jest ta pułapka, o ktorej Pan wspomniał. Oto autor, czyli kreator literatury tradycyjnej, pisząc swoja fabułę, ewentualną dyskusję na ten temat z czytelnikami przenosi w dość odległy czas przyszły (choćby ze względów technicznych). Co z jednej strony jest dla niego okolicznością sprzyjającą (ewentualne ustosunkowanie się do zastrzeżeń czy generalnie krytyki), z drugiej pozbawia go dreszczyku emocji związanego z nowym, zdecydowanie szybszym sposobem prowadzenia dyskusji nad dziełem. Pomijając fakt, że krytyka tak przedstawiona nie będzie miała żadnego wpływu (o ile w ogóle) na sposób prowadzenia dalszej narracji.
W przypadku literatury interaktywnej narrator dzieła głównego ma szansę w sposób niemal natychmiastowy wpływać (jeśli mu się uda) na ciąg dalszy fabuły. Ba, może – jeśli sprawny – sterować innymi narratorami (co niektórzy, zdaje się, potocznie nazywają manipulacją). To też jest, gdy idzie o szybkość, dość nowatorskie w przypadku dzieł literackich, bo na płaszczyźnie kontaktu z ogółem społeczeństwa znane jest od dość dawna.
Zaś co do Pańskich wątpliwości, czy twórczość internetowa, a dokładniej – blogerska – może być traktowana jak literatura. Sądzę, że tak, jako że mamy także i w tym przypadku do czynienia z przetworzeniem przypadków na słowo , a przy tym obracamy się na płaszczyźnie nadal nadrealnej. No, może poza literaturą faktu, choć przecież i ta wyraża w sposób choćby bardzo pośredni jakieś stanowisko autora.
Z kolei pewnym dyskomfortem dla narratora głównego (choć nie tylko) jest podniesiona przez Pana kwestia odejścia od tematu współtwórców/komentatorów, lub nabrania przez fabułę kierunku nieoczekiwanego dla twórcy i opiekuna tematu. No cóż, nie ma róży bez kolców, ale zawsze można zawiesić kontynuację, co w przypadku literatury drukowanej (w formie zwartej, a nie odcinkowej) byłoby raczej niemożliwe.
Myślę, że czekają nas ciekawe czasy w tym względzie, acz lampę naftową mam nadal w domu na stanie:-)
Zaniepokoił mnie Pan trochę tym przeziębieniem – mleko z miodem polecam. No i ewentualnie z czosnkiem.
Ciekawa, Panie Yayco,
jest ta pułapka, o ktorej Pan wspomniał. Oto autor, czyli kreator literatury tradycyjnej, pisząc swoja fabułę, ewentualną dyskusję na ten temat z czytelnikami przenosi w dość odległy czas przyszły (choćby ze względów technicznych). Co z jednej strony jest dla niego okolicznością sprzyjającą (ewentualne ustosunkowanie się do zastrzeżeń czy generalnie krytyki), z drugiej pozbawia go dreszczyku emocji związanego z nowym, zdecydowanie szybszym sposobem prowadzenia dyskusji nad dziełem. Pomijając fakt, że krytyka tak przedstawiona nie będzie miała żadnego wpływu (o ile w ogóle) na sposób prowadzenia dalszej narracji.
W przypadku literatury interaktywnej narrator dzieła głównego ma szansę w sposób niemal natychmiastowy wpływać (jeśli mu się uda) na ciąg dalszy fabuły. Ba, może – jeśli sprawny – sterować innymi narratorami (co niektórzy, zdaje się, potocznie nazywają manipulacją). To też jest, gdy idzie o szybkość, dość nowatorskie w przypadku dzieł literackich, bo na płaszczyźnie kontaktu z ogółem społeczeństwa znane jest od dość dawna.
Zaś co do Pańskich wątpliwości, czy twórczość internetowa, a dokładniej – blogerska – może być traktowana jak literatura. Sądzę, że tak, jako że mamy także i w tym przypadku do czynienia z przetworzeniem przypadków na słowo , a przy tym obracamy się na płaszczyźnie nadal nadrealnej. No, może poza literaturą faktu, choć przecież i ta wyraża w sposób choćby bardzo pośredni jakieś stanowisko autora.
Z kolei pewnym dyskomfortem dla narratora głównego (choć nie tylko) jest podniesiona przez Pana kwestia odejścia od tematu współtwórców/komentatorów, lub nabrania przez fabułę kierunku nieoczekiwanego dla twórcy i opiekuna tematu. No cóż, nie ma róży bez kolców, ale zawsze można zawiesić kontynuację, co w przypadku literatury drukowanej (w formie zwartej, a nie odcinkowej) byłoby raczej niemożliwe.
Myślę, że czekają nas ciekawe czasy w tym względzie, acz lampę naftową mam nadal w domu na stanie:-)
Zaniepokoił mnie Pan trochę tym przeziębieniem – mleko z miodem polecam. No i ewentualnie z czosnkiem.
Ukłony zasyłam
Lorenzo -- 29.10.2008 - 12:51