poczucie zdrady jest okropne, to prawda. Ale tego się nie da czasem uniknąć. Ważniejszy jest dzień następny i to co z tego dla nas wynika.
Oczywiście są różne zdrady, ja sobie teoretyzuję.
Jeden z moich byłych przyjaciół po prostu ukradł mi kobietę (to było jakieś sto lat temu, dawno zapomniane, nigdy nie wybaczone). Inny po prostu zrobił to, o co prosiłem, żeby nie robił. Drobiazg w sumie (to było na tyle niedawno, że choć wybaczone, to niezapomniane).
Ale chyba uczę się coś z tym robić. Zaczynam powoli dochodzić do pytania, co jest dla mnie ważniejsze, to co ktoś robił, czy to, że jest. Różnie wychodzi, proszę Pani.
Te znaki zapytania w autocharakterystyce Pani samej, nieco są niepokojące.
Ale poważnie, to to trochę huśtawkę nastrojów przypomina. Nie wiem, mało się na tym znam. Miewam coś takiego najwyżej kilka razy dziennie…
Pozdrawiam, rozważając, czy jednak liście babki nie byłyby poręczniejsze…
Pani Gretchen,
poczucie zdrady jest okropne, to prawda. Ale tego się nie da czasem uniknąć. Ważniejszy jest dzień następny i to co z tego dla nas wynika.
Oczywiście są różne zdrady, ja sobie teoretyzuję.
Jeden z moich byłych przyjaciół po prostu ukradł mi kobietę (to było jakieś sto lat temu, dawno zapomniane, nigdy nie wybaczone). Inny po prostu zrobił to, o co prosiłem, żeby nie robił. Drobiazg w sumie (to było na tyle niedawno, że choć wybaczone, to niezapomniane).
Ale chyba uczę się coś z tym robić. Zaczynam powoli dochodzić do pytania, co jest dla mnie ważniejsze, to co ktoś robił, czy to, że jest. Różnie wychodzi, proszę Pani.
Te znaki zapytania w autocharakterystyce Pani samej, nieco są niepokojące.
Ale poważnie, to to trochę huśtawkę nastrojów przypomina. Nie wiem, mało się na tym znam. Miewam coś takiego najwyżej kilka razy dziennie…
Pozdrawiam, rozważając, czy jednak liście babki nie byłyby poręczniejsze…
yayco -- 21.09.2008 - 18:25