Czekaliśmy w napięciu. Z naiwną nadzieją na przełom. Trudno było wyobrazić sobie wyjście z impasu, ale jakaś metafizyczna wiara, nie poparta przecież żadną racjonalną przesłanką kazała nam pokładać zaufanie w Najważniejszej Osobie.
Sytuacja zdawała się być bez wyjścia. Przyszłość Ojczyzny chwiała się na cienkim ostrzu sprzecznych przekonań i wątpliwości wokół jednego wspólnego celu. Wszyscy wiedzieliśmy, że Najwyższa Osoba sprzyja frakcji Potężnych i Rozumnych, ale liczyliśmy na salomonowy wyrok i zdjęcie z nas straszliwego ciężaru bezradności. Że wzniesie się ponad uwikłania i zależności, i wreszcie stanie się prawdziwym Ojcem Ojczyzny. Uratuje wszystko, i ufnością napełni wszystkich. Chociaż to rzecz niemożliwa.
Jeszcze żaden teatralny spektakl tak na nie wciągnął do swojego wnętrza i nie omotał. „Turandot, czyli Kongres Wybielaczy” Bertholda Brechta, w połowie lat siedemdziesiątych wstrząsnął krakowskim grodem, a scena wystąpienia Przewodniczącego wygłaszającego na Kongresie rozstrzygającą dla dramatu mowę, miała szczególne znaczenie. Wszyscy wstrzymali oddech, a Najważniejsza Osoba zaczęła tłumaczyć dlaczego w Kraju Środka zabrakło bawełny. Bo ów problem stanowił zasadniczą, formalną oś spektaklu.
Głosem pełnym patosu, ze scenami odgrywanymi przez mimów, pokazujących niepokojące następstwa przyjęcia innej opcji, Przewodniczący począł wymieniać wszelkie możliwe zawody wykonywane przez mieszkańców. Łącząc je w zdumiewające zestawienia zaskakująco budował napięcie. Gdy sięgnęło zenitu, padły słowa rozstrzygające, co stanowić mogły esencję mądrości i wybawienie, a okazały się samym rozczarowaniem co każdy z nas w głębi ducha przeczuwał, ale bezrozumne serce odrzucało: „Wszyscy ci ludzie potrzebują bawełny! A bawełny nie ma, bo nie urosła!”
Wypisz, wymaluj, wczorajsze prezydenckie orędzie!
komentarze
I co się Pan dziwi, Panie Tarantulo?
“Nie ma, bo nie urosło”. I w ten sposób można skwitować wszystkie nasze oczekiwania dotyczące jakichś sensownych rozwiązań w naszej polityce. A w konsekwencji i w gospodarce
Pozdrawiam serdecznie sąsiada
PS. A ktoś zasiał, że zapytam?
Lorenzo -- 18.03.2008 - 09:04Marzył mi się wielki prezydent...
...ale nie urósł!
jotesz -- 18.03.2008 - 09:41Witam Lorenzo!
Do tej pory szukają tego, co posial. Żeby go obciążyć kosztami.
Ci z nowego apartamentowca parkują pod blokiem mojej siostry, i ona nie ma gdzie stanąć, jak wraca z pracy!!
Ukłony!
tarantula
tarantula -- 18.03.2008 - 09:42Właśnie że jest przełom
Figurant pałacowy swoim wystąpieniem (nie wiem jak je nazwać) stracił szansę na pozytywne zaistnienie. Prognozowałem, że wystapi z prawdziwym orędziem
i przywoła do porządku prezesa. Byłby to kolejny wielki sukces duplikata.
Biedak widocznie już nie wierzy w szansę na reelekcję.
Uciekam posłuchać bełkotu prezesa.
Ukłony
vannelle -- 18.03.2008 - 10:32bracia ksero
dają do pieca. nie ma to tamto.
“Elämä on kuin suklaarasia, koskaan ei tiedä mitä saa.”
Docent Stopczyk -- 18.03.2008 - 21:30