Zgadzam się, Irak to żadna przygrywka. USA prowadzą dość konsekwentnie politykę swoich interesów poza granicami od momentu zmiany polityki w latach 30-tych XX wieku (jeśli dat nie pomyliłem). Obserwujemy jedynie następne rozdziały tej historii. Ale jak skończy się (i czy jest jakiś koniec) ta opowieść, to nie sposób przewidzieć.
Zauważcie jedną rzecz, że obie wojny w Iraku (+ Afganistan) wybuchły za rządów Bushów- wobec tego pytanie brzmi jak bardzo na USA wpłyną nadchodzące wybory?
A wyglądają przełomowo- albo prezydentem zostanie biała kobieta, albo czarny mężczyzna. Oboje lewicowcy na dodatek (no fakt- kobieta lub czarny w białym domu jako kandydat konserwatystów to niemożliwe).
Hm… ciekawe
Nicpoń i Igła
Zgadzam się, Irak to żadna przygrywka.
USA prowadzą dość konsekwentnie politykę swoich interesów poza granicami od momentu zmiany polityki w latach 30-tych XX wieku (jeśli dat nie pomyliłem). Obserwujemy jedynie następne rozdziały tej historii. Ale jak skończy się (i czy jest jakiś koniec) ta opowieść, to nie sposób przewidzieć.
Zauważcie jedną rzecz, że obie wojny w Iraku (+ Afganistan) wybuchły za rządów Bushów- wobec tego pytanie brzmi jak bardzo na USA wpłyną nadchodzące wybory?
A wyglądają przełomowo- albo prezydentem zostanie biała kobieta, albo czarny mężczyzna. Oboje lewicowcy na dodatek (no fakt- kobieta lub czarny w białym domu jako kandydat konserwatystów to niemożliwe).
Hm… ciekawe
Pozdrawiam
kułak i spekulant
Bloxer -- 04.03.2008 - 18:24