedzieć jakie lubię filmy i na jakie sztuki chodzę. Nic nie będziecie wiedzieć o moich ulubionych miejscach ani nie poznacie moich ulubionych dowcipów. Nie zostanę Waszym kumplem, chociaż pewno wcale tego nie pragniecie.
Pozwolę Wam na upewnienie się, że Nigdy Nie Miałem Dość Wyobraźni.
Będę tu pisywał wyłącznie o sprawach społeczno-politycznych na swój niepasujący, chamsko-knajacki sposób. I będę wkurzał miejscową kanapę z Panem Igłą na czele, któremu się w głowie poprzewracało, bo został adminem i on już nie pozwoli, żeby mu tu jakaś łajza Szczęsny gości obrażał. Zakrzyknij proszę o Igło (znasz li tę frazę?): DAJCIE MI OPA !!! DAJCIE MI OPA !!!
Zachęcam do omijania mnie z daleka, do niepodejmowania żadnej dyskusji, do odrzucania moich polemik, do sekowania, ignorowania, spuszczania, niezauważania, wypychania, wygryzania, wykluczania. To będzie właściwa reakcja zwartego kolektywu dzielnie stawiającego czoła wrogiemu elementowi. Nie można mi się dać sprowokować, podpuścić. Trzeba mnie wziąć w nawias lub w cudzysłów. Tak będzie dla wszystkich lepiej. A już na pewno będzie bezpieczniej.
Uff, ale się rozpisałem – a miałem takimi bzdetami ludziom głowy nie zawracać...
komentarze
Siemanko EMO,
a w ilu aktach ten dramat?
Ciasteczko?
dajesz czadu, oby z sensem ;-)
Troll Zdalnie Sterowany -- 07.07.2008 - 23:49Panie Zbigniewie P. Szczęsny
Po co tak krzyczeć?
Przecież naprawdę Pan nie musi dzielić się z kimkolwiek na txt swoim przepisem na kaczkę, ulubioną lekturą czy filmem…
Nie musi Pan zostawać niczyim kumplem. Nikt nie musi wiedzieć jakie są Pana ulubione miejsca czy dowcipy.
To przecież od Pana zależy, a Pan pisze manifest supełnie jakby ktoś Pana do czegoś przymuszał i jeszcze tytuł mu nadaje “DRAMAT!!!”.
Nie chce Pan to nie. Może to i bezpieczniej, rozsądniej, racjonalniej.
Nawet rozumiem (Pan Yayco z pewnością mi to wytknie), że zastana rzeczywistość może być trudna do zaakceptowania. Dla mnie na przykład rzeczywistoć salonuileśtamczegośmożegodzin byłaby nie do zaakceptowania więc nigdy moja stopa tam nie postała. Jeśli coś teraz tam czytam to przez txt choć to w końcu mój wybór.
Nie wyobrażam sobie lepszego i bardziej “pojemnego” miejsca na różne pisanie. To jest moje miejsce. Zostałam tu zaproszona choć raczej widzę to w kontekście przywileju który mi dano, niż łaski którą ja komuś wyświadczam. Aż tak rozbuchanego ego nie mam. Aż tak w wartość wystukanych własnoręcznie literek nie wierzę.
Czytam co Pan napisał powyżej i się zastanawiam w czym jest rzecz tak naprawdę?
Brzmi to tak jakby Pan chciał kogoś ukarać swoim dystansem, odmową podzielenia się osobistą przestrzenią.
Co z tego, że ja to będe widzieć w Pana stracie? Nic.
Kwestia podejścia.
Trochę mnie rozbawiła taka wizja… jest taka opowieść o sekatorze…
Nie będę przytaczać, ale to wygląda tak jakby wszedł Pan na imprezę do jakiegoś grona ludzi i od drzwi powiedział “mam was w dupie i już”.
Gretchen -- 08.07.2008 - 00:29@Gretchen
Droga Pani!
Ja wiem, że Pani to tu jest z innego niż ja powodu. A mój manifest – jak to Pani nazwała, to trochę żart (stąd krzykliwy tytuł) a trochę taka jakby jeszcze raz uwaga, że można to lubić lub nie, ale proszę przestać ode mnie oczekiwać, że przyjmę konwencję kilku aktywistów i zajmę się słodkim popisywaniem “bez cienia agresji”, bo tak tu jest mile widziane. Ja lubię styl ostry i nie chcę z niego rezygnować. Już raczej zrezygnuję z tego pensjonarskiego, obrażalskiego TXT.
Więc jest jak jest. Będę szukał portalu bardziej odpowiadającego mojemu temperamentowi, lecz dopóki go nie znajdę, to tutaj z musu jeszcze chwilę posiedzę. Jak komuś będzie się chciało, to zapraszam – wszyscy już wiedzą, czego się mogą spodziewać. Kilka osób jednak czasem do mnie wpada. Ja się już też nie będę z komentowaniem narzucał, czasem tylko coś napiszę, dość oszczędnie i na pewno nie będą to paraliterackie dyrdymałki jakich tu pełno, bo tego wszędobylskiego paplania niespełnionych gawędziarzy-kabareciarzy o wszystkim i o niczym wręcz nie znoszę.
Pani Gretchen – życzę Pani setek uśmiechów – robi Pani naprawdę ładne zdjęcia i ma Pani rację – nikt mi tu niczego nie obiecywał. Ale TXT nie jest tym, czego szukam. Tu jestem “Emo” – nasz Troll jest dość czujnym trollem i wyczuwa ten klimat. Dla Pani TXT to fajne miejsce a dla mnie nuda. Pani szukała i znalazła swoje “pojemne miejsce na różne pisanie” a ja nie takiego miejsca szukam. Bez obrazy.
Używając sportowej analogii:
- Salon24 to wolna amerykanka bez żadnych zasad – Ja szukam normalnego ringu do bokserskich potyczek – TXT to taka jakby szkółka Tai-Chi
Tai-Chi ma wielu entuzjastycznych zwolenników, ale dla mnie jest to za wolne, żeby się wciągnąć.
Pozdrawiam i zarazem kończę ten wątek, bo naprawdę już od niego nudą wieje :-)))
Zbigniew P. Szczęsny -- 08.07.2008 - 01:45W sumie plus jest taki,
że w końcu przestanę być blogaskowym chamem.
A tak poważnie Ziggi, trzymam za słowo:-)
Human Bazooka
Mad Dog -- 08.07.2008 - 05:17Szanowny Panie Zbigniewie P. Szczęsny,
mamy więc D R A M A T… w trzech aktach zapewne? Pierwsza odsłona powyżej, czekamy niecierpliwie na II i III...
Już przed Panem był jeden taki as, który spijanie nam z dziubków zarzucał. Nie wytrzymał jednak parcia, galopuje gdzieś indziej zapewne?
Artur Schopenhauer mawiał, iż dobry styl na tym głównie polega, że ma się coś do powiedzenia… Czekam na demonstrancję dobrego stylu, wierzę, że Pan potrafi, wszak skoro inni potrafią.
Panią do gry na flecie po godzinach do zespołu disco przyjmę. Otyłe wykluczone.
Pozdrawiam…
Andrzej F. Kleina -- 08.07.2008 - 07:26Zbigniewie,
znaczy sie “nie chcesz, ale musisz”. juz to chyba słyszałem. a co do Twojej obecnosci na TXT – jesteś, to dobrze. nie bedzie Cie – tez bedzie dobrze. wiecej luzu.
Griszeq -- 08.07.2008 - 08:32Posłuchaj Ziggi,
To co Ciebie w TXT irytuje, dla większości tu obecnych jest unikalną wartością.
Unikalną w skali polskiej blogosfery, a w moim przekonaniu blogosfery w ogóle.
Porównanie z Tai-Chi jest nietrafione – intensywność relacji, emocji, a nawet konfliktów jest na tyle duża, że bez żadnych wątpliwości można powiedziedzieć, że TXT ma jaja. A przede wszystkim jest otwarte. Każdy może zacząć budować tu coś nowego.
Ty też.
Spróbowałeś zaistnieć przy pomocy manifestu, skupiającego się właściwie wyłącznie na krytyce tych, którym chcesz coś powiedzieć. Dostałeś kopa, potem drugiego. Ciekaw jestem czego się spodziewałeś? Że powiemy, że jesteś cacy i od tej pory zostaniesz naszym guru, tak w dziedzine zachowania, jak i odkrywczych poglądów politycznych?
Niektórzy z nas zresztą w dużej mierze je podzielają, przynajmniej w niektórych aspektach. Inni nie. Ale ani jedni, ani drudzy nie kwapią się do dialogu w stylistyce, którą proponujesz.
Możesz zmienić portal, możesz zmienić stylistykę. Na twoim miejscu napisałbym o tej cholernej kaczce. Z czystej ciekawości. A nuż Klawiatura Szczęsnego to wytrzyma i nie spali się ze wstydu?
TXT to nie jest żadna kanapa. To raczej warsztat, pracownia, żeby nie powiedzieć kuźnia, bo trąciłoby to przesadnym patosem. Miejsca jest dużo, narzędzia nowoczesne jak nigdzie indziej, nic tylko zasuwać.
A na kanapie można się tylko rozpychać.
merlot -- 08.07.2008 - 09:09Pański dramat- pański problem
mi pasuje wygodna kanapka na TXT, którą tworzy nie admin ale wszyscy uczestnicy- do wszystkich nas proszę mieć pretensje.
Jak rozumiem tekst miał być prowokacyjny, ciemnoburzowy, zmuszający do twórczego fermentu, przemyśleń i dumnego wkroczenia na ring aby sprać się nawzajem po gębie, eeetam- bzdety
kułak i spekulant
Bloxer -- 08.07.2008 - 09:34Spowszedniało?
I za mało adrenaliny?
Ja mam teorię falowania sinusiodalnego – raz się chce, raz się nie chce. Raz coś napiszę, dwa razy nic… Wejdę, nie wejdę...
Kiedyś nazywałem nieautorów/komentatorów “zerowcami”, bo w S24 mieli zero przy własnych tekstach i ponad tysiąc przy komentarzach. To się oburzyła przesympatyczna “zerówka” i musiałem odszczekiwać! Dla jednych TXT jest kameralną, cichą krynicą przeczystych tekstów, dla innych zatęchłym bajorkiem stojącej wody z czterdziestoma leniwymi żabami, co się nadymają. Każdy ma wolną ocenę i wolną wolę...
Mi (heloł mesje Jerzy!) się ostatnio nie chce pisywać ale jeszcze chce się zaglądać i gdzieniegdzie komentnąć. Też taką aspołeczną postawę można napiętnować, ale efekt i tak będzie nijaki – dalej mi się nie będzie chciało. Może dlatego, że wdeptuję w remont.
Panie Merlot – czy w warsztacie można przycupnąć na kanapie i popatrzeć jak inni zasuwają?
Pozdrowienia i powodzenia
jotesz -- 08.07.2008 - 10:00:)
Jasne, że można Panie Joteszu
ale nic by nie wadziło, jakby Pan sam od czasu do czasu przy rajzbrecie stanął.
:-)
merlot -- 08.07.2008 - 10:04No właśnie!
Od czasu, do czasu…
jotesz -- 08.07.2008 - 11:49: ))
Panie Zbigniewie
Dzień cały byłam zajęta przyjmowaniem i rozdawaniem uśmiechów, poza tym pracowałam więc wybaczy Pan, że dopiero teraz odpowiadam.
Pisze Pan:
“Ja wiem, że Pani to tu jest z innego niż ja powodu.”
Skąd Pan wie z jakiego powodu ja tu jestem, i że ten powód jest inny niż Pański? Zaciekawiło mnie to.
Nie wiem dlaczego, ale kiedy Pan mówi, że robię naprawdę ładne zdjęcia to czuję w tym czającą się drwinę. Podobnie jak z tymi uśmiechami.
Ależ może Pan sobie drwić. Mnie od tego ani nie przybędzie, ani nie ubędzie.
Nie chciałby Pan zobaczyć uśmiechu, który towarzyszy mi teraz.
Co do tai-chi pozwolę sobie odpwiedzieć do Pana Merlota.
Gretchen -- 08.07.2008 - 21:25Panie Merlot
Ja do Pana w sprawie tai-chi, bo co do reszty to się generalnie zgadzam.
Osobiście uważam, że do tai-chi trzeba mieć jaja. Znaczy te symboliczne, przenośne, alegoryczne.
Do tai-chi trzeba umieć się skupić, skoncentrować, mieć świadomość każdego dosłownie ruchu. Słowo świadomość jest tu BARDZO ważne. Tai-chi mnie skonfrontowało z własną niecierpliwością, z popędzaniem czasu.
Tai-chi to sztuka walki. Walki, że powtórzę.
A wie Pan, że Kung-fu to niejako “szybka wersja” tai-chi?
A to dla Pana, Panie Merlot :)
Gretchen -- 08.07.2008 - 21:51Panno Gretchen
Niestety.
Moje prawdziwe preferencje uwidoczniłem prze chwilą w mikro-notce Joan.
Wierzę Pani na słowo w jajeczność Tai Chi, ale jako typ myślący obrazkami, widzę tylko wynajętego instruktora na plaży w Ustce i tłum panienek i misiów chłonących wiedzę tajemną. Nie widzę przeciwnika.
Przepraszam za cynizm, ale jak ma być słodko, to wolę Joan Baez.
merlot -- 08.07.2008 - 22:00Tak Pan mówi?
Woli Pan Joan Baez?
To Pan zaczeka chwilkę.
O żesz!
Gretchen -- 08.07.2008 - 22:02Rób swoje
i daj innym robić swoje. Taka prosta zasada, a ułatwi ci oraz innym życie.
Tytuł i kapsy sprawiły, że cały manifest jest śmieszny jak nadęcie Kaczyńskich.
sajonara -- 09.07.2008 - 08:33?
Jakiś problem?
Kurde, a nie da się pisać po prostu i się kłócić na argumenty?
Bo wiesz, wpadasz, ustawiasz wszystkich po kątach, wykrzykując, jaki to jesteś zajobisty, a my beznadziejni i oczekujesz, że komuś się będzie chciało gadać?
Oczywiście, że może ci się wszystko tu nie podobać.
W sumie rozumiem, bo moim chronicznym stanem psychicznym jest, że mi się co.ś nie podoba.
Tyle, że gadanie o tym ciągłe dziecinne i niekreatywne jest.
Nie wiem, dlaczego wymagasz, by ktoś się miało dostosowywać do twoich wymagań.
TXT ma być różnorodne.
Jak ktoś chce napisać o dekanterze i ma publike, to jego sprawa, jak Poildek chce ewangelizować, niech ewangelizuje, jak ja za kilka dni będę chciał napisać nudny, smętny i osobisty tekst o Osieckiej, to mnie szczerze mówiąc nie interesują narzekania kogokolwiek, że on chce tu politycznych tekstów.
Bo dlaczego mam się dopasowywać?
Ty też nie musisz.
W ogóle smieszy mnie ustawianie całego portalu wg siebvie, przecież pewnie każdemu coś tu nie pasuje czy nie podoba się, jak mam np. dosyć jakiegoś stylu gadania, to omijam lub się nie odzywam w tym miejscu itd.
pzdr
grześ -- 12.07.2008 - 22:29dobra Zbig
Ale o co ci chodzi?
Bo na razie przypierdalasz się do każdego, jak rozkapryszony bachor, któremu nie dano smoczka tylko dlatego, że bachor tego chce, choć już dawno z niego wyrósł.
Human Bazooka
Mad Dog -- 13.07.2008 - 16:21Etam
Nie wiem o co chodzi a mi się podoba :)
eumenes -- 15.07.2008 - 10:26Proszę tak pisać dalej.