Odpowiem Ci w ten sposób: (komuś już o tym pisałam tutaj chyba… nieważne) ja nawet w pracy unikam diagnoz. Stawiam bo muszę, bo ubezpiecznie itd. natomiast unikam myślenia o pacjentach w kontekście diagnozy więc cóż dopiero o znajomych, a cóż dopiero o znajomych w świecie wirtualnym.
Oczywiście odbieram sygnały, tak jak Ty. I czy trzeba wykonywać mój zawód żeby sobie pomysleć, że ktoś jest lekko coś tam? Popierdolony na przykład? Albo, że hipokryta?
:))
I teraz sobie popatrz Griszq na to co napisałeś. Żeby zobaczyć to co Ty zobaczyłeś trzeba ominąć kilka solidnych zasłon moim zdaniem. To nie jest takie oczywiste. To nie jest widoczne na pierwszy rzut oka. Chyba…
Niektórzy z nas zwyczajnie chcą je omijać.
Niektórzy z tych niektórych robią to także zawodowo.
Griszq
Co za ulga!
Odpowiem Ci w ten sposób: (komuś już o tym pisałam tutaj chyba… nieważne) ja nawet w pracy unikam diagnoz. Stawiam bo muszę, bo ubezpiecznie itd. natomiast unikam myślenia o pacjentach w kontekście diagnozy więc cóż dopiero o znajomych, a cóż dopiero o znajomych w świecie wirtualnym.
Oczywiście odbieram sygnały, tak jak Ty. I czy trzeba wykonywać mój zawód żeby sobie pomysleć, że ktoś jest lekko coś tam? Popierdolony na przykład? Albo, że hipokryta?
:))
I teraz sobie popatrz Griszq na to co napisałeś. Żeby zobaczyć to co Ty zobaczyłeś trzeba ominąć kilka solidnych zasłon moim zdaniem. To nie jest takie oczywiste. To nie jest widoczne na pierwszy rzut oka. Chyba…
Niektórzy z nas zwyczajnie chcą je omijać.
Niektórzy z tych niektórych robią to także zawodowo.
Gretchen -- 04.07.2008 - 12:28