taki maczany to ja tylko panu Joteszowi zalecilem, żeby mu łatwiej się było przestawiać.
Bo takie jak Pan Szanowny opisuje, to lepsze są. Oczywiście jeśli nam się nie chce czajniczka zagrzewać, to pośredni mozna takie sitko zastosować, co sie je wkłada do kubka bezpośredni, i przykrywa, albo nie. Choć ja mam takie małe czajniczki, na kubek akurat. ale to robota jest przy tym. Bo jak już w czajniczku, to trzeba jego wygrzać. Do suchego herbaty nasypać. Potem zaś mycie.
Więc, dla lenistwa mojego (jeszcze nie przeczytałem), ja podobnie do Pana postępuję, ale omijam czajniczek. Znaczy: sitko w kubek i zalewam. Białym wrzuntkiem.
Ale czarną, to bym doradzał parzyć bez bez przykrycia (choć dla niektórych to przeciw sztuce jest).
No i dłużej trzymać trzeba.
Jak ma mnie obudzać to minuty dwie, do trzech. A jak wieczorowa porą uspokajać skołatane codziennością nerwy, to cztery do sześciu.
Zaraz sobie zaparzę, ale na razie sytuacji w kuchni nie mam.
Panie Maxie,
taki maczany to ja tylko panu Joteszowi zalecilem, żeby mu łatwiej się było przestawiać.
Bo takie jak Pan Szanowny opisuje, to lepsze są. Oczywiście jeśli nam się nie chce czajniczka zagrzewać, to pośredni mozna takie sitko zastosować, co sie je wkłada do kubka bezpośredni, i przykrywa, albo nie. Choć ja mam takie małe czajniczki, na kubek akurat. ale to robota jest przy tym. Bo jak już w czajniczku, to trzeba jego wygrzać. Do suchego herbaty nasypać. Potem zaś mycie.
Więc, dla lenistwa mojego (jeszcze nie przeczytałem), ja podobnie do Pana postępuję, ale omijam czajniczek. Znaczy: sitko w kubek i zalewam. Białym wrzuntkiem.
Ale czarną, to bym doradzał parzyć bez bez przykrycia (choć dla niektórych to przeciw sztuce jest).
No i dłużej trzymać trzeba.
Jak ma mnie obudzać to minuty dwie, do trzech. A jak wieczorowa porą uspokajać skołatane codziennością nerwy, to cztery do sześciu.
Zaraz sobie zaparzę, ale na razie sytuacji w kuchni nie mam.
Pozdrowienia
yayco -- 18.09.2008 - 11:47