Cyklicznie, w dniu 15 i 20 każdego miesiąca, drobny przedsiębiorca (a może ci więksi też, nie wiem) w Polszcze, poświęca jakąś chwilkę na filozoficzną zadumę. A jest nad czym. Termin wpłaty składki ZUS-owskiej w trzech postaciach, oraz PIT 4 i 5, ma swoje rygory, i biada nieszczęśnikowi, który z onymi by zalegał. Niezależnie od skutków natury finansowej, równie dolegliwa jest surowość przedstawicieli fiskusa, którzy brwią zmarszczoną, grymasem niechętnym, i surowym głosem dają wezwanemu w trybie urzędowym nieszczęśnikowi, odczuć ohydę jego postępku. Smaczne w tym wszystkim jest to, że ów spektakl urzędniczych czynności, czyniony jest za pieniądze tego poniewieranego przedsiębiorcy.
Wzywany ostatnio z powodu błędnego adresu zamieszkania wpisanego w NIP 3, potraktowany zostałem jako ów Herodowy najemnik, co powrócił świeżo z Betlejem. Urzędniczka nie potrafiła ukryć odrazy.
I gdzie tu jest symetria w ponoszeniu odpowiedzialności za błędy i zaniechania?
Politycy swoimi poczynaniami potrafią narazić nas wszystkich ma milionowe, czy wręcz miliardowe straty, a nie ponoszą tak naprawdę z tego powodu żadnych konsekwencji.
Niedobory i tak pokrywają rzesze tych, co sobie starają jakoś radzić na własną rękę, a sakramentalne słowa: „To pokryje Skarb Państwa!” sprawiają, że im to właśnie w pierwszej kolejności ciarki po skórze przebiegają. Baronowie finansowi wyrobili sobie taką pozycję, że sami nieźle potrafią golić państwo, z drugiej strony zaś zieje szeroko rozwarta, wiecznie głodna paszcza zobowiązań sektora publicznego. Groźna na tyle, że politycy zamiast jej ryj przymknąć, ograniczyć apetyt, i założyć kaganiec, czule do niej przemawiają, i co rusz się podlizują.
Ekonomia, ekonomią, a wybory mamy na karku. Cały czas.
I tak się ten spektakl toczy. Czasami przyzwoity dramat, a bywa i straszno, i bywa śmiesznie.
Jak w ruskim cyrku. Tyle, że należność za bilety ściągana miesiąc w miesiąc, mocno jest wygórowana, i za tę kwotę widowisko przydałoby się zobaczyć godniejsze. A tu nie dość, że teoretycznie w cenie mamy pełną ofertę usług różnych, to jak przychodzi co do czego, to i tak za przyzwoity ich poziom musimy jeszcze dodatkowo ekstra zapłacić.
A gdyby tak wreszcie ukręcić bat na tych, co dla lubych sondażowych słupków potrafią w niwecz obrócić efekt ciężkiej pracy przedsiębiorczych i zaradnych obywateli? Jakaś forma odpowiedzialności finansowej, czy chociażby przepisy odsuwające takich osobników od aktywnego udziału w sprawowaniu rządów? Bo truizm -”Wyborcy to zweryfikują” był dobry w czasach, gdy ilość wyborców ograniczał cenzus majątkowy. Daleki jestem od rzucania haseł o obywatelskim nieposłuszeństwie, ale sporą ilość obywateli może w końcu trafić szlag! I miarka się przebierze!
komentarze
...i wtedy bedzie...
znaczy nic nie będzie się działo :)
Tarantulo Szanowny ja jeszcze w spraiw off topikowiej:
Pytam boś uznanym znawcą Galicji (Lorenzo także)
Podobno za Franciszka Józefa mieliśmy tu wspólną walutę, no i podobno się nie sprawdziła, bo ta część Austro-Węgier nadal była zacofana, a cene pieniądza biła maluczkich.
Na taki casus w kontekście wprowadzenia euro powołuje się Cezary Mech doradca prezesa NBP Skrzypka,w zanczeniu: u nas to się już nie sprawdziło
mogę prosić o jakieś info w tej palącej sprawie?
w miarę możności, rzecz jasna
pozdrawiam
Jak będzie o czym to zamawiam notkę:))
prezes,traktor,redaktor
max -- 28.10.2008 - 22:22max
Bardzo niewiele wiem o tych sprawach. Jakies pogłoski najwyżej.
Moja rodzina, zarówno od strony ojca, jak i mamy wywodziła się z pogranicza, ale po północnej stronie Wisły, w Królestwie. W opisywanych historycznych czasach była to strefa rubla, wspólnej waluty dla całego imperium rosyjskiego. Tam się sptrawdzało, ale poziom autonomii był zdecydowanie mniejszy, a rubel miał całkowite pokrycie w złocie. Waluta była stabilna, chociaż z gospodarką bylo różnie.
Przykład austriacki jest według mnie chybiony, bo w czasie owego eksperymentu w CK monarchii nie funkcjonował jeszcze pieniądz papierowy a prawie wyłącznie kruszcowy. Wprowadzenie wspólnej waluty nie bylo powodem degradacji uboższych terenów Galicji. Ona i tak była.
Po prostu, planowane przyśpieszenie rozwoju przez wprowadzenie wspolnego pieniądza nie przynioslo spodziewanych skutków. Jeszcze nie zdawano sobie sprawy, że jest to tylko jeden z czynników zlożonego procesu inwestycyjnego.
Nie było ścisłej kontroli stóp procentowych, po których bank centralny pożyczał by pieniądze komercyjnym bankom. Rząd nie zakładał wysokiego deficytu budżetowego, a inflacja występowała jedynie w momencie “psucia” pieniądza, co miało doraźnie ratować finanse państwa, a na dluższą metę prowadziło do rozchwiania gospodarki.(nie było też Cezarego Mecha, żeby doradzał Franciszkowi Józefowi)
Nie sprawdziły się też w tym czasie próby lotu maszyn cięższych od powietrza i wyposażonych w silniki. Panowało przekonanie, że przekroczenie prędkośco 100 km/h przez pociągi nie będzie możliwe. Nie powiodły się też pierwsze próby transfuzji. Jakby takie Mechy miały wtedy potęzne wpływy, to pewnie jeszcze dzisiaj jeździlibyśmy dorożkami.
Do wystrzału z Aurory też jeszcze trochę czasu zostało. Ludzkość miała jeszcze przed sobą doświadczenia 1929 roku, obu wojen i paru kryzysów ekonomicznych z których analitycy wyciągali jednak wnioski.
Europejski Bank Centralny działa w przypadku kryzysu jak towarzystwo ubezpieczeniowe, i może regulować przepływ pieniądza pomiędzy centralnymi bankami państw strefy monetarnej, aby łagodzić wstrząsy. Im większa ilość ubezpieczonych, tym pewniejsze jest zamortyzowanie napięć.
Ktoś powinien panu Mechowi opowiedzieć o Islandii.
Sam fakt przystąpienia Slowacji do przestrzegania kryteriów konwergencji ustrzegł ją od wahań kursu waluty.
Co porasta kamień, który zaległ w bezruchu?
Zdróweczka. Dopinam neseser i ruszam do mojej samotni.
tarantula
tarantula -- 29.10.2008 - 08:26:)
dzięki
wielkie:)
pozdrawiam i miłego w samotni
prezes,traktor,redaktor
max -- 29.10.2008 - 09:07gdzie tu jest symetria
Nie ma żadnej symetrii. US i ZUS to państwo w państwie.
Jeden przedsiebiorca dostał karę za to, ze cos tam xle policzył. Mógł karę przyjąć i ponoć sporo osob dla spokojnosti tak robi albo udac się do biura rachunkowego z wyjasnieniem dlaczego kiepsko prowadzą jego księgi. Napisano odwołanie i cisza. Drugie i cisza. Pojechano osobiście wyjaśniać i mądrala co wykrył błąd był oporny na wszelkie argumenty. gdyby szefowa biura nie była znajoma nacialnika to pewnie trudno byłoby coś wyjaśnić. A tak sprawdzono jeszcze raz i okazało się, że błędu nie ma. karę (kilkanaście tysięcy pln) zniesiono. Co w zamian.
W zamian usłyszano: Pardąsik
Chyba kazdy słyszał o takich sprawach.
sajonara -- 29.10.2008 - 09:09